Zdychaj, tatulku (2018) - recenzja filmu (HBO). Kill Andriej!

Zdychaj, tatulku (2018) - recenzja filmu (HBO). Kill Andriej!

Dawid Ilnicki | 28.11.2020, 21:00

Czasami zastanawiam się czy jest bardziej wyświechtane sformułowanie niż porównanie kolejnego filmu do twórczości Quentina Tarantino? Cóż jednak ma zrobić biedny recenzent skoro wielki Q już trzecią dekadę inspiruje kolejnych młodych twórców z całego świata. Najnowszym przykładem jego przemożnego wpływu jest rosyjskie “Zdychaj, tatulku” Kiryła Sokołowa, które rok temu można było zobaczyć w Polsce na festiwalu filmowym, a od niedawna jest dostępne na stronie HBO GO.

Czasami zastanawiam się czy jest bardziej wyświechtane sformułowanie niż porównanie kolejnego filmu do twórczości Quentina Tarantino? Cóż jednak ma zrobić biedny recenzent skoro wielki Q już trzecią dekadę inspiruje kolejnych młodych twórców z całego świata. Najnowszym przykładem jego przemożnego wpływu jest rosyjskie “Zdychaj, tatulku” Kiryła Sokołowa, które rok temu można było zobaczyć w Polsce na festiwalu filmowym, a od niedawna jest dostępne na stronie HBO GO.

Dalsza część tekstu pod wideo

Spokojne popołudnie pewnej rosyjskiej rodziny brutalnie przerywa dzwonek do drzwi. Po ich otwarciu panu domu, Andriejowi, pracującemu jako detektyw w policji, ukazuje się młody mężczyzna o imieniu Matwiej, przedstawiający się jako chłopak ich córeczki Olgi. O tym, że jest to bardzo nietypowy gość świadczy choćby to, że zamiast bukietu kwiatów dla przyszłej teściowej czy też butelki dobrego trunku dla gospodarza, w dłoni dzierży on jedynie młotek. Andriej zaprasza go jednak do siebie i każe usiąść; atmosfera jednak gęstnieje z minuty na minutę, także dlatego, że ojciec Olgi zaczyna zadawać mu mocno niestandardowe pytania. Wszystko zdąża ku nieuchronnej konfrontacji obu panów, nie ostatniej zresztą tego dnia…

Zdychaj, tatulku (2018) - recenzja filmu (HBO). W oparach czarnej komedii 

Zdychaj, tatulku (2018) - recenzja filmu (HBO). Kill Andriej!

Dwoma niewątpliwymi atutami tego - jak się wkrótce okaże- niezwykle dynamicznego filmu są  precyzyjna fabuła, a także kilka niezwykle interesujących rozwiązań realizatorskich. Od początku wiadomo, że nic nie jest takie jakie jawi się na początku. Andriej wcale nie jest typowym gospodarzem zwyczajnej rosyjskiej rodziny, a Matwiej nie jest pierwszym, lepszym chuliganem, który postanowił napaść na mieszkanie znajomej. Ważną rolę odgrywa tu córka - Olga, której działania są motorem napędzającej się z minuty na minutę akcji. Gatunkowo najbliżej temu filmowi do czarnej komedii, od czasu do czasu totalnie igrającej z oczekiwaniami widza. Niektóre rozwiązania fabularne wywoływały salwy śmiechu widowni, która oglądała ten film na festiwalu filmowym w 2019 roku.

Od razu należy jednak zastrzec, że rekrutowała się ona spośród tych, którzy są przyzwyczajeni do niezwykłej wręcz brutalności filmów, bo dzieło młodego, rosyjskiego twórcy jest pod tym względem momentami rzeczywiście niezwykle intensywne. Nawet widz, który niespecjalnie interesuje się współczesnym kinem rosyjskim, odnajdzie w debiucie Sokołowa wiele punktów wspólnych z innymi głośnymi produkcjami pochodzącymi z tego kraju, jak choćby obrazów Aleksieja Bałabanowa. Ów twórca w takich pozycjach jak “Palacz” czy też najbardziej znany (nie licząc dwóch części "Brata") “Gruz 200” portretował kompletny nihilizm współczesnej Rosji, bohaterów z obojętnością reagujących na przejawy rosnącego bestialstwa z jakim stykały się często kompletnie niewinne ofiary, podlewając je momentami dużą dozą brutalności.

W przeciwieństwie do niego jednak Sokołow wydaje się wykorzystywać pewne dobrze znane schematy wyłącznie po to, by zgrabnie bawić się konwencją. Nieliczne poważne momenty, w których twórca stara się budować charakterystykę postaci są kontrapunktowane tekstami mającymi podkreślić, że mamy tu do czynienia ze smoliście czarną komedią. Swoistą komiksowość świata przedstawionego w filmie uwydatnia nie tylko znaczek na bluzie głównego bohatera, Matwieja, ale także kompletna pstrokacizna mieszkania wspomnianej rodziny. Gdyby ktoś zdecydował się na wynajęcie czegoś takiego w Polsce, zapewne szybko trafiłby na jeden z popularniejszych funpage’y prezentujących tego typu koszmarki jako arcydzieła kompletnego bezguścia.

Zdychaj, tatulku (2018) - recenzja filmu (HBO). W oparach czarnej komedii 

Wszelkie nieporozumienia wokół recenzji filmowych biorą się głównie ze zbyt mocno rozbudzonych oczekiwań. W tym kontekście więc trzeba powiedzieć: jeśli liczycie na rozbudowaną psychologicznie opowieść o obecnej sytuacji w Rosji a’ la wspomniany wcześniej Bałabanow, zawiedziecie się. “Zdychaj, tatulku” to przede wszystkim brawurowa, świetnie obsadzona, krwawa czarna komedia, której oczywiste nawiązania podkreśla również bardzo dobrze dobrana muzyka. W niektórych przypadkach być może podobieństwa do filmów Tarantino (a także Sergio Leone) czy też Takashiego Miike,o którym przypomina głównie prezentowanie scen gore, jest zbyt mocne, ale jednak jak na debiut, w mimo wszystko dość trudnej konwencji makabrycznej komedii sensacyjnej, film Sokołowa należy ocenić wysoko.

Atuty

  • Wciągająca Fabuła                                                                                       
  • Dużo smoliście czarnego humoru
  • Świetnie obsadzeni aktorzy
  • Kilka oryginalnych rozwiązań realizatorskich
  • Dobrze dobrana muzyka

Wady

  • Czasami inspiracje są aż zbyt oczywiste

“Zdychaj, tatulku” to półtorej godziny świetnej zabawy, spod znaku Quentina Tarantino, przeznaczonej przede wszystkim dla amatorów czarnej komedii. 

7,0
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper