Testujemy grę planszową Tryb Domówki. Prosto, wybornie i z poczuciem humoru
Popularność planszówek w Polsce cały czas wzrasta, zwłaszcza teraz, gdy podczas pandemii zamknięte są kina, kluby i miejsca szeroko rozumiane jako rozrywkowe. Wraz z kampanią Włącz Tryb Spotkań marka znana doskonale z produkcji "napojów wyskokowych" połączyła siły z firmą Prosto i Wojtkiem Sokołem, jednym z najbardziej znanych i szanowanych raperów w naszym kraju, by stworzyć grę planszową Tryb Domówki. A my z tej okazji zabraliśmy się za testy.
Wspomnianą planszówkę sygnowaną marką Wyborowa można zakupić w wielu polskich sklepach i sieciach sprzedających wyroby alkoholowe. Zestaw został zaprojektowany z pomysłem i w jego skład wchodzi butelka Wyborowej (o pojemności 0,7 litra) niejako obudowana tekturowym opakowaniem, które po rozłożeniu tworzy planszę do gry. Design inspirowany jest klipami Sokoła, co każdy fan z miejsca zauważy, a pokoje naszkicowane na planszy skrywają różne smaczki, jak choćby automat do gry. Pomimo iż jest to gra za niespełna 30 złotych, jakość wydruków i materiałów jest w tym przedziale cenowym jak najbardziej OK.
W środku znajdziemy 100 kart (po 25 na każdy z czterech trybów), 4 karty pomocy tłumaczące na czym polega każdy wariant zabawy, trzy karty z przepisami na drinki (wypróbowałem, polecam tego użytkownika!), dwie karty zwycięzców (dla niego bądź niej), sześć pionków przypominających emotki oraz obszerną instrukcję. Ta nie ustrzegła się wprawdzie małych błędów, ale na szczęście możemy posiłkować się obrazkami tłumaczącymi zasady wizualnie, co akurat świetnie wpisuje się w stylistykę. I przede wszystkim pozwala złapać w mig o co biega i jak „rozkręcić domówkę”.
Wirtualny Sokół
Dobra. Drinki zrobione, pizza zamówiona, plansza z kartami na stole. Co będzie nam jeszcze potrzebne? Przede wszystkim zgrana ekipa, bo w tytuł można grać od trzech graczy w górę. I choć pionków jest sześć, to do zabawy można zaprosić nawet osiem osób, wykorzystując do poruszania się po planszy kapsle czy inne przedmioty "domówkowego" użytku. Przyda się też kartka, długopis, stoper oraz smartfon lub tablet. W planszówkę można bowiem grać klasycznie, bez mieszania w to technologii, lub zeskanować kod QR na telefonie i włączyć Tryb Wirtualny.
Wówczas na imprezę wpada sam Wojtek Sokół - po odpaleniu aplikacji raper jest niejako przewodnikiem po grze, tłumaczy jej zasady, rzuca kilkoma anegdotami z życia i generalnie wprowadza do zabawy "ziomalski" klimat, przechadzając się po kolejnych pokojach. Od Was zależy, czy chcecie zaprosić na chatę wirtualnego Sokoła, który będzie nawijał ze smartfona i nawet zleci dodatkowe zadania, czy zostawicie przedstawiciela Zip Składu i WWO za drzwiami. Fajnym patentem jest fakt, że po skierowaniu obiektywu aparatu smartfona na planszę pokoje robią się na ekranie trójwymiarowe. Taki smaczek dla fanów technologii AR.
Przy pierwszym kontakcie terminologia „cztery tryby gry”, patrząc z perspektywy gracza, sugerowała, że mamy cztery niezależne warianty zabawy. Nic bardziej mylnego. Plansza do gry podzielona jest po prostu na cztery części (niech to będą dla ułatwienia pokoje), które odpowiadają poszczególnym kolorom i trybom właśnie. Po ustawieniu pionków/kapsli na starcie naszym celem jest okrążenie całej planszy niczym w Chińczyku i dotarcie do mety. Kto pierwszy ten wygrywa i zgarnia kartę zwycięzcy. W zależności od tego, na której z czterech części akurat się znajdujemy, pobieramy karty danego koloru i wykonujemy przypisane im zadania.
Cztery pokoje
Zabawę zaczynamy od trybu przyspieszonego (kolor różowy), następnie wpadamy w wariant zbliżeniowy (żółty), a kilka chwil później jesteśmy już pionkiem w "pokoju" wyciszonym (ciemny pomarańcz). Wędrówkę kończymy w trybie oświeconym (niebieski). Na każdym etapie obowiązują inne zasady, związane choćby z tym o ile pól możemy przesunąć pionek i jakie zadania musimy wykonać z pobieranych kolejno kart. Wszystko do tej pory zrozumiałe? No to gitara, lecimy dalej. Grę zaczyna gospodarz, wiadomo, niech ma coś z życia, wszak jak każdy przecież wie, domówek się nie robi, na domówki się chodzi. No więc właściciel przybytku pobiera kartę w kolorze trybu przyspieszonego i czyta na głos pytanie. W tym wariancie trzeba włączyć stoper na 10 sekund, a gracze zgodnie z ruchem zegara rzucają odpowiedzi. Jak ktoś zamuli na 10 sekund, to reszta nie doczeka się możliwości podania odpowiedzi, więc aktywny gracz ma przewagę i może celowo spowolnić resztę. Bo musicie wiedzieć, że im więcej poprawnych odpowiedzi zaliczycie, tym więcej pól do przodu przesunie się Wasz pionek.
Ten tryb jest bardzo umowny, wiele rzeczy zależy od tego, jak do zabawy podchodzą domownicy. Bo przecież nie chodzi tu o sztywne trzymanie się zasad, a właśnie o dobrą zabawę. Pytania takie jak "podajcie nazwy rzeczy niedostępnych na domówce", "wymieńcie tytuły filmów o miłości" czy "powiedzcie jednym słowem, co można zrobić z ogórkiem", stworzono po to, by odpowiedzi były równie absurdalne. I to cała grupa musi zatwierdzić, czy zaliczy odpowiedź. Gdy jeden z graczy dotrze pionkiem do trybu zbliżeniowego, pobiera karty żółte. Te zawierają dwa pytania. W zależności od tego, czy chcemy zadać je osobie po lewej czy po prawej stronie. Domownik, któremu zadamy pytanie, zostaje sędzią. Tutaj wszystko polega na tym, jak dobrze znamy drugą osobę. Musimy np. odpowiedzieć, czy przepytywany gracz dostał kiedykolwiek mandat, co robił tydzień temu o tej porze, jakim środkiem transportu opuszcza zazwyczaj imprezy. Gdy już odpowiemy, reszta graczy głosuje, czy sędzia się z tym zgodzi, czy nie. Osoby, które to odgadną, poruszają dalej pionkiem.
Najlepszy, moim zdaniem, jest tryb trzeci, ciemnopomarańczowy. Na tych kartach dostajemy po trzy hasła, które musimy pokazać bez używania słów. Swoiste kalambury dostarczają najwięcej frajdy, bo trzeba się sporo nagimnastykować, machając rękami lub rysując. I zachować przy tym odpowiednią koordynację. Im więcej haseł odgadnie brać na naszym kwadracie, tym więcej pól poruszymy się do przodu. A osoby, które trafią z odpowiedzią, również przesuwają dalej pionek. Jest tylko jedno "ale" - gracz przedstawiający pantomimy na wszystko ma 90 sekund. Tym samym stoper, czy to w sikorze, czy w trybie wirtualnym gry, znów się przyda. W końcu dochodzimy do ostatnich, niebieskich, kart z trybu oświeconego. Podobnie jak w kalamburach dostajemy trzy hasła, ale tym razem musimy je przedstawić reszcie grupy słownie. Jak to działa? Na zasadzie podawania wyrazów opisujących dane hasło, ale unikających określeń zabronionych, które są wypisane na karcie. Przykład? Jak opiszecie hasło "Barman", nie mogąc użyć słów "polewać" i "drinki"? Za każde odgadnięte przez innych hasło osoba opisująca wyrazy porusza się o jedno pole, podobnie jak reszta uczestników domówki, która trafiła z odpowiedzią.
Zagraj, powtórz
25 kart na każdy z trybów starcza na kilkanaście unikalnych sesji. Przy kolejnych imprezach w tym samym gronie karty i zadania zaczynają się powtarzać, ale tutaj z pomocą przychodzi tryb wirtualny, w którym pojawiają się dodatkowe zadania autorstwa PROSTO. Bez wątpienia też zmiana towarzystwa daje grze drugie życie, bo karty skupiają się w dużej części na pytaniach dotyczących osobistych doświadczeń grających. Planszę można więc rozłożyć przy różnych okazjach z różnymi znajomymi. O ile oczywiście preferują taką formę spędzania czasu.
Tryb Domówki nie jest jedną z tych ambitnych planszówek, na granie w które będziecie umawiali się tydzień wcześniej, przygotowując miejsce, pieczołowicie rozstawiając wszelkie elementy i studiując opasłe instrukcje. Nie takie jest jednak jej przeznaczenie. To gra, którą kupimy w cenie alkoholu i zagramy na spontanie, bawiąc się lepiej z każdą kolejną partią. To swoisty party starter, przy którym spędzicie świetnie czas w gronie znajomych, śmiejąc się i lepiej ich poznając. I właśnie w tej formie produkt Wyborowej i PROSTO smakuje najlepiej. To gdzie ta pizza?
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych