Tych skasowanych i nigdy nie wydanych gier najbardziej żałuję

Tych skasowanych i nigdy nie wydanych gier najbardziej żałuję

Roger Żochowski | 12.04.2021, 23:00

Grami wideo interesuję się od czasu bardzo mglistych wspomnień o ZX Spectrum. Przez te wszystkie lata ograłem setki wspaniałych produkcji. Niestety były też i takie, które mimo zapowiedzi nigdy nie ujrzały światła dziennego. Oto 10 tytułów, których skasowania do dziś nie mogę odżałować. 

W poniższym zestawieniu zebrałem 10 ciekawych historii gier, które nie dojechały do mety. Ale takich produkcji na mojej liście jest znacznie więcej, że wspomnę chociażby o Scalebound, Xenogears 2, Dead Space 4, Prince of Persia: Redemption, Sleeping Dogs 2 czy Eight Days. I zapewne u każdego z Was poniższa lista wyglądałaby trochę inaczej.

Dalsza część tekstu pod wideo

10. Final Fantasy Type-1

Final Fantasy Type-0 to jedna z najmroczniejszych odsłon serii i jednocześnie jedna z moich ulubionych pozycji na PSP oferująca mroczną fabułę, w której nie brakowało krwi, nie wspominając o wielu unikalnych, grywalnych bohaterach. Znaki towarowe zarejestrowane przez Square Enix (Final Fantasy Type-1 i Type-2), sugerowały, że powstaną przynajmniej dwie kolejne części. Prace nad sequelem faktycznie ruszyły i czuwał nad nimi sam Hajime Tabata.

Niestety wkrótce potem projekt anulowano, a wszystkie siły skupiono na Final Fantasy XV. Specjalna scena po napisach dołączona do Final Fantasy Type-0 HD sugerowała jednak kontynuację. Podczas imprezy w Hongkongu, mającej na celu wypromowanie Final Fantasy Type-0 HD, pokazano nawet specjalnie stworzoną grafikę koncepcyjną kontynuacji przedstawiającą jednego z bohaterów - Ace'a -  i Hongkong właśnie. Osobiście liczę, że deweloper kiedyś wróci do projektu o nazwie TYPE-1. 

9. Legacy of Kain: Dead Sun

Uwielbiam to uniwersum i swego czasu zaliczałem każdą odsłonę, nawet te mniej udane. Dead Sun było inspirowane jedną z tych najlepszych, a więc Legacy of Kain: Soul Reaver. A dodatkowo miało zaoferować otwarty świat i czerpać garściami z The Legend of Zelda. Brutalne sceny, mroczna fabuła, zagadki środowiskowe wykorzystujące dwa równoległe światy – czujecie to, prawda? Trzy lata prac zostały jednak wyrzucone przez Square Enix do kosza mimo iż gra była już w zaawansowanym stadium produkcji.

Sugerowały to choćby filmiki, które wyciekły do sieci. Akcja Dead Sun osadzona była w dalekiej przyszłości długo po wydarzeniach z Soul Reaver i Legacy of Kain: Defiance. Gracze mieli śledzić losy Geina (wampir) i Ashera (człowiek), a sam scenariusz mocno dotykał tematów religijnych. Po wielu perturbacjach tytuł skasowano, choć firma Psyonix przez jakiś czas kontynuowała rozwój trybu wieloosobowego jako War for Nosgoth. Ostatecznie jednak i ten projekt skasowano. Niemniej jednak czekam mocno na powrót tego uniwersum, nawet jeśli byłby to "tylko" remake Soul Reavera.  

8. Star Wars: 1313 

Dosyć świeża sprawa, ale równie nieodżałowana. Blockbuster AAA w świecie Gwiezdnych Wojen, w którym mieliśmy wcielić się w słynnego Łowcę nagród (Boba Fett) na planecie Coruscant. Do tego tak jak kocham - w singlepayerowej przygodzie. Miejscem działań miał być tytułowy poziom 1313, czyli podziemny komples rządzony przez kryminalne grupy. Historia miała rozpocząć się prologiem rozgrywanym na Tatooine. Powodem, dla którego prace nad Star Wars 1313 zostały wstrzymane, była zmiana strategii Disneya, który swego czasu zapowiedział, że wysokobudżetowe tytuły nie będą przynosić oczekiwanych zysków.

Niestety podobny los spotkał kolejny, równie ciekawie zapowiadający się szpil w świecie Star Wars tym razem od Visceral Games, do którego scenariusz pisała Amy Hennig. Po tym jak EA zamknęło studio, na światło dzienne wypłynęło wiele brudów, a sama Amy przyznała, że problemem był choćby przymus zastosowania autorskiego silnika EA - Frostbite Engine - który był dostosowany głównie do pierwszoosobowych strzelanin, a nie tych z kamerą zza pleców. Obu projektów bardzo szkoda. 

7. Rayman 4

To miała być kolejna kontynuacja trójwymiarowego Raymana. Ale co ciekawe - dwie różne ekipy rozwijały dwie różne koncepcje. Studio Phoenix pracowało nad bardziej radosną wersją planując przenieść wiele dwuwymiarowych poziomów z pierwszego Raymana w pełen trójwymiar. Bardziej mroczna wersja czwórki od Ubisoft Montpellier i Michela Ancela miała zaoferować ogromny, otwarty świat inspirowany częściowo humorem rodem z produkcji Tima Burtona. Co więcej, według niektórych doniesień gra miała też pozwolić zasiąść nam nawet za kierownicą pojazdów. Do tego walki z gigantycznymi przeciwnikami i ambicje do założenia korony najlepszego platformera 3D na rynku. Co się stało z obiema produkcjami? Rayman: Szalone Kórliki zaorał temat. Ubisoft widział w nich większy potencjał na sukces.

6. Super Mario 64-2

Super Mario 64 to w moim prywatnym rankingu jedna z najlepszych gier jakie stworzono, definiująca na wiele lat gatunek trójwymiarowych platformerów. Sequel miał być opracowywany na potrzeby N64DD, jednak komercyjna porażka owego urządzenia zweryfikowała plany firmy hydraulika. Co ciekawe, grywalni mieli być zarówno Mario jak i Luigi. I obaj mieli być jednocześnie kontrolowani przez graczy, choć nie sprecyzowano jak będzie działał ten system.

Chodziły nawet domysły, że Super Mario 64-2 będzie można ukończyć w kooperacji z drugim kolegą/koleżanką na sofie, a odpowiednią moc miało zaoferować właśnie 64DD. Ba, w jednym z wywiadów sam Shigeru Miyamoto sugerował, że w zabawie na podzielonym ekranie mogłyby wziąć udział nawet 4 osoby. Choć gra ostatecznie nigdy nie została wydana, pomysły i koncepcje poziomów wykorzystane zostały między innymi przy tworzeniu Super Mario Galaxy czy Super Mario Sunshine.

5. Twisted Metal Black 2: Harbor City

Twisted Metal: Black to jedna z najlepszych rzeczy jaka przydarzyła się samochodowym strzelankom. I to w momencie gdy ten gatunek powoli wchodził w fazę zapomnienia. Bawiłem się z Black świetnie, głównie ze względu na mroczny klimat, świetnie zaprojektowane plansze i udanie napisane postacie, których losy chciało się śledzić do końca. W 2003 roku TM: Black miało doczekać się sequela zatytułowanego Harbour City. Tytuł nigdy nie został oficjalnie ogłoszony, ale wiemy, że świat Harbour City miał być jednym wielkim obszarem składającym się z mniejszych plansz połączonych za pośrednictwem systemu autostrad odkrywanych przez gracza. A jedna z aren nazywała się... City of the Dead.

Poza walkami aut w Harbour City można było przemierzać świat na dwóch nogach wysiadając z pojazdu. I teraz najlepsze. Projekt został skasowany rzekomo z powodu śmierci sześciu kluczowych programistów w katastrofie lotniczej. Okazało się to kłamstwem, a owi deweloperzy „wymusili” na Sony wydanie części gotowego contentu przy okazji premiery Twisted Metak: Head On. Bonus zatytułowany Twisted Metal: Lost pozwalał zapoznać się z niektórymi poziomami z niewydanego Harbor City. 

4. Aliens: Crucible

Niektórzy mówią, że miał to być "Prometeusz" gier wideo. Gra RPG z widokiem z perspektywy trzeciej osoby, tworzona była przez Obsidian Entertainment na PS3, X360 i PC. Mroczna historia miała rozgrywać się na planecie Caldera, na której znajdywały się pozostałości po Inżynierach znanych właśnie z "Prometeusza". Fabuła miała zresztą kłaść mocny nacisk na ukazanie relacji między Ksenomorfami i Inżynierami. Pierwsze skrzypce grała grupa robotników, którzy łączyli siły, aby przetrwać inwazję Xenomorfów w dużej kolonii. Postacie miały mieć słabe i mocne strony oraz jak na grę RPG przystało, różne atrybuty. Część bohaterów mogła zginąć w grze permanentnie, mieliśmy też zmagać się z ciągłym brakiem zasobów, klimatem zaszczucia i koniecznością stworzenia i rozwoju bazy.

Chris Avellon opisał grę jako „Mass Effect, ale bardziej przerażający”, bowiem dużą rolę miała ogrywać brutalność i atmosfera horroru. Niestety, gdy w lutym 2009 roku ogłoszono Aliens vs. Predator, SEGA, wydawca gry, postawiła na ten drugi projekt. Zwolniono jednocześnie część pracowników Obsidiana, mimo iż gra była praktycznie ukończona. W tej historii jest jednak i pozytywny wątek – SEGA niejako w zamian pozwoliła rozwijać ekipie z Creative Assembly Alien: Isolation, co dało nam jedną z najlepszych produkcji w uniwersum Aliena. 

3. Chrono Break

Choć trzecia część serii Chrono nigdy nie została oficjalnie zapowiedziana, plany na nią potwierdzili jej potencjalni ojcowie -  Masato Kato, Hironobu Sakaguchi i Takashi Tokita. Zarejestrowane zostały nawet odpowiednie znaki towarowe, jednak dość szybko zebrana ekipa deweloperów została przydzielona do prac nad innymi projektami (w tym Final Fantasy XI) lub opuściła firmę nie mogąc dogadać się z zarządem Square Enix. Niektóre doniesienia mówiły o tym, że miała to być bezpośrednia kontynuacja Chrono Triggera, bo oryginalni twórcy nie chcieli oddawać tytułu w ręce młodych, jak miało to miejsce w przypadku Chrono Crossa. Z kolei Square chciało czegoś nowego w ramach marki. Niestety, szanse na powrót serii spadły praktycznie do zera, gdy w 2020 roku wygasły znaki towarowe tego tytułu, a japońska firma w żaden sposób na to nie zareagowała. 

2. Whore of the Orient

Byłem na ten tytuł naprawdę mocno nakręcony praktycznie od pierwszych zapowiedzi. Stali za nim między innymi twórcy niedocenionego moim zdaniem L.A. Noire. Tytuł miał ponownie skupić się na narracji korzystając z rewelacyjnej technologii skanowania twarzy, dzięki czemu mimika postaci miała ponownie zachwycić. Nawet dziś, mimo iż L.A. Noire wydane zostało ponad 10 lat temu, oprawa produkcji Team Bondi robi wrażenie. Whore of the Orient miało być kryminałem osadzonym w XX wieku i przenieść nas na ulice Szanghaju z 1930 roku. Gracz miał wcielić się w członka Międzynarodowych Sił Policyjnych. Team Bondi szukało wydawcy ich kolejnej gry bardzo długo, a problemem były rzekome nieetyczne praktyki w firmie.

Ostatecznie aktywa i IP należące do Team Bondi kupił Kennedy Miller Mitchell z KMM, ale w międzyczasie ze współpracy wycofało się Warner Bros. W kwietniu 2013 roku zespół Team Bondi został zwolniony, a gra została zawieszona. Oliwy do ognia dolał radny miasta Monash, który uważał, że słowo „Orient” hańbi chińską kulturę. Z wywiadu z producentem Whore of the Orient, Derekiem Proudem, można było wywnioskować, że tytuł został zabity przez firmę macierzystą KMM.

1. Silent Hills

P.T. to jedno z najlepszych doświadczeń jeśli chodzi o horrory w ostatnich latach. Grywalny teaser nowego Silent Hilla był istną bombą. Po skasowaniu wersji demonstracyjnej z PS Store konsole z zainstalowanym P.T. zyskały na wartości. Gra, nad którą pracował nie tylko Hideo Kojima, ale również słynny reżyser Guillermo del Toro i aktor Norman Reedus, miała być wielkim powrotem dla serii. Odkryto nawet, że we fragmencie wspomnianego dema można było spacerować po mieście.

Niestety polityka Konami dążąca do ucieczki z produkcji gier AAA sprawiła, że tytuł został skasowany, Kojima założył własne studio, a Norman Reedus wcielił się w głównego bohatera nowo powstałej produkcji - Death Stranding. Plotki mówią jednak o tym, że już latem poznamy dalszy rozdział historii Cichego Wzgórza. Ale raczej bez Kojimy u sterów. Za to jeśli szukacie namiastki P.T., warto zainteresować się Visage. To jeden z najbardziej przerażających horrorów ostatnich lat.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper