Dziesięciu niedocenionych bohaterów komiksów Marvela
Jednym z największych atutów Marvela, który od początku lat 70-tych stał się liderem sprzedaży komiksów w USA, dystansując swego odwiecznego rywala DC, jest ogromna ilość superbohaterów, z której w każdej chwili można skorzystać, wprowadzając ich do filmów i seriali. Zaczyna to być widoczne już w zapowiedziach najnowszych serii, które mają się pojawić w najbliższych latach.
Rozpoczęta na dobre na początku lat 60-tych rywalizacja pomiędzy DC a Marvelem to fascynujący temat, który podjęło już co najmniej kilkanaście książek, na czele z wydanym w Polsce “Mordobiciem” Reeda Tuckera, przeprowadzającym czytelnika nie tylko przez meandry tej swoistej wojny kulturowej, ale także zmieniających się obyczajów w Stanach Zjednoczonych. Co szczególnie interesujące jest to przede wszystkim historia wzajemnego naśladowania, dzięki któremu poszczególne firmy potrafiły tworzyć swoje najważniejsze dzieła. Czasami o powodzeniu jednych decydowała decyzja drugich; tak było choćby w przypadku serii X-Men, której pierwsze postacie, łącznie z najbardziej znanym Wolverinem, stworzył pracujący jeszcze w DC rysownik, ale nie znalazły one uznania szefostwa i ostatecznie trafiły się konkurencji.
Komiksy Marvela przez długi okres czasu, od lat 60-tych do końcówki 70-tych, były postrzegane jako dużo odważniejsze, szczególnie na tle mocno konserwatywnych dzieł DC, mających jednak takich bohaterów jak Superman, Batman czy Wonder Woman. Ich cechą wspólną miało być to, że nadludzkimi zdolnościami zostały tam obdarzone zwyczajne, mające własne problemy osoby, które musiały się z nimi zmagać także po zostaniu super-herosem. Dzięki temu coraz młodsi czytelnicy w pełniejszy sposób utożsamiali się z tymi postaciami, a z kolei starsi doceniali dużo dojrzalszą fabułę.
Obecnie Marvel wydaje się również, dzięki filmom, znajduje się na czele rywalizacji z DC, co może trochę dziwić, bo to przecież przeciwnicy, za sprawą pierwszych ekranizacji przygód Supermana, długo prowadzili jeśli chodzi o monetyzowanie filmowych adaptacji. Bieżąca już IV faza uniwersum Marvela ma wprowadzić nowych bohaterów, a na podorędziu pozostaje grupa innych, których można wykorzystać w filmach lub serialach. W tym artykule postanowiliśmy przyjrzeć się najoryginalniejszym, pozostawiając w cieniu tych, nazywanych często biednymi wersjami popularniejszych (jak choćby Doctor Druid vs Doctor Strange), którzy w dodatku mają potencjał na ważną rolę w którymś z kolejnych filmów lub seriali.
Moon Knight
A to jedna z najstarszych postaci stworzonych przez pracowników Marvela, która ostatnio - także ze względu na mocno skomplikowaną kwestię praw do niej - gdzieś zaginęła. Być może nikt o nią nie walczy, bo w dzisiejszych czasach byłaby zbyt podobna do Aquamana, a choć historia konfliktu Marvela z DC to również dzieje nieustannego podkradania sobie pomysłów, to jednak obecnie oryginalność należy do tego, kto pierwszy wprowadził herosa na wielką scenę. Król Atlantydy zawdzięcza swoje zdolności niezwykłemu pochodzeniu; naturalnie potrafi spędzać długi czas pod wodą, do tego jest nadludzko silny, potrafi również latać. Dodajmy do tego niezwykłą inteligencję, która w świecie komiksów pozwalała mu na równanie się z profesorem Xavierem i Tony’m Starkiem.
Sentry
Sporym problemem Marvela od końcówki lat 60-tych, kiedy studio zaczęło doganiać, a następnie wyprzedzać DC, było jednak to, że nie mieli oni takiego herosa jak Superman. Czego by nie mówić o konserwatyzmie dzieł DC w tych latach, przybysz z planety Krypton był zawsze, obok Batmana, magnesem przyciągającym ludzi do nowych komiksów. Takim herosem nie stał się choćby Sentry, który zadebiutował dopiero w 2000 roku stając się jednak z miejsca jednym z najpotężniejszych superbohaterów, a obok standardowych cech miał również pewne, niezbadane do końca, zdolności telepatyczne. Jak w większości komiksów Marvela z wielkimi zdolnościami wiązało się również wielkie zagrożenie, w tym wypadku w postaci Voida, alter-ego Sentry, pomyślanego jako coś w rodzaju biblijnego Anioła Śmierci. Naturalnie nie da się go zniszczyć bez unicestwienia pozytywnego bohatera, co jest idealnym motywem na którąś z kolejnych faz filmowego uniwersum Marvela.
Cardiac
Elias Wirtham, który później stał się herosem o nazwie Cardiac, to samozwańczy antybohater, którego napędza nienawiść do korporacji. Te mając bowiem lek na dolegliwość jego brata pozwoliły mu umrzeć, bo ów medykament nie był dostatecznie dochodowy. Badania Eliasa doprowadziły do znalezienia formuły zastępującej serce reaktorem cząsteczek beta, które zapewniają Cadiacowi niezwykłą siłę, a pokryta Vibranium skóra zapewnia odporność na większość broni, a także szybkość i wytrzymałość. Jego motywacje sprawiają, że niektórzy widzą w nim nadprzyrodzoną wersję Punishera, który jednak od czasu do czasu może współpracować z pozytywnymi bohaterami, jeśli będzie widział w tym swój interes.
Squirrel Girl
Na papierze ta specyficzna bohaterka, wyjątkowo zwinna, obdarzona również niezwykle ostrymi zębami, wyostrzonymi zmysłami (zwłaszcza węchu) i zdolnością do porozumiewania się z wiewiórkami, wcale nie wygląda specjalnie atrakcyjnie, ale w świecie komiksów udało jej się już kilkukrotnie zaznaczyć swoją obecność. Mocno dała się we znaki choćby Doctorowi Doomowi mając sporo wspólnego ze Spidermanem, w dodatku pokonała również samego Thanosa. Poza swym superbohaterskim życiem można ją zaś nazwać żeńską wersją Petera Parkera, nic zatem dziwnego, że pojawia się ona notorycznie na listach herosów, którym należy się ekranowy czas w produkcjach Marvela.
Shroud
Ktoś całkiem nieźle opisał tego bohatera jako “Cloak without Dagger”. Jest on jednocześnie jednym z przykładów tego w jaki sposób Marvel starał się wykorzystywać popularność konkurencyjnego studia, od początku było bowiem wiadomo, że ma to być połączenie Batmana z Shadowem. Należąc do kultu bogini Kali, Shroud nauczył się większości sztuk walki, podobnie jak Daredevil stracił wzrok, choć w jego przypadku został on po prostu zastąpiony dużo dokładniejszym zmysłem percepcji. Dodatkowo Shroud ma dostęp do specjalnego wymiaru Darkforce, co pozwala mu przyzywać ciemność na określoną powierzchnię, a nawet dowolnie ją modelować, potrafiąc nawet tworzyć z niej własnego sobowtóra, dla odwrócenia uwagi przeciwników.
Wonder Man
Ten bohater miał się pojawić już w drugiej części “Strażników Galaktyki”, grany przez Nathana Filliona, ale ostatecznie z jego postaci zrezygnowano. Ponoć jej obecność mocno wydłużała pracę nad filmem, ale jednocześnie sam James Gunn sugerował, że może zostać wykorzystany później. Co prawda reżyser już nie pracuje nad produkcjami Marvela, ale firma nie powinna zrezygnować z tego herosa, bo ma on zestaw całkiem intrygujących zdolności. Nadludzka siła, szybkość i umiejętność latania, a także interesująca historia, w której najpierw jest on współpracownikiem Barona Zemo, a następnie ratuje Avengers i za sprawą Scarlet Witch powraca do życia już jako członek grupy superbohaterów. Obsadzenie Filliona w tej roli wygląda równie dobrze, bo jest to bohater obdarzony niebanalnym poczuciem humoru i urokiem, który nie dziwi biorąc pod uwagę, że mamy tu do czynienia z byłym aktorem i kaskaderem.
Man-Thing
Już w 2005 roku powstał film w reżyserii Bretta Leonarda, który miał wykorzystać znanego z kart komiksów bohatera. Zaliczył on straszliwą klapę i dziś praktycznie nie jest wspominany przy wymienianiu obrazów opartych o dzieła Marvela. Przeraźliwy stwór, w którym można odnaleźć zarówno pierwiastki lovecraftiańskie, jak i podobieństwa do Hulka, który jest bohaterem pozytywnym, tyle że nieobliczalnym, łączy się także tematycznie z popularnym dzięki komiksowi Potworem z bagien, należącym do DC i reaktywowanym m.in. przez Alana Moore’a w latach 80-tych. Co ciekawe jednak oba komiksy, w których pojawiają się ci bohaterowie miały swą premierę niemal w tym samym momencie, na początku lat 70-tych, co zresztą nie jest niczym zaskakującym w historii rywalizacji Marvela z DC. Podczas gdy Swamp Thing jest popularny także za sprawą ostatniego serialu z 2019 roku, o Man-Thing mało kto słyszał.
Polaris
Mająca wyjątkowo długi komiksowy życiorys Lorna Dale była już wcześniej bohaterką serialu. W mało znanej produkcji Fox “The Gifted” zagrała ją Emma Dumont. Córka Magneto, oprócz jego zdolności posiadająca również wiele innych, takich jak absorbcja negatywnych emocji, która pozwala jej zwiększać siłę, by z czasem stać się niemal niezniszczalną, co jednak odbija się na jej zdrowiu psychicznym, powinna być bohaterką jednego z kolejnych obrazów z serii X-Men. Oprócz granego ostatnio przez Michaela Fassbendera bohatera ma ona również związki ze znanym ( i lubianym) Quicksilverem, a także Scarlet Witch.
Collective Man
Zaplanowany na lipiec film “Shang-Chi and the Legend of Ten Rings” ma w końcu przedstawić chińskiego bohatera Marvela i oddać sprawiedliwość Mandarynowi, wcześniej granemu w “Iron Man 3” przez Bena Kingsleya. W tym kontekście warto przypomnieć o innym herosie, wywodzącym się z tego kraju, czyli Collective Man. Właściwie nie bohaterze, a konglomeracie pięciu braci, którym udaje się zestroić w jeden byt, łączący w sobie siłę i zdolności całej piątki. W dodatku bracia potrafią porozumiewać się ze sobą telepatycznie, a także teleportować w miejsce pobytu jednego z nich. Całkiem interesująca koncepcja, którą można wykorzystać w różny sposób.
Przeczytaj również
Komentarze (15)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych