Apple Arcade zaczyna się liczyć w branży! Nie olewajcie tego abonamentu
Apple Arcade to bardzo ciekawy abonament oferujący bibliotekę gier wideo - wciąż jest jednak jednym z wielu, co sprawia, że ginie gdzieś w tłumie.
Ah to Apple... Czasem odnoszę wrażenie, że temat Gigantów z Cupertino potrafi skłócić nawet największych przyjaciół, a przepychanki pod kątem przewagi jednego systemu nad drugim, są chlebem powszednim. I właściwie nic w tym dziwnego, firma z logo nadgryzionego jabłka od zawsze starała się przekonać swoich odbiorców, że ci są „elitarną grupą odbiorców”. Przecież od tego wszystko się zaczęło.
Dziś Apple ma ugruntowaną i bardzo silną pozycję na rynku – pewnie jedną ze stabilniejszych. Czy są trendsetterami? W pewnych aspektach na pewno. Trzeba jednak spojrzeć na całość obiektywnie i powiedzieć sobie szczerze, że w wielu po prostu starają się gonić konkurencję i korzystać ze sprawdzonych sposobów. Tak bywało już kilkukrotnie i właściwie widać to po niektórych nowościach w ich Apple Watchach czy najnowszych aktualizacjach systemów iOS (mam tu na myśli widgety).
Nie jest tajemnicą, że cały czas starają się uderzać w nowe rynki i gałęzie przemysłu. Plotki na temat okularów AR czy elektronicznych samochodów to normalka, ale wciąż zaledwie sfera domysłów. Jest jednak aspekt, w którym czują się coraz pewniej i starają gonić innych. Cóż, wychodzi im to naprawdę dobrze, a sam ma wrażenie, że z miesiąca na miesiąc stawiają pewniejsze kroki. Mowa oczywiście o...
Apple Arcade
Tak jest – specjalna subskrypcja od Apple, która umożliwia dostęp do całkiem obszernej biblioteki gier. Brzmi ciekawie, prawda? Ano, prawda. I w zasadzie formułą najbliżej jej do Game Passa od Xboksa. Mamy bowiem jeden abonament, który dostępny jest na wszystkich urządzeniach, które obejmuje ekosystem. Od przystawki do telewizora, przez iPhone’y i iPady, aż po MacBooki – a niedługo pewnie nawet zegarki.
Idąc dalej stroną „techniczną”, warto podkreślić, że według oficjalnej strony Apple, w ofercie dostajemy 180 gier. Czy to mało, czy dużo? Tu każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Jeśli nie traktujemy tego, jako nasze główne źródło gier, bez wątpienia trudno jest narzekać, zwłaszcza, że mówimy o naprawdę niezłym przekroju gatunkowym. Choć każdy z tytułów odpalimy na smartfonie, to nie są to proste mobilki.
Mamy oczywiście pozycje sportowe, akcji, typowe produkcje familijne i przygodowe, a także wyścigi, gry strategiczny czy RPG. Serio, jest dobrze! Wśród tytułów znajdziemy NBA 2K21 w wersji Arcade, Exit the Gungeon, świeże Cozy Grove, Raymana Mini, Samuraja Jacka, SpongeBoba czy znakomite Oceanhorn 2: Knights of the Lost Realm! A to przecież zaledwie kilka tytułów – gwarantuję, że wśród pozostałych pozycji również można dostać nieco perełek.
O abonamencie wciąż cisza
Muszę przyznać, że jestem trochę zaskoczony tym, jak cicho jest o Apple Arcade. Zdaję sobie sprawę, że Giganci z Cupertino nie są bezpośrednio kojarzeni z branżą gier, a ich sprzęty nie są najpopularniejsze w naszym kraju, ale to wciąż spore zaskoczenie. I właśnie po części z tego względu powstał ten tekst. Nie ma on być reklamą, ale zachętą, aby – jeśli jest taka możliwość – sprawdzić ofertę.
A jeśli jesteśmy już przy ofercie, z dziennikarskiego obowiązku pozwolę sobie wspomnieć o cenach. Miesięczny dostęp do Apple Arcade to koszt rzędu 24,99 złotych. Polecam jednak to olać i rozważyć zeszłoroczną nowość, a więc pakiet Apple One. Cena jest ta sama, a w skład abonamentu wchodzą: wspomniane Apple Arcade, Apple Music, Apple TV+ oraz kilka gigabajtów iCloud. Jeśli natomiast do Waszego konta podpięta jest większa liczba osób, za 39,99 złotych możecie udostępnić subskrypcję wszystkim (i dostać więcej GB w chmurze).
Granie mobilne to przeżytek?
Oczywiście nie oznacza to, że zachęcam do zakupu sprzętu od Apple, by mieć dostęp do wspomnianej subskrypcji – w żadnym wypadku tego nie róbcie! Cały tekst kieruję wyłącznie do osób, które mają sprzęt z nadgryzionym jabłkiem w logo. To po prostu dobra opcja, by dołożyć kilka ciekawych tytułów do swojej biblioteki na stacjonarnych konsolach, PC albo Nintendo Switch. Nieco inne doznania i zawsze pod ręką.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że dziś granie w komunikacji miejskiej albo podczas przerwy w pracy biurowej jest nieco nieaktualne. Dzięki zdalnej formie działania, podczas „obiadówki” można odpalić przecież na przykład „plejaka”. Kto by myślał o smartfonie?! Z drugiej strony – pogoda zaczyna dopisywać, słoneczko wychodzi i może dobrze byłoby z tego skorzystać, przenosząc się z graniem na zewnątrz?
Reasumując...
To naprawdę ciekawy abonament w przystępnej cenie (zwłaszcza gdy mamy ją z kim dzielić). I choć oczywiście nie byłoby mądrym, aby postawić na Apple TV 4K zamiast na nowe generacje Xboksa czy PlayStation, to opcja ta może stanowić ciekawą formę rozszerzenia zakresu wyboru. Zwłaszcza że znajdziemy tam sporo tytułów, za które w każdym innym przypadku trzeba zapłacić pojedynczo – i to niekiedy spore pieniądze.
Jeśli więc jesteście w posiadaniu sprzętu od Apple, po prostu spróbujcie. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż pierwszy miesiąc jest za darmo! Wydaje mi się, że wiele osób przekona się do opcji, jakie stwarza ten abonament. Szczególnie teraz, gdy ostatnie aktualizacje wprowadziły wsparcie dla kontrolera DualSense od PS5! I działa to naprawdę dobrze – sam bawiłem się w ten sposób i zdecydowanie mogę polecić.
Na zakończenie warto podkreślić, że to przecież Apple. Każdy wie, w jaki sposób funkcjonują i możemy być pewni, że jeśli formuła będzie cieszyła się powodzeniem (a na ten moment odnoszę wrażenie, że tak jest), z czasem wszystko będzie jeszcze bardziej rozwijane. Śmiem twierdzić, że w przeciągu najbliższych tygodni liczba gier przekroczy 200 i to świetna wiadomość. Jeżeli macie chwilę czasu i sprzęt Apple – zainteresujcie się tematem.
Przeczytaj również
Komentarze (67)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych