Polski dubbing w grach. Gdzie słuchało się go przyjemnie, a gdzie oferowano nam cierpienie

Polski dubbing w grach. Gdzie słuchało się go przyjemnie, a gdzie oferowano nam cierpienie

Igor Chrzanowski | 01.11.2020, 13:01

Dubbingowanie filmów bardzo różni się od dubbingowania gier nie tylko pod kątem warsztatowym, ale także czysto technicznym, przez co wiele polskich wersji językowych gier jest naprawdę tragicznych i nie da się ich słuchać. Dziś przyjrzymy się zarówno tym dobrym jak i złym przypadkom.

Polscy aktorzy głosowi pracujący przy grach mają naprawdę ciężkie zadanie, albowiem muszą "grać" tak naprawdę na ślepo. O ile w przypadku bajek dubbingowcy doskonale widzą to co jest na ekranie i mogą się wczuć w daną sytuację, czy też zrozumieć jej kontekst, tak w przypadku gier wideo bazują wyłącznie na opisie scen dostarczonym im przez deweloperów - zero nagrań oryginalnych, brak wglądu w to co działoby się na ekranie i generalnie rzecz ujmując straszna bieda.

Dalsza część tekstu pod wideo

W tak utrudnionych warunkach naprawdę można łatwo się pomylić, zagrać coś ważnego bez grama emocji w głosie oraz po prostu źle dobrać aktorów do granych przez nich postaci. W dzisiejszym tekście wypiszemy sobie po kilka naprawdę rewelacyjnych jak i strasznie badziewnych polskich wersji językowych.

Gothic

Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie polski dubbing, Gothic przeszedł by w naszym kraju bez echa równie mocno, co we wszystkich innych regionach świata. Kultowe głosy Bezimiennego, Diego, Gorna, Gomeza i wielu innych postaci sprawiły, że polscy gracze mogli znacznie lepiej wczuć się w przygotowaną przez deweloperów przygodę, a na dodatek zanurzyć się w niej tak bardzo, że wszystkie jej widoczne gołym okiem mankamenty odeszły w zapomnienie. Ekipa odpowiedzialna za dubbing Gothica spisała się rewelacyjnie nawet w przypadku tak mało znaczącej postaci jak Wrzód. 

Killzone: Shadowfall

Dubbing w Killzone: Shadowfall jest idealnym przykładem na to, jak momentami próba "starania się za bardzo" może wyjść komicznie, żałośnie i po prostu odrażająco. Całościowo produkcja Guerrilla Games wyszła w polskiej wersji językowej całkiem przyzwoicie, aczkolwiek bywały w niej momenty dosłownie mrożące krew w żyłach, jak na przykład nagranie umierającego żołnierza do swojej ukochanej małżonki. Wystarczy posłuchać, aby zrozumieć z czym mieliśmy tu do czynienia te 7 lat temu.

Uncharted 4: Kres złodzieja

Jarosław Boberek jest istnym bogiem polskiego dubbingu i w całej jego karierze nie da się znaleźć produkcji, w której wypadł by gorzej niż chociaż dobrze. Jego rola Nathana Drake'a w Uncharted to prawdziwa wisienka na torcie dorobku aktora, któremu w każdej odsłonie towarzyszą szalenie utalentowani aktorzy - no możne Krystyną Jandą, która w "trójce" wypada mega słabo. Jeśli chcecie posłuchać jak powinno się robić perfekcyjne polskie lokalizacje zachodnich gier, musicie pograć w Uncharted 4: Kres złodzieja.

Mass Effect 2

Polski dubbing w Mass Effect 2 był tak słaby, że zarówno Electronic Arts jak i polski wydawca postanowili już nigdy więcej nie podkładać polskich głosów pod przygody komandora Sheparda. Co poszło w tym przypadku nie tak? Praktycznie rzecz biorąc dosłownie wszystko. Przede wszystkim do pracy zatrudniono masę znanych aktorów, piosenkarzy i innych celebrytów, którzy niekoniecznie znają się na dubbingowaniu gier i po prostu nie dali sobie rady nawet z najprostszymi postaciami. Co prawda nie jest to najgorsze co spotkało gry wideo w naszym kraju, ale wszyscy woleli by o tym jak najprędzej zapomnieć.

God of War (2018)

Bogusław Linda jako Kratos sprawdził się powiedzmy całkiem dobrze, ale wierni fani greckiego zabijaki nie za bardzo mogli wczuć się w grę z nowym głosem, gdy od kilku długich lat byli przyzwyczajeni do oryginału. Nowy God of War był jednak idealną okazją do tego, aby Sony ponownie podeszło do tego bohatera i tym razem dali polskim graczom kogoś, z kim będą mogli utożsamić polski głos Kratosa. Artur Dziurman dał z siebie naprawdę wszystko i w godny sposób zastąpił nowy oryginalny głos Greka. 

Kinect Star Wars

Jeśli mówimy sobie o najgorszych polskich wersjach językowych, nie możemy pominąć "malutkiej: abominacji jaką stworzono dla nas w ramach Kinect Star Wars. Tytuł ten sam w sobie jest cholernie żenujący, ale to co odstawiono z rodzimym dubbingiem zasługuje na najwyższe możliwe odznaczenie dla koneserów brązu. Źle dobrane głosy, zachowane amerykańskie śmiechy przy polskich aktorach, rodzime role pokroju tragicznego mistrza Yody... no tego nie dało się znieść na trzeźwo, naprawdę. Swego czasu, nieco ponad 8 lat temu, nawet Roger pisał na PPE o tym, że jest ot jedna z najgorszych lokalizacji w historii gier.

The Last of Us: Part II

Pierwsze The Last of Us ma polski dubbing niemalże tak dobry jak kultowe Uncharted, nawet mimo tego, że nie gra w nim Jarosław Boberek. To samo tyczy się oczywiście drugiej odsłony mrocznej opowieści Ellie, gdzie zarówno ona, Joel, Dina i inne ważne dla historii postacie zostały zagrane fenomenalnie i dosłownie nie ma się tu czego przyczepić. Spory ciężar musiała przyjąć na siebie Anna Cieślak (polska Ellie), gdzie względem swojej poprzedniej kreacji musiała zmienić podejście o 180 stopni i z rozwścieczonej nastolatki stworzyć dojrzałą i znacznie bardziej opanowaną kobietę. 

Halo 4

Wiele osób zarzuca dziś Microsoftowi, że nie robi już pełnych polskich wersji gier wideo, co mocno wpływa na pozycję samego Xboksa w naszym kraju, z czym po prostu nie można się nie zgodzić. Ale z drugiej też strony trzeba pamiętać o pierwszych próbach "Zielonych" na tym polu - delikatnie rzecz ujmując nie były to zbytnio udane lokalizacje, choć w każdej z nich znaleźć można było bardzo mocne akcenty dające nadzieję na lepszą przyszłość. Jako przykład weźmy sobie naprawdę marnie przyjęte w Polsce Halo 4, które było pierwszą i jak do tej pory ostatnią w pełni zlokalizowaną odsłoną Halo nad Wisłą. Rola Master Chiefa jest tu wręcz fantastyczna i ciągnie całość do przodu, ale każda inna persona aż woła o pomstę do nieba.

Marvel's Spider-Man

Wydany w 2018 roku Spider-Man jest jednym z tych przypadków, w których polski dubbing bywa miejscami o niebo lepszy nawet od tego oryginalnego, co jest naprawdę bardzo dużym i ciężkim osiągnięciem. Polski "pajączek" brzmi bardziej młodzieżowo, przeciwnicy mają lepiej dobrane głosy i są bardziej charakterystyczni niż zdecydowanie zbyt płaskie i zbyt nijakie kreacje amerykańskich aktorów. Doktor Octopus, Mr. Negavite, Kingpin brzmią w polskiej wersji językowej po prostu lepiej.

Hitman: Rozgrzeszenie

Na koniec zostawiłem sobie jeden z największych strzałów w kolano jako wykonała Cenega w ostatniej dekadzie. Paweł Małaszyński jako Agent 47 to był po prostu śmiech na sali. Aktor wcielający się w kultowego zabójcę w oryginalnej wersji językowej ma głos głęboki, niski i na tyle charakterystyczny, że od razu zapada w pamięć, zaś Małaszyński jest jego dokładnym przeciwieństwem. Rodzimy aktor stanął więc przed ciężkim wyborem zagrania Hitmana po swojemu i nadania mu wyjątkowej polskiej nutki lub też próby obniżania głosu do granic możliwości i narażenia się na śmieszność. Oczywiście Paweł wybrał tę drugą opcję i sprawił dzięki temu, że Hitman: Rozgrzeszenie był po polsku wręcz tragiczny.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper