Jojo Rabbit (2019) – recenzja edycji Blu-ray. Historia, do której warto wracać
Taika Waititi to nietuzinkowy i ekscentryczny twórca, który w trakcie swojej kariery udowodnił, że potrafi wykorzystywać najbardziej niekonwencjonalne pomysły. „Jojo Rabbit” jest bez wątpienia produkcją, jakiej nie można odmówić oryginalności i intrygującej realizacji, jednak przede wszystkim to niezwykle wartościowa opowieść. Kiedy po raz kolejny miałam okazję zobaczyć wspomniany film, bez szemrania zasiadłam przed telewizorem Co zawiera edycja Blu-ray i jakie zrobiła na mnie wrażenie? Zapraszam do recenzji.
„Jojo Rabbit” zadebiutował na ekranach kin w 2019 roku, a pierwszy seans odbył się na 44. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie zdobył nagrodę Grolsch People's Choice Award. Zrealizowany za kwotę 14 mln dolarów, okazał się produkcją bardzo dobrze przyjętą przez widzów, co miało swoje odzwierciedlenie w wynikach finansowych. W box office historia w reżyserii Waititiego zgarnęła ponad 90 mln dolarów, jednak niekonwencjonalna realizacja tematu podzieliła recenzentów. Na serwisie Rotten Tomatoes średnia uplasowała się na poziomie 80% (58% na Metacritic), a do wielu krytyków nie przemówiło specyficzne ujęcie problematyki II wojny światowej i przedstawienie wielu postaci (w tym Adolfa Hitlera, w którego, notabene, reżyser się wcielił). Obraz doczekał się jednak wielu nagród, w tym Oscara za Najlepszy scenariusz adaptowany.
Co ciekawe, Taika Waititi pracował nad scenariuszem od 2010 roku. Bazuje on na książce Christine Leunens „Niebo na uwięzi” opowiadającej o losach Johannesa, gorliwego członka Hitlerjugend, który pewnego dnia odkrywa, że jego rodzice ukrywają żydowską dziewczynkę. Fabułę książki streściła mu matka – zaintrygowany i nieco znudzony konwencjonalnymi historiami przekazywanymi z perspektywy walczących i żołnierzy, postanowił przenieść ją na wielki ekran. Nie bez znaczenia wydaje się fakt, że dziadek twórcy również walczył przeciw nazistom, a kilka tygodni wcześniej reżyser poznał wyniki ankiety potwierdzające, że 66% młodych Amerykanów urodzonych w latach 80. i 90. XX wieku nie wiedziało o istnieniu obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Po nawiązaniu kontaktu z autorką, Waititi opracował historię, która w wielu aspektach odbiegała od pierwowzoru, jednak spotkała się z aprobatą pisarki. "Świat potrzebuje śmiesznych filmów, ponieważ jest śmieszny” - mówił swego czasu filmowiec, który wielokrotnie wprowadzał zmiany do opowieści. Na początku w filmie nie pojawiała się postać Adolfa Hitlera, jednak ta modyfikacja miała ubarwić przygody młodego Niemca, wprowadzając elementy komediowe.
Pomimo niezwykle barwnej historii i podjęcia się tematu tabu „Jojo Rabbit” na wiele lat trafił do szuflady, a w międzyczasie reżyser zajął się innymi projektami. Dopiero w 2018 roku produkcja ruszyła na dobre, choć nie obyło się bez kilku trudności – między innymi ze znalezieniem odpowiedniego aktora do głównej roli. Po wielu godzinach castingów i przejrzeniu około 1000 taśm, wybór padł na młodego Romana Griffina Davisa.
Opinia redakcji o filmie
Nieprzypadkowo w tytule recenzji wspomniałem o filmie Roberto Benigniego, bowiem Waititi wyraźnie się nim inspiruje. Ale nie tylko nim, w Jojo Rabbit bardzo dużo jest też z twórczości Wesa Andersona, to – w pewnym stopniu – Kochankowie z księżyca przeniesieni w realia II wojny światowej. Waititi wykorzystuje tę konwencję, by z jednej strony w zabawny, z drugiej jednak dosadny sposób pokazać horror wojny, ale przede wszystkim totalitarnych idei i tego, jak destrukcyjny wpływ mają na ludzi i ich sposób patrzenia na świat i innych. Jednocześnie jest to ciepła i sympatyczna opowieść o dorastaniu w niesamowicie ekstremalnych warunkach, w którym nic nie jest normalne i tym trudniej jest odnaleźć swoją tożsamość oraz odwagę. Seans Jojo Rabbita to prawdziwa jazda bez trzymanki. Waititi jest uzdolnionym reżyserem, więc bez żadnego problemu gra na najróżniejszych emocjach widza. Doskonale balansuje między realizmem magicznym, pewną bajkowością świata, w którym rozgrywa się akcja oraz mocnym pokazaniem okropieństwa wojny. Śmiech łączy się z grozą, luz z napięciem, spokój z paranoją. Warto poddać się tej grze, którą prowadzi z nami reżyser, bo Jojo Rabbit to wciągający, szczery i często wzruszający film pochwalny na cześć humanizmu, empatii i kontaktu z drugim człowiekiem. Chylę czoła przed twórcą, który potrafił zaprząc swoją wielką wyobraźnię do pokazania koszmaru (ale też absurdu) wojny i stworzenia tak pozytywnej w wydźwięku opowieści o tym, co w nas najlepsze.
Ocena: 8,5/10
Sprawdźcie całą treść recenzji „Jojo Rabbit”.
Iza:
Taika Waititi wziął się za bary z historią, jaka na pierwszy rzut oka budzi jedynie negatywne emocje, bowiem osadzona została w okresie II wojny światowej. Oto głównym bohaterem „Jojo Rabbit” jest niemiecki chłopiec, którego największym idolem (i wymyślonym przyjacielem) jest Adolf Hitler. Młody jest dumnym, walecznym i bardzo rozentuzjazmowanym członkiem Hitlerjugend pragnącym walczyć z Żydami ku chwale swojej ojczyzny. Z jednej strony młodego bohatera nie można lubić – w końcu to mały nazista, fanatyk, ślepo zapatrzony w swojego mistrza. Z drugiej jednak strony Jojo jest czarującym, nieco słabym i ponoszącym porażki człowiekiem, który próbuje za wszelką cenę poradzić sobie z codziennością naznaczoną wojną. Owa niejednoznaczność została znakomicie przedstawiona w filmie, który jest komediodramatem i jeżeli tylko przyjęta konwencja przypadnie do gustu, to historię śledzi się z zapartym tchem, co kilkanaście minut doświadczając całkowicie mieszanych uczuć. Ten rollercoaster jest niecodziennym, ale bardzo intrygującym doświadczeniem z głębszym przekazem, który daje nadzieję, że nawet w tak trudnych czasach jak konflikt zbrojny można odnaleźć miłość i przyjaźń.
Debiutującemu na ekranie Romanowi Griffinowi Davisowi towarzyszy bardzo dobrze dobrana obsada. Scarlett Johansson wciela się w mamę chłopca, która za wszelką cenę, nawet pomimo innych przekonań, stara się wspierać syna i go akceptuje. Już w czasie castingów reżyser obrazu podkreślał, że aktorka nadaje się jak nikt do roli Rosie i szczerze powiedziawszy miał sporo racji. Kreacja Johansson jest bardzo ciepła i pozytywna, choć nie prezentuje ona pełni swoich możliwości. Nie lada gratką jest także występ samego Waititiego, który ubiera mundur i gra Adolfa Hitlera. Jego pomysł na postać zaskakuje, jednak wpisuje się w konwencję wymyślonego przyjaciela 10-latka. W miarę upływu czasu postać nie jest już aż tak przejmująca i nieco traci rezon, a szkoda, bo filmowiec mógł iść nawet o krok dalej, jeszcze bardziej zaszaleć i improwizować, co jeszcze mocniej wpłynęłoby na poziom humoru w recenzowanej produkcji. Pomimo wszystko nie można ukryć, że atutami obrazu są głęboka i mocna historia, nieoczekiwany humor oraz bardzo ciekawi bohaterowie. Wydawać by się mogło, że obrazy poświęcone II wojnie światowej nie zaskoczą już widzów – nic bardziej mylnego! „Jojo Rabbit” dobitnie potwierdza, że nietradycyjne i „przebojowe” podejście do tak ważnego dla całego świata konfliktu zbrojnego może przynieść nieoczekiwany skutek.
Recenzowany „Jojo Rabbit” jest filmem pod wieloma względami znakomicie zrealizowanym. Tutaj niekonwencjonalny humor miesza się z dramatem, wrogość i strach zostają przełamane serdecznością i miłością – mało komu udaje się taka zabawa konwencją i emocjami. Tempo jest nieco nierówne, z czasem humor nieco traci na wyrazie, mieszając się nadal z chwilami prawdziwie dramatycznymi, jednak przekaz pozostaje niezwykle mocny. Widzowie mogą czuć się zakłopotani, gdyż trudno śmiać się na produkcji poświęconej nazistom i Hitlerowi, jednak Waititiemu udała się ta trudna sztuka przeplatania wydarzeń smutnych i zabawnych. Scenariusz musiał nieco poczekać, jednak ryzyko się opłaciło.
Ocena: 8/10
Jojo Rabbit (2019) – recenzja edycji Blu-ray
Widzom, którzy zdecydują się na sprawdzenie „Jojo Rabbit” w wersji Blu-ray w zaciszu własnego domu, oprócz filmu jest oferowany zestaw kilku dodatków, o którym śmiało można powiedzieć, że jest raczej standardowym zestawieniem, z jakim mamy do czynienia w podobnych edycjach. Poza zwiastunami, które mogliśmy sprawdzić już przed premierą produkcji, dodano również „Sceny Niewykorzystane”. Dzięki nim możemy zapoznać się z dłuższymi monologami Hitlera: gdy opowiada o swojej relacji z jednym z generałów, kiedy wyjaśnia znaczenie istnienia wymyślonych przyjaciół oraz w ostatnich momentach filmu, gdy staje się jasne, że Niemcy przegrali wojnę. Opisane ujęcia pełne są satyry oraz ponurego humoru i dobitnie potwierdzają, że twórcy mieli naprawdę sporo zabawnych pomysłów, które jeszcze mocniej mogły zaskoczyć widza. Waititi popisywał się kreatywnością w swojej kreacji niemieckiego dyktatora. „Gagi” są pewnym dopełnieniem moich wcześniejszych słów i ukazują, że na planie filmu panowała bardzo rodzinna atmosfera, pełna akceptacji oraz zrozumienia – aktorzy zresztą podkreślali, że liczne powtórki nie psuły dobrego humoru wśród ekipy.
Sięgając po wersję Blu-ray uwielbiam sprawdzać materiały wprowadzające w produkcję – bardzo często rozpoczynam seans właśnie od nich, pragnąc przekonać się, jaki dokładnie cel przyświecał zespołowi i co jego członkowie planowali uzyskać. Na „W świecie Jojo Rabbit” w ogóle się nie zawiodłam, bowiem jest to filmik nie tylko skupiający się na głównych bohaterach, ale również zawierający wiele ciekawostek z produkcji. Na początku mojej recenzji wspominałam, że proces angażu odtwórcy głównej roli, Romana Griffina Davisa, nie należał do najłatwiejszych. W części poświęconej początkującemu aktorowi opowiadano nie tylko o castingu, lecz również o zmianach, jakie na planie zaszły w chłopcu. Taika Waititi czuwał, by w trakcie nagrań panował wśród ekipy pozytywny nastrój i by wszyscy skupiali się na swoich zadaniach, współpracując i starając się wzajemnie wspierać – w końcu oprócz doświadczonych aktorów przy „Jojo Rabbit” pracowali również młodzi artyści. Ten dobry klimat przeniósł się na całokształt produkcji. Jeżeli lubicie poznawać smaczki zza kulis czy niespodzianki, jakie spotkały twórców, włączcie komentarz reżysera – ten nie stroni od opisu wielu scen i wyjaśniania swoich pomysłów.
Materiałów nie jest zbyt dużo, ale spełniają one swoją rolę, ukazując ekipę filmową, która chciała przenieść na ekran niebanalną historię, a ich wysiłek poskutkował stworzeniem bardzo dobrego filmu. Recenzując oprawę i dźwięk edycji Blu-ray muszę przyznać, że nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń. „Jojo Rabbit” jest filmem bardzo dobrze zrealizowanym, na zdjęcia został nałożony niebieskawy filtr, scenografia i stroje są niezwykle barwne oraz dopracowane. Opisywana wersja posiadająca obraz w 1080p High Definition (obraz panoramiczny) jest całkiem wyrazista i płynna. Do tego dodajmy dźwięk DTS-HD Master Audio 5.1 lub Dolby Digital 5.1 w wersji z polskim lektorem, a nasze wrażenia zostaną podkreślone – dźwięk przestrzenny jest czysty i mocny. Ponieważ zazwyczaj decyduję się na opcję z napisami, muszę przyznać, że udźwiękowienie było naprawdę przyzwoite. W obrazie 20th Century Studios nie brakuje wystrzałów, które sprawiały wrażenie, jakby niemal otaczały mnie z każdej strony.
Komu zatem można polecić edycję Blu-ray „Jojo Rabbit”? Wielu widzom, którzy planują seans w domowym zaciszu i chcieliby sprawdzić niekonwencjonalną historię. Bardzo chętnie powróciłam do opowieści o młodym Niemcu, a recenzowana wersja odznaczała się satysfakcjonującą jakością. Jeżeli posiadacie dobry sprzęt, to komediodramat może okazać się znakomitym wyborem – produkcja jest na tyle złożona, interesująca i wartościowa, że nawet kilkunastoletnim odbiorcom może przypaść do gustu.
Kraj produkcji: USA
Wytwórnia: 20th Century Studios
Gatunek: komediodramat
Czas trwania filmu: 108 min.
Wersja wydania: 1
Wersje językowe filmu: polska, angielska, hiszpańska, węgierska, czeska, portugalska, hindi
Dźwięk wersji oryginalnej filmu: DTS-HD Master Audio 5.1
Napisy: słoweńskie, słowackie, serbskie, chińskie, koreańskie, angielskie, polskie, węgierskie, bułgarskie, chorwackie, czeskie, greckie, portugalskie, hiszpańskie, hindi, malezyjskie
Wersja dla niesłyszących: angielskie
Dodatki: Sceny niewykorzystane; Gagi; W świecie Jojo Rabbit; Komentarz audio reżysera
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych