Oslo (2021) – recenzja filmu (HBO). Trudne rozmowy
W przeciwieństwie do Netflixa, HBO przygotowuje o wiele mniej własnych filmów (częściej chyba kupuje prawa do dystrybucji). Może właśnie dlatego dba o to, żeby stały one na co najmniej porządnym poziomie. Oto przedpremierowa recenzja filmu Oslo (2021), który pojawi się w HBO GO 30 maja.
Porozumienia z Oslo – o tym właśnie jest film w reżyserii Bartletta Shera. Innymi słowy jest to fabularyzowana opowieść o niesamowicie trudnych i tajnych rozmowach między przedstawicielami Palestyny i Izraela, do których doszło w stolicy Norwegii w pierwszej połowie lat 90. XX wieku. I które zakończyły się podpisaniem dokumentów mających rozpocząć proces pokojowy między obiema stronami.
Oslo (2021) – recenzja filmu (HBO). Dojrzeć człowieka we wrogu
Tak, premiera Oslo będzie mieć miejsce w wyjątkowym momencie, kiedy to po raz kolejny ma miejsce wymiana ognia na linii Strefa Gazy – Izrael. Budzi to duże i żywe emocje, ale tym bardziej prosiłbym o to, by zachować rozsądek i uważać na to, co pisze się w komentarzach. Nie widzę przeciwwskazań, by krytykować jedną lub drugą stronę, nawet mocno, ale zachowajmy jakieś podstawowe normy rozmowy.
Skoro apel mamy już za sobą, to czas przyjrzeć się samemu filmowi. A ten jest naprawdę dobry i to mimo, że Oslo jest debiutem reżyserskim Bartletta Shera. A raczej debiutem filmowym, bo ma on na koncie wiele sztuk teatralnych. I w sumie Oslo też mogłoby się sprawdzić na deskach teatru, bo praktycznie cała akcja toczy się w dwóch pokojach – w jednym uczestnicy rozmów się kłócą i debatują nad konkretnymi zapisami ewentualnego porozumienia, w drugim odpoczywają i się integrują. Cała produkcja stoi dialogami, a jest to coś, przy czym czasem trudno na ekranie utrzymać uwagę widza. Tutaj udaje się to znakomicie.
Może dlatego, że Oslo nie tyle koncentruje się na samych, bardzo szczegółowych, zapisach (chociaż i o nich też tu jest trochę), tylko na jednak bardziej uniwersalnych kwestiach. Na tym, że czegokolwiek nie głosiłaby jedna czy druga propaganda, po drugiej stronie są normalni ludzie, którzy wcale niekoniecznie chcą walczyć i zabijać. To zobaczenie człowieka w wieloletnim wrogu jest czymś szalenie trudnym i nie ma nic dziwnego w tym, że zwykłe podanie sobie ręki, czy nieśmiały uśmiech urastają tu do rangi znaczących momentów. To, że warto skupiać się na tym, co łączy, a nie dzieli widać też w tych chwilach, gdy bohaterowie spędzają ze sobą czas przy jedzeniu – jedni i drudzy lubią dowcipy, są w stanie porozmawiać na najróżniejsze tematy. Jednocześnie jednak cały proces jest szalenie skomplikowany, bo są oczywiście sprawy, na które trudno lub wręcz nie da się zgodzić. Tym bardziej, że krzyżują się tu przeróżne interesy, nieprzypadkowo zresztą rozmowy są utrzymywane w ścisłej tajemnicy. Całość jest wciągająca, zmuszająca do myślenia i wywołująca różne emocje, o czym więcej w podsumowaniu.
Oslo (2021) – recenzja filmu (HBO). Świetne aktorstwo
Doświadczenie teatralne Shera zaprocentowało również w przypadku aktorstwa, które jest tu po prostu koncertowe. Najbardziej znani w obsadzie są Ruth Wilson, członkini norweskiego rządu i Andrew Scott, jej mąż, z którym współpracuje nad tym, by w ogóle zwaśnione strony zachęcić do dialogu. Ale to nie oni grają tu pierwsze skrzypce i chociaż wcielają się w swoje role znakomicie i przekonująco, to jednak nie przytłaczają swoim aktorskim statusem reszty. To swoiste wycofanie się jest bardzo przemyślane i świetnie zrealizowane. Dzięki temu najmocniej skupiamy się na tych, którzy grają przedstawicieli Palestyny i Izraela – Salimie Dau, Waleedzie Zuaiterze, Jeffie Wilbuschu. Każdy z nich tworzy skomplikowaną, wiarygodną, wielowymiarową kreację. Po prostu nie da się nikogo specjalnie wyróżnić, wszyscy są znakomici.
Oslo jest też bardzo sprawnie nakręcone. Jak wspomniałem, akcja rozgrywa się głównie w dwóch pomieszczeniach, a jednak operator kamery zadbał o to, by historia ta była całkiem dynamiczna i żywa. Paliwem do tego są też oczywiście emocje, które wywołuje to, co oglądamy. Z jednej strony Oslo daje nadzieję, że porozumienie, chociaż szalenie trudne, jest możliwe, albo przynajmniej będzie możliwe w przyszłości. Z drugiej, wiedząc co obecnie dzieje się na linii Palestyna – Izrael fakt, że porozumienia z Oslo, chociaż przełomowe, nie przyniosły trwałej zmiany, trudno nie być bardzo, bardzo smutnym. W końcu po obu stronach są ludzie, którzy wcale tak bardzo się nie różnią. I może też właśnie dlatego jest, jak jest.
PS Poza konkursem – co osobiście sądzę o sytuacji? To mega skomplikowana sprawa, ale na podstawie wszystkich rzeczy, które na ten temat przeczytałem, o wiele bliżej mi do Palestyny. Wiadomo, że przemoc jest zła, ale też wiem, skąd się ona bierze i uważam, że nie wolno zapominać o tym, kto w tym momencie jest stroną silniejszą. O wiele silniejszą. O czym odrobinę wiem, bo ładnych kilka lat temu, na własne oczy widziałem, jak działa Żelazna Kopuła, kiedy dosłownie z nieba nad moją głową strącała rakiety będące odpryskiem wojny w Syrii.
PS 2 Premiera Oslo w serwisie HBO GO została zaplanowana na 30 maja.
Atuty
- Wciągająca, zmuszająca do myślenia i wywołująca różne emocje historia;
- Bardzo dobra reżyseria;
- Świetne aktorstwo;
- Całość bardzo sprawnie nakręcona
Wady
- Nie ma żadnego wybijającego się, po prostu film moim zdaniem zasługuje na taką ocenę i tyle
Oslo (2021) to film ważny i wart obejrzenia.
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych