Microsoft próbuje pstryknąć w nos Sony - o ulepszaniu gier i nie tylko

Microsoft próbuje pstryknąć w nos Sony - o ulepszaniu gier i nie tylko

Mateusz Wróbel | 07.10.2020, 22:20

Sony podejmuje wiele dziwnych decyzji, a Microsoft próbuje pokazać, że wyciągnęli lekcje z trwającej jeszcze generacji. Korporacja z Redmond zaczyna jednak powoli dogryzać konkurencji.

Ależ ten czas szybko leci. Dopiero co czytaliśmy plotki o next-genach, czekaliśmy na możliwość złożenia zamówienia przedpremierowe na nasz wymarzony sprzęt, a teraz pozostało jedynie półtora miesiąca do premiery PlayStation 5 oraz Xboksa Series X. W przeciągu ostatnich kilkudziesięciu tygodni obie korporacje odpowiadające za rzeczone urządzenia - Sony i Microsoft - walczyły o każdego potencjalnego klienta, zapowiadając gry tworzone z myślą o nowej generacji, wiele usprawnień, tudzież innowacyjnych rozwiązań w kontrolerach, czy także ochoczo wspominając o wstecznej kompatybilności pozwalającej graczom, przede wszystkim tym, którzy przespali ósmą generację, zapoznać się z największymi hitami w wyższej rozdzielczości, stabilniejszym frame ratem, a w niektórych przypadkach i ze zwiększoną ilością klatek na sekundę z 30 na 60. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Walka o klienta

Microsoft próbuje pstryknąć w nos Sony - o ulepszaniu gier i nie tylko

Promowanie konsol za sprawą wszelakich reklam, bannerów przyniosło upragnione skutki, bowiem i PlayStation 5 i Xbox Series X rozeszło się jak świeże bułeczki po całym świecie. Szczególnie szef Xboksa - Phil Spencer - podkreśla swoimi wypowiedziami, iż jego urządzenie zostało wyprzedane w kilkadziesiąt minut w UK, Indiach, czy Australii. Zszokował go także fakt, iż nowym "iksem" zainteresowała się sama Japonia, czyli klienci, którzy jeszcze parę lat temu stawiali wyżej markę PlayStation. 

Wydaje mi się, że Microsoft zrozumiał błędy popełnione w trwającej jeszcze generacji i chce je naprawić. Korporacja z Redmond przygotowała masę rzeczy, którymi chętnie się dzieli, próbując przekonać potencjalnego klienta PlayStation na przejście na stronę "zielonych". Xbox w ostatnich tygodniach próbuje pstryknąć w nos Sony, co widać w niemalże każdym oficjalnym wpisie, przykładowo, na Twitterze. Obecnie nie rozumiem, czy ma to pokazać, jaki niesamowity jest Xbox Series X i polityka Microsoftu na tle największego konkurenta, czy też korporacja po prostu zaczyna szydzić sobie z "niebieskich". 

Zdrowa rywalizacja?

Microsoft próbuje pstryknąć w nos Sony - o ulepszaniu gier i nie tylko

Oficjalna cena PS5 została przedstawiona podczas specjalnej cyfrowej imprezy. Japońska firma podała również datę premiery swojego urządzenia, ale - co zdziwiło wiele osób - zapomniała o podaniu dokładnej daty uruchomienia zamówień przedpremierowych. Zapomniała? To wiedzą tylko oni sami, bowiem bardziej prawdopodobną opcją jest to, iż zrobili to specjalnie, aby ludzie nie ustawili swoich botów w celu kupienia kilku konsol w jednym momencie. Raczej żadna z korporacji nie chciałaby mieć do czynienia z sytuacją, przez którą przechodziła Nvidia w związku z premierą kart RTX 3080. Niektóre osoby zamówiły, dzięki specjalnemu oprogramowaniu, nawet kilkadziesiąt podzespołów, a prywatni gracze chcący zmodyfikować swój komputer osobisty, nawet nie zdążyli odświeżyć strony, bowiem na ich ekranie pojawił się od razu komunikat: "produkt wyprzedany".

Sony, wiedząc, iż zainteresowanie ich sprzętem jest ogromne, postanowiło uruchomić pre-ordery znienacka. Konsole zostały wyprzedane w niektórych krajach w przeciągu kilku minut, a sama firma oznajmiła w późniejszym czasie, za pomocą oficjalnego komunikatu, że przeprasza za swoją decyzję, a puste magazyny zostaną niebawem uzupełnione o kolejne egzemplarze PlayStation 5. Widząc zamieszanie, Microsoft zaczął publikować wiele komunikatów, aby zainteresowani nowym Xboksem nie martwili się, że nie zdążą złożyć zamówienia, tak jak miało to miejsce w przypadku next-gena "niebieskich".

W późniejszym czasie Microsoft zaczął promować swoją usługę Smart Delivery, która pozwala posiadaczowi danej gry na Xboksa One zagrać w objętą programem produkcję automatycznie na Xboksie Series X, bez żadnych dodatkowych opłat. Technologia ma zapewnić zainteresowanemu, iż zawsze będzie bawił się w najlepszą wersję tytułu na swojej konsoli, co oznacza, iż otrzyma w pełni wiele ulepszeń technicznych, jak i wizualnych. Sami deweloperzy posługują się tutaj przede wszystkim przykładem Gears 5, które zaoferuje wyższą rozdzielczość, lepsze oświetlenie, większą szczegółowość, a także - co przede wszystkim warto zaznaczyć - ponad 100 klatek na sekundę, co jest niesamowitym wynikiem.

„Xbox stawia graczy na pierwszym miejscu”

Microsoft próbuje pstryknąć w nos Sony - o ulepszaniu gier i nie tylko

W międzyczasie twórcy PS5 oznajmili, iż nadchodzący remaster tytułu wydanego w 2018 roku - Marvel's Spider-Man Remastered - będzie dostępny jedynie w wersji ultimate nadchodzącego spin-offa marki - Marvel's Spider-Man: Miles Morales Ultimate Edition, co równa się temu, iż za odświeżenie zainteresowani będą musieli... zapłacić. Xbox dowiadując się o tym ruchu, od razu wstawił na swój profil na Twitterze wpis przypominający, że na next-genowym XSX zagramy w każdą pozycję w pełni za darmo. Wspomniał o tym ponownie we wczorajszym podcaście:

Nasze zaangażowanie i sposób, w jaki podeszliśmy do tej całej generacji polega na tym, że wszystkie wasze akcesoria do gier działają, nie zamierzamy zmuszać was do płacenia za kolejne wersje naszych gier, stworzyliśmy Smart Delivery... staraliśmy się być 'fan-first' w każdy możliwy sposób.

To jednak nie ostatnia zaczepka pokazująca, jak Microsoft dba o swoich odbiorców. Parę dni temu dowiedzieliśmy się, że w takich produkcjach, jak DiRT 5Maneater, tudzież Yakuza: Like a Dragon nie będziemy mogli przenosić progresu pomiędzy PlayStation 4 i PlayStation 5. Sprawę przybliżyli twórcy przygody zabójczego rekina - Blindside Interactive - tłumacząc, iż Microsoft udostępni na swoich serwerach jedną wersję gry, co pozwoli przenosić zapisy oraz trofea. W przypadku Sony będą to dwa oddzielne produkty, więc całą kampanię będziemy musieli poznawać od początku, mogąc też po raz drugi zdobyć platynę w dosyć prostych produkcjach. 

Korzystając z sytuacji, na temat przenoszenie progresu pomiędzy konsolami wypowiedział się Aaron Greenberg, osoba odpowiedzialna za relację ze społecznością, który, można rzec, kopnął leżącego, pisząc, że w Xboksie stawiamy graczy na pierwszym miejscu, co może sugerować, że według niego Sony stawia na pierwszym miejscu zysk, aniżeli klientów. Trochę chamsko to wyszło w świetle wielu grafik z obu obozów sugerujących, że gracze nie powinni prowadzić jakichkolwiek tzw. wojenek konsolowych, nieprawdaż? 

Wojna nadchodzi?

Microsoft próbuje pstryknąć w nos Sony - o ulepszaniu gier i nie tylko

I żebyście mnie źle nie zrozumieli - cenię sobie rywalizację, ale zdrową, w której nikt nie próbuje kopnąć tego drugiego, największego konkurenta. Zawsze działa to dla dobra gracza, bowiem korporacje próbują tworzyć jak najwięcej udogodnień, które mają na celu zachęcenia potencjalnego klienta właśnie do tego sprzętu, a nie innego. Jednak niektóre wpisy Microsoftu pokazują, że próbują dokuczyć Sony, które de facto podejmuje ostatnio bardzo dziwne, niezrozumiałe decyzje. Nie przypominam sobie, aby "niebiescy" kopali "zielonych" w ostatnich latach, chociażby w temacie "eksów" - przykładów mógłbym podać tutaj tysiące, i to dosłownie. Jeden z nich: "Xbox promuje Gears of War 4 na Twitterze, a Sony odpowiada: „Gears of War 4? Lepiej zapoznajcie się z Uncharted 4: Kres Złodzieja”". Mam tylko nadzieję, że dziewiąta generacja nie będzie równała się z krwawą wojną pomiędzy obiema firmami.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper