Jak oni zaczynali: Robert Rodriguez

Jak oni zaczynali: Robert Rodriguez

Jędrzej Dudkiewicz | 21.09.2020, 21:00

Nie każdy twórca zostawał mistrzem od pierwszego spojrzenia w kamerę. Ba, wręcz przeciwnie – większość dopiero po wielu latach dochodziła do wielkich sukcesów artystycznych. Cykl „Jak oni zaczynali” ma za zadanie przybliżyć pierwsze filmy znanych reżyserów: ich wprawki, ćwiczenia, debiuty. Szósty odcinek poświęcony będzie „Bedhead” Roberta Rodrigueza.

Robert Rodriguez rozpoczął swoją wielką przygodę z filmem już w wieku jedenastu lat, kiedy to jego ojciec, Cecylio G. Rodriguez przyniósł do domu maszynę VCR razem z kamerą. Młody twórca zaczął wtedy eksperymentować, a ponieważ wychodziło mu to całkiem nieźle, w liceum dostał zadanie nagrywania meczów szkolnej drużyny footballu amerykańskiego. Szybko jednak został „zwolniony”, ponieważ zamiast zajmować się przebiegiem meczu, starał się zarejestrować go w sposób kinowy. W tym celu skupiał się między innymi na takich aspektach, jak lot piłki i reakcje publiczności, przez co omijał wiele ważnych zdarzeń z boiska. Jako że początkowo nie mógł dostać się do uniwersyteckiego programu filmowego – uczęszczał do College of Communication na Uniwersytecie w Teksasie – z powodu zbyt słabych ocen, stworzył komiks, który przez trzy lata publikowany był w studenckiej gazetce. W międzyczasie Rodriguez oczywiście rozwijał swoje zainteresowanie filmem i kręcił krótkometrażówki. W końcu – i dodać trzeba, że na szczęście – udało mu się zostać członkiem wspomnianego programu filmowego, gdzie nakręcił swój debiut, „Bedhead”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak oni zaczynali: Robert Rodriguez

Ta ośmiominutowa, czarno-biała produkcja nakręcona została na 16milimetrowej taśmie filmowej, a następnie przekonwertowana tak, by mogła zostać nagrana na kasetę wideo. Fabuła jest bardzo prosta – oto poznajemy Rebeccę, dziewczynkę, która leżąc w szpitalu opowiada o jednej ze swoich sobót. Jak co dzień, jej starszy brat, David, irytował ją swoim zachowaniem i przede wszystkim wyglądem, w którym najgorsze były nieuczesane włosy. Gdy między rodzeństwem wybuchła kolejna sprzeczka, a Rebecca wywróciła się i uderzyła głową o chodnik, bohaterka zyskała nadzwyczajne zdolności. Dzięki temu w końcu mogła zemścić się na Davidzie. W „Bedhead” pojawiają się raptem cztery osoby – poza Rebeccą i Davidem jest jeszcze ich interesująca się modą siostra oraz pielęgniarka. Wszystkie zostały zagrane przez członków rodziny Roberta Rodrigueza. Na pomysł historii wpadli David i Robert, zaś ten drugi napisał scenariusz razem ze swoim przyjacielem Bryantem Delafosse, który zresztą nigdy więcej nie wziął już udziału w żadnym filmie. Pozostała część ekipy również nie zrobiła żadnej zawrotnej kariery – Robert Rodriguez zatrudniał ich do epizodycznych ról w niektórych swoich późniejszych filmach (chociaż Tina Rodriguez znalazła się między innymi w obsadzie „Bękartów wojny” Quentina Tarantino). Warto także zauważyć, że w „Bedhead” nie ma dialogów, a wyłącznie głos z offu. Wynikało to z tego, że Rodriguez nie miał odpowiedniego sprzętu do synchronizacji, więc nie chciał ryzykować, że wypowiedzi bohaterów będą się „rozjeżdżać” z ruchem ich ust.

Chociaż to pierwszy film Roberta Rodrigueza, już w nim widać bardzo charakterystyczne dla tego twórcy zabiegi i podejście do pracy. Po pierwsze, Rodriguez odpowiadał za niemal wszystko na planie – reżyserię, scenariusz, montaż, muzykę, zdjęcia, produkcję. Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego, to raczej częste dla początkujących twórców. Tyle, że Rodriguez nigdy z takiego ogromu obowiązków nie zrezygnował. Do dziś zdarza się, iż zajmuje się tymi wszystkimi elementami przy kręceniu swoich dzieł, a niekiedy bierze odpowiedzialność także za dźwięk, scenografię i aktorstwo. Po drugie zaś, mimo że „Bedhead” trwa zaledwie osiem minut, łatwo można wyłapać typowe dla tego artysty operowanie bardzo szybkimi cięciami montażowymi, równie szybkimi ruchami kamery i nagłymi zbliżeniami. Nie ma też nic dziwnego w tym, że w „Bedhead” pojawia się czarny humor, a także nadprzyrodzone, czasem straszne lub nawet obrzydliwe elementy. Dzieła Rodrigueza pełne są tego typu rzeczy. Potrafi on zresztą tworzyć nie tylko filmy fabularne – do swojego debiutu przygotował również animowaną czołówkę.

Robert Rodriguez pokazał swój pierwszy film na kilku festiwalach, na których udało mu się wygrać sporo nagród pieniężnych. Dzięki sukcesowi „Bedhead” zarobił odpowiednią ilość pieniędzy, by już rok później nakręcić długometrażową produkcję „El mariachi”. Po tym filmie, a także dzięki poznaniu Quentina Tarantino, jego kariera wystartowała na dobre. I chociaż dalej trwa, już teraz należy doceniać Roberta Rodrigueza – przede wszystkim za stworzenie jednej z najwybitniejszych ekranizacji komiksu w historii.

Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper