The Medium - polski Silent Hill połączony z Resident Evil zdaje egzamin
The Medium od Bloober Team mam już za sobą i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że ta gra była aż tak dobra. Moją opinię nt. najnowszej pozycji od krakowskich deweloperów przeczytacie w rozwinięciu.
Ukończyłem The Medium już w miniony wtorek. Po ujrzeniu napisów końcowych i dodatkowego filmiku przerywnikowego, który po nich wystąpił, miałem dosyć mieszane uczucia. Z jednej strony, to była naprawdę dobra historia, potrafiła trzymać w napięciu i krótko mówiąc - miała wiele dobrych momentów. Natomiast z drugiej strony wiele etapów było nudnych, a ostatnie dialogi w finałowej scence pozostawiły wiele niewiadomych, za czym niezbyt przepadam. Jeśli chcecie dowiedzieć się coś więcej na temat tego, jak odebrałem "polskiego Silent Hilla", zapraszam do dalszej części tekstu. Nie ma w nim jakichkolwiek spoilerów.
Ten tekst to jedynie opinia o The Medium, który najbardziej skupia się na historii oraz technicznej stronie produktu, pomijając większość zaimplementowanych do rozgrywki mechanik. Pełną recenzję, którą przygotował dla Was wczoraj Wojtek, znajdziecie pod tym linkiem.
Wszystko zaczyna się od małej dziewczynki...
Po pierwsze - The Medium w ogóle nie straszy, ale wciąż nie wiem, czy to plus, czy też minus. W trakcie całej rozgrywki jedynie raz moje serce zabiło szybciej, ale było to spowodowane jednym z dwóch jump scare'ów, których doświadczyłem ogrywając najnowszą pozycję krakowskiego zespołu. Nie lubię, gdy twórcy na siłę próbują wywołać u nas strach pogłaśniając muzykę i wystawiając na nasz ekran obrzydliwą twarz jakiegoś potwora, tak jak robiło to chociażby . To tania zagrywka, z której - na szczęście - Bloober Team nie skorzystał.
Z drugiej strony, niektóre lokacje aż się prosiły o więcej akcji na ekranie. W trakcie jednego z etapów musieliśmy słuchać ochrypniętego głosu - raz szeptał mi do lewego ucha, a parę kroków dalej do prawego (efekt ten można było uzyskać grając na słuchawkach), ale ta czynność trwała zdecydowanie za długo, co spowodowało, że gęsia skórka zniknęła z mojego ciała już po kilku sekundach. W tym samym czasie na ekranie nie działo się prawie nic, bowiem wystarczyło jedynie wciskać klawisz odpowiadający za ruch do przodu i raz za ile wcisnąć przycisk "E", odpowiadający za wdrapywanie się na przeszkody czy zeskakiwanie w dół.
Takich akcji było wiele - ja sam czasami wchodząc na teren w większej lokacji automatycznie analizowałem, gdzie będę mógł się schować i czego będę musiał unikać w pierwszej kolejności, aby wrogowie głównej bohaterki nie dosięgli jej swoim wzrokiem. Ze swoich analiz - niestety - skorzystałem jedynie parę razy, czyli tylko wtedy, gdy gra zaprosiła nas na teren potwora.
The Medium jest bardzo liniowe, a gracze nie mają nic do powiedzenia w tej kwestii. Musimy przez 99% rozgrywki podążać za ścieżką odgórnie przygotowaną przez twórców - jedynie znajdźki są czasami leciutko oddalone od głównej trasy, ale jeśli ktoś lubi eksplorować, wszystkie sekrety powinien znaleźć samodzielnie nawet bez korzystania z poradnika, bowiem boczne ścieżki można zwiedzić od A do Z nawet w 10-15 sekund. To, co jednak może sporo osób zirytować, to ogromna liniowość nawet w kwestii walki z potworem, a raczej skradania się, aby uniknąć bliskiego starcia z oponentem. Krakowianie trzymają nas za rączkę i - najczęściej za pomocą skrzynek, za którymi możemy się schować - mówią, w którym momencie i gdzie mamy się udać.
...I kończy bardzo intrygująco
Już od ukończenia prologu zacząłem obgryzać paznokcie, gdy tylko widziałem na ekranie kolejny filmik przerywnikowy zdradzający coraz więcej wątków fabularnych. Jestem już dwa dni po ukończeniu The Medium i wciąż próbuje ułożyć sobie parę rzeczy w głowie (co tylko potwierdza fakt, iż przygoda Polaków zmusza do przemyśleń i jest skierowana do dojrzałych odbiorców): co zdradziła scenka po napisach, kto oddał strzał w sytuacji X, dlaczego postać Y tak znęcała się nad bohaterem Z itd. A te przykłady to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Najnowsza produkcja Bloober Team ma trochę wad, ale przymknąć oko na nie można dzięki wspaniałej historii trzymającej w napięciu od początku aż po sam koniec. Bohaterów chce się poznawać ze względu na skrywane przez nich tajemnice, dialogi są bardzo dobrze napisane, dubbing to miód dla uszu (czuć wyrażane przez postacie emocje, ich ból, smutek, cierpienie, jak i wesołość), choć zdarzają się czasami rodzynki. Niektóre słowa są wypowiadane za cicho i przygniata je muzyka - swoją drogą, można się od niej zahipnotyzować. Akira Yamaoka odrobił zadanie na szóstkę z plusem - co potrafi wybić z rytmu, ale takich momentów jest mało.
Nie mogę złego słowa powiedzieć także o samej protagonistce, która początkowo wydawała mi się dosyć nijaka - taka zwykła osóbka bez celu w życiu, która nagle doznała olśnienia. Jednakże wraz z czytaniem kolejnych notatek, wyrwanych stron z dziennika, odsłuchiwaniu ech, czyli w skrócie, dowiadywaniu się nowych tajemnic nt. otaczających Mariannę terenów, coraz bardziej się z nią zżywałem. Do tego stopnia, że każdy smutny, chwytający za serce moment związany z ową bohaterką, bolał nie tylko ją, ale także i mnie.
Jak się wzorować, to tylko na najlepszych
Sama mechanika dwóch światów bardzo mi się spodobała, mimo tego, iż mój komputer wył przy niej niemiłosiernie. To ogromna nowość i chwała Krakowianom za to, że nie bali się jej zaimplementować do swojego tytułu, a co najważniejsze, że zrobili to tak dobrze. Rozdzielanie ciała w celu dostania się do ciężko dostępnych miejsc czy walka z potworami na dwa fronty zdała egzamin i tylko czekałem na kolejne fragmenty rozgrywki z tą innowacją.
Jednakże odczuwam wrażenie, że Bloober Team zaczerpnęło sporo pomysłów z popularnych serii. Jakkolwiek to zabrzmiało - nie mam im tego za złe. W końcu jeśli już na kimś się wzorujemy, to wyłącznie na najlepszych. Niektóre mechaniki z The Medium przypominały mi te, które doskonale znają fani marki Resident Evil. W trakcie przygody Marianny zbieramy przedmioty (ciekawostka: ich ikonka wygląda wręcz identycznie jak ta, którą widzimy w trakcie interakcji z itemami w remake'ach RE) do plecaka, a potem możemy je dokładnie przeglądać, dowiadując się przy tym dodatkowych, ciekawych rzeczy np. na odwrocie kartki, lub łączyć w jedną całość.
Oczywiście takich fragmentów zabawy nie jest dużo, ale gdy wykonałem tę czynność choć jeden raz, od razu pomyślałem: "oho, skądś znam tę świetną opcję".
Optymalizacja w The Medium to jeden wielki znak zapytania
Tak, dobrze przeczytaliście. Bardzo trudno jednogłośnie mi powiedzieć, czy optymalizacja w The Medium daje radę. Z jednej strony bawiąc się na GTX-ie 1080 i procesorze i5 8600k mogłem cieszyć się nawet 50-60 klatkami na sekundę na średnich ustawieniach graficznych przy rozdzielczości 1440p (2K) - sterując Marianną wyłącznie w świecie materialnym. To bardzo dobry wynik, patrząc na to, iż produkcja Bloober Team jest promowana jako pierwszy next-gen (i na niego wygląda - to naprawdę piękny, mroczny tytuł) dla konsol Xbox Series X|S.
Gdy pozycja umożliwiła mi obserwowanie akcji z perspektywy dwóch światów, FPS-y spadły do poziomu 30-40, ale nie ma co się temu dziwić, bowiem można uznać, że mamy do czynienia z dwiema grami odpalonymi na dziwnych, niestandardowych rozdzielczościach.
Z kolei gdy przyjrzę się filmikom przerywnikowym - klatki w przypadku tylko jednego świata utrzymują się na takim poziomie, na jakim są w trakcie swobodnej rozgrywki. Jednakże w trakcie śledzenia scenek z perspektywy dwóch bohaterek, FPS-y spadają do nawet 20 w najbardziej wymagających lokacjach. Na szczęście, jedynie w trakcie filmików przerywnikowych, co mogę przeboleć.
Tak więc trudno ocenić mi optymalizację w The Medium. To next-gen i sam jestem pod wrażeniem, że 1080-tka wciąż radzi sobie na średnich ustawieniach graficznych w tytułach oferujących robiącą wrażenie oprawę wizualną mimo tego, iż podane przez twórców wymagania sprzętowe wcale nie zapowiadały, że produkcja na takim sprzęcie zaoferuje aż taką płynność w rozdzielczości 2K.
The Medium to kawał bardzo dobrej gry
I to nie tylko dlatego, iż pochodzi ona od rodzimych twórców. To naprawdę bardzo dobra produkcja, która nie każdemu podejdzie. Czasami jest sztywno, historia zwalnia, animacje w trakcie rozgrywki nie powalają, ale historia jest na tyle dojrzała, dialogi tak dobrze napisane, a mechaniki dokładnie zaprojektowane, że o The Medium nie zapomnę jeszcze przez długi czas, a co więcej, niejednokrotnie pojawi się ona w moich osobistych rankingach traktujących o grach wideo.
Bloober Team nie zamknęło paru wątków w przygodzie Marianny, więc poniekąd liczę na to, iż doczekamy się The Medium 2: rozwinięcia zdolności protagonistki/jej zastępczyni, a także wyjaśnienia niewiadomych, które będą dręczyć mnie jeszcze przez minimum kilkanaście dni.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Medium.
Przeczytaj również
Komentarze (97)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych