Graliśmy w Eldest Souls. Kolejny miniaturowy Dark Souls?
Niezależni deweloperzy imają się wszelkich sposobów na to, aby wyrazić samych siebie i swoje artystyczne wizje, czego kolejnym świetnym przykładem okazuje się być ekipa Fallen Flag Studio, odpowiedzialna za nadchodzące w tym miesiącu Eldest Souls.
Od kiedy Dark Souls, a właściwie to już Demon's Souls, pokazało graczom geniusz drzemiący w umysłach projektantów z From Software, cała masa deweloperów postanowiła wykorzystać dokonania Japończyków i przekuć je na swoje własne indywidualne potrzeby. Jednym z takich deweloperów zostało Fallen Flag Studio, czyli studio założone przez studenciaków pracujących nad swoją pierwszą poważną grą. Jako niedoświadczeni twórcy nie do końca byli pewni tego w jakim kierunku chcą pójść ze swoimi pomysłami, które co prawda mieli już dość skonkretyzowane, ale bez odpowiedniej wiedzy była to wizja raczej mocno chaotyczna.
Studenciaki robią grę!
Podstawowe założenia stojące za testowanym przeze mnie tytułem mają swoje korzenie w połączeniu podgatunku jakim stały się gry tworzone w stylu Soulsów, z ideą produkcji opartych głównie na walkach z wielkimi strasznymi bossami, co znamy jako zjawisko "boss rushowania". Niektóre większe gry robią z tego dedykowane tryby dla wymagających graczy, lecz czasami zdarza się, że tak jak w przypadku Furi oraz Titan Souls stały się ich rdzeniem.
Podczas swojej sesji z Eldest Souls miałem okazję porozmawiać z paroma członkami Fallen Flag Studio i jak się okazuje, to właśnie we wspomnianych powyżej tytułach znaleźli idealną formułę zabawy jaką chcieliby zaoferować swoim przyszłym odbiorcom. W ogrywanej wersji demonstracyjnej miałem okazję stoczyć walkę z 3 potężnymi potworami, których to w premierowej wersji gry ma znaleźć się aż 9 - wiadomo, że na papierze liczba ta może nie być imponująca, ale uwierzcie mi w każdego z napotkanych nieprzyjaciół deweloperzy włożyli absolutnie masę pracy i przyłożyli się do nawet najmniejszych detali. Fabularnie są to swego rodzaju Bogowie, których musimy utłuc, aby dotrzeć do pewnej Cytadeli, gdzie z kolei będziemy mogli odkryć wielką tajemnicę jaką przygotowali dla nas sami deweloperzy. Oczywiście na nic super ekscytującego bym się nie napalał, bo zespół nie miał zasobów na zatrudnienie profesjonalnego scenarzysty, ale i tak powinno być to coś całkiem interesującego.
Idąc typowo soulsowym tokiem rozumowania Fallen Flag Studio postawiło na środowiskowe opowiadanie historii oraz ukrywanie jej w pobocznych ścieżkach i zakamarkach świata przedstawionego. Oznacza to nie mniej nie więcej to, że schodząc z głównego szlaku jakim prowadzi nas tytuł, natkniecie się na dziwacznych NPC-ów przybliżających wam dawne i teraźniejsze dzieje, to kim są Bogowie, a także co nieco o innych śmiałkach próbujących swoich sił w tym niecodziennym wyzwaniu.
Walcz odważnie i ryzykownie!
Tak naprawdę to właśnie system walki jest tu głównym aktorem, na którym powinniśmy się skupiać, a wszystko co jest dookoła to tylko zbędne, aczkolwiek bardzo przyjemne, dodatki urozmaicające czas spędzany z Eldest Souls. Ekipa Fallen Flag Games wzorowała się w tym przypadku zarówno na marce Dark Souls jak i na Bloodborne i Furi, albowiem najbardziej premiowany jest tutaj bardzo agresywny i ryzykowny styl rozgrywki, co od razu przywodzi na myśl łowy jakie prowadziliśmy w Yharnam.
Gdy będziecie atakować swojego przeciwnika pojedynczo, zadacie mu bardzo małą podstawową ilość obrażeń, co znacząco wydłuży wasz pojedynek i sprawi, że po prostu będziecie się z nim męczyli. Znacznie bardziej efektowną metodą walki jest pójście za pierwszym ciosem, kiedy od razu napełnia wam się pasek takiej jakby walecznej furii i wściekłe zadawanie kolejnych ciosów - wtedy każde uderzenie jest co najmniej 3-4 razy silniejsze niż to pierwsze. Dodatkowo każdy zadany cios ładuje pasek umiejętności specjalnej, której aktywacja również znacząco zwiększa nasze możliwości bojowe - tej początkowo są trzy stadia, a im dłużej się wstrzymamy z jego aktywacją, aż do naładowania trzeciego stadium, tym dłuższy i lepszy będzie jej efekt.
Oczywiście musimy przy tym szalenie mocno uważać, bo nasi przeciwnicy to nie są jakieś cienkie bolki i sami już na samym początku rozgrywki potrafią rozkwasić naszego bohatera w zaledwie 3-4 celnych uderzeniach. Na szczęście każdy zadany mu cios przywraca nam małą cząstkę życia, co dodatkowo premiuje podejmowanie jeszcze większego ryzyka, albowiem im mniej życia masz, tym bardziej śmiało musisz atakować swego przeciwnika. Trochę jest to podobne do systemu odzyskiwania życia poprzez kontratak w Bloodborne, ale pozwala na rozłożenie działań w czasie.
Jakby tego było mało deweloperzy przygotowali aż 3 różne drzewka rozwoju, które możemy aktywować i dezaktywować w dowolnym momencie gry gdy nie jesteśmy akurat w trakcie pojedynku - na raz oczywiście możemy mieć włączone tylko jedno z nich, ale zmiana jest możliwa kiedy tylko mamy na to ochotę. Drzewko Windslide pozwala na generowanie ataków dystansowych, kolejne zaś nazwane Berserk Slash aktywuje potężną moc w stylu furii Kratosa, zaś drzewko kontrataków premiuje rozważną strategię i bazowanie swojej taktyki na czystych kontrach.
Na osobną pochwałę zasługują również sami przeciwnicy, zwany w lore "Starymi Bogami". Każdy z nich ma kilka faz walki, które płynnie zmieniają mu się w trakcie pojedynku, a wielu z nich ma dodatkowo kilka rozbudowanych form - na przykład drugi z bossów dostaje mrocznych skrzydeł, którymi może sięgnąć nas na znacznie większym dystansie. Możecie więc spodziewać się równie ekscytujących pojedynków co te w dziełach From Software, lecz stworzonych w pięknym Pixel-Arcie.
No i to by było na tyle. Eldest Souls od Fallen Flag Studio zapowiada się na fenomenalny hit, który może sporo namieszać w gatunku souls-like'ów i na bank zostanie nowym ulubionym tytułem speedrunerów, którzy będą mogli w pełni rozwinąć tu swoje skrzydła.
Asobu na prezydenta?
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych