Tesla i 10 teraflopów?! Elon Musk to prawdziwy wizjoner!
Chciałbym napisać, że "o Elonie Musku jest ostatnio niezwykle głośno", ale byłaby to nieprawda. O tym facecie głośno jest cały czas, albowiem nie boi się wzniecać burzy w swoim otoczeniu. I choć można mu wytknąć wiele rzeczy, to bez wątpienia jest ogromnym innowatorem.
Kim jest Elon Musk, wie chyba każdy. Możemy go bez wątpienia zaliczyć do największych wizjonerów XXI wieku i nie będzie w tym ani grama przesady. Amerykańskiego przedsiębiorcę bez cienia zwątpienia możemy postawić w jednym szeregu ze Stevem Jobsem, Billem Gatesem czy Jeffem Bezosem – każdy w pewien sposób zrewolucjonizował obraz dzisiejszego społeczeństwa (głównie pod kątem technologii).
I choć wszyscy są na swój sposób kontrowersyjni (cóż, nie da się dojść do takiego punktu w życiu, będąc w stu procentach normalną osobą), to tylko jeden z nich dzieli się tym ze światem, robiąc to z ogromną dumą. Mowa oczywiście właśnie o Elonie. By jednak lepiej zrozumieć jego fenomen i skąd właściwie w nim tyle pokładów samozaparcia oraz wiary w swoje możliwości, warto przyjrzeć się bliżej samej historii.
Z góry chciałbym jednak zaznaczyć, że nie jest to bynajmniej tekst, w którym opiszę Wam życiorys bohatera tego wpisu. O tym powstają już książki, a samo streszczenie ich nie miałoby sensu. Przejdźmy jednak do rzeczy!
Elon Reeve Musk
Młody Elon przyszedł na świat w 1971 roku, w Pretorii, w RPA – a nie, jak wielu sądzi, w Stanach Zjednoczonych. Pochodził ze stosunkowo dobrej rodziny, choć nie opływali oni w bogactwa. Cóż, w tamtym miejscu i czasie praktycznie nikt nie mógł określić siebie osobą przesadnie majętną. Już od najmłodszych lat wiedział jednak, że jego umysł sięga daleko. Znacznie poza granice Republiki Południowej Afryki.
W ramach ciekawostki można dodać, iż sam Elon zaczął programować będąc naprawdę młodym, a pierwszym stworzonym programem była... Gra komputerowa! W wieku 12 lat sprzedał „Blaster” (taki nosiła tytuł) za całe kilkaset dolarów. Z biegiem czasu tworzył coraz bardziej wymyślne rzeczy i znacznie bardziej rozwinięte – w dużej mierze fantazjował właśnie o grach wideo, co od zawsze zajmowało jego głowę.
Mając „siedemnastkę” ukończył Pretoria Boys High School, a następnie, zgodnie z dziecięcymi marzeniami, wyemigrował do Kanady. Tam spędził około pięciu lat, mieszkając przez sporą część czasu u rodziny od strony matki. Co ważne – nigdy nie bał się brudzić rąk. Aby zarobić na utrzymanie, przez kilkadziesiąt miesięcy pracował w tartakach i na farmach.
Małe dużego początki
Potem przyszła lepsza praca, studia i w końcu wyjazd z Kanady do USA. Wtedy też wszystko ruszyło jak burza. Już jego pierwszy start-up okazał się złotym strzałem. W 1995 roku wraz z bratem założyli spółkę Zip2, która miała zajmować się oprogramowaniem sieciowym. Czas ten był prawdziwą serią wzlotów i upadków, ale także pokazem siły woli Elona (polecam poczytać o tym rozdziale w jego życiu), co ostatecznie „zaowocowało” otrzymaniem ponad 20 milionów dolarów za kilkuprocentowy udział w sprzedaży.
Na co wykorzystał zarobione pieniądze? Na założenie kolejnego start-upu, a więc X.com. Zaledwie po roku połączono go z małym PayPalem i skupiono się na wspólnym rozwoju właśnie pod tą banderą. Dalej to już historia, którą doskonale znacie – przecież większość z nas korzystała choćby raz w życiu właśnie z tej metody płatności w Internecie. Mało kto wie jednak, że duży udział miał przy jej tworzeniu Pan Musk.
W międzyczasie powstała cała masa pomysłów, z których większość z nich jest stale realizowana przez Muska. Już w 2002 roku wystartowało Space Exploration Technologies (szerzej znane jako SpaceX, które stanowi odpowiedź na dziecięce marzenia wizjonera o terraformacji Marsa i kilku innych planet naszego układu), a później OpenAl, Thud, Neuralink, Hyperloop, SolarCity i oczywiście Tesla Motoros. To ten ostatni weźmiemy tutaj na tapet.
Jedź i graj
O marce samochodów autonomicznych „Tesla” słyszał chyba każdy. Są to prawdopodobnie najbardziej innowacyjne auta przeznaczone do „masowej sprzedaży” (wśród ludzi mających po kilkaset tysięcy złotych na zakup czterokołowca) – oczywiście napędzane energią elektryczną oraz umożliwiające autonomiczną jazdę. Przyszłość jest teraz? Dla Elona nie – on chce iść z tym wszystkim coraz dalej.
Obecnie na rynku dostępne są: Model 3, Model Y, Model X, a także Model S, do którego spore grono ludzi robi maślane oczka (w planach jeszcze Roadster i głośny Cybertruck). Trzeba bowiem przyznać, że prezentuje się naprawdę porządnie. I to właśnie on, między innymi, przejdzie niemałą rewitalizację, o czym poinformowano nas w ostatnim raporcie kwartalnym firmy. Nie zajmiemy się jednak aspektami wizualnymi, minimalizmem czy zupełnie nową kierownicą.
Skupmy się na systemie info-rozrywki
Komputer w Teslach zawsze robił wrażenie i zostawiał w tyle wiele innych modeli aut. Teraz ma pójść kolejny krok do przodu. Jak bowiem przekazano – samochód będzie mógł konkurować z konsolami nowej generacji! Całość ma mieć aż 10 TFLOPsów! Dla porównania – PS5 to 10,28 teraflopsów, a XSX oferuje ich 12. Absurd? Być może, ale wspomniałem Wam już wcześniej, że sam Elon od małego zajarany jest branżą gier wideo. I choć dziś nie zarywa pewnie nocek grając, to bez wątpienia pokazuje, że wciąż stara się być na bieżąco.
Dość powiedzieć, że na zdjęciu poglądowym, na 17-calowym ekranie w Modelu S, mogliśmy zobaczyć takie tytuły jak Wiedźmin 3: Dziki Gon, Cat Quest czy Stardew Valley. Jak ma to niby działać? Cóż... 10 TFLOPsów umożliwia GPU od firmy AMD (RDNA2) o taktowaniu 2,44 GHz, a wszystko to ma hulać dzięki 8 GB pamięci GDDR6. Jak grać? Dzięki pełnemu wsparciu dla kontrolerów bezprzewodowych! Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz czytałem o tym na portalu The Verge, nie mogłem uwierzyć.
Od lat w Polsce funkcjonuje znane powiedzenie, że pieniądze szczęścia nie dają, ale łatwiej płakać w lamborghini. Cóż, o ile sam niekoniecznie przepadam za tym stwierdzeniem, zdaje się ono świetnie wpasowywać do samego tematu. Za najtańszą wersję nowego Modelu S przyjdzie nam zapłacić obecnie 395 990 złotych – za najdroższą już prawie 615 tysięcy. Rodzi się więc pytanie... Kto kupiłby auto, żeby grać w gry? Aby uzyskać odpowiedź, pół żartem, można parafrazować pierwsze zdanie tego akapitu.
Czy to jest możliwe?
W Internecie błyskawicznie powstała masa wątków na różnych forach, teksty na stronach internetowych oraz liczne ankiety. W dużej mierze pytano o to samo – czy w Tesli będzie można grać podobnie, jak na konsolach najnowszej generacji. I kiedy w futurystycznym aucie zagramy w Cyberpunk 2077?! Choć wiele osób zdaje się nie dowierzać w taką możliwość, ja nie mam żadnych wątpliwości, że nastąpi to prędzej niż później.
Mówimy bowiem o facecie, który gdy coś sobie postanowi, to będzie szedł do celu, choćby miał to zrobić sam. O mężczyźnie, który jest jednym z największych innowatorów. O gościu, który stanowił swoisty wzór dla Roberta Downey’a Jr., gdy ten wcielał się w Tony’ego Starka. A czy ktoś podważyłby słowa Iron Mana, gdyby ten powiedział, że zamierza zainstalować w zbroi konsolę? Nie sądzę.
Odkładając jednak żarty na bok – na obwolucie książki biograficznej o Elonie Musku możemy przeczytać:
Steve Jobs chciał naszych pieniędzy. Mark Zuckerberg pragnie nam pomóc udostępniać zdjęcia bobasów. Elon Musk zamierza uratować świat przed zagładą.
Cóż, jest w tym bez wątpienia ziarno prawdy. Zanim jednak uratuje Ziemię, pozwoli nam przemierzać Novigrad, śmigając jednocześnie po autostradach. To najlepiej pokazuje, że facet jest dalej tym samym małym dzieciakiem z duszą artysty.
Przeczytaj również
Komentarze (45)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych