Król (2020) – opinia o pierwszych dwóch odcinkach serialu (Canal+). W przededniu końca epoki
Canal+ od dłuższego już czasu stara się inwestować w jakościowe seriale. Czasem są one autorskim pomysłem, jak Belfer, czasem zaś oparte na podstawie książek, jak na przykład Żmijowisko. Do grona tych drugich już niedługo dołączy Król, zrealizowany w oparciu o powieść Szczepana Twardocha. Oto opinia o pierwszych dwóch odcinkach tej produkcji.
Akcja rozgrywa się w Warszawie, a rok mamy 1937. Miastem rządzi żydowski gang, któremu przewodzi Kum Kaplica. Jego prawą ręką jest znany i podziwiany bokser Jakub Szapiro, naturalny następca powoli starzejącego się Kaplicy. Gang nie działa oczywiście w próżni – jego wrogiem są ludzie z ONR-Falanga. A jakby tego było mało, na szczytach władzy zawiązuje się skomplikowany spisek.
Król (2020) – opinia o pierwszych dwóch odcinkach serialu (Canal+). Miks sporych zalet i wad
Canal+ pokazał dziennikarzom w kinie niestety tylko pierwsze dwa odcinki serialu, trudno jest więc powiedzieć o nim coś więcej, jakoś mocniej wgryźć się w to, na jakim poziomie stoi ta produkcja – oczywiście kiedy serial dobiegnie końca, pojawi się pełna recenzja tej produkcji. Do tego czasu może nawet zdążę przeczytać książkę Twardocha, którego zresztą cenię, na marginesie dodam więc, że warto śledzić jego profil na Facebooku.
Wracając jednak do serialu Król. Pierwsze za co zdecydowanie można pochwalić tę produkcję to aktorstwo. Michał Żurawski jako Jakub Szapiro jest bardzo dobry, niby trochę to człowiek w cieniu, zajmujący się brudną robotą, ale wyraźnie widać, że pod powierzchnią kłębią się różne emocje i wielkie plany. Do tego ma w sobie odpowiednią charyzmę, która powoduje, że chce się za nim podążać i śledzić jego losy. Świetny jest też Arkadiusz Jakubik w roli Kuma Kaplicy, człowieka, który jest niesamowicie pewny siebie i wie, że może sobie pozwolić w zasadzie na wszystko, bo jest nietykalny. I lubi z tego korzystać. Samego siebie przechodzi też Borys Szyc. Zalicza on doskonały występ. Wszystko – gesty, sposób mówienia, manieryzmy – jest u jego bohatera doprowadzone do perfekcji. Dobry jest też Adam Bobik jako przywódca ONR-Falangi. Zresztą myślę, że niektórzy powinni zobaczyć, co reprezentowali sobą ludzie należący do tej organizacji, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że dziś też niektóre osoby posługują się symbolem Falangi. W sumie napisałem, że aktorstwo jest bardzo dobre, ale niestety z jednym zastrzeżeniem. Grający Mosze Bernsztajna Kacper Olszewski nie za bardzo sobie radzi, głównie prezentując zaciętą minę.
W sumie „to jest fajne, ale nie do końca” jest czymś, co dobrze definiuje serial Król, a przynajmniej jego pierwsze dwa odcinki. Bo z jednej strony widać, że twórcy włożyli dużo energii w realizację, by takie rzeczy, jak panoramy przedwojennej Warszawy, scenografia, rekwizyty, kostiumy czy charakteryzacja stały na naprawdę wysokim poziomie. Z drugiej strony są tu sceny niestety dość słabo nakręcone. Jak chociażby otwierająca serial konfrontacja gangu Kaplicy z ONR-Falangą, która jest sterylna. To znaczy widać, że to nie chaotyczna bijatyka, tylko wszystko zostało zaplanowane i wcześniej przećwiczone. Na całe szczęście nie można tego powiedzieć o pojedynku bokserskim, w którym udało się zbudować spore emocje.
To, co najbardziej mi się nie podobało w Królu, to fakt, iż pierwsze dwa odcinki były… dość męczące. To znaczy narracja poprowadzona jest w taki sposób, że trudno nie zacząć się zastanawiać, czy nie dałoby się jednak czegoś wyciąć. I myślę, że byłoby to możliwe, bo dłużyzn jest tu sporo. Oba odcinki trwają koło godziny, pierwszy chyba nawet nieco więcej. I ona dałoby się bez większych szkód skrócić do czterdziestu pięciu minut. Tym niemniej historia jest całkiem ciekawa i chętnie sprawdzę, jak potoczy się dalej.
PS Premiera serialu Król została zaplanowana na 6 listopada.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych