Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Iza Łęcka | 31.01.2021, 19:00

Jednym z największych ogłoszeń stycznia 2021 roku jest zapowiedź najnowszej gry Bethesdy, która skupi się na losach Indiany Jonesa. Zanim jednak będziemy mogli chwycić sprzęt w łapy, ponownie założyć kapelusz i zasiąść do odkrywania kolejnych tajemnic w butach zawadiackiego poszukiwacza skarbów, wkroczmy na Zaginioną wyspę Arnak. Zapraszam do recenzji gry planszowej.

Nasza kilkunastodniowa podróż przechodzi do kolejnego etapu – ekipie badawczej w końcu udaje się dobić do brzegu tajemniczej wyspy! Wszyscy mamy nadzieję, że będzie to Arnak, sekretne tereny skrywające wiele bogactw i skarbów. Tuż po wkroczeniu w głębsze lokacje zdajemy sobie sprawę, co może na nas czekać – starożytne artefakty, opuszczone, mityczne przedmioty i... Przekonajcie się sami. Przed Wami jedna z najciekawszych planszówek, jaką w ostatnim czasie miałam okazję poznać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Czas rozpocząć poszukiwania

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

(kliknij, by powiększyć)

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Gra planszowa od pierwszego chwycenia w łapy robi bardzo dobre wrażenie, bowiem pod wieloma względami jest niezwykle dopracowana. Duża, dwustronna plansza, dzięki której możemy poznać łatwiejszy wariant rozgrywki i nieco bardziej wymagający, przedstawia fragment wyspy. Jej design idealnie współgra z wyglądem reszty elementów w komplecie i od razu nasuwa skojarzenia z przygodami Indiany Jonesa. W parze z urokliwą, klimatyczną prezentacją idzie wykonanie przedmiotów – system recenzowanej Zaginionej wyspy Arnak opiera się na budowaniu talii (deckbuilding), którymi operujemy w trakcie gry, realizując inne akcje. Całość przygotowana jest z myślą o maksymalnie 4 graczach, a w przypadku ich mniejszej liczby nieco zmieniamy ilość umieszczonych elementów na planszy – co wpływa na regrywalność, ale i czas gry. Najczęściej ogrywałam pozycję z dwójką znajomych, co zazwyczaj zajmowało ponad godzinę, natomiast w największym zespole sesja przeciągała się do około dwóch godzin. Jak wskazują autorzy, na każdego gracza przypada około 30 minut, jednak rundy są całkiem dynamiczne i szybko mijają, więc nie czuje się upływającego czasu. Co ciekawe, przygotowano wariant zabawy jednoosobowej, a to spory atut propozycji CGE. Po wcześniejszym przygotowaniu planszy i kafelków mierzymy się z przeciwnikiem, który jest zawsze o krok przed nami – muszę szczerze przyznać, że rozgrywka jest całkiem przyzwoita, choć ja preferuję sesje ze znajomymi. Zwycięzcą Arnaka zostaje gracz, który zgromadzi jak najwięcej punktów, a te uzyskujemy z rozmaitych źródeł.

Zestaw Zaginionej wyspy Arnak jest naprawdę okazały, a znajdziecie w nim: sporych rozmiarów, dwustronną planszę główną, 4 dwustronne planszetki graczy, dwustronną planszę zasobów, po 4 karty podstawowe w każdym z kolorów, 19 kart Strachu, 40 kart przedmiotów, 35 kart artefaktów, 15 kafelków strażników, 10 kafelków stanowisk archeologicznych, 12 kafelków asystentów, 15 kafelków akcji przeciwnika wykorzystywanych do gry jednoosobowej, księżycowe berło, znacznik pierwszego gracza, notes punktacji. Do tego dodajmy również znaczniki przeróżnych zasobów i przedmiotów: 27 żetonów monet, 27 żetonów kompasów, 16 kafelków bożków, 24 kafelki świątyni, po jednym ze znaczników brulionu oraz lupy w czterech kolorach, 16 tabliczek, po 2 pionki archeologów w czterech barwach, 12 grotów strzał, 9 klejnotów, 18 kafelków nagród naukowych, 5 żetonów blokady, 10 rezerwowych kafelków. Twórcy włożyli naprawdę sporo pracy w stworzenie poszczególnych elementów Zaginionej wyspy Arnak – każdy z nich jest dopracowany, solidnie wykonany, a sporą ciekawostką jest fakt, że nie ma powtarzających się kart przedmiotów czy strażników. Jednak w mojej recenzji musi zabrzmieć jedno „ale”. Szkoda, że nie zdecydowano się w opakowaniu umieścić porządnej wypraski, bowiem tak rozbudowany zestaw zasługuje na odpowiednie miejsce przechowywania, szczególnie że mamy do czynienia z grą planszową, w której używamy kart. Co prawda w komplecie otrzymujemy foliowe woreczki, ale są one niewystarczające, a ponowne chowanie poszczególnych żetonów i kart jest niewygodne. Jednocześnie te dopracowane części zasługują na zabezpieczenie – w cenie około 170/ 180 złotych dobrze byłoby mieć w zestawie pasującą wkładkę.

Nie ukrywam, że przygotowanie do rozgrywki jest nieco żmudne, jednak nie ma się czemu dziwić – recenzowana Zaginiona wyspa Arnak to kawał gry z wieloma elementami i mechanikami, więc rozłożenie wszystkiego na planszy zajmie trochę czasu (warto przygotować sporych rozmiarów stół). W trakcie sesji doświadczymy wielu akcji i efektów, jednak każdy z graczy otrzyma do dyspozycji planszetkę tłumaczącą wszystkie pojawiające się na kartach efekty oraz przebieg rund – przydaje się to szczególnie podczas pierwszych chwil z pozycją. Ze względu na ilość mechanik i ich wykorzystanie, polecam grać ze starszymi uczestnikami (+13 lat).

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Co ukrywa się na tajemniczej wyspie?

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

(kliknij, by powiększyć)

Każdy z uczestników posiada swoją planszetkę przedstawiającą obóz. Do dyspozycji oddani zostają 2 archeolodzy, mamy miejsce na zasoby, własną talię oraz efekty bożków – początkowe surowce różnią się w zależności od kolejności graczy. Wraz z początkiem gry każda talia jest identyczna: zawiera 2 karty Funduszy, 2 karty Eksploracji oraz 2 karty Strachu. Ostatnie z wymienionych pozwalają na wykorzystanie ich do podróży, musicie bowiem wiedzieć, że by docierać do poszczególnych stanowisk archeologicznych trzeba pokonać pewną odległość pieszo, samochodem, statkiem lub samolotem, a do tego potrzebujemy kart z konkretnymi oznaczeniami lub monet. W symbolach podróży obowiązuje hierarchia, choć najbardziej korzystne są karty zawierające w lewym górnym rogu rysunek samolotu. Nasza przygoda zmierzająca do poznania sekretów wyspy została podzielona na 5 rund. W trakcie każdej z nich uczestnik musi wykonać jedną akcję główną oraz dowolną liczbę akcji darmowych (część kart posiada specjalne oznaczenie pioruna informujące o tej możliwości). Do akcji głównych zaliczamy:

  • prowadzenie wykopalisk,
  • odkrycie nowego stanowiska archeologicznego,
  • ujarzmienie strażnika,
  • kupno karty,
  • zagranie karty,
  • badania,
  • spasowanie.

Dzięki poznawaniu nowego stanowiska archeologicznego zyskujemy kafelki bożków, których efekty rozpatrywane są natychmiastowo (do naszych skrzyń mogą trafić nowe surowce), a sama podobizna bóstwa to zysk trzech dodatkowych punktów. Co ciekawe, podczas odkrywania konkretnego miejsca budzimy niebezpiecznego strażnika, którego można ujarzmić, by uniknąć otrzymania karty Strachu, choć kreatura ta nie wpływa na prowadzenie wykopalisk. Czasami warto się zastanowić, czy opłaca się tracić niektóre zasoby i ujarzmić bestię, czy jednak zostawić sobie materiały do dalszych badań, ale zwiększać poziom swojego strachu (co odbije się na końcowym wyniku) – wszystko zależy od Waszej decyzji. Od siebie dodam jedynie, że pokonane tajemnicze stworzenie może wywiązać się z przysługi, która w kluczowych momentach rozgrywki okazuje się niezwykle przydatna (nagrodą będą chociażby nadprogramowe symbole podróży czy akcji). Opanowany strażnik to dodatkowe 5 punktów do końcowego rezultatu.

Równie interesującą mechaniką Zaginionej wyspy Arnak jest podążanie torem badań, przy których mogą pomagać nam asystenci dodający nowych surowców czy umożliwiający przeprowadzenie dodatkowych działań. Dalsze podążanie ekspedycji sprawi, że pomocnika można awansować – wstępnie widzimy wyłącznie jego srebrną wersję, po awansie odwracamy planszetkę na złotą stronę, która, jak można się łatwo domyślić, przynosi więcej korzyści, na przykład zamiast jednego kafelka kompasu czy dwóch monet zyskujemy dwa kompasy lub trzy monety. Wykorzystanie większości podwładnych jest akcją darmową, więc w trakcie rundy, po podstawowym działaniu, będziecie mogli swobodnie ich wykorzystać. Głównym celem toru badań jest dotarcie do zaginionej świątyni, gdzie po poniesieniu odpowiednio wysokich kosztów zdobywamy nagrodę naukową i możemy przystąpić do dalszej eksploracji przybytku, czyli zdobywania kafelków świątyni (następne punkty). Do ekspedycji wykorzystujemy lupę oraz notatnik, jednak zawsze trzeba pamiętać, że odkrywanie nowych tajemnic na początku musi być realizowane lupką, a dopiero później na danym polu może znaleźć się notatnik (w myśl zasady: na początku coś odszukujemy, by w następnym kroku to opisać). To bardzo ciekawy system.

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Dwa warianty rozgrywki

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Na początku gameplay jest nieco mozolny, jednak tempo zabawy nabiera rumieńców wraz z upływem kolejnych minut. Przemieszczanie się do dalszych części wyspy wymaga coraz więcej czasu i zasobów, zatem często trzeba spokojnie podchodzić do rozgrywki i nie szarżować. Podczas gry, w której uczestniczą dwie osoby, rotacja kart na planszy jest minimalna, więc powodzenie eskapady zależy od naszej pomysłowości, a nie dostępności przedmiotów, jakie można kupić. W Zaginionej wyspie Arnak, oprócz prowadzenia wykopalisk, odkrywania nowych stanowisk badawczych czy zmierzaniu ku świątyniom, można podążyć nieco inną drogą, skupiając się chociażby na zbieraniu kart – samo gromadzenie punktów poprzez zdobywanie przedmiotów wydaje mi się najmniej skuteczne w uzyskaniu zwycięstwa, a w moim przypadku było jedynie dodatkiem. Zauważyłam również, że skupienie się na badaniach i dążeniu do świątyni jest najbardziej opłacalne, bowiem w końcowym rozrachunku uzyskujemy najwięcej punktów. Szkoda jedynie, że twórcy nie zbalansowali tego elementu, bo choć droga do świątyni niesie za sobą wiele wyzwań, to na sam koniec daje sporą przewagę.

Wspominałam już, że plansza Arnaka jest dwustronna. W pierwszej wersji ruszamy w kierunku Świątyni Ptaka, która jest nieco przystępniejsza, natomiast punktem kulminacyjnym drugiego wariantu jest Świątynia Węża. Jak dowiadujemy się już na samym początku rozpoczęcia przygody sygnowanej Świątynią Węża, grupa archeologów, która wcześniej prowadziła badania, doświadczyła niepowodzenia, a naszym zadaniem, oprócz poznawania innej wersji mapy, jest uratowanie asystentów. Musicie wiedzieć, że ten wariant rozgrywki jest nieco bardziej wymagający, ale i całkiem emocjonujący – idealny, gdy już opanowaliście zasady Zaginionej wyspy Arnak i szukacie nowych doświadczeń.

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Piękne wykonanie, przystępne zasady, spora frajda

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Zaginiona wyspa Arnak – recenzja gry planszowej. Indiana Jones na planszy

Gra planszowa Zaginiona wyspa Arnak to jedno z moich ostatnich odkryć, które mogę Wam szczerze polecić – szczególnie jeżeli bliskie są Wam klimaty archeologicznych odkryć, lubicie pozycje z wieloma mechanikami, dopracowanymi komponentami i rozbudowanymi opcjami zabawy. Rundy są szybkie, po wstępnym przytłoczeniu zasadami, rozluźnijcie się i wyruszcie na poszukiwania. Dzięki wielu systemom i całej masie elementów naprawdę chętnie powraca się do sesji na wyspie Arnak, a regrywalność pozycji CGE stoi na całkiem wysokim poziomie. Produkcja prezentuje się efektownie i może wciągnąć nawet początkujących graczy – nie zrażajcie się pierwszym wrażeniem dotyczącym rozbudowania, bo instrukcja obsługi jest bardzo przystępnie napisana i zawiera sporo przykładów, które pomagają oswoić się z realiami wyspy.

Jeżeli preferujecie planszówki, w których buduje się talię i ma się sporą swobodę działań, warto sprawdzić najnowszą pozycję czeskich twórców. Ja tymczasem ponownie rozkładam namioty, zbieram asystentów i ruszam w kierunku Świątyni Węża... ;)

PS Egzemplarz gry Zaginiona wyspa Arnak otrzymaliśmy do recenzji dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebel. Bardzo dziękujemy!

Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper