Wyrok bez winy (2019)  – recenzja filmu [Galapagos Films]. W trybikach bezdusznego systemu

Wyrok bez winy (2019) – recenzja filmu [Galapagos Films]. W trybikach bezdusznego systemu

Iza Łęcka | 25.11.2020, 21:01

Jamal Randolph w swoim kilkunastoletnim życiu doświadczył ogromu cierpienia. Walcząc o odzyskanie siebie, pragnie, by ci, którym ufał i którzy mieli go strzec, zapłacili wysoką karę. Czy jednak chłopak będący ofiarą systemu będzie umiał zaufać jego przedstawicielom? Czy miarę cierpienia można obliczyć w milionach dolarów? Zapraszam do recenzji „Wyroku bez winy”.

Michael Trainer jest niezwykle wziętym i odnoszącym sukcesy adwokatem, którego klientelę stanowią najbardziej wpływowe przedsiębiorstwa w kraju. Traf chce, że bezduszny i majętny mężczyzna, który nie preferuje wykonywania obowiązków pro bono, spotyka na swojej drodze Jamala. Dziewiętnastolatek jest ofiarą amerykańskiego systemu pieczy zastępczej – będąc pod rzekomą opieką jednej z firm zajmujących się szukaniem domów dzieciakom z problemami, odsyłany od rodziny do rodziny, przez lata jest maltretowany, ignorowany i niemal zostawiony samemu sobie. Czy żądny sukcesu mecenas porzuci fałszywe przekonania i uprzedzenia, by sprostać walce z gigantem systemu? Zapraszam do dalszej części tekstu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wyrok bez winy (2019) – recenzja filmu [Galapagos Films]. Istotne problemy systemu

Wyrok bez winy (2019)  – recenzja filmu [Galapagos Films]. W trybikach bezdusznego systemu

„Wyrok bez winy” to obraz przedstawiający kilka problemów targających współczesną Ameryką. W walce o wpływy i pieniądze między korporacjami, niczym odłamkami ranieni będą ci najsłabsi – w przypadku recenzowanego filmu największymi ofiarami są dzieci. Najmłodsi obywatele Ameryki, którzy znają smak przemocy, uzależnień i niewydolnych życiowo opiekunów, zamiast bezpiecznej przystani pod postacią rodziny zastępczej, lądują u kolejnych przemocowców, dla których liczą się tylko pieniądze. Jamala Randolpha los nie oszczędzał, jednak pomiędzy kolejnymi pobytami w placówkach resocjalizacyjnych postanawia zawalczyć o sprawiedliwość i wymierzyć srogą karę przedstawicielom ogromnego przedsiębiorstwa, dla których liczyło się wyłącznie pozyskiwanie kolejnych podopiecznych i związane z nimi wpływy ze strony państwa.

W opozycji do historii czarnoskórego chłopaka poznajemy Michaela Trainera, który zazwyczaj stoi po stronie kapitalistów. Adwokat o ustabilizowanej, bardzo dobrej pozycji społecznej nie ukrywa swoich ksenofobicznych, rasistowskich poglądów – Jamala postrzega jako „czarnego bandziora”, który pretensje może mieć tylko do siebie. Wiedziony chęcią zwycięstwa na sali sądowej, do którego zresztą przywykł, zostaje zmuszony do poznania kolejnych etapów biografii swojego klienta i realiów jego obecnego życia. Wraz z upływem czasu widzowie również dochodzą do kolejnych faktów, które rzucają cień na postrzeganie świata przez zatwardziałego adwokata. „Wyrok bez winy” przedstawia smutne, amerykańskie realia, którymi rządzą pieniądze i przemoc, a rasizm wpisał się na stałe w krajobraz państwa – dzięki czemu jest to niezwykle aktualny film.

Wyrok bez winy (2019) – recenzja filmu [Galapagos Films]. Produkcja z potencjałem

Wyrok bez winy (2019)  – recenzja filmu [Galapagos Films]. W trybikach bezdusznego systemu

Jeżeli zatopisz się w czeluściach systemu, przepadłeś, a twoja szansa na ratunek będzie nikła... Dla młodego chłopaka lepsze życie nadeszło dość niespodziewanie, jednak przyniosło ze sobą całą gamę kolejnych cierpień. Fabuła recenzowanego „Wyroku bez winy” ma niezwykle duży potencjał – pomimo że w głównej mierze akcja filmu rozgrywa się na sali sądowej, przedstawiane sceny retrospekcji pozwalają powrócić do kluczowych momentów z życia Jamala. Scenarzyści nie bali się wyzwań, jakie niosły ze sobą przedstawiane kolejno patologie – momentami niezwykle mocno szokują brutalnymi, bezpośrednimi scenami, które niosą na sobie ciężar cierpienia. Rola Shane'a Paula McGhie, którego wcześniej mogliśmy zobaczyć między innymi w „After” i „Czego pragną mężczyźni”, jest bardzo dobra, a młody aktor odrobił zadanie domowe – rzekłabym nawet śmiało, że jego buntownicza kreacja wybija się spośród całej obsady. Scena zeznań Jamala to bardzo mocny, kluczowy punkt całego filmu. Niewątpliwym atutem produkcji jest postać sędziego, który jako jeden z pierwszych przedstawicieli twardego systemu wyciąga pomocną dłoń do nastolatka. Louis Gossett Jr. odnalazł się w roli idealnie.

Po seansie czuję jednak pewien niedosyt. Pomimo przedstawienia rozmaitych wątków i pochylenia się zarówno nad życiem adwokata, jak i jego młodego klienta, sądzę, że nie nadano im odpowiednio głębokiego tonu. Twórcy pośpiesznie przemykają pomiędzy kolejnymi scenami, przedstawiają kulisy niezwykle trudnej, wyczerpującej i niebezpiecznej batalii sądowej z gigantem opieki socjalnej, ale niejednokrotnie scenom w sądzie brakuje polotu. Dialogi między adwokatami są sztywne, ich mowy nie są zbyt wyszukane, a wysuwane argumenty nie oddają napięcia, jakiego widz może się spodziewać po sprawie, w której stawką jest 20 milionów dolarów. Co więcej, scenarzyści upchali w czasie niemal 110 minut wiele rozmaitych wątków – znaczenie niektórych i ich ciężar emocjonalny nie odczujemy za mocno, bowiem niemal przemykają po ekranie, niczym chwilowe wycinki. Sądzę, że „Wyrok bez winy” mógł otrzymać przynajmniej kilkanaście dodatkowych minut – obraz zyskałby znacząco na przekazie, jeszcze mocniej przedstawiając drugiego głównego bohatera. Trainer jest adwokatem odnoszącym sukcesy i nie brakuje mu charyzmy, która przywodzi na myśl chociażby „Prawnika z Lincolna”, gdzie Matthew McConaughey, również błyskotliwy człowiek biznesu, musiał przewartościować swoje całe dotychczasowe życie. Dla mężczyzny do niedawna najważniejsza była kariera, spychająca skutecznie na dalszy plan rodzinę i pozostałe relacje z innymi ludźmi na boczny tor. Poznanie nastolatka z problemami poniekąd skłoniło go do zmian we własnej codzienności.

Wyrok bez winy (2019) – recenzja filmu [Galapagos Films]. Czy istnieje szansa na ratunek?

„Wyrok bez winy” to typowy dramat sądowy dotyczący sprawy wzbudzającej największe emocje. Dramat dziecka, które w trakcie swojego życia przemyka pomiędzy kilkunastoma domami, doznaje kolejnych upokorzeń i krzywd, idealnie zobrazował większość wad systemu opieki zastępczej w USA. Jamalowi uwierzono, oprócz rodziców zastępczych mnóstwo sił w opowiedzenie jego historii włożył adwokat, który jednocześnie odnalazł odpowiedź na kluczowe, osobiste pytania. Reżyser recenzowanego filmu - Youssef Delara – ma na swoim koncie produkcje różnego gatunku, jednak w przypadku najnowszego obrazu może pochwalić się mocną historią, opowiedzianą nieco pośpiesznie, ale w przyzwoity sposób.

Historia czarnoskórego nastolatka może być początkiem ważnej dyskusji o roli prywatnych organizacji przejmujących pieczę nad pokrzywdzonymi dzieciakami. Z bagna traumatycznej przeszłości jest niezwykle trudno wyjść, a rolą każdego państwa jest zadbanie o najbardziej potrzebujących...

Atuty

  • Historia posiada bardzo duży potencjał
  • Poruszone zostały istotne problemy amerykańskiego społeczeństwa
  • Mocna scena zeznań Jamala
  • Przyzwoita kreacja Shane'a Paula McGhie grającego Jamala
  • Bardzo dobra rola Louisa Gossetta Jr.

Wady

  • Zabrakło 30 minut do należytego rozwinięcia wątków
  • Niektórym kluczowym scenom na sali sądowej brakuje należytej atmosfery
  • Nieco sztywna kreacja Matthew Modine'a grającego Michaela Trainera
  • Część wątków wydaje się niepotrzebna

„Wyrok bez winy” to obiecujący obraz przedstawiający istotne bolączki współczesnej Ameryki i osobistą tragedię chłopaka z trudną przeszłością. Zabrakło jedynie dodatkowego czasu na rozwinięcie wątków.

6,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper