PS Plus w 2021 roku, czyli odpowiedź Sony na Xbox Game Pass
Sony doskonale widzi promieniującego z każdym dniem Xbox Game Passa, więc musi robić coś, co nie zachęci fanów PlayStation do przejścia na drugą stronę barykady.
Xbox Game Pass istnieje na rynku już parę lat i z każdym miesiącem rośnie w siłę. Microsoft zaczynał od średniej oferty, a każdy, kto z największymi hitami chciał być na bieżąco, nie miał tak naprawdę czego szukać w tzw. "wypożyczalni gier" za małą kwotę pieniężną.
Xbox Game Pass rośnie w siłę
Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy jej założyciel - Phil Spencer - postanowił dodawać do niej premierowe hity (wystarczy przypomnieć, jaką furorę zrobiła premiera Gears 5 w tymże abonamencie), z którymi zainteresowani mogli zapoznać się za śmieszne 60 złotych. Prosta matematyka podpowiada, że gracz mający minimum godzinę/dwie dziennie na gry wideo, mógł zaoszczędzić na najnowszej przygodzie Kait i jej załogi niespełna 200 złotych.
To jednak nie koniec, ponieważ Microsoft zadbał na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu miesięcy o tytuły SEGI oraz EA w abonamencie, więc nikt z nas nie powinien narzekać na obecne portfolio gier oferowane przez "zielonych". Do wyboru, do koloru.
Innowacyjność abonamentów zauważyło Sony, któremu - nie oszukujmy się - PlayStation Now nie wygenerowało aż tyle zysku. Usługa ta różni się trochę od tej od Microsoftu (przede wszystkim możliwością rozgrywki w chmurze), ale łączy je jedno - i w tym i w tym miejscu możemy pobierać gry na swoje dyski i odpalać je wtedy, kiedy tylko sobie tego życzymy.
Skoro PS Now nie dało rady w batalii z Xbox Game Passem, to ktoś musiał przejąć pałeczkę po stronie "niebieskich". Swego czasu mówiono, że japońska korporacja szykuje własnego Game Passa, ale cóż - skończyło się jedynie na zaoferowaniu Video Pass i... urozmaiceniu miesięcznej oferty PS Plus.
Odpowiedź Sony
Każdy posiadacz PlayStation 4 lub PlayStation 5 opłacający przed chwilą wymienioną usługę na pewno zauważył, że Sony coraz chętniej wrzuca do niej mocne, wysokobudżetowe produkcje. I to nie tylko takie, które zadebiutowały już x lat temu, ale również te, których data premiery zapowiedziana jest na kolejne tygodnie. Zachowanie rażąco podobne do tego, które prezentuje Microsoft, prawda?
Można mówić wiele złego o Spencerze i jego stanowisku dotyczącego ekskluzywnych gier na Xboksa One, których było jak na lekarstwo, ale promując Xboksa Series X oraz Xboksa Series S Game Passem sprawił, że Sony musiało jak najszybciej zareagować, aby nie stracić potencjalnych klientów interesujących się PlayStation 5. A konkurencja zawsze wychodzi odbiorcom na dobre. Zawsze.
Jest to wyśmienita okazja do tego, aby przypomnieć sobie, jakie warte ogrania pozycje wpadły w łapki osób opłacających PS Plus:
Shadow of the Tomb Raider
Styczniową listę otwiera mający na karku już dwie wiosenki Shadow of the Tomb Raider. Tak jak w poprzednich odsłonach serii, w produkcji Crystal Dynamics wcielamy się w archeolożkę - Larę Croft - i przenosimy się do Ameryki Południowej, poszukując pewnego artefaktu powiązanego z ojcem głównej bohaterki.
GreedFall
GreedFall przenosi nas do świata fantasy, a dokładniej na wyspę Teer Fradee, na której powstało kilka państw. Główny, stworzony przez nas bohater zostaje wrzucony prosto do konfliktu i oprócz pomagania różnym frakcjom musimy znaleźć lekarstwo na niebezpieczną chorobę Malichor, na którą wyżej wspomniana postać choruje. Tylko od naszych poczynań (przypomnijmy, że mamy tutaj do czynienia z RPG-iem, czyli gatunkiem, w którym nie brakuje wyborów i daleko sięgających konsekwencji) zależy, czy uda nam się ukończyć zadanie.
Maneater
Next-genowa wersja Maneater stworzona z myślą m.in. o PS5 to pierwszy z paru tytułów, którego premiera odbyła się w PS Plusie. Osoby interesujące się najgroźniejszym gatunkiem zamieszkującym morza mogli bez jakichkolwiek przeszkód wcielić się w małego rekinka, który w "żarłocznym świecie" stawia dopiero pierwsze kroki. Wraz z kolejnymi łowami, sterowane przez nas zwierzę rosło w siłę, a odczuwalna na każdym kroku progresja to najlepsze, co spotkało odbiorców tejże gry.
Destruction AllStars
Destruction AllStars to kolejny produkt debiutujący w dniu premiery w PS Plus. Japończycy chcieli zaoferować swoim odbiorcom samochodową rozpierduchę, ale co z tego wyszło, każdy już wie. Pierwszy większy tytuł od Lucid Games pozostawia sporo do życzenia.
Control: Ultimate Edition
Control Ultimate Edition, podobnie jak Maneater, to ulepszona wersja gry z poprzednich lat. Pozycja opowiadająca o losach Jesse Faden, kobiety posiadającej nadprzyrodzone zdolności, jest dosyć nową produkcją, więc nie dziwi fakt, że fińscy deweloperzy z Remedy Entertainment postanowili ją odświeżyć i zaoferować kolejnym zainteresowanym.
Final Fantasy VII Remake
Największym zaskoczeniem dla większości osób opłacających omawiany dzisiaj abonament był Final Fantasy VII Remake. Klasyk z jRPG stworzony przez Square Enix, a następnie wydany na pierwsze PlayStation w 1997 roku doczekał się remake'u, który zapewnił nie tylko nową oprawę graficzną i mnogość mechanik, ale także dodatkowe questy oraz zmiany w scenariuszu, które wiernym fanom oryginału nie do końca się spodobały.
Oddworld: Soulstorm
Abe wszedł na dziewiątą generację konsol z przytupem. Poczciwy Mudokon przypadkowo dowiaduje się, że jego pobratymcy zostali uprowadzeni przez pewną firmę w celu przerobienia na nowy przysmak. Nie pozostaje mu nic innego, jak udać się na wrogie terytoria i uratować z opresji swoich znajomych.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Final Fantasy VII Remake.
Przeczytaj również
Komentarze (90)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych