Skandal. Ewenement Molesty (2020) - recenzja filmu. Narodziny "papieża hip-hopu"
Molesta to zespół, który jest doskonale znany nie tylko fanom hip-hopu, wszak warszawska ekipa spopularyzowała zupełnie nowy jak na nasze ówczesne realia gatunek muzyczny przyciągając całe pokolenie dorastających dzieciaków.
Dla mnie osobiście dokument w reżyserii Bartosza Paducha to nostalgiczna podróż do świata lat 90., który z takim namaszczeniem lubimy wspominać. Dokument, którzy przywraca ducha tamtych czasów z zaskakująco brutalną i niekoloryzowaną szczerością.
Wprawdzie ja swoją przygodę z hip-hopem zaczynałem od "Scyzoryka" Liroya oraz "Nagłego ataku spawacza", ale to płyta „Skandal" Molesty stała się dla mnie, jak i wielu fanów tego gatunku, świętym Graalem. Jeśli wychowywałeś się w blokowisku, regularnie grałeś na betonowym placu w piłkę, spędzałeś czas na rolkach/desce z walkmanem wciśniętym w kieszeń szerokich spodni i szukałeś swojego miejsca na świecie jako dostający dzieciak, to produkcja Molesty była dla Ciebie objawieniem. Do dziś zresztą znam wersy większości kawałków z pierwszej płyty i dlatego oglądając dokument postawiłem mu poprzeczkę bardzo wysoko.
Zacznijmy od tego, że nie jest to tylko historia początków Molesty. To dokument ukazujący przemiany jakie zaszły w latach 90., początki kapitalizmu, buntu nowego pokolenia, bazarów, kaset sprzedawanych na łóżkach polowych i starych ikarusów, które zatłoczone jeździły po Warszawie. Chłoniemy tę atmosferę ustrojowej rewolucji, oglądania po nocach MTV, spalania na klatce skrętów, pałowania przez policję i żywienia się zapiekankami za dwa złote. Spora liczba archiwalnych materiałów ukazujących poszczególne ulice Warszawy, na których królowały Trabanty, duże Fiaty i Polonezy to ogromny plus tego dokumentu. Widzimy trudne początki całej kultury hip-hopowej, pierwsze koncepty w Remoncie i Hybrydach, śmiganie na deskorolkach po kultowych już w Stolicy miejscach, słynną z klipu Molesty górkę na Ursynowie czy sceny na blokowiskach i podwórkach starych kamienic, gdzie mogłeś dostać w zęby za jedno krzywe spojrzenie. Ten rzut oka na ówczesną epokę napędzany nagraniami w jakości VHS jest po prostu nie do podrobienia, podobnie jak archiwalne zdjęcia ekipy na otagowanych sprejami klatkach.
„Osiedlowe akcje”
Motorem napędowym całego dokumentu są wywiady z Włodim, Vieniem i Wilkiem, którzy wspominają stare czasy i odwiedzają bliskie im miejsca pokazując jak zmieniły się przez te wszystkie lata. Momentami jest intymnie, momentami nostalgia zamienia się w szczerą ocenę sytuacji i zerwanie z mitami, a wszystkiemu towarzyszy język, w którym nie brakuje przekleństw w czym zresztą przoduje Włodi. Widać w tym wszystkim ludzką twarz i emocje. Na przykład wtedy, gdy w Vieniu odzywa się lokalny patriotyzm i wspomina, że na samym początku drogi nie mogli wybaczyć sobie tego, że Wzgórze Ya-Pa 3 z Kielc gra koncert w ICH mieście, a oni jeszcze nie ruszyli z tematem. Albo gdy Wilku przeprowadza współczesną „wizję lokalną” sceny z policją, zapisanej na wersach jednego z najbardziej kultowych kawałków z płyty Skandal - „28.09.97” - który w latach 90. rozbrzmiewał z okien niejednego bloku.
Z jednej strony w dokumencie czuć tęsknotę za starymi czasami, a z drugiej jednak satysfakcję, że młodzieńcze marzenia otworzyły im drogę do przeróżnych biznesów, nie zawsze już związanych z muzyką. A warto przypomnieć, że za sukcesem spontanicznego projektu stało więcej osób, więc film skupia się nie tylko na członkach Molesty, ale i osobach takich jak raper Kaczy czy DJ 600V, którzy również mieli niebagatelny udział w kreowaniu nowej rzeczywistości i rozwoju Molesty. Zresztą mamy tu całą plejadę hip-hopowców takich jak Sokół, Pono, Bilon, Numer Raz, Ten Typ Mes, Tede czy Pezet, którzy opowiadają jaki wpływ wywarła na nich płyta „Skandal". Wypowiadają się również przedstawicieli wydawnictwa B.E.A.T. Records (w tym Wicik, znany poniekąd fanom gier z Secret Service i Neo Plus) oraz dziennikarze jak Bogna Świątkowska czy Hirek Wrona, którzy komentują niejako ówczesne zmiany na rynku muzycznym.
"Armagedon"
Co jednak najważniejsze, film nie jest laurką dla Molesty. W produkcji kilka razy pojawiają się gorzkie słowa, a nawet wbijane są szpile, co w dość wymowny sposób robi na materiale choćby Tede, zestawiając szczerość przekazu pierwszych płyt z późniejszym "zarabianiem hajsu". Nie da się ukryć, że pieniądze zawsze zmieniają ludzi i ta grupa nieokrzesanych „dresiarzy", jak nazywa ich Numer Raz, stała się z czasem gwiazdami, a wręcz celebrytami i biznesmenami. Czy to się nie gryzie z ich ideałami? Bardzo ciekawa jest też konfrontacja z Tomaszem Kopeciem, ówczesnym bossem wytwórni Pomaton EMI, która podpisywała z raperami kontrakt. Z jednej strony mamy więc zarzuty Molesty mówiące o tym, że wytwórnia wycisnęła ich jak cytrynę płacąc grosze i zgarniając lwią część zysków, z drugiej zapewnienia Kopecia, że właśnie taką umowę sami wynegocjowali nie wiedząc nawet czym różni się płaca netto od brutto, o słabej dźwiękowo jakości płyty, którą dostarczyli do wydania nie wspominając. Każdy wnioski może wyciągnąć sam.
Dokument pozostawia jednak pewien niedosyt jako zamknięta historia Molesty. O ile bowiem początek i kolejne przemiany zespołu reżyser pokazuje z dbałością o detale, tak sam rozpad Molesy, odejście Wilka czy konflikt z Pelsonem jest zmarginalizowany. Produkcja mogłaby spokojnie być dłuższa o kolejne 30 minut, bo ogląda się ją naprawdę dobrze. Właśnie po to, by lepiej pokazać dlaczego to wszystko się zawaliło. A nowa płyta była przecież zapowiada i pojawił się nawet jeden singiel z teledyskiem. Tymczasem więcej o kulisach rozpadu ekipy można się dowiedzieć z pierwszego lepszego wywiadu. Dokument pędzi więc w pewnym momencie na złamanie karku stosując skróty i nieco spłaszczając świetnie przedstawione sylwetki raperów. Inna sprawa, że w dokumencie widać też mocne zmarginalizowanie wpływu na sukces (zwłaszcza ten późniejszy) wspomnianego Pelsona, który dostaje bardzo mało czasu antenowego. Nie wszystkim może się też spodobać surowy montaż, w którym dominują gadające głowy.
„Wiedziałem, że tak będzie”
Przyznam szczerze, że dziś słucham już głównie hip-hopu ze starych płyt oraz artystów, którzy wypłynęli w latach 90. Młode pokolenie raperów jak Bedoes, Młody Pi, Lanek czy Mata i niezwykle modny ostatnio w nurcie rapu auto-tune to trochę nie moja bajka. Wychowani w czasach kultu konsumpcji nowi artyści po prostu nie mają tego bagażu doświadczeń naznaczonych ustrojowymi przemianami co ich starsi koledzy, którzy o swój byt, nie tylko w odniesieniu do samej muzyki, walczyli innymi środkami. Ale nawet fani Quebonafide powinni dokument zobaczyć i docenić, bo to lekcja historii ukazująca narodziny polskiej kultury hip-hopowej.
Na sukcesie Molesty wypłynęło wiele składów, które w kolejnych latach kształtowały ten rynek. Dla mnie „Skandal. Ewenement Molesty” to trochę taka pocztówka z lat 90., czasów, w których sam się wychowałem i chłonąłem jak gąbka wodę galopujący kapitalizm i wszystko co "amerykańskie". Po seansie pozostaje gorzki posmak, bo nostalgia pod koniec dokumentu zmienia się w refleksje o przemijaniu i zatracaniu tego, co kiedyś wydawało się wartością niesprzedawalną. Bo jak mówi jeden z bohaterów materiału – „Po kolegach z ławki pozostanie tylko ławka".
Atuty
- Materiały archiwalne z lat 90.
- Fragmenty kultowych klipów
- Kilka ciekawych anegdot
- Wciągająca narracja
- Zaproszeni goście
- Nie jest to laurka dla Molesty
- Ukazanie społecznych i ustrojowych przemian
Wady
- Zmarginalizowanie roli Pelsona
- Rozpad Molesty potraktowany po macoszemu
- Montaż nie zawsze zachwyca
- Film mógłby być trochę dłuższy
Nostalgiczna podróż do lat 90. i początków hip-hopu w Polsce. Szkoda, że w drugiej części film traktuje wiele wątków po macoszemu, ale i tak jest to kawał historii wartej poznania/przypomnienia.
Przeczytaj również
Komentarze (49)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych