Reklama
Death Stranding, Ghost of Tsushima i co dalej? Czy wersje reżyserskie zawładną branżą gier?

Death Stranding, Ghost of Tsushima i co dalej? Czy wersje reżyserskie zawładną branżą gier?

Kajetan Węsierski | 16.07.2021, 22:00

Ostatnie tygodnie zdają się sugerować, że w branży gier dojdzie od nowej mody pod kątem promocji nowych wersji konkretnych tytułów. Sony chce przetrzeć ciekawy szlak, ale może skończyć się to w negatywny sposób. 

Dwa ogłoszenia, które dostaliśmy w ostatnim miesiącu, bardzo mocno skłoniły mnie do przemyśleń na temat obecnej kondycji branży gier wideo, dążenia do filmowości i tego, w jaką stronę właściwie to wszystko idzie. Zdaję sobie sprawę, że są to rozważania, które dla wielu osób zahaczają o filozofię, ale nic bardziej mylnego. To bardzo ważne pytania, które powinniśmy sobie wszyscy zadać pod wpływem ostatnich wydarzeń. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Mowa oczywiście o zapowiedziach Death Stranding: Director's Cut oraz Ghost of Tsushima Director's Cut - nowych wersji znakomitych gier, które błyskawicznie po premierze zapisały się wielkimi literami w historii branży. Oba tytuły oferowały naprawdę gigantyczną jakość i ponadprzeciętny poziom. W jednym jak i drugim przypadku sprzedaż można liczyć w milionach, co jest bardzo wymowne. 

Czym są Wersje Reżyserskie? 

Wersja Reżyserska (ang. Director’s Cut) to w najprostszych słowach rozszerzona wersja jakiegoś dzieła popkulturowego. Najczęściej chodzi o filmy i teledyski, a rzadziej także o seriale, reklamy czy właśnie gry wideo. O założeniach takiego działania od początku mówi sama nazwa. Ma być to wersja, która stanowi wizję twórcy danego projektu. Taką, która nie została poddana obróbce i wymaganiom studia. 

Zazwyczaj, pozostając w branży filmowej, wersje reżyserskie są dłuższe od tych, które pojawiają się w kinach. Wszystko przez wzgląd na to, iż wytwórnie lubią zamykać się w pewnych ramach długości seansu i nakazują wyrzucanie konkretnych etapów oraz procesów, by tylko trafić w optymalna długość. Później, na przykład na streamingach, możemy dostać produkcje jeszcze przed tą obróbką

Death Stranding, Ghost of Tsushima i co dalej? Czy wersje reżyserskie zawładną branżą gier?

Najgłośniejsze przypadki to chyba trylogia Władcy Pierścieni (gdzie mamy różnicę nawet kilkudziesięciu minut na film), czy choćby niezwykle popularny w kręgach fanów science fiction Blade Runner (wtrącając dla zainteresowanych - Director’s Cut dostępny jest obecnie na naszym rodzinnym Netflixie). Wszystko po to, by reżyser mógł zaprezentować swoją własną wizję danego projektu

W ostatnim czasie najgłośniej było o tym aspekcie, gdy doszło do wydania Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera, która wręcz reklamowana była tym, iż jest Wersją Reżyserską. Tu jednak zmiany były nie tylko powierzchowne, albowiem mieliśmy wręcz do czynienia z innym filmem. Co więcej, wizja twórcy była taka, że produkcja zostanie przedstawiona w ułożeniu obrazu 4:3 (zamiast szerokiego) i tak się stało. 

Director’s Cut w grach 

Wersje Reżyserskie funkcjonują oczywiście także w grach wideo, choć warto nadmienić, że wcześniej raczej nie używano tej nazwy w powszechnej formie. Zazwyczaj mówiło się o wersji rozszerzonej (Extanded Edition). Zawierała ona dodatkowe elementy, albo po prostu te, których nie udało się przygotować na premierę danego tytułu i zostały opracowane już po założonym odgórnie terminie. 

I wszystko byłoby ok, ale w ostatnim miesiącu, jak wspomniałem, pojawiły się Death Stranding Director’s Cut oraz Ghost of Tsushima Director’s Cut. I muszę przyznać, że nieco nie potrafię tego zabiegu zrozumieć. Nazwa jasno wskazuje na to, iż winna być to wersja reżysera - wizja twórcy, jaką ów ma na grę. Nie „edycja rozszerzona”, a taka, która stanowi spełnienie, zarówno pod kątem fabularnym, jak i artystycznym. Coś, co musiało zostać usunięte, a nie dodane. 

Death Stranding, Ghost of Tsushima i co dalej? Czy wersje reżyserskie zawładną branżą gier?

Warto jednak zaznaczyć, że choć określenie Director’s Cut nie było nigdy w powszechnym użyciu, to w grach nie jest to bynajmniej pierwszy raz. Mieliśmy przecież wersje reżyserskie takich hitów jak Assassin’s Creed czy Silent Hill 2. W każdym z przypadków dostawaliśmy dodatkową zawartość i poprawioną wersję projektu. 

Wiemy przecież, że chodzi o to, aby przedstawić ostateczną wersję ojca jakiegoś dzieła, która później została odpowiednio przerobiona. I nie do końca rozumiem, jak ma się to w odniesieniu na przykład do Death Stranding. Nie chce mi się wierzyć, że Hideo Kojima - pracownik Kojima Productions - okroił swoją wersję gry i powycinał z niej zawartość, aby nie trwała 80, a 60 godzin. Chodzi więc po prostu o coś, co funkcjonowało już wcześniej, czyli podpięcie się pod modę.

Zresztą, sam mężczyzna przyznał, że użycie takiej nazwy przez Sony nie do końca mu odpowiada, bo nie spina się wizją i zamysłem tego, czym właściwie jest rzeczony Director’s Cut. I trudno mi się z nim nie zgodzić. 

Wizja przyszłości 

Jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości odejdziemy od określenia „Wersja Rozszerzona" - właśnie na rzecz „Wersji Reżyserskiej”. Zwłaszcza w kontekście gier od głośnych twórców i największych projektów. Powiem więcej, mam wrażenie, że może to niejako wyprzeć określenie „Remaster”, które zaczyna się źle kojarzyć. A tym przecież w gruncie rzeczy są najnowsze edycje Ghost of Tsushima oraz Death Stranding - odświeżeniem z małym DLC. 

Death Stranding, Ghost of Tsushima i co dalej? Czy wersje reżyserskie zawładną branżą gier?

Nie jestem w żadnym wypadku przeciwnikiem takich posunięć, choć zdaję sobie sprawę, że jest to zagrywka marketingowa, która ma na celu wydanie czegoś, co po prostu ładnie brzmi. Boję się natomiast, że określenie to będzie nadużywane. Wszak wystarczy przecież dodać jedną misję, a potem określić grę jako „Director’s Cut” i sprzedawać ją przynajmniej jako płatną aktualizację do dostępnego tytułu. 

Moda na taką formę sprzedażową może mieć nieciekawe skutki, ale jest szansa, że odbije się także w drugą stronę. Osobiście bardzo chciałbym widzieć więcej porządnych Wersji Reżyserskich - zwłaszcza wśród twórców z dużych studiów, którzy zmuszeni są do pewnych ograniczeń przez wielkie firmy i korporacje. 

Jeżeli jednak będzie jak zazwyczaj, a twórcy pchnięci modą i popularnością konkretnego określenia, będą nim rzucać na lewo i prawo, to straci swoją magię. Niestety dotknie to nie tylko gry, ale każdą działkę popkultury. Obym się mylił, ale minione tygodnie pozwalają sądzić, że zwęszono już nową formę promocji. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Ghost of Tsushima Director's Cut.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper