PlayStation 5/ Xbox Series X - wojna konsolowa czy już usługowa?
Czasy zmieniają się szybciej niż kiedykolwiek. Postępująca cyfryzacja zdominowała nasze postrzeganie w zakresie korzystania z bardzo wielu usług. Zmienia się również pod tym kątem nasza branża. Na przykładzie wszechobecnego dostępu do Internetu i wszelkich kanałów dystrybucji cyfrowej, zaczęliśmy masowo korzystać z dobrodziejstw oferowanych przez szeroko pojętą Sieć.
Dawniej konsole zasilały tylko wydania fizyczne, ewentualnie w jeszcze starszych przypadkach, tytuły umieszczone już w samej konsoli. To już historia spisana w kronikach i wielu z nas jeszcze wtedy prawdopodobnie nie było w planie. Nadeszły wyczekiwane maszyny nowej generacji, świt nowinek technologicznych z pandemią w tle. Podbitki cen software'u nieprzewidywalnie zaczęły sprzyjać sektorowi usługowego grania, abonamentowej rozrywki poczynającej sobie coraz pewniej. Ekskluzywne portfolio wydaje się stawać już tylko jednym z rozwiązań na drodze wyprzedzania konkurencji. Trzecia poważna wojna konsolowa pomiędzy Sony a Redmond przeistacza się pierwsze, usługowe starcie. Działa skutecznie wytoczył Microsoft. My jako target możemy jedynie zyskać. Stracą głównie producenci oprogramowania, lecz nie od razu.
Digitalizacja rynku
Pojawienie się czegoś takiego jak Xbox Live mocno wpłynęło na kolejne generacje. Przedstawiciele Sony z honorem samuraja zarzekali się, że nigdy nie zaproponują klienteli płatnej subskrypcji. Choć w pierwszym roku istnienia PlayStation Network stanowiło darmową platformę centralizującą społeczność graczy wokół marki, tak już w 2010 roku weszło w życie PlayStation Plus. Dzisiejszy motor napędowy usług Sony, nierzadko oferujący ciekawe oferty, nawet rynkowe świeżynki jak Oddworld: SoulStorm. Usługa póki co nie skoczyła cenowo do góry. Być może z uwagi bojkotu jaki spotkał zarząd Microsoftu po ogłoszeniu decyzji zakładającej zwiększenie ceny za abonament Xbox Live Gold. Szkoda, że podobnej inicjatywy nie zorganizowano w obliczu podwyżek sumy żądanej za gry na wyłączność PlayStation 5. Czy to w świetle obecnej sytuacji oznacza bezwzględne oddanie elektoratu Sony?
Jeśli faktycznie tak jest, Jim Ryan może jeszcze ogłosić kolejne podwyżki, i tak stał się wrogiem publicznym numer jeden. Nowy szef SIE nie przewidział sprzeciwu graczy sąsiedniej platformy. Odnosząc się do przykładów średniego bilansu sprzedaży takich perełek jak Returnal czy Demon's Souls - nawet w obliczu przeznaczenie dla wymagającej grupy odbiorców - te podwyżki średnio wypaliły. Koszty gier może wzrosły, lecz nie wydaje się aby to był wzrost na miarę przejścia z szóstej generacji na siódmą. Jedynie nakłady związane z logistyką opartą o fizyczne wydania mogą tutaj nabierać większego znaczenia w kosztach. Tak czy inaczej, gracze kwestionują już od kilku lat słuszność zakupu gier w okresie premiery.
Opierając się na danych sprzedażowych konsol PlayStation 5 oraz nieproporcjonalnej ilości zakupionych egzemplarzy gier, bez żadnych wykresów zauważymy, że robotę w kwestii software'u wykonuje pakiet PlayStation Plus Collection. Nie od dzisiaj wiemy, że sytuacja w 2021 roku związana z nowogeneracyjnymi tytułami jest po prostu słaba. Od teraz, minie jeszcze co najmniej rok, zanim będziemy ogrywać produkcje dedykowane jedynie PS5/XSX. Na chwilę obecną, zadowalamy się cross-genowymi pozycjami na drodze usprawnień dla sprzętów nowej generacji. Te jednak kosztują tylko nieco więcej. Rynek wydań fizycznych przestaje pomału okazywać sprawiedliwość.
Owszem, dawniej nie było lepiej, jednak proceder nabiera na sile. Weźmy przykład rewelacyjnego Resident Evil: Village. Koszt wydania na PS4 a PS5 to raptem różnica na poziomie 20 złotych. Wielu klientów może zwyczajnie odpuścić zakup na rzecz rychłej obniżki cen, która nastąpi w ciągu dwóch kolejnych miesięcy. Zwłaszcza na starszych platformach. Stąd coraz większa rola grania w abonamencie. I doskonale wiemy, którą ofertę za chwilę zdiagnozuje. Również nieprzypadkowo poruszyłem kwestię najnowszej iteracji Resident Evil. Nic nie jest bowiem jedynie dziełem przypadku. Digitalizacja i dominacja usługowej gałęzi growego przemysłu nigdy nie miała większego zasięgu niż obecnie.
Tradycja kontra Cyfryzacja
Wiele do myślenia dały mi ostatnie niepotwierdzone informacje dotyczące zablokowania przez Sony pojawienia się gry w ramach usługi Xbox Game Pass. Według francuskiego wpisu na Twitterze, całość dotyczyłaby umowy z odpowiednimi klauzulami powodującymi roczny cykl istnienia gry bez możliwości wcześniejszego pojawienia się w usłudze. Wyobraźmy sobie jak wypadłaby sprzedaży Village na platformach z logiem X, jeśli Microsoft wraz z dniem premiery gry ustaliłby z wydawcą dostępność w abonamencie. Gracze zapewne ucieszyliby się na tę wiadomość, lecz ile musiałby otrzymać Capcom za taką operację? Dziennikarze słusznie zauważyli, że wersje demonstracyjne trafiały w pierwszej kolejności na konsole Sony. Czy taki proceder wpływający na blokowanie możliwości premierowego umieszczania gier w GamePass jest w ogóle możliwy?
Ciężko ustalić wszystkie regulacje prawne opiewające na współpracę producentów gier z producentami konsol, lecz zabawa w ekskluzywność zawartości trwa już od lat. Pozostanie kwestią czasu zanim przeniesie się na pole usługowe. Dlaczego wielu graczy nie decyduje się obecnie na premierowy zakup, tylko czeka? Oczywiście, pomijam już kwestię oczekiwania na ewentualne poprawki techniczne, ponieważ nie wszystko jest kolejnym Cyberpunkiem. Swój procent ma w tym również przedsięwzięcie takie jak Xbox GamePass. I dla graczy jest to świetna alternatywa. Obecnie żyjemy w czasach zanikania tradycjonalizmu. Wszystko idzie w usługi. Zjawisko nasila się jak nigdy w świecie konsol.
Sony niczym wojownicy tradycji,zdają się nadal inwestować w rozwój ambitnych IP. Returnal jest najświeższym przykładem takiego myślenia. Oby tylko sprzedaż w pierwszych dwóch miesiącach nie zamknęła drzwi przed Housemarque kiedy przyjdzie mierzyć się z realizacją sequela. Przeszłość udowodniła, że nawet wykonujące dobrą, rzemieślniczą pracę studio można rozwiązać, mowa oczywiście o Evolution. Wracając do sedna, GamePass z uwagi na obszerność tytułów powoduje u niejednego korzystającego z abonamentu spory backlog. Często również owa tendencja stoi za powodem rezygnacji za zakupu premierowej wersji. Nie jest to jeszcze może reguła, lecz wkrótce ma szansę na stałe wryć się w rynkowy krajobraz. Tak naprawdę do całkowitej dominacji usług brakuje jedynie bieżących nowości. Ale mam wrażenie, że z czasem dojdzie i do tego.
W końcu Sony ulegnie i wprowadzi autorskie rozwiązanie w stylu Game Pass, ponieważ na drodze konkurencji, jest to nieuniknione. Tym samym gry od wewnętrznych studiów PlayStation przestaną mieć rację bytu w standardowych wydaniach, jeśli firma podąży za polityką Microsoft. Xbox w ramach abonamentu oferuje dostęp do każdej premiery spod zespołów tworzących gry dla Redmond. I jest to bardzo ważny punkt dla całego rynku. Patrząc na sposób zysków jakie generuje samo PlayStation 5, gry pudełkowe w sumie mogłyby nie istnieć. Brutalne lecz częściowo sprawdziłoby się gdyby Sony zdecydowało się na identyczny tryb abonamentowy co konkurencja. Adaptacja Sony do rozwiązań Microsoftu widoczna jest od lat. Platformy usługowe, płatne subskrypcje i online, wsteczna zgodność. Czas na odpowiedź dla GamePass. To jednak wiąże się z końcem pewnej ery.
Wspólny cel?
Celem każdej wielkiej korporacji jest oczywiście zysk. Wojna usługowa Sony oraz Microsoftu, jeśli się zacznie, może spowodować praktycznie całkowity zanik sprzedaży gier w formie detalicznej. Oczywiście, jest nadal wielu wydawców, którzy nie od razu zdecydują się na umieszczenie swoich gier w usługach, lecz istnieje jeszcze jeden scenariusz. Co jeśli najwięksi gracze wśród korporacyjnej braci tworzącej konsole i gry zdecydują się na zawieranie kontraktów opiewających na ekskluzywność w usłudze? Tym samym, wystarczyłby zakup abonamentu i mamy dostęp do nowości. W tej chwili ciężko jest sobie wyobrazić taki bieg wydarzeń, lecz ciężko przewidzieć kondycję rynku za dziesięć lat, w obliczu kolejnego pokolenia sprzętów. W końcu wydawcom zacznie się bardziej opłacać stworzenie gry pod konkretną usługę, za ogromne pieniądze. Teraz brzmi to jak scenariusz oderwany od rzeczywistości, ale czy ktoś z nas spodziewał się ogromnych zmian na świecie z powodu pandemii? No właśnie.
Mimo wszystko, nie chciałbym rywalizacji usługowej, ponieważ mogłoby to niemal zabić tradycyjną formę wydawnictwa gier. PlayStation 5 stawia na granie w odwiecznym stylu, Xbox Series X gwarantuje dostęp do setek gier w ramach abonamentu, więc jest jeszcze miejsce na różnorodność w całej tej rywalizacji. Powiedziałbym, że wiele mogłoby zmienić wejście na rynek kolejnego rywala. Od lat mówi się o poważnym wkroczeniu Valve w rynek konsol, lecz raczej pozostanie to w strefie mrzonek. Rozpoczęta generacja stanie się jednak przełomem i zdecyduje o kształcie rynku za kilka lat. Decyzje zapadają szybko, lecz ich skutki często okazują się długotrwałym procesem. Znacie takie przypadki, prawda?
Przeczytaj również
Komentarze (79)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych