Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

Alexy78 | 21.10.2020, 20:30

Rok 2020 jest bardzo dobry dla branży naszego hobby. Wiele osób pracuje zdalnie bądź wręcz ma wolne, czasem niestety przymusowo. Obroty wydawców gier rosną, bo ludzie coraz więcej grają nie mając wielu opcji będąc np. na kwarantannie. Coraz więcej tytułów mniej jednak popularnych gatunków – jak symulacje – zyskuje nowych zwolenników. 
 

Niedawna premiera wyjątkowego i myślę najlepszego symulatora lotów turystycznych – Microsoft Flight Simulator wciąż świętuje sukcesy w gronie osób już nie tylko zainteresowanych lataniem jako takim, ale ludzi zainteresowanych zwiedzaniem naszego globu właśnie z perspektywy lotu ptaka, tudzież zwyczajnie – pilota. Fenomenalna grafika, dostępność bez mała wszystkich miejsc na ziemi i fantastycznie oddany model lotu powodują, że naprawdę można poczuć się pilotem dzięki niesamowitej imersji jaką zabawa daje. Z czasem u osób, które w grze znalazły jeszcze „to coś” pojawia się koncepcja zwiększenia tej imersji jeszcze bardziej – i tutaj z pomocną przychodzi sprzęt, jaki miałem przyjemność sprawdzić i dla Was zrecenzować.

Dalsza część tekstu pod wideo
  • Wolant „Alpha Flight Controls” Aeronautical Honeycomb
  • Przepustnica “Flight Throttle Quadrant” Logitech G
  • Orczyk Thurstmaster Pendular Rudder TPR

Mowa o kompletnym zestawie, niemalże obowiązkowym dla gracza, jaki musi znaleźć się w kabinie pilota samolotów turystycznych – wolant, przepustnica i orczyk. Każdy z nich osobno poziom zabawy znacznie zwiększa, a w komplecie tworzą idealne trio, gdzie brakuje chyba tylko czapki pilotki na głowie. Dwa duże kartony i jeden mały zapowiadały się bardzo intrygująco – zacząłem od największego z nich:

Orczyk Thurstmaster Pendular Rudder TPR

Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

W skrócie “TPR” od wiadomej firmy, jest ciężkim urządzeniem, w całości wykonanym z różnego rodzaju metalowych elementów, bez żadnych tandetnych i nietandetnych plastików. Po wyciągnięciu z pudła, pozbyciu się styropianów pozostało jedynie przykręcić same pedały do konstrukcji i gotowe. No, prawie. Tak profesjonalny sprzęt wymaga ustawienia niektórych elementów pod swoje potrzeby, czy dotyczy to kąta nachylenia nożnych łopatek, czy siły działania za pomocą sprężyn umieszczonych na tyle konstrukcji. Masywna baza jest imponująca i oparta na płycie z opcją przykręcenia do podłoża. Przyznam, że znalezienie optymalnej konfiguracji nieco czasu mi zajęło, na szczęście zestaw wyposażony jest zarówno w klucze nasadowe jak i odpowiednie imbusy, więc problemów większych nie miałem. 

Zdecydowanie opcję nastaw należy poczytać producentowi za zaletę – w końcu setki godzin albo i więcej, jakie fani symulacji lotniczych spędzają w swoich kokpitach - muszą być spędzone w możliwie najdogodniejszych warunkach, gdzie skurcze łydek są dalece niepożądane. Całość podpina się do komputera pojedynczym kablem USB i .. gotowe. Egzemplarza testowego do paneli w gabinecie nie przykręcałem, zadbałem jedynie, by się nie ślizgał, co ze względu na jego masę i niesamowitą solidność konstrukcji nie było jednak jakimś wyzwaniem. Dla odmiany kolejne pudełko jakie wybrałem było najmniejsze, a znajdowało się w nim:

Przepustnica “Flight Throttle Quadrant” od Logitech “G”

Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

Delikatna konstrukcja – to wrażenie jakie się odnosi podczas pierwszego kontaktu ze sprzętem. W zasadzie trzy przepustnice oraz 6 przycisków pod nimi zapowiada jednak niemałe możliwości konfiguracyjne. Każdy z drążków można połączyć mechanicznie w jedną przepustnicę, jeśli ktoś miałby takie preferencje tudzież podzielić je różnymi kolorami dla ułatwienia rozróżniania. Działają bardzo liniowo i precyzyjnie, posiadając lekką blokadę w dolnym zakresie celem zaznaczenia momentu ich działania. Każdy element z jakim wirtualny pilot ma kontakt, wykonany jest z tworzywa i nie sprawia wrażenia solidnego, choć dokładności wykonania nie można odmówić. Wszystko działa jak należy, a przyciski mają przyjemny i zatwierdzający wybór „klik” podczas naciśnięcia. 

Bardzo dobrym pomysłem jest możliwość mocowania przepustnicy na dwa sposoby – poziomo lub pionowo względem stołu. Tworząc swój wirtualny kokpit każdy gracz myślę ten aspekt doceni. Samo mocowanie jest szybkie i wygodne, a trzy otwory na trzpień docisku na pewno pozwolą znaleźć rozwiązanie względem blatu stołu/biurka gracza. Całość podobnie jak w przypadku wyżej opisanego orczyka – podpinamy jednym kablem USB do komputera. Łatwiej się sądzę nie da. Na koniec zostawiłem sobie główną atrakcję dla mistrza przestworzy: 

Wolant „Alpha Flight Controls” Aeronautical Honeycomb

Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

Mając ponad 2 tysiące godzin spędzonych z HOTAS’em („hands on throttle and stick”) w różnych latających maszynach – od statków kosmicznych, przez myśliwce w DCS, po symulatory pokroju MSFS2020 ciekaw byłem, czym okaże się owe urządzenie. Pudło nie małe, jednak już pierwszy kontakt bardzo pozytywny – całość przemyślanie zapakowana, nawet nie w styropianie, a w przyjemnej piance, dobrze spozycjonowana i łatwa do wyciągnięcia. Na górze pudła podstawa, poniżej sam wolant z solidną i masywną bazą. 2 kabelki, elementy mocujące uzupełniają komplet potrzebny do zabawy. Materiały z tworzywa, lecz wysokiej jakości i przyjemne w dotyku. Sama baza wyposażona w szereg przełączników dwupozycyjnych i coś na miarę stacyjki w samochodzie – taki iskrownik o kilku pozycjach dla rozruchu silnika/silników samolotu. 

Optycznie przyciski wrażenia nie robą, funkcjonalnie jednak jak najbardziej. Już miałem przed oczami mordęgę konfiguracji – niepotrzebnie jak się później jednak okazało. Baza montowana jest do biurka za pomocą dwóch metalowych obręczy, od spodu ma powierzchnię antypoślizgową, a całość usztywnia się jeszcze stopkami. Nie ma mowy by coś się poruszyło wbrew woli użytkownika. I bardzo dobrze. Oś obrotu to pełne 180 stopni, po 90 w każdą stronę, a zakres osi odpowiadającej za pochylenie maszyny („pitch”) jest duża w obu kierunkach. Całość jest bardzo dobrze zmontowana, działa bardzo płynnie i przyjemnie – delikatnie i precyzyjnie wracając dzięki sprężynom do pierwotnej pozycji. Prócz przełączników na bazie urządzenia sam wolant wyposażony jest w programowalne przyciski, grzybek kierunkowy oraz przełączniki np. potrzebne to trymowania maszyny w locie.  Szybki montaż urządzenia zakończyłem podpięciem 2 tylko kabelków, USB do komputera o raz łączącego bazę z wolantem – nawet jeszcze bardziej profesjonalnego wyglądu wówczas całość nabrała. 

Przygotowania do lotu

Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

Tak – lecimy, fajnie – a konfiguracja? Jakieś płytki z softem – w pudełkach nie ma, no to po podpięciu pewnie będzie trzeba zrzucić na dysk sterowniki – nic jednak się nie dzieje, żadne okno się nie pokazuje, nic. To dotyczy każdego z trzech dzisiejszych testowanych bohaterów! No ale jak to… kurcze, ładnie – cała konfiguracja przede mną, a ja nawet nie mam opcji szybkiej instalacji sterowników, nie wspominając o tym, że co sobie gry o tym „pomyślą”. Co tam, mówię – odpalam MSFS2020 i zobaczymy, czy sprzęt w ogóle jest zauważalny przez grę. No i się zdziwiłem – jak rzadko, bo pozytywnie! Mało, że gra wykryła każdy z nowych elementów komputera, to jeszcze okazało się, że skonfigurowała wszystkie osie jak i przyciski i przełączniki. Jakby na ten sprzęt wręcz czekała. Byłem w szoku, upewniłem się, czy aby na pewno - kręcąc i przesuwając osiami, ale faktycznie – całość gotowa do lotu. Tak zaskoczonym dawno nie byłem. Biorę mój region rodzinny, Cessnę 152, ustawiam na pasie, ładną pogodę wg uznania. Lot z A do B i dawaj – siedzę już w kabinie. 

Niemalże jak prawdziwy pilot – nogi na orczyku, wolant w dłoniach, przepustnica na miejscu. Sprawdzam stery korzystając z kamery zewnętrznej – wszystko działa jak należy, lotki odpowiadające za przechylenie, odchylenie czy pochylenie (roll/yaw/pitch) poruszają się aż miło. Wracam do kabiny, no to trzeba odpalić to ustrojstwo. Hmm, no nic – spróbuję bez kolejnego sprawdzania w klawiszologii i ustawieniach skorzystać z tego, co dzięki wolantowi otrzymałem. Klikam po kolei, baterie, awionikę, światła do lądowania, startu, nawigację, „stroby” i patrzę, jak maszyna budzi się do życia. Ależ to przyjemne – klikać jak w prawdziwym samolocie na przełącznikach dwupozycyjnych! Po prawej pokrętło, lewy silnik, prawy, oba i start… Cessna ma jeden wirnik, więc od razu klik po kliku poszedłem do prawej, wcześniej na przepustnicy podając paliwo do silników. Zatrząsało kabiną, samolot gotowy do kołowania. Mój syn powiedziałby „easy peasy, lemon squeezy”.

No to lecimy!

Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

Ucieszony łatwym i intuicyjnym uruchomieniem samolotu (jednak Cessna to nie F/A-18 Hornet), uśmiech z buzi mi nie schodził, bo kołowanie maszyną nie było nigdy tak przyjemne i profesjonalne przed komputerem. Orczyk pod nogami to majstersztyk precyzji i przyjemności działania. Jego trzy osie nie zostały skonstruowane na bazie osi obrotowej, a działają mechanizmem podobnie do prawdziwych maszyn. Cicho i delikatnie pracujące komponenty solidnej i masywnej konstrukcji, aż kusiły by na pasie porobić więcej kółek niż przepisy przed startem pozwalają. Lekko poruszyłem przepustnicę do przodu doceniając jej precyzję i ustawiłem się do startu (ponownie, bo pierwotnie samolot już stał, jak należy, ale jednak przed testem kołowania się powstrzymać nie mogłem). Cała moc naprzód i samolot zaczął się rozpędzać zaraz po zwolnieniu hamulców. 

Trochę trzęsło maszyną i zwróciłem uwagę, że jak przy samochodówkach, tak i tutaj element force feedback’u by się przydał – tego niestety brak, choć nie jest to tak niezbędne myślę, jak na kierownicy w wirtualnym samochodzie wyścigowym. Przyciągając wolant do siebie poderwałem samolot do góry i już byłem w powietrzu. Taki szczegół – przyciągając wolant, a odchylając Joystick robi zasadniczą różnicę w imersji. Miałem okazję lecieć cessną lata temu z kolegą pilotem – w powietrzu dał mi nawet potrzymać stery, jakiś nawrót zrobić – chcę powiedzieć, że wolant dla symulacji robi niesamowitą różnicę względem joysticka, do jakiego przywykłem i tak jak nie ma opcji, by go wykorzystać w maszynach bojowych z szeregu przyczyn, tak do latania turystycznego nie ma lepszego sposobu oddania klimatu sterowania małym, czy większym samolotem. W powietrzu, po schowaniu klap, już pełen relaks. Po osiągnięciu wysokości zmniejszyłem moc pracy silnika na 80% - delikatnie jak w rzeczywistości zmieniając położenie przepustnicy, a sam lot prowadziłem „jednym palcem” delikatnie tylko korygując kierunki. 

Przyciski, które za mnie już gra miała skonfigurowane od razu i intuicyjnie pozwoliły mi maszynę wytrymować i nie pozostało nic innego jak podziwianie widoków. Grzybek umiejscowiony na wolancie przewiduje opcję rozglądania się – więc jeśli ktoś nie gra na VR, lub nie korzysta z trackIR’a, na pewno doceni ten wygodny element. Przepustnica spisuje się wyśmienicie i tak jak Cessna 152 korzysta z dwóch drążków, tak łatwo sobie wyobrazić większe sprzęty latające, które i trzecią osią zadysponują. Przyciski pod przepustnicą także były skonfigurowane należycie i po części też niewykorzystane – ale dla kogoś kto się mocno w grę zaangażuje z doświadczenia wiem, że ani jednego przełącznika wolnego nie zostawi. Ster kierunku obsługiwany orczykiem w Cessnie pozwala utrzymywać poziom podczas skrętów, do czego z odrobiną wyczucia dostarczony TPR sprawdził się jak marzenie. Lądowania przy bocznym wietrze sprawiają więcej frajdy niż kiedykolwiek. Przepustnica swoją precyzją spisała się na medal, zaś wolant dopełnił szczęścia wirtualnego pilota jakim się poczułem podczas zabawy. 

Czy warto? 

Microsoft Flight Simulator - testujemy wolant, orczyk i przepustnicę. Marzenie każdego domowego pilota

Każdy z trzech dostarczonych mi do testów elementów wirtualnego kokpitu to marzenie każdego domowego pilota. Gry jak MSFS 2020 to produkcje na setki, jak nie na tysiące godzin i jeśli ktoś czuje choć odrobinę potencjału i ciągot w sobie, by świat na skrzydłach dłużej poznawać – myślę, że nad inwestycją powinien się zastanowić. Solidność każdego z elementów, nawet jeśli niektóre wydają się delikatne, gwarantuje wiele, wiele godzin zabawy na najwyższym możliwym domowym poziomie (nad chmurami wręcz). Warto zaznaczyć, że poza orczykiem, sprzęt do samolotów bojowych się nie nadaje – tam zbyt brutalnie się stery traktuje, abstrahując od tego, że w myśliwcach wolantów nie przewidziano – niemniej jeśli ktoś jest pasjonatem latania turystycznego, to wolant przebija Joystick imersją wielokrotnie, a delikatna i precyzyjna trójosiowa przepustnica daje znacznie więcej możliwości oddania obsługi silników w wielu maszynach niż pojedyncze/podwójne rozwiązania w hotasach. 

Nie wierzę by istniał jakikolwiek pasjonat latania wirtualnego, który wymienionych sprzętów by nie docenił. Wszystkim zaś życzę takiej samej ilości bezpiecznych lądowań, co startów – nie ważne czy w realu, czy w symulacji, granica się zaciera.

Werdykt:


Wolant „Alpha Flight Controls” Aeronautical Honeycomb

Jakość wykonania: 

  • 9/10 - bardzo przyjemne w dotyku materiały, wymaga dbania o czystość z racji (ładnie podświetlonego) plastra miodu jaki jest z przodu bazy - idealne miejsce na kurz, czy sierść przechodzącego kota, tworzywo może się palcować.

Konfiguracja i uruchomienie (MSFS2020): 

  • 10/10 – tak bezobsługowego uruchomienia urządzenia peryferyjnego dla gry jeszcze nie spotkałem

Mocowanie: 

  • 10/10 bardzo solidne i wygodne, wzór dla innych producentów

Funkcjonalność: 

  • 8/10 – sprzęt bez force feedbacku, poza tym ideał, no i te przełączniki dwupozycyjne -szkoda, że nie ma ich jeszcze więcej. Przełączniki na na samym wolancie mogłyby nieco precyzyjniej pracować, lepiej być rozmieszczone – ale da się przyzwyczaić, by bezbłędnie z nich korzystać. 

Sumarycznie: 

  • 8/10 – zadowoli każdego fana lotów rekreacyjnych i tego typu symulacji, nie jest przeznaczony do lotów bojowych jak w „DCS” czy „Warthunder”, mimo wytrzymałości zastosowanych komponentów oraz pięcioletniej gwarancji. 

Przepustnica “Flight Throttle Quadrant” Logitech G

Jakość wykonania: 

  • 8/10 – niby wszystko ok, ale te plastiki jednak mogłyby być lepszej jakości – przynajmniej te, z którymi ręka ma kontakt.

Konfiguracja i uruchomienie (MSFS2020):

  • 10/10 – j.w. lepiej się nie da

Mocowanie: 

  • 9/10 – wygodnie i w różnych wariantach – może się chybotać, jeśli czegoś nie dopatrzymy.

Funkcjonalność:

  • 9/10 – precyzja, 3 przepustnice i przyciski pod nimi, niczego więcej do szczęścia nie potrzeba. Przydałoby się delikatne podświetlenie czegokolwiek, prócz jedynej diody jaką znalazłem. 

Sumarycznie:

  • 7/10 – Oprócz funkcjonalności, preferuję przyjemne w dotyku materiały i nieco większą masywność sprzętu.

Orczyk Thurstmaster Pendular Rudder TPR Thurstmaster

Jakość wykonania: 

  • 11/10 – najlepszej jakości sprzęt z jakim kiedykolwiek miałem względem peryferii komputerowych do czynienia. Aż wydawałoby się, że mógłby w prawdziwych samolotach być montowany.

Konfiguracja i uruchomienie (MSFS2020):

  • 10/10 – niby tylko trzy osie, ale i tak miło, że działają idealnie o nic się nie martwiąc, poza podpięciem kabla. 

Mocowanie: 

  • 8/10 – mimo masywności, bez pewnych sztuczek sprzęt przesuwałby się na panelach zbyt radośnie – trzeba pomyśleć o podstawce, do której by się go przykręciło. Podobnie należy nieco czasu poświęcić na jego ustawienie i skręcenie pod swoje potrzeby.

Funkcjonalność:

  • 10/10 – po prostu spełnia wszystkie pokładane oczekiwania, nawet nie odejmuję tutaj punktu za brak force feedbacku.

Sumarycznie:

  • 9/10 – nie sądzę, by było coś lepszego na rynku, jak w przypadku wolantu – ewentualny force feedback by mógł jedynie poprawić wrażenia z zabawy.
Alexy78 Strona autora
cropper