Wydawanie gier z PS4 na PC. Czy to dobry pomysł?
Kontrowersje związane z tym tematem narastają z każdym dniem - należy w tym wszystkim jednak pamiętać, że gdy nie wiadomo o co chodzi, to... Chodzi o pieniądze!
Temat, którego podejmuję się w tym tekście, jest prawdopodobnie jednym z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień ostatnich tygodni. Rezygnacja ze swego rodzaju „ekskluzywności” zawsze wiąże się z pewnymi pomrukami niezadowolenia – zwłaszcza wśród fanów konsol PlayStation. Ci przywykli do tego, iż jest to najpewniej jeden z najsilniejszych argumentów, gdy przychodzi do sporów o to, czy lepiej postawić stopę na zielonej, czy może niebieskiej stronie.
Sytuacja wygląda jednak tak, a nie inaczej. Jakiś czas temu zastanawiałem się nawet, czy to już koniec ery gier na wyłączność. Skoro Sony planuje udostępniać kolejne tytuły na PC, a Microsoft od jakiegoś czasu forsuje politykę, iż projekty robione tylko pod jeden sprzęt to bzdura, można było odnieść wrażenie, że argument za „przewagą gier na sprzęt Y” straci niedługo ważność. Tylko... Czy portowanie tytułów z PS4 na PC to na pewno dobry pomysł?
Tak, bo to świetny rodzaj promocji
Jestem przekonany, że podczas podejmowania decyzji o wydaniu Horizon Zero Dawn: Edycja Kompletna na PC, Sony zastanawiało się niejednokrotnie, czy to słuszny ruch. Mam pewność, że konsultowano się z najlepszymi analitykami sprzedaży, wizjonerami, a pewnie nawet, pół żartem, szamanami. I wreszcie, prawdopodobnie przy zgodności większości zaangażowanych, przesunięto pierwszy znaczący pionek poza planszę.
Początkowo były błędy, sporo ludzi narzekało (sam nie byłem zachwycony poziomem portu, o czym wspomniałem w recenzji), ale wydaje się, że potencjalnych nabywców kompletnie to nie zraziło. I nie mam żadnych wątpliwości, że wpłynie to na zainteresowanie Horizon Forbidden West. Wyobraźcie sobie tylko, że Sony planuje namówić Naughty Dog do prac nad Uncharted 5. Ci się zgadzają, maszyna marketingowa rusza, a japońscy hegemoni branży dogadują się z kalifornijskimi deweloperami, że poprzednie przygody Nathana Drake’a trafią na PC.
Początkowy szum szybko stłumiłby późniejszy zachwyt jakością produkcji. Wystarczyłoby w zasadzie nawet wypuścić pierwsze trzy odsłony, aby sprawić, że sprzedaż konsol Sony znacząco by przyspieszyła. Największą ochotę na ciastko mamy nie wtedy, gdy patrzymy przez szybę, ale gdy możemy go troszkę skosztować. Potem chcemy tylko więcej, więcej i więcej. Sony dobrze o tym wie, to całkiem nieźli growi cukiernicy.
Tak, bo wyniki są jasne
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób powyższy akapit może być podciągnięty pod gdybanie. W takim razie rozjaśnię to nieco, powołując się na dość klarowne informacje. Steamspy udostępniło ciekawą statystykę już na cztery dni po debiucie gry na PC – w tym czasie projekt zakupiło 426 tysięcy osób. Obecnie wynik jest dużo większy, albowiem hit od Guerrilla Games osiągnął pułap 716 tysięcy sprzedanych egzemplarzy.
Jak podkreślono, jest to „prawie tak duży” rezultat, jaki przez podobny okres osiągnął Wiedźmin 3: Dziki Gon w 2015 roku. Nieźle, prawda? Odbijając jednak na chwilę od Horizon Zero Dawn, warto skupić się na innym głośnym projekcie, który został przeniesiony na PC. Mowa oczywiście o najnowszej grze Hideo Kojimy, Death Stranding. Tytuł ów przez długi czas utrzymywał się na szczycie list Steam, a kilka dni temu potwierdzono, że obecny wynik to blisko pół miliona sprzedanych sztuk (dokładnie 477 000).
Tak, bo trzeba napędzić sprzedaż PS5
Start konsoli PlayStation 5 może być marketingowo dużo trudniejszy, niż miało to miejsce w przypadku PlayStation 4. Wtedy Sony praktycznie wygrało w przedbiegach, gdy Microsoft strzelał sobie w stopę seriami bardzo ostrej amunicji. Teraz odnoszę wrażenie, że jesteśmy świadkami sytuacji podobnej, ale przerzuconej o 180 stopni. Podczas gdy Xbox zdaje się doskonale rozumieć graczy, a Phil Spencer mówi dokładnie to, co chcemy słyszeć, PlayStation zamyka się w swojej bańce i podejmuje decyzje, które mogą irytować.
Czytając komentarze pod środowym newsem o zaskakującym ruchu Sony odnośnie do (nie)odświeżenia Spider-Mana osobom, które mają wersję na PS4, odniosłem wrażenie, że na Xboksa złożono wtedy kilkadziesiąt dodatkowych zamówień. Nie jestem zaskoczony i zdecydowanie będzie trzeba w jakiś sposób ratować pozycję PlayStation 5. Na myśl przychodzą od razu gry, ale jeśli te mają rzeczywiście kosztować 350 złotych, to wypada naprawdę zachęcić ludzi.
Wydaje mi się, że wśród ponad 750 tysięcy graczy, którzy mieli okazję obcować z Horizon Zero Dawn na PC, znalazła się przynajmniej czterocyfrowa liczba takich, którzy zainteresowani przygodą Aloy sięgną po PlayStation 5, aby właśnie na tej konsoli sprawdzić kontynuację. Gdyby tylko Santa Monica puściła God of War (2018) na PC, a Ragnarok ukazałby się wyłącznie na PlayStation 5, podobnież sądzę, że zamówiono by sporą partię konsol dodatkowo. Tak to po prostu działa, a sprzedaż sprzętu będzie trzeba napędzać, jestem pewien.
Trzy razy tak, dziękujemy!
Myślę, że nie ma wątpliwości, iż to dobry ruch ze strony Sony. Oczywiście do czasu! Dopóki mówimy o grach z PlayStation 4, dopóty będę zapierał się, że to bardzo przemyślana strategia. Jeśli wyniki zachęcą do wydawania także tytułów z PS5, to sytuacja sprawi, że zainteresowanie sprzętem spadnie. Będzie można słyszeć coraz więcej głosów, które przewijały się także teraz, w odniesieniu do Xboksa – po co kupować konsolę, skoro mam to samo na PC?
Na ten moment jest to jednak jawna forma promocji i zaledwie przedsmak tego, co może czekać osoby, które zdecydują się wejść do ogromnego świata PlayStation. Taki Horizon i Death Stranding mogły zachęcić, a biblioteka gier na wyłączność z PS4 jest bardzo bogata. Wyobraźcie sobie, jak skoczyłaby sprzedaż, gdyby udostępnić Ratcheta & Clanka przed premierą sequela! Nam pozostaje wciąż czekać na rozwój wydarzeń, ale nie mam wątpliwości, że kolejne gry z obecnej generacji od Sony pojawią się w niedalekiej przyszłości na komputerach osobistych.
Przeczytaj również
Komentarze (187)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych