Najbardziej niedocenione thrillery XXI wieku

Najbardziej niedocenione thrillery XXI wieku

Dawid Ilnicki | 15.11.2020, 15:00

Thrillery są niezmiennie jednym z najpopularniejszych gatunków filmowych, chętnie oglądanych przez widownię. Oryginalny scenariusz, napięcie i świetna gra aktorska to główne atuty produkcji, należących do tej kategorii. Po liście najlepszych obrazów tego wieku teraz przychodzi napisać kilka zdań o produkcjach mniej znanych, które z pewnością są warte obejrzenia.

Po liście najlepszych thrillerów psychologicznych tego wieku przyszła kolej na zdecydowanie mniej znane produkcje należące do tego podgatunku. Znajdują się na niej zarówno filmy twórców ze świata anglosaskiego, jak i produkcje pochodzące z zupełnie innych krajów, których ograniczona rozpoznawalność może być spowodowana tym, że obrazy te nie został właściwie rozreklamowany na określonych rynkach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na szczęście w dobie Internetu i szeroko rozpowszechnionych stron streamingowych, a także coraz większemu znaczeniu festiwali filmowych, pokazujących kino gatunkowe z całego świata, często pojawiają się na nich obrazy pochodzące z dość odległych krajów, które okazują się nie gorsze niż standardowe kino amerykańskie. W tym z kolei do głosu coraz częściej dochodzą młodzi twórcy, realizujący interesujące filmowe eksperymenty, również z gatunku thrillerów.

Oto lista dziesięciu thrillerów wyprodukowanych w XXI wieku, które z różnych powodów są stosunkowo mało znane:

Sala strachu (Green room)  

Jeremy Saulnier to wciąż stosunkowo młody twórca, który w niebanalny sposób podchodzi do schematów kina gatunkowego, w tym także do thrillera. W jednym ze swych pierwszych filmów “Blue Ruin” stworzył dość oryginalne kino zemsty, czyniąc z głównego bohatera bezdomnego, chcącego się zemścić na mężczyźnie, który właśnie wychodzi z więzienia. Już w kolejnym obrazie tego twórcy obserwujemy dzieje grupy punkowej, która przyjeżdża na koncert, ten jednak kończy się dla nich walką o przetrwanie. Interesujący scenariusz, wyraziści bohaterowie i dobrze dobrani aktorzy, którzy tak jak Patrick Stewart, grają tu nietypowe dla siebie role. Kolejny świetny, a nadal stosunkowo mało znany film tego reżysera.

Drzwi obok (Naboer)

Wyjątkowo posępny i dołujący skandynawski thriller psychologiczny, którego główny bohater zostaje porzucony przez dziewczynę, a wkrótce w jego okolicy zamieszkują dwie kobiety, z którymi - grany przez Kristoffera Jonera - John, nawiąże bliższą relację. Większa część tego obrazu rozgrywa się na granicy jawy i snu, a pod koniec można się już łatwo domyśleć o co w nim chodzi, jednak fabuła jest poprowadzona naprawdę dobrze co sprawia, że obraz Norwega Pala Sletaune to z pewnością jeden z najlepszych thrillerów psychologicznych XXI wieku, a wciąż jest stosunkowo mało znany.

Buty nieboszczyka

Shane Meadows zasłynął przede wszystkim filmem “This is England”, z kolei “Buty nieboszczyka” to jeden z jego wcześniejszych obrazów. Koncentruje się on wokół postaci Richarda, granego znakomicie przez Paddy Considine’a, powracającego do rodzinnego miasteczka, by dokonać zemsty na ludziach, którzy kilka lat wcześniej skrzywdzili jego brata. Meadows znów łączy tu obserwację angielskiej prowincji z typowym kinem gatunkowym i wychodzi mu to znakomicie, przede wszystkim za sprawą wyrazistych postaci i świetnego aktorstwa, prócz wcześniej wymienionego odtwórcy imponuje tu również, znany choćby z “Black Mirror”, Toby Kebbell.

Revenge  

Mało znany belgijsko-francuski film, w którym grana przez Matildę Lutz zgwałcona i pozostawiona na śmierć kobieta mści się na swoich oprawcach w wyjątkowo brutalny sposób. Z całą pewnością nie jest to propozycja dla fanów filmowego realizmu, bo w tej produkcji jest kilka karkołomnych pomysłów, które jednak znakomicie komponują się, zwłaszcza z jej drugą częścią, która najbliższa jest kinu grindhousowemu. Znajdziemy tu również kilka znakomitych, niebanalnych pomysłów realizatorskich. Sama końcówka to już wyjątkowo krwawa jatka, dodajmy perfekcyjnie zrealizowana.

Stare Grzechy mają długie cienie (La isla mínima)

 

Sukces mocno konserwatywnego formalnie “Contratiempo” ponownie zwrócił uwagę widzów na hiszpańskie kino gatunkowe, które w ostatnich latach mogło się pochwalić kilkoma udanymi obrazami. Takim z pewnością jest zrealizowany dwa lata przed wspomnianym obrazem film Alberto Rodrigueza, który otrzymał długi, polski tytuł: “Stare grzechy mają długie cienie”. To niezwykle wciągająca historia dwóch detektywów, którzy rozpracowują sprawę morderstw młodych kobiet. Akcja toczy się w latach 80-tych i łatwo znaleźć pewne podobieństwa z pierwszym sezonem “True Detective’a”, który miał swoją premierę w tym samym roku. Wciągająca fabuła, mroczna, bagienna atmosfera i garść refleksji na temat lokalnej spuścizny czynią ten film bez wątpienia wartym obejrzenia.

Gość  

Mimo całkiem dobrych recenzji filmowi Adama Wingarda nie udało się nawet zwrócić kosztów produkcji (pięć milionów dolarów), bo na całym świecie nie zarobił nawet trzech. Trudno powiedzieć czemu tak się stało, zwłaszcza że opinie widzów na długo po premierze nadal są pozytywne, całkiem dobrze sprawdza się tu - znany przede wszystkim z serialu “Legion”- Dan Stevens, a wartka akcja oparta jest na schemacie znanym choćby z książek Lee Childa, w których pojawienie się niespodziewanego gościa zwiastuje wielkie kłopoty. Wingard całkiem zgrabnie żongluje kilkoma konwencjami sprawiając, że film z 2014 roku z pewnością warto obejrzeć.

Gang Story  

Film sprawnego, francuskiego reżysera Olivera Marchala równie dobrze mógł się pojawić na wcześniejszej liście niedocenianych produkcji gangsterskich, ale skoro wtedy go zabrakło wypada o nim napisać teraz. Głównym bohaterem jest tu starzejący się gangster, który wiedzie spokojne życie do czasu wyjścia z więzienia jego byłego współpracownika. W filmie niezwykle udanie wypada połączenie czasów współczesnych z przebitkami z lat 70-tych i stanowi on przykład znakomicie zrealizowanego francuskiego thrillera gangsterskiego ze znakomitymi rolami Gerarda Lanvina i Tcheky Karyo.

Szturm (L’Assaut)  

Sporego szoku może doznać dzisiejszy widz oglądając produkcje, starające się odtwarzać realia choćby przełomu lat 70-tych i 80-tych, w których pasażerowie samolotów mogą sobie jeszcze swobodnie palić papierosy na pokładzie. Podobnie odbierane mogą być dziś fabuły oparte na motywie porwania samolotu, które przy dzisiejszych środkach bezpieczeństwa jest wyjątkowo mało prawdopodobne. Tymczasem film Juliena Leclerqa z 2010 roku opowiada o przejęciu przez islamskich terrorystów maszyny z 227-oma pasażerami, do którego rzeczywiście doszło w Algierii w 1994 roku. Niezwykle sprawnie zrealizowany thriller, dziś - jak wspomniałem- mocno oldchoolowy, ale tym bardziej interesujący współczesnego kinomana. 

Siła perswazji (Compliance)  

Dla jednych będzie to niezwykle interesujące doświadczenie z pogranicza socjologii i psychologii, a dla innych dowód na to jak głupie i łatwowierne jest amerykańskie społeczeństwo. To co bowiem oglądamy w filmie Craiga Zobela z 2012 roku łatwo zbyć mówiąc o wielkiej przesadzie, a tymczasem zdarzyło się to naprawdę. Celowo nie piszę o tym zbyt wiele, by nie popsuć odbioru tego obrazu. Każde, nawet najmniejsze wspomnienie o fabule filmu może bowiem prowokować wcześniej wspomniane sądy na temat tej sprawy, mogące wpłynąć na ocenę samej produkcji, która jest niezwykle ciekawa i dobrze, że ktoś nakręcił film na podstawie tego przypadku.

Dureń  

Rosyjskie kino, nawet to współczesne, rzadko gości w tego typu zestawieniach, a więc pod koniec wspomnę o dwóch interesujących filmach bardzo ciekawego twórcy jakim z całą pewnością jest Jurij Bykow. Jak większość reżyserów swojego pokolenia, Bykow wplata w niezwykle interesujące fabuły komentarz na temat współczesnej sytuacji w jego kraju. Tak jest w przypadku “Majora”, w którym pewien wypadek wysoko postawionego urzędnika policji uruchamia ciąg następujących po sobie tragicznych zdarzeń i podobnie jest w przypadku “Durnia”.

Tu główną postacią jest młody człowiek, nie pozbawiony jeszcze ideałów, który odkrywa, że budynek mieszkalny, który niedawno odwiedzał, grozi zawaleniem i postanawia poinformować o tym mieszkańców. Filmy Bykowa są kapitalnie zrealizowane, ogląda się je z rosnącym napięciem, a do tego nawiązują do realnych problemów społeczno-politycznych, takich jak nadużycia władzy. Centralnym problemem “Durnia” jest odwieczne pytanie czy warto - wbrew własnym interesom i będąc w kontrze do ogólnej beznadziei - próbować zmienić zastaną rzeczywistość.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper