Hyde Park: Najlepszy indyk w jakiego grałeś na minionej generacji i polecasz innym

Hyde Park: Najlepszy indyk w jakiego grałeś na minionej generacji i polecasz innym

Roger Żochowski | 07.03.2021, 09:00

Najlepsze gry AAA znamy doskonale i możemy zrobić ich ranking zerwani ze snu w nocy. Z indykami jest już nieco gorzej, bo nie każdy lubi mniejsze tytuły. A szkoda, bo w przypadku tytułów niezależnych można często wyłowić naprawdę niezłe perełki zawstydzające pomysłami gry największych deweloperów na rynku. 

Hyde Park: Najlepszy indyk w jakiego grałeś na minionej generacji i polecasz innym
Roger: Długo zastanawiałem się jaki tytuł wybrać, bo kandydatów gdzieś tam z tyłu głowy miałem kilku, choćby takie gry jak Hollow Knight, Hades czy Golf Story, ale jednak postawię w tym wypadku na Visage. W czasach, gdy horrory to już głównie bazujące na jump scare'ach walking simy, Visage okazało się tytułem naprawdę strasznym, który swoją dobijającą atmosferą zaszczuł mnie niczym najlepsze odsłony Silent Hilla. 

Serio, to gra którą musiałem wyłączać by odpocząć psychicznie od dobijającego klimatu. Rozgrywająca się w dużej, nawiedzonej posiadłości, oferująca intrygującą fabułę, nieliniową rozgrywkę, generowane losowo akcje sprawiające, że za każdym razem może w danym pomieszczeniu spotkać nas coś innego, ciekawe zagadki i przede wszystkim wrzucająca ciary na plecy ciągłym poczuciem zagrożenia. Znakomicie rozwiązano tu sprawę z utratą zmysłów w ciemnościach, a nawet w przypadku pojawiających się nagle zjaw istnieje zagrożenie śmierci, nie są to tylko tanie zagrywki straszące. 

Tym samym dostaliśmy nie tylko jeden z najlepszych horrorów na minionej generacji, ale jeden z najlepszych w ogóle. Jeśli płakaliście nad skasowanym P.T., to kupując Visage możecie utopić żale. 


Hyde Park: Najlepszy indyk w jakiego grałeś na minionej generacji i polecasz innym
Drunkparis: Nie jestem graczem, który może pochwalić się dużą biblioteką ukończonych gier idnie, ale kilka takich produkcji przewinęło się przez moje palce. Pierwszą z nich jest kapitalny Transistor z 2014 roku. Sama opowieść jest odrobinę mroczna, ale i wciągająca stale prowadzona przez narratora, co niewątpliwe nadaje jej dużo oryginalności. Zresztą ciekawych rozwiązań tutaj nie brakuje, a i sama główna postać jest także świetnie wykreowana. Co więcej, nawet rzut izometryczny, za którym nie przepadam, kompletnie mnie nie odrzucił, a to już o czymś świadczy. Nie wspominam już o rewelacyjnym podkładzie muzycznym — miód. Udana pozycja, szkoda tylko, że trzyma dość wysoką cenę jak na idnyka.

Kolejny tytuł to przygodowa gra przedstawiona z perspektywy pierwszej osoby z 2016 roku. Mowa oczywiście o Firewtach z nieziemsko dobrze napisaną warstwą dialogową. Same rozmowy między dwójką głównych postaci to prawdziwa uczta dla uszu. Serio, do tej pory nie ograłem gry, która robiłaby to lepiej niż produkcja Campo Santo. Fabuła gry rozgrywa się rok po pożarach w parku Yellowstone i owiana jest sporą ilością tajemniczych wydarzeń, które z biegiem czasu będą się stopniowo wyjaśniać. Gra się w to przyjemnie, tym bardziej że oprawa wizualna sprawnie hula na silniku Unity. Jedyny mankament produkcji to jej długość i samo zakończenie, które pozostawia mały niesmak.

Jestem też świeżo po ukończeniu głównej kariery w art of rally. Malutka gra z niebywale dużą zawartością i niecodzienną stylizacją w oprawie graficznej. Bez wątpienia jest powiewem świeżości w gatunku gier rajdowych z całkiem udanym modelem sterowania. Początkowo może być odrobinę irytujący, ale gdy tylko uda się go okiełznać, wynagradza wszystko z dużą nawiązką. Sama gra nastawiona jest tylko na wyścigi bez żadnych udziwnień w formie personalizacji awatarów, czy innych cudach tego świata. Tutaj liczą się tylko rajdy i auta — nic więcej. Warto tak na szybko wspomnieć o Inside, które do samego końca ryje beret i gdzie wiele wątków fabularnych musi dopowiadać sobie gracz, co akurat jest naprawdę ciekawą formą prowadzenia opowieści. Równie dobrze prezentuje się Oxenfree, będące pierwszym dziełem Night School Studio z pełną kontrolą wirtualnego świata.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper