Reklama
Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Dawid Ilnicki | 19.09.2020, 12:00

Historia kina to nie tylko opowieść o zmaganiu z wielkimi przeciwnościami, które twórcy w końcu przezwyciężają i ich dzieła mają jednak swoje premiery na dużym ekranie. Produkcja wielu ciekawych filmów ostatecznie nie dochodzi do skutku i pozostają one w pamięci kinomanów jedynie jako mało znaczące plotki, które jednak kryją za sobą całkiem interesujące historie, wiele mówiące o rynku filmowym.

W jednym z poprzednich artykułów przedstawiliśmy pokrótce trudne koleje realizacji wielkich filmów, które jednak ostatecznie weszły na ekrany kin. Część z nich okazała się po czasie prawdziwymi klasykami, jak choćby “Lśnienie” i “Chinatown”, część za sprawą owych problemów wręcz zyskała na jakości, tak jak “Szczęki” Stevena Spielberga. Większość jednak zdecydowanie przepadła, czasami wręcz załamując kariery niegdyś wielkich aktorów; był to przypadek przede wszystkim Kevina Costnera, po nie tak tragicznym “Wodnym Świecie”, który okazał się jednak finansową klapą. W większości tych przypadków można by pomyśleć wręcz o filmie, który pokazywałby realizację tych produkcji, a mógłby się okazać równie ciekawy jak sam obraz właściwy. Kto wie, być może niejedno z tych dzieł doczeka się swojego, własnego, “The Disaster Artist” tym razem jednak pokazującego od kuchni realizację innego dzieła.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niemal codziennie słyszymy jednak o pomysłach nowych produkcji, w które są zaangażowani uznani twórcy i wielcy aktorzy. Niejedna z nich ostatecznie nie dochodzi do skutku o czym większość obserwatorów po czasie zwyczajnie zapomina, nastawiając się zapewne na kolejne, tego typu doniesienia. Swego czasu w Polsce głośno było o kupieniu praw do remake’u “Kilera” Juliusza Machulskiego, w którym ponoć główną rolę miał zagrać Jim Carrey. Temat jednak ucichł, a samej produkcji nigdy nie zobaczyliśmy. Okazuje się, że za częścią tych projektów stoi niezwykle interesująca historia, mówiąca wiele o kulisach światowego rynku filmowego. Oto lista dziesięciu najciekawszych produkcji, które nigdy nie doszły do skutku.

Diuna Alejandro Jodorowsky’ego

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Sztandarowy przykład produkcji, która zapowiadała się znakomicie, ale nic z niej nie wyszło. Kto zna choćby pobieżnie filmową twórczość Chilijczyka ten dobrze wie, że ekranizacja książki Franka Herberta, która miała wyjść spod jego ręki, zapowiadała się co najmniej intrygująco. Jodorowsky zajmował się tym projektem od lat 70-tych i zdołał już zebrać znakomitą ekipę na czele z H.R. Gigerem, twórcą postaci “Aliena” w filmie Ridleya Scotta, znanym jako Moebius Jeanem Giraud, a także Danem O’Bannonem, a w planach była współpraca m.in. z Salvadorem Dali, Orsonem Wellesem, Geraldine Chaplin, Alainem Delonem, Mickiem Jaggerem, a także soundtrack do filmu skomponowany przez Pink Floyd. Im więcej się o tym czyta tym jednak mniej wygląda to na poważny projekt, a bardziej jak produkt niczym nieskrępowanej wyobraźni oryginalnego twórcy, który w dodatku, według słów samego Herberta, przygotował scenariusz grubości książki telefonicznej. Ludzie zarządzający budżetem stwierdzili w końcu, że nie warto się w to pakować, tym bardziej, że brakowało w nim aż pięciu milionów dolarów. Prawo do adaptacji powieści odkupił Dino de Laurentiis i ostatecznie zrealizował ją David Lynch. O kulisach nieudanej produkcji opowiada film dokumentalny z 2013 roku.

The Crusade Paula Verhoevena

W tym wielkim blockbusterze traktującym o chrześcijańskich krucjatach mieli zagrać m.in. znany ze współpracy z Verhoevenem Arnold Schwarzenegger, Gary Sinise, Jennifer Connelly i Charlton Heston. Co ciekawe film wcale nie przedstawiałby chrześcijańskich rycerzy pozytywnie, jak to bywało we wcześniejszych produkcjach tego typu. Mówiono, że grany przez Hestona papież Urban II miał być chciwym fanatykiem, co mocno kontrastowałoby z najsłynniejszymi rolami tego aktora z przeszłości (“Dziesięcioro przykazań, “El Cid”). Obecność słynnego Arniego gwarantowała solidny film akcji, niestety jednak projekt rozbił się o budżet, a negocjacjom w sprawie jego zwiększenia nie pomogła obecność na spotkaniach samego Schwarzeneggera. W końcu wytwórnia Carolco zdecydowała się na sfinansowanie “Wyspy piratów” Renny Harlina, która okazała się jedną z największych finansowych klap swego czasu.

Władca pierścieni Johna Boormana

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Oczywiście Peter Jackson nie był pierwszym filmowcem, któremu zamarzyła się ekranizacja “Władcy pierścieni”, którą wcześniej, w postaci filmu animowanego, zrealizował Ralph Bakshi. Swoje podejście miał również John Boorman, na tym etapie znany głównie z filmu “Point Blank” z Lee Marvinem, który wkrótce zasłynie “Wybawieniem”. Problemem był już scenariusz, nad którym Boorman pracował wraz z Rospo Pallenbergiem, który momentami dość mocno odbiegał od książkowego pierwowzoru i dziś pewnie wywołałby lawinę komentarzy. Co ciekawe w filmie planowano zatrudnić czwórkę Beatlesów, z Paulem McCartneyem w roli Frodo. Zdjęcia, także z uwagi na kwestie podatkowe, planowano w Irlandii, ale wspomnianej dwójce ledwie udało się dostarczyć United Artist gotowy scenariusz. Wytwórnia uznała projekt za zbyt ryzykowny i zrezygnowała z niego. Sam Boorman wrócił do pomysłu filmu rozgrywającego się w świecie legend arturiańskich realizując film “Excalibur”.

Aleksander Wielki Martina Scorsese

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

W tekście dotyczącym ekranizacji powieści H.P. Lovecrafta narzekałem na to, że w większości są to pozycje co najwyżej ciekawe i nawet jeśli nie urągają poziomowi dzieł literackich samotnika z Providence, to z pewnością nie wykorzystują pełnego potencjału, który tkwi w jego prozie. I oto mamy do czynienia z projektem, który mógłby być z pewnością najlepszą ekranizacją twórczości klasyka literatury grozy. Meksykanin Guillermo del Toro przystąpił, wraz ze współpracującym z nim Matthew Robbinsem, do tworzenia skryptu na podstawie jednego z najbardziej znanych utworów Lovecrafta, w którym pojawia się król wszelkich potworów, czyli Cthulhu, w 2006 roku. Ostatecznie scenariusz został podobno oddany dopiero w 2010 roku, ale już wcześniej twórca podjął rozmowy z przedstawicielami Warner Bros., którzy jednak powątpiewali w sukces tego widowiska, mimo wsparcia ze strony Jamesa Camerona i Toma Cruise’a, będącego ponoć pierwszym wyborem Meksykanina jeśli chodzi o obsadę głównego bohatera. Nic jednak nie przekonało przedstawicieli wytwórni, którzy - według relacji samego del Toro - narzekali na brak wątku romantycznego i szczęśliwego zakończenia. W międzyczasie projektem zainteresował się Universal, który jednak też naciskał na kilka zmian m.in. na PG-13, podczas gdy reżyser upiera się przy kategorii R. Ostatecznie więc projekt przepadł.

Batman Darrena Aronofsky’ego

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

W 1999 roku przedstawiciele Warner Bros. postanowili zasięgnąć opinii Darrena Aronofsky’ego, który był już po przełomowym dla swojej kariery debiucie “Pi”, dotyczącej tego jak widziałby kompletny reboot cyklu filmów o Batmanie. Twórca przedstawił im wizję, którą później podsumowano jako “połączenie Francuskiego łącznika z Życzeniem śmierci w świecie Człowieka - Nietoperza”, w którym główną rolę miał grać Clint Eastwood, a całość miała być kręcona w Tokio, które imitowałoby Gotham. Studio zainteresowało się tą koncepcją, a sam Aronofsky zaczął prace nad scenariuszem, wraz z Frankiem Millerem. W trakcie tych działań podobno tworzyła się coraz bardziej ponura, ale przy tym bardzo realistyczna wizja przy której - wedle słów krytyka Devina Faraci - “Batmany” Nolana okazały się kompletnie nierealistyczne. Niestety tego konceptu nie kupiło Warner Bros., co ponoć wcale nie zdziwiło twórcy, który już w 2000 roku zrealizował słynne “Requiem dla snu”

Doc Savage

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Mowa tu o słynnym bohaterze pulpowych magazynów lat 30-tych i 40-tych, którego niektórzy określają mianem Supermana, Indiany Jonesa i Jamesa Bonda w jednym, a który jak dotąd doczekał się tylko jednego filmu, mało znanej produkcji z 1974 roku “Doc Savage: The Man of Bronze”. Pomysł na nowy film z tym bohaterem miał na początku XXI wieku Frank Darabont, sam twórca miał być jednym z dwóch reżyserów, a głównego bohatera miał zagrać sam Arnold Schwarzenegger. Gwiazdor był ponoć zachwycony scenariuszem, ale do realizacji filmu ostatecznie nie doszło, a na przeszkodzie stanęły oczywiście finanse. Nic dziwnego, ówczesne raporty podawały bowiem kwotę, w przybliżeniu, 220 milionów dolarów...

Bioshock

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Z racji na mocne zainteresowanie kinem niestety nie mam czasu na gry, jednak dzieło studia Irrational Games było jednym z tych produktów, które po prostu musiałem przejść. Gra zachwyca nie tylko światem przedstawionym, ale też świetną fabułą, odnoszącą się do wielu aspektów społeczno-politycznych. Idealny materiał na świetny film! Zainteresowany jego realizacją był duet Gore Verbinski - Juan Carlos Fresnadillo, którzy jednak dość szybko przekonali się, że będzie ona bardzo trudna. Podstawowym kłopotem była oczywiście planowana kategoria R,  mocno zmniejszająca szansę na kasowy hit, a także zbyt mały budżet przeznaczony na ten projekt przez Universal, który ostatecznie, po prostu się z niego wycofał.

Poe Sylvestra Stallone

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Niewątpliwie jeden z dziwniejszych pomysłów. Odtwórca ról Rocky'ego Balboy czy Johna Rambo Sylvester Stallone wymarzył sobie film biograficzny o Edgarze Allanie Poe, klasyku literatury grozy. Początkowo Sly myślał, by zagrać w tym filmie główną rolę, ale ostatecznie przyjął do wiadomości, że nie może tego zrobić i wyznaczył do niej Roberta Downeya juniora. Projekt jednak nigdy na dobre nie wyszedł z podstawowego poziomu, dostarczając jednak świetnych cytatów w wywiadach, jak ten samego Stallone: “Cały czas powtarzałem mojemu producentowi Avi Lernerowi: Zróbmy film o Edgarze Allanie Poe. On na to: Czy on ma ze sobą broń? Ja: Nie, nie nosi broni! On: W takim razie może umie celnie rzucać nożem? Ja: Nie, on jest pisarzem!”.

Gladiator 2

Tych filmów nie zobaczymy. Superprodukcje, które nie doczekały się realizacji

Najdziwniejsze na koniec. Choć Maximus Decimus Meridius ginie w końcówce wielkiego widowiska Ridleya Scotta pojawiły się pogłoski o sequelu do tego słynnego filmu. Pisaniem scenariusza do niego zajął się sam Nick Cave, który do tej pory miał na koncie zaledwie jeden film. Dostarczył szalony skrypt, w którym bohater grany przez Crowe’a podróżuje przez zaświaty, by w końcu wrócić do rzeczywistości i pomóc prześladowanym w Rzymie chrześcijanom. Jak powiedział sam Cave: “To było absolutne arcydzieło. Delektowałem się pisaniem tego skryptu, przede wszystkim dlatego, że dobrze wiedziałem o tym, że nigdy nie powstanie z niego żaden film”. W sumie, trudno się dziwić, że ostatecznie rzeczywiście nic z tego nie wyszło, mimo, że o całej sprawie dobrze wiedział Ridley Scott.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper