Co musi zrobić Saints Row V, aby wrócić na szczyt?
Podczas gdy Grand Theft Auto V nie ma zamiaru ustępować z tronu jednej z najlepiej sprzedających się gier wszech czasów, jego najciekawszy rozrywkowy konkurent w postaci Saints Row nieco stracił na swoim blasku. Oto kilka naszych propozycji jak kultowa marka mogłaby wrócić do łask.
Marka Saints Row już od swojej pierwszej odsłony jakoś wyróżniała się na tle legendarnego GTA lżejszym klimatem i humorem, celując w jeszcze bardziej "luzackie" podejście do tematu niż Rockstar przedstawił to w Grand Theft Auto: San Andreas.
Wojna gangów
Produkcja Volition chyba nie starała się nawet ukrywać swojej inspiracji jedną z najlepszych odsłon GTA w historii, albowiem już na samym zwiastunie widać było, że w samej grze będą pomiędzy sobą walczyć gangi oznaczone na zielono i fioletowo z domieszką innych barw konkurencji, co jasno nawiązuje do grup Grove Street i Ballasów z Los Santos. Ale to było naprawdę bardzo dobre i słuszne podejście, bo wielu graczom do dziś brakuje takiego GTA, gdzie znów moglibyśmy zająć się przejmowaniem terenu od rywalizujących gangów i gdzie znów poczulibyśmy ten dreszczyk emocji podziemnego półświatka.
W czasie gdy Grand Theft Auto zajęło się bardziej poważnymi tematami i scenariuszami, to w Saints Row mogliśmy pobawić się w ulicznego zawadiakę, co się ciągnęło od pierwszej do praktycznie ostatniej odsłony sagi w postaci Saints Row: Gat Out Of Hell. Jeśli zatem Saints Row V ma zwrócić czyjąkolwiek uwagę, deweloperzy koniecznie powinni skupić część swoich mechanizmów rządzących rozgrywką i światem na walce gangów, reputacji wśród ich szeregów oraz na stopniu w jakim poszukują nas w ramach zemsty, tak jak to było na przykład w "dwójce".
Jazda po bandzie
Na początku wspomniałem także o dużo lżejszym humorze jaki reprezentuje sobą seria względem Grand Theft Auto i w sumie znacznej większości wszystkich innych gier w naszej branży. W naprawdę małej liczbie gier można bowiem grać jako kibel, dmuchana lala, pobić kogoś gumowym dildosem, czy też walczyć z napakowaną transkobietą z brodą. Wiadomo, że jesteśmy obecnie w innych czasach niż te 10 czy 15 lat temu, gdzie takie coś jeszcze nikogo aż tak nie gorszyło, ale skoro Saints Row: The Third Remastered mogło powstać i ponownie odnieść sukces na rynku, tym bardziej można by umieścić takie zagrywki w Saints Row V.
Być może ktoś tam poczuje się urażony, a kilka osób zrobi petycję żeby spalić dusze bezbożnych twórców. Ale no bądźmy poważni - gry to tylko gry, zwykła rozrywka mająca dać nam trochę frajdy i robienie protestów tylko dlatego, że w całej grze padło kilka niewybrednych żartów, jest po prostu żenujące. Gorsze rzeczy dzieją się niekiedy w książkach. Saints Row po prostu musi pozostać wierne swoim korzeniom i ma prawo skorzystać z bycia podpiętym pod kategorię PEGI 18, ESRB M for Mature, czy inne ich odpowiedniki - w końcu po coś takie rzeczy powstały, nieprawdaż?
Online - czy jest nam potrzebny?
Wiele osób może sądzić, że po gigantycznym sukcesie GTA Online, następne Saints Row również musi mieć na tyle rozbudowany moduł zabawy sieciowej, aby utrzymać przy sobie czyjąkolwiek uwagę i zarobić nieco dodatkowego grosza dla THQ Nordic. Prawda jest taka, że wielkie Saints Row Online nie jest nikomu do szczęścia potrzebne, a jedyne w co warto byłoby zainwestować to tryb zarówno lokalnej jak i sieciowej kooperacji w trybie kampanii oraz jakichś specjalnych misji dodatkowych. Deweloperzy odpowiedzialni za grę nie powinni na siłę pchać się tam gdzie nie powinni, bo z GTA Online wygrać i tak się obecnie nie da, a wielka inwestycja w stworzenie architektury sieciowej, serwery i dodatkową zawartość mogłaby się nigdy nie zwrócić.
Co nam po tym, że na start w SR Online zagrałoby z 30 tysięcy osób, skoro po miesiącu tych graczy byłyby 3 tysiące, a po kwartale jakieś 500 osób, gdy po 8 latach od premiery GTA V, w Online siedzi teraz średnio 85 tysięcy osób na samym Steamie.
Mniej zapychaczy, więcej personalizacji
To co osobiście widziałbym jako jeden z fajniejszych aspektów Saints Row V to zaawansowana personalizacja naszych kryjówek wzorowana na ich ulepszaniu z Saints Row 2, gdzie mogliśmy zamontować sobie kilka bajerów dla bogaczy i atrakcji dla chłopców pilnujących dzielnicy. THQ Nordic mogłoby rzucić w Volition trochę pieniążków, pozwalając im tym samym na stworzenie systemu oferującego setki różnych kombinacji udekorowania każdej z kilku dostępnych w grze kryjówek naszych gangsterów. Różne wypasione meble, sprzęt grający, telewizory, rury do tańczenia, bary z licznymi alkoholami, sala sportowa i tym podobne pierdoły.
Budżet na to mógłby zostać wzięty z puli idącej na bzdurne zapychacze w formie rozwałki na czas, latania helikopterem i innych mocno męczących aktywności, które przez wałkowane były w kółko przez wszystkie 4 odsłony - serio niektóre z aktywności były w serii już od pierwszego Saints Row i w niezmienionej formie wylądowały nawet w Gat out of Hell. Wiadomo, że takie rzeczy są fajne i potrzebne, ale tylko jeśli są przemyślane, regularnie odświeżane oraz urozmaicane.
A co Wy sądzicie na ten temat? Jak Volition i THQ Nordic mogliby przywrócić Saints Row dawny blask?
Przeczytaj również
Komentarze (30)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych