Huawei MateBook 14 – test ultrabooka. Procesor Ryzen 5 4600H gwarancją wydajności?
Do naszej redakcji prosto z Chin przyleciał laptop Huawei, wyposażony w procesor Ryzen 5 4600H, który pod wieloma względami zaskakuje konkurencję. Aluminiowa konstrukcja, matryca o wysokiej rozdzielczości i niewielkie wymiary z pewnością skuszą wiele osób do zakupu. Zapraszam do testu.
Chińska marka Huawei nie ma ostatnio najlepszej passy. Kolejni producenci odwracają się od produkcji komponentów do smartfonów, więc firma musi sobie to odbić na innych rynkach. Jednym z nich jest segment poświęcony ultrabookom. To sprzęty często wybierane przez ludzi, którym zależy na świetnej matrycy, długim czasie pracy na baterii i odpowiedniej wydajności. Ta musi sprostać wielu arkuszom odpalonym w Excelu, powinna też bezproblemowo odpalać filmy w wysokiej jakości i wiele kart w przeglądarce bez żadnej zadyszki. Dobrze, gdyby taki sprzęt był też odpowiednio wydajny, pozwalając na uruchomienie wielu programów jednocześnie. A przy tym sprawnie i szybko zapisywał czy zgrywał dane. Nie może też zbyt wiele ważyć i musi prezentować się wystarczająco elegancko, by nie wstyd było go zabrać na spotkanie biznesowe. Zapracowani ludzie mają wysokie oczekiwania i wcale im się nie dziwię. Tu nie ma czasu na wpadki.
Mogę już teraz przyznać, że testowany dziś Huawei MateBook 14 spełnia w zasadzie wszystkie powyższe wymagania. Od samego początku, gdy chwytamy go w ręce, podziwiamy dobrze spasowaną, aluminiową obudowę wykonaną z jednego kawałka materiału – niczym w MacBookach Air. Przy tym jest to urządzenie dość lekkie, wyposażone w ogromny touchpad, dużą, podświetlaną klawiaturę i matrycę o rozdzielczości 2K, której obraz może się podobać. Całości dopełnia sporych rozmiarów bateria i niewielka grubość, choć do najcieńszych ultrabooków na rynku jeszcze sporo brakuje. Na początek przejdźmy do specyfikacji technicznej:
Specyfikacja Huawei MateBook 14:
- CPU: sześciordzeniowy i dwunastowątkowy Ryzen 5 4600H 3,0 GHz
- GPU: zintegrowana z procesorem karta AMD Radeon Graphics (Vega)
- RAM: 16GB DDR4 2666 MHz CL20
- Płyta główna: wbudowana, autorska Huawei
- Dysk: 512GB SSD NVMe
- Matryca: LCD IPS o rozdzielczości 2160x1440p (185 ppi)
- Pojemność baterii: 56 Wh
- Waga: 1,5 kg
- Liczba portów i złączy: USB 3.0, USB 2.0, USB-C, złącze mini-jack, HDMI x1, czytnik linii papilarnych
Nietypowa jest z pewnością rozdzielczość, ale wynika to z konstrukcji matrycy, którą producent przygotował w formacie 3:2, czyli zbliżonej do kwadratu. Według oficjalnych informacji, taki układ ma sprzyjać produktywności i przejrzystości ekranu, czego nie omieszkam sprawdzić. Dwunastowątkowy procesor rozpala moje zmysły na bezproblemową pracę przy wielu aplikacjach jednocześnie, a pojemna bateria i spora liczba pamięci RAM nastrajają pozytywnie, gdybym chciał pracować poza domem, bez prądu i na dużej ilości kart w przeglądarce, przy odpalonych kilku programach przynajmniej. Sprawdzę też, jak radzi sobie zintegrowany układ graficzny – pierwsze przecieki sugerowały tutaj małą rewolucję na tle dotychczas dostępnych rozwiązań. Chociaż wiadomo, że ten ultrabook nie został stworzony do gier.
Wygląd zewnętrzny, jakość wykonania
Jak wspominałem na początku, laptop wykonany został z jednego odlewu aluminium, które zostało świetnie spasowane. Klawiatura zajmuje praktycznie całą szerokość, przyciski są duże i wygodne, a touchpad poniżej doprawdy olbrzymi. Wpływa to na komfort użytkowania, tym bardziej że płytka panelu dotykowego pokryta jest śliskim, bardzo miłym w dotyku materiałem. Ekran o proporcjach 3:2 umieszczono w bardzo cienkiej obudowie z niesamowicie wąskimi ramkami, co wzbudza poczucie obcowania z nowoczesnym, eleganckim urządzeniem. Matrycę chroni szyba, więc siłą rzeczy jest ona błyszcząca, ale nie przeszkadza to zbytnio podczas korzystania z laptopa, nawet w słoneczne dni.
Na spodzie znajdziemy dużą, plastikową klapkę z maskownicą niewielkiego wentylatora, radiatorów i głośników, która wspomagana jest dodatkowym, dużym wypustem, by zagwarantować dopływ powietrza. Możemy ją odkręcić, by łatwiej dostać się do radiatorów i je wyczyścić. Po prawej stronie znajdziemy dwa złącza USB (3.0 oraz 2.0). Po lewej USB-C (którym ładujemy sprzęt za pomocą 65W ładowarki z zestawu), HDMI oraz złącze mini-jack. W przycisku do włączania zasilania ukryto czytnik linii papilarnych, który działa sprawnie i bezproblemowo. Może się przydać do logowania do systemu, banków czy stron internetowych wymagających podania hasła. Ciekawym pomysłem jest schowanie kamerki do wideorozmów w centralnie położonym przycisku w kolumnie F1-F12. Wystarczy po prostu ją wcisnąć.
Jakość zastosowanych materiałów jest bardzo wysoka, nie można narzekać na żaden z elementów. Laptop nie trzeszczy i nie ugina się przy dotknięciu, a obszar klawiatury podczas intensywnego użytkowania pozostaje dość ciepły, ale akceptowalny. Nieco gorzej robi się nad klawiaturą, gdzie aluminium potrafi rozgrzać się do bardzo wysokich temperatur. Dotknięcie tego punktu skutkuje nieprzyjemnym dyskomfortem. Układ chłodzenia składa się z jednego wentylatora „Huawei Shark fin” i nie jest przesadnie głośny. Pod maksymalnym obciążeniem laptopa co prawda słychać, ale to poziom 33-36 dBa z odległości 30 cm.
Wydajność, zastosowane komponenty i czas pracy na baterii
Jak mogliście przeczytać w specyfikacji, urządzenie wyposażono w najnowszy układ od AMD – Ryzen 5 4600H w tandemie z zintegrowaną kartą graficzną AMD Radeon Graphics (Vega). Procesor oparto na architekturze „Renoir” (Zen 2), wykonano w 7 nm litografii, a jego sprzedaż rozpoczęto w styczniu bieżącego roku. Jest całkiem świeżą jednostką, która pod względem wydajności śmiało dogania Intel Core i7-10750H. Ryzen 5 4600H rozkręca się w trybie turbo do 4,0 GHz, ale podczas moich testów znacznie częściej oscylował wokół 3,6-3,8 GHz. Wyposażony jest w 11 MB pamięci cache trzeciego poziomu, co całkiem nieźle wróży przed testami w grach komputerowych.
Niniejszy układ od AMD reprezentuje kompletnie nową rodzinę „czerwonych” procesorów, której nie zobaczymy w komputerach stacjonarnych. Do nich zmierzają już jednostki oznaczone numeracją z „5” na początku. Zintegrowana karta graficzna składa się z 6 jednostek CU i nie jest co prawda potworem wydajności, ale w swojej klasie potrafi pokazać pazurki. Dość powiedzieć, że pozwala nawet całkiem przyzwoicie pograć w niektóre wymagające produkcje. Wyposażona jest w 512 MB pamięci DDR4 na 128-bitowej szynie i 384 shadery. Taktowanie rdzenia sięga 1500 MHz. Jest także wsparcie dla DirectX12.
Zastosowany RAM to wbudowane w płytę główną 16GB kości pamięci o prędkości 2666 MHz z opóźnieniami CL20, działające w trybie dual-channel. Ich wydajność jest bardzo przeciętna (raptem 30 GB/s przy odczycie i zapisie) ale do pracy biurowej wystarczają w zupełności. Do kompletu dochodzi 512 GB dysk twardy SSD NVMe. Rozpędza się do 2367 MB/s przy odczycie i raptem 1029 MB/s przy zapisie. Nie jest demonem prędkości, ale znacznie wyprzedza klasyczne SSD na złączu SATA3 (tam maksymalna prędkość to 560 MB/s). Brakuje mu jednak do najszybszych NVMe na PCI-E 3.0 (te osiągają nawet 3,5 GB/s). Do codziennej pracy natomiast w zupełności wystarcza i nawet pojemność była dla mnie zadowalająca. Co najgorsze – nie możemy dołożyć pamięci i większego dysku do środka sprzętu, bo każdy komponent został wlutowany w płytę główną.
Czas przejść do właściwych testów. Na początek odpaliłem 3D Marka, gdzie w mniej wymagających benchmarkach Night Raid i Sky Diver otrzymałem kolejno 10391 i 9182 punkty. Z ciekawości przeprowadziłem też klasycznego Fire Strike’a, ale tam osiągnąłem raptem 2446 jednostek – to już zdecydowanie za wysokie progi dla tego układu. Co mnie pozytywnie zaskoczyło, to wyniki w Cinebenchu R20 – Ryzen 5 4600H osiągnął 2730 punktów, przebijając tym samym niekręconego Intel Core i7-7700K. Nic w tym jednak dziwnego, skoro dysponuje 4 wątkami więcej, a różnica też nie była jakaś wielka. Huawei MateBook 14 nie ma najlepszej karty sieciowej – wspiera maksymalnie 802.11ac, ale rozpędza się na moim złączu co najwyżej do 70% dostępnej przepustowości.
Czas działania na baterii może się podobać. Laptop z wykorzystaniem platformy AMD potrafi pracować blisko 10h bez podłączenia do gniazdka. Wartość ta zmienia się w zależności od obciążenia, ale nawet podczas bardzo intensywnej pracy spokojnie wytrzymuje 3,5h. Profil zasilania regulujemy w bardzo wygodny sposób z ustawień przy systemowym zegarze, który został kolorystycznie dostosowany przez Huawei do standardów firmy. Zmieniono kolory Windowsa, a na pulpicie znajdziemy oprogramowanie „PC Manager” które w łatwy i szybki sposób przekaże nam wszystkie najważniejsze informacje o komputerze, zaktualizuje sterowniki czy wyrzuci zbędne „śmieci”. Co szczególnie istotne, Huawei nie musi obawiać się żadnych ograniczeń w swoich laptopach. Wykorzystuje amerykański system operacyjny, wszystko śmiga na nim tak, jak powinno.
Matryca o rozdzielczości 2160x1440p wyświetla przepiękne kolory. Chociaż jest tylko 8-bitowa, to potrafi dostarczyć aż 99% pokrycia palety sRGB, co generuje wspaniałe efekty. Kontrast jest dość wysoki, a nawet podczas szybkiej, dynamicznej akcji nie ma wyraźnego ghostingu, czyli poświaty za wyświetlanymi przedmiotami. Producent chwali się, że matryca pokrywa aż 90% powierzchni ekranu. Skorzystacie z niej także w mniej słoneczne dni, bo maksymalna jasność przekracza nawet 400 cd/m2. Pełna kompozycja wykorzystanych podzespołów sprawia, że z Huawei MateBooka 14 po prostu wygodnie i przyjemnie korzystać, a laptop w najważniejszych momentach nie zawodzi i nie zacina się.
Przyzwoite są też głośniki – chociaż grają dość płasko, to jak na laptopa wystarczają w zupełności. Oczywiście urządzenie wspiera funkcję „Huawei Share” do którego instrukcję znajdziecie na pulpicie w formie wideo – w skrócie, jeśli korzystacie z telefonu Huawei, za pomocą NFC (lub bluetooth) niemal natychmiast podłączycie się do ultrabooka i wyświetlicie ekran smartfona na pulpicie. To pozwoli na szybkie zgranie zdjęć, filmów czy wiadomości. Funkcja ta działa podobnie, gdy obok znajdzie się inne urządzenie Huawei.
Ultrabook, a gry? Co można na tym odpalić?
Na początku włączyłem starego, dobrego Wiedźmina 1, uruchamiając maksymalne detale przy rozdzielczości 2560x1440p. Chociaż gra ma już swoje lata, to dalej może się podobać pod względem graficznym. Laptop poradził sobie z nią całkiem nieźle, generując w początkowym Kaer Morhen ok. 25-30 kl/s. Potem jest tylko lepiej, bo to bardzo wymagająca lokacja (szczególnie, gdy wpada „Przeraza”). Nieznacznie obniżając poziom detali, możemy wypracować swobodne 60 klatek na sekundę. Przyszła pora na bardziej wymagających konkurentów – na pierwszy ogień wpadło GTA V i tutaj duże zaskoczenie. W rozdzielczości 1080p na detalach niskich karta bez problemu wyciągała 50 klatek.
W Apex Legends na najniższych ustawieniach dochodziła do 90 fps, co pozwoliło mi na zrobienie drobnego „miszmaszu” w opcjach, dzięki czemu zwiększyłem jakość obrazu do poziomu „średni”, utrzymując ok. 55-62 klatki na sekundę. To wszystko przy rozdzielczości 1080p. Forza Horizon 4 działała już sporo gorzej, w szczytowych momentach osiągając maksymalnie 46 klatek na sekundę. Średnio działała jednak wolniej. Są gry, jak BFV, w których do płynnej zabawy musimy zjechać z rozdzielczością do 720p (przy najniższych detalach), a i wtedy otrzymujemy średnio co najwyżej 50 kl/s.
Nie zmienia to faktu, że mam do czynienia z ultrabookiem, którego nie stworzono przecież do grania, a zintegrowany układ graficzny jak na średnią półkę wydajnościową, radzi sobie niezwykle przyzwoicie. Ryzen 5 4600H to układ, który bez problemów podoła takim produkcjom jak Gothic 1&2, Warcraft III, Age of Empires czy Civilization, a nawet najnowsze Theme Hospital powinno działać na nim bezproblemowo. Temperatury karty graficznej i procesora przy maksymalnym obciążeniu przekraczały 80 stopni, co rozkręcało wentylator do maksimum. Musimy też uważać, by nie stawiać laptopa na miękkich materiałach. Zakrywając mu swobodny przepływ powietrza od spodu, narażamy sprzęt na uszkodzenie. Zabrakło wywietrzników po bokach czy z tyłu urządzenia, co w ultrabookach jest dość często spotykane. Sprawdziłem też, jak radzi sobie częstotliwość taktowania procesora pod obciążeniem i w skrajnym przypadkach spada nawet do 2,8 GHz.
Podsumowanie – Huawei MateBook 14 z układem Ryzen 5 4600H – warto?
Chiński producent ma w swojej ofercie komputery przenośne wyposażone w układy od AMD oraz Intela. W naszej redakcji gościliśmy przedstawiciela czerwonej strony, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Po pierwsze, to wystarczająco wydajna i szybka jednostka do pracy biurowej, która podoła wielu kartom otwartym w przeglądarce, arkuszom w Excelu czy filmom w wysokiej rozdzielczości. Dwanaście wątków generuje całkiem przyzwoite 2730 punktów w Cinebenchu, co już na starcie pozwala sądzić, że to procesor zbliżony wydajnościowo do Intel Core i7-10750H. Nie ma w tym ani krztyny przesady – jest szybko, sprawnie i wygodnie, a przy tym długo, bo laptop potrafi działać na baterii nawet do 10h.
Niestety, dość mocno nagrzewa się nad klawiaturą, która swoją drogą mogłaby nieco mocniej świecić. Do tego układ chłodzenia pod obciążeniem nie radzi sobie z odprowadzaniem ciepła. Ma pod spodem bardzo mało miejsca, by to powietrze wydmuchiwać. Możemy ten sprzęt wyjątkowo łatwo uszkodzić, kładąc go na kolanach czy łóżku. W trybie spoczynku jest absolutnie niesłyszalny. Można na nim pograć w starsze produkcje. Przy tych nowych raczej nie będziecie zachwyceni, uruchamiając rozdzielczość 720p, no ale… da się? Na upartego, tak. Poza tym świetna matryca i ogólna jakość wykonania to duże atuty tego sprzętu. Na spotkaniach biznesowych i do codziennej pracy sprawdzi się bardzo dobrze, tym bardziej gdy szukacie alternatywy na Windowsie dla MacBooka Air.
Ocena – 8/10
Zalety:
- Jakość wykonania i zastosowane materiały
- Bardzo dobra matryca ze świetnym pokryciem palety sRGB – 99%
- Wygodna klawiatura i ogromny touchpad
- Ekran w formacie 3:2, co faktycznie sprzyja produktywności
- Układ AMD Ryzen 5 4600H to wydajna jednostka z jeszcze lepszą kartą graficzną
- Wbudowany, całkiem szybki dysk SSD NVMe o pojemności 512 GB
- Można w coś pograć i to całkiem przyzwoicie
- Do codziennej pracy jest świetny, długo trzyma na baterii i ma szybką ładowarkę w zestawie
- Cieszy obecność złącza HDMI na jednym z boków
- Niewielka waga (1,5 kg) i wymiary (ekran 14”)
- Ciekawie zaprojektowana kamerka do wideorozmów
- Absolutnie bezgłośny w trybie spoczynku (wentylator wtedy nie działa)
Wady:
- Pod obciążeniem układ chłodzenia radzi sobie mocno przeciętnie
- Podświetlanie klawiatury mogłoby być lepsze, ledwo je widać
- Aluminiowa obudowa mocno nagrzewa się nad klawiaturą
- Mała liczba portów i złączy
- Sprzęt bardzo łatwo uszkodzić, kładąc go na miękkich materiałach
- Procesor pod obciążeniem wpada w throttling i zbija zegary do ok. 2,8 GHz
- Nie da się go otworzyć jedną ręką
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (26)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych