Horizon Forbidden West i Spider-Man: Miles Morales również na PS4? I bardzo dobrze!
Gdy podczas ostatniego pokazu gier na PS5 gruchnęła wiadomość, że Horizon Forbidden West, Marvel's Spider-Man: Miles Morales oraz pojawią się również na PS4, Sony zalała fala krytyki, bo jeszcze niedawno reklamowano te gry jako exclusive'y na next-gena japońskiej korporacji. A ja uważam, że to bardzo dobra wiadomość.
Jeśli prześledzimy historię naszej branży bez problemu wskażemy konsole, które z dnia na dzień zostawały pozbawione gier z najwyższej półki, bo na rynek trafiała nowa platforma danej firmy. Odcinano w ten sposób prąd zapominając o użytkownikach systemów, którzy wspierali firmę od premiery i okazali zaufanie. Można znaleźć przykłady takich konsol zarówno w obozach Nintendo, Xboksa jak i Segi. W przypadku tej ostatniej porzucenie przystawki MegaCD, a następnie Saturna i skupienie się na promocji znakomitego Dremcasta sprawiło, że klienci stracili zaufanie do japońskiej firmy. Mimo iż "Makaron" oferował naprawdę świetne gry i był udanym sprzętem gracze nie rzucili się na platformę Niebieskich bojąc się kolejnej porażki i wyrzucenia pieniędzy w błoto.
Pożegnanie z klasą
W przypadku kolejnych urządzeń z logiem PlayStation Sony zawsze wspierało do końca swoje platformy, o czym kiedyś już pisałem. Przypomnijcie sobie choćby premier God of War II na PS2, gdy na rynku grzało się już PS3. Gracze zastanawiali się po co nam nowa generacja, skoro powstają takie gry jak druga przygoda Boga Wojny, graficznie wyciskająca z leciwej już wówczas konsoli Sony ósme soki i zawstydzająca pierwsze produkcje na PS3. A przecież na Starym Kontynencie już po debiucie „Chlebaka” dostaliśmy choćby Final Fantasy XII, Bully, MotorStorm: Arctic Edge, Jak and Daxter: Zaginiona granica czy Odin Sphere. Gdy z kolei na emeryturę przechodziło zasłużone PS3, a gracze zachwycali się pierwszymi zwiastunami nowego Killozne'a, odchodząca konsola dostała choćby Gran Turismo 6, Ratchet and Clank: Into the Nexus czy dodatek do The Last of Us - Left Behind.
Analogiczną sytuację widzę w przypadku PS4. Gdy w lato na rynku debiutowało The Last of Us Part II i Ghost of Tsushima wydawało mi się, że będzie to właśnie piękne pożegnanie Sony z PS4. Pożegnanie na poziomie, którego mogą pozazdrościć posiadacze Xboksa One. W dodatku obie gry graficznie zachwycają i wcale nie odbiegają jakoś specjalnie od pierwszych zajawek gier na next-geny. Sam byłem pewien, że zarówno Horizon Forbidden West i Spider-Man: Miles Morales trafia już tylko na PS5, a tu kolejna niespodzianka - Sony zamierza dalej wspierać starszego brata PS5 nie zostawiając na lodzie użytkowników, którzy nie chcą na razie inwestować w next-genowe konsole.
Bezbolesna zmiana
To co Microsoft tak hucznie zapowiada obiecując wspieranie starszej konsoli w ramach rodziny sprzętów z logiem Xboksa (choć już wiadomo, że część gier jak choćby kolejne Fable jednak nie trafi na starego X-a), Sony po prostu zrobiło bez specjalnego nagłaśniania. W obu jednak przypadkach mamy do czynienia z sytuacją doskonałą dla klientów - to może być najmniej bolesne przejście ze starej generacji na nową w historii naszej branży, bo przecież masa gier od deweloperów third-party jak Assassin's Creed Valhalla, Call of Duty: Black Ops - Cold War, Cyberpunk 2077 czy Far Cry 6 również trafi zarówno na stare jak i nowe konsole.
Oczywiście w wojnie o exclusive’y pada jeden kluczowy argument - skoro Horizon Forbidden West i Spider-Man: Miles Morales to gry szykowane również na stare konsole, to po co kupować nowe? Niektórzy uważają, że to przecież strzał w kolano dla Sony, bo byłyby to świetne wabiki do inwestycji w next-gena, a tak wielu graczy być może zostanie jeszcze przy starych systemach. A moim zdaniem kto ma kupić next-gena Sony to i tak to zrobi. Po pierwsze widać, że PS5 cieszy się ogromnym zainteresowaniem, preordery schodzą jak szalone, a seksowny wygląd PlayStation (oczywiście jest to kwestia gustu) robi swoje.
Po drugie - nie ma się co łudzić. Obie gry szykowane przez Sony prawdziwy pazur pokażą na PS5. Japończycy już zresztą potwierdzili, że wersje na PS5 powstają od podstaw, aby jak najlepiej zaprezentować możliwości jakie daje użytkowników PS5. I w końcu po trzecie - gracze, którzy kupią wersję na starą konsolę, a następnie za jakiś czas będą chcieli przeskoczyć do nowego świata i posmakować tych zapowiadanych, next-genowych różnic, będą mogli skorzystać z darmowej aktualizacji gry. Nic więc nie tracą. Jest to więc rozwiązanie, dzięki któremu i wilk będzie syty i owca cała. Sony nie zostawia milionów użytkowników z ręką w nocniku dając im wciąż możliwość zabawy na sprzęcie, który posiadają już kilka lat, a jednocześnie oferują lepszą jakość dla osób, które będą chciały iść z duchem nowych technologii.
Kasa się zgadza
Oczywiście nie bądźmy naiwni - Sony to korporacja. Dbanie o klienta i miliony graczy posiadających starą konsolę to jedno, z drugiej strony mamy z kolei przychody ze sprzedaży gier. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zostawi tak dużej bazy użytkowników. Jeśli spojrzymy na dane historyczne PS4 to druga, najlepiej sprzedająca się konsola w historii naszej branży. I ma szanse na to, by za jakiś czas wskoczyć na pierwsze miejsce podium, które okupuje ze 155 milionami sprzedanych egzemplarzy PS2. W przypadku „czwórki” póki co mowa o niespełna 115 milionach.
W całej tej sytuacji nie bez znaczenia jest również fakt, jak dobrze sprzedają się tytuły ekskluzywne na konsoli Sony. The Last of Us Part II sprzedało się w ponad 4 mln kopii w 3 dni. W analogicznym okresie Ghost of Tsushima osiągnęło 2,4 miliona egzemplarzy, co było rekordową liczba dla nowego IP w generacji PlayStation 4. Sony doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że takie blockbustery jak Horizon Forbidden West i Spider-Man: Miles Morales opchną kolejne miliony pudełek z grami zarabiając trochę więcej niż na waciki. Póki co takie zyski wygeneruje PS4 a nie PS5, które dopiero startuje i nie będzie miało tak dużej bazy potencjalnych odbiorców. A nie zapominajmy, że koszty produkcji tych gier na pewno nie są małe. A duże przychody ze sprzedaży na PS4 przyczynią się z pewnością w niedalekiej przyszłości do stworzenia jeszcze lepszych gier na PS5.
Nie ma więc co płakać. Na ten moment usatysfakcjonowani powinni być zarówno gracze niewidzący potrzeby inwestowania w nowe konsole, które potrzebują czasu, aby się rozkręcić i pokazać swoją moc (nie zapominajmy, że dopiero w przyszłym roku studia zaczną na dobre korzystać z Unreal Engine 5), jak i ci, którzy już klepnęli preorder PS5. Można się rozejść.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Horizon Forbidden West.
Przeczytaj również
Komentarze (196)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych