10 rzeczy, których nie wiedziałeś o Matrixie
Pierwszy “Matrix” z 1999 roku był prawdziwym powiewem świeżości w kinie akcji. Z jednej bowiem strony zaproponował wiele niezapomnianych sekwencji walk, z drugiej zaś wszystko było w nim podporządkowane niezwykle ciekawemu konceptowi, sięgającemu nie tylko do dawnych dzieł kinematografii, ale wręcz do filozofii. Z produkcją jest naturalnie związanych wiele ciekawostek.
Interesująco wyglądało to szczególnie w trakcie premiery drugiej części: “Matrix: Reaktywacja” kiedy w prasie pojawiały się uczone recenzje na temat ukrytych sensów, jakoby obecnych w tym dziele, które nie do końca przystawały do rozrywkowego charakteru tego obrazu. Jest on z pewnością pewnego rodzaju hybrydą, z jednej strony dotykającą jak najbardziej poważnych problemów epistemologicznych, ale z drugiej będąc w gruncie rzeczy dość typowym - często w naiwny sposób efekciarskim - blockbusterem, i w tym tkwi jego największa wartość. Oto garść ciekawostek dotyczących pierwszego filmu:
Aktorzy, których ostatecznie nie zobaczyliśmy w filmie
Wiadomo, że w rolę Neo mógł się wcielić Will Smith. Aktor jednak odmówił, bo miał inne zobowiązania, a poza tym - jak sam powiedział - gdy twórcy pokazali mu jedynie scenę kopnięcia w powietrzu z efektem zatrzymania czasu stwierdził, że nie ma zamiaru grać w produkcji opartej na tego typu efekciarskich sekwencjach. Ostatecznie wybrał “Bardzo Dziki Zachód” po latach wspominając, że nie był jeszcze wtedy na tyle dojrzały aktorsko, by móc zagrać w filmie Wachowskich. Innymi kandydatami do tej roli byli m.in. Leonardo DiCaprio, Ewan McGregor i David Duchovny. Pierwszy odmówił, dwaj pozostali wybrali inne role.
Z kolei do roli Morfeusza byli rozważani m.in. Morgan Freeman, Malcolm McDowell, Denzel Washington, Anthony Hopkins, a nawet Robert de Niro. Russell Crowe wyznał, że po prostu nie zrozumiał o co chodzi w tym scenariuszu, którego czytania zresztą nie skończył i oczywiście również zrezygnował. Możliwość zagrania agenta Smith otrzymał Jean Reno, ale nie był nią zainteresowany. Rolę Trinity odrzuciła z kolei Jennifer Beals, a twórcy rozważali zatrudnienie Michelle Yeoh. Carrie Ann-Moss zresztą ukryła przed nimi fakt skręcenia kostki, bojąc się o to, że zdecydują się na inną aktorkę. Wkrótce okazało się zresztą, że jej uraz nie był jedynym, który mocno skomplikował realizację filmu.
Kontuzje aktorów
By sprostać fizycznym trudom tej roli Keanu Reeves trenował kung-fu po siedem godzin dziennie przez cztery miesiące. Podczas realizacji filmu poznał i zaprzyjaźnił się z Tigerem Chenem, który był asystentem głównego choreografa, a później zasłynął również jako aktor w filmach akcji. Odtwórca Neo w trakcie przygotowań doznał urazu karku co sprawiło, że zdjęcia musiały zostać przesunięte i najpierw zaczęto kręcić sceny nie wymagające tak poważnej aktywności fizycznej. Uraz sprawił jednak, że gwiazdor miał problemy przy realizacji słynnej sekwencji starcia z Morfeuszem w dojo. Zarówno on jak i Laurence Fishburne nabawili się wtedy sporej liczby siniaków.
Reeves to jednak nie jedyny aktor, który miał podobne problemy, bo te były również udziałem grającego agenta Smitha, Hugo Weavinga. Australijczyk musiał wręcz przejść operację biodra, której doznał właśnie po treningu. Spowodowało to kolejne problemy z kręceniem scen, a więc walki Agenta z Neo zrealizowano najpóźniej, po to by aktor mógł w pełni się zrehabilitować.
Mało chicagowskie Chicago
Różnego rodzaju elementy fikcyjnego, bo obecnego tylko w Matrixie miasta, które zamieszkiwał Thomas Anderson, wskazują na to, że jego wzorem było Chicago i trudno się dziwić bowiem jest to rodzinne miasto Wachowskich. Z drugiej jednak strony mieszkaniec miasta w stanie Illinois łatwo pozna, że obraz nie był tam tworzony. Tak naprawdę bowiem wszystkie miejskie zdjęcia, ze względów podatkowych, nakręcono w Australii, co zresztą pozwoliło mocno obniżyć ogólny budżet tego filmu, który ostatecznie sięgnął 63 milionów dolarów. Pojawiają się doniesienia o tym, że bez tego zabiegu szacowane na początku koszty mogły sięgnąć nawet 180 milionów dolarów, przez co film w ogóle by nie powstał.
Złote oscarowe żniwo
Zapewne ze względu na przynależność do gatunku filmowej fantastyki, która do tej pory nie jest doceniana, jeśli chodzi o najważniejsze nagrody filmowe, także Matrix nie został nominowany do Oscara w kategorii Najlepszy Film. Uzyskał jednak cztery inne nominacje: za najlepsze efekty specjalne, montaż, dźwięk i montaż dźwięku, a co najważniejsze wygrał wszystkie cztery statuetki. To najlepszy wynik dla filmu, który zdobywa nagrody we wszystkich kategoriach, w których jest nominowany, gdy jednocześnie nie zostaje wskazany jako jeden z najlepszych obrazów danego roku.
Okulary jako prawdziwy krzyk mody
Po premierze “Matrixa” wielką popularnością zaczęły się oczywiście cieszyć okulary przeciwsłoneczne, noszone przez głównych bohaterów dzieła Wachowskich, także przez agenta Smitha. Sam przedmiot został skonstruowany przez firmę Blinde, choć model rozpropagowany w filmie z 1999 roku nie był wtedy jeszcze w sprzedaży. Dopiero przed premierą “Matrix: Reaktywacja” firma postanowiła wypuścić specjalną linię okularów, kosztujących aż 240 dolarów. Inny problem z nimi miała Carrie Ann-Moss, która w jednym z wywiadów wyznała, że samo ich założenie powodowało, że ludzie od razu rozpoznawali ją i zapewne zaczęli tłumnie prosić o autograf.
Poważne lektury dla całej obsady
Wielki trener NBA Phil Jackson, który odnosił sukcesy z Chicago Bulls i Los Angeles Lakers miał w zwyczaju, szczególnie w drugim z tych klubów, wręczać swoim podopiecznym lektury prosząc ich o przeczytanie książki. W podobny sposób, choć oczywiście z innych powodów, podeszli do tematu twórcy “Matrixa”, dając aktorom do przeczytania m.in. “Symulakry i symulację” Jeana Baudrillarda, nieprzetłumaczone na polski “Out of Control” - znanego u nas z książki “Nieuniknione” - Kevina Kelly i “Wprowadzenie do psychologii ewolucyjnej” Evansa i Zarate.
Korzeni głównego problemu, którego dotyka “Matrix”, szukać należy jednak u Kartezjusza, który w “Medytacjach o pierwszej filozofii” spróbował zanegować wszystko co poznawalne zmysłami, a następnie wywiódł, że jedynym pewnikiem jest myśl, która niejako konstytuuje podmiot myślący (stąd słynne: “Myślę, więc jestem”).
Problemy z helikopterem
Słynna scena z helikopterem, w której Neo wraz z Trinity chcą odbić Morfeusza z rąk agenta Smith o mało nie zakończyła produkcji samego filmu. Ekipa bowiem nieopatrznie wleciała w zastrzeżoną strefę powietrzną Sydney i dopiero ten incydent zmusił do zmiany prawa w Nowej Południowej Walii, tak by prace nad dziełem Wachowskich mogły być kontynuowane. Minigun, z którego strzela w tej scenie Neo, jest prawdziwy; to model GE M134, który był oczywiście wypełniony ślepymi nabojami, ale mimo to zdjęcia kręcono w jak największym oddaleniu od szyb, bo ich rozpad mógł narazić kogoś na poważny uraz. Urządzenie to wystrzeliwuje bowiem 3000 naboi w trakcie minuty.
Długie czas kręcenia sceny strzelaniny w lobby
Jak widać realizacja “Matrixa” wymagała wielu poświęceń i odpowiedniego rozplanowania prac, bo z powodu urazów tworzenie niektórych scen trzeba było przekładać. Niezwykle długo kręcono scenę słynnej strzelaniny w lobby wieżowca, w którym agent Smith trzyma uwięzionego Morfeusza. Zdjęcia trwały aż 10 dni, a w tym co ostatecznie zobaczyliśmy nie ma ani trochę CGI, wszystkie eksplozje to efekt pracy na planie. Co ciekawe tuż po wszystkim jedna z kolumn w tymże lobby rozpadła się. Nie był to zamierzony efekt, a czysty przypadek, ale i tak wszedł ostatecznie do filmu, bo twórcom uznali, że znakomicie się do tego nadaje.
Słynny efekt “bullet-time”
Jest to z pewnością jedna z sekwencji, która zapewnia dziełu Wachowskich miejsce w historii kina. Chodzi tu oczywiście o moment, w którym Neo omija pędzące w jego kierunku kule poprzez ruch tułowia do tyłu. By skonstruować ten efekt użyto w sumie aż 120 cyfrowych kamer, które zarejestrowały zdjęcia ciała aktora z różnych perspektyw, i dwóch kamer filmowych. Następnie wszystkie poszczególne ujęcia zostały cierpliwie zszyte w jedną całość co sprawia oryginalne wrażenie “ruchu w stanie bezruchu”. Szacuje się, że tylko do końca 2002 roku owa sekwencja została sparodiowana w dwudziestu różnych filmach.
Dwoje interesujących bohaterów
“Matrix” pełen jest oryginalnych postaci pobocznych, w tym miejscu jednak warto wspomnieć o dwóch. Pierwszą jest słynna kobieta w czerwieni, na którą Neo zwraca uwagę - ku uciesze Morfeusza - w momencie gdy grany przez Fishburne’a bohater oprowadza go po Matrixie. Zagrała ją Fiona Johnson, która jednak nie zrobiła wielkiej kariery i wystąpiła jeszcze w “Star Wars: Atak klonów” pracownicę baru na Coruscant. Z kolei aktor odtwarzający charakterystyczne dziecko, które wypowiada kultowe zdanie: “There is no spoon!”, to Rowan Witt, który zrobił sporą karierę w Australii, grając w wielkich przedstawieniach, a w dodatku jest dyplomowanym śpiewakiem operowym.
Przeczytaj również
Komentarze (29)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych