Escape Room: Najlepsi z najlepszych (2021) – recenzja filmu (UIP). Na pewno najlepsi?

Escape Room: Najlepsi z najlepszych (2021) – recenzja filmu (UIP). Na pewno najlepsi?

Jędrzej Dudkiewicz | 16.07.2021, 21:00

Narzekałem ostatnio na ciągłe robienie sequeli i tak, czytałem Wasze komentarze na ten temat. Ogółem zgadzam się, że tak było, jest i będzie, rozumiem najróżniejsze kwestie, które sprawiają, że w Hollywood jest ich coraz więcej. Też jestem w stanie wymienić te naprawdę udane. Ba, na niektóre nawet czekam. Ale i tak, gdy widzę, jakie produkcje dostają kontynuacje, to czasem się załamuję. Oto recenzja filmu Escape Room: Najlepsi z najlepszych (2021).

Zoey wciąż nie może zapomnieć tego, co przeżyła całkiem niedawno – na jej oczach zginęły cztery osoby. Dlatego chodzi na terapię, ale nie idzie ona najlepiej, bo Zoey chce koniecznie zdemaskować złowrogą organizację Minos. W tym celu udaje się, razem z przyjacielem, Benem, do Nowego Jorku. Tylko po to, by znaleźć się w kolejnym śmiercionośnym escape roomie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Escape Room: Najlepsi z najlepszych (2021) – recenzja filmu (UIP). Na pewno najlepsi?

Escape Room: Najlepsi z najlepszych (2021) – recenzja filmu (UIP). Niemożliwa ucieczka

Wrócę na chwilę do tego, co napisałem we wstępie – rozumiem, że Escape Room z 2019 roku odniósł ogromny sukces finansowy, bo przy budżecie na poziomie 9 milionów dolarów, zarobił na całym świecie ponad 155 milionów. Jak to jest możliwe, naprawdę nie wiem, ale cóż, publiczność wydała swój werdykt, zatem producenci nie czekali długo, by zrealizować kontynuację.

To, co jest w sumie jednak całkiem zabawne, to fakt, że odnoszę wrażenie, iż również twórcy mają świadomość, że kręcą sequel czegoś, o czym mało kto pamięta. To chyba dlatego Escape Room: Najlepsi z najlepszych rozpoczyna się od flashbacków, które szybko streszczają całą fabułę pierwszej części, tak na wszelki wypadek. A potem nie jest wcale lepiej, bo jest to film, który w zasadzie spoileruje sam siebie już w pierwszej scenie. Serio, wystarczy posłuchać tego, co mówi pewna postać, żeby bez problemu domyślić się, o co w tym wszystkim będzie chodzić i jak całość się skończy.

Przewidywalność nie jest oczywiście jedynym mankamentem Escape Room: Najlepsi z najlepszych. Jest ich o wiele, wiele więcej. Po pierwsze, cała historia jest totalnie absurdalna, ma sporo dziur logicznych, a jeśli ktoś tu chciał powiedzieć coś na temat tego, do czego są zdolni ludzie w sytuacji zagrożenia oraz że współpraca to dobry sposób na przetrwanie, to coś nie wyszło. To znaczy da się taki wniosek wysnuć po seansie, ale jest to zrobione trochę na zasadzie odhaczenia – już? Poudawaliśmy, że chodzi nam o coś więcej niż mordowanie ludzi w wymyślny sposób? Super, lecimy dalej.

Po drugie, skoro już przy tym jesteśmy, to film jest pod tym względem totalnie nieangażujący. Wynika to z dwóch rzeczy. Pierwszą jest to, że chociaż od biedy można uznać, iż kolejne pokoje, do których trafiają postacie są w jakimś minimalnym stopniu pomysłowe (ale jest też tu widocznych sporo inspiracji, na przykład Cube), o tyle reżyserowi nie udaje się zbudować nawet śladowego napięcia. Escape Room: Najlepsi z najlepszych jest zwyczajnie nudne, nie straszy, nie smuci. I tu dochodzimy do drugiego punktu, mianowicie bohaterek i bohaterów. Są oni tak totalnie nijacy, że przed pisaniem tej recenzji musiałem sprawdzić, jakie imiona zostały im przypisane. Niektórych osób nie da się zdefiniować nawet jedną cechą, inne ograniczają się do rzucania sarkastycznymi uwagami lub gotowością do poświęcenia wynikającą z wiary. Trochę trudno było mi więc komukolwiek tu kibicować i przejmować się czyjąkolwiek śmiercią, bo raz, że i tak wiadomo, kto musi przeżyć do końca, a dwa, twórcy udowodnili, że – jeśli tylko będą mieć taki kaprys – nic co dzieje się na ekranie nie będzie mieć większych konsekwencji.

Nie do końca zatem wiem, czemu Escape Room: Najlepsi z najlepszych mogę pochwalić za to, że ma całkiem niezłe tempo. Może, jak wyłączy się myślenie, to akcja pędzi do przodu na tyle szybko, że da się w tym znaleźć dla siebie jakąś formę rozrywki? Nie wiem, nie wykluczam, że znajdą się osoby, które z kina wyjdą zadowolone. Tego im w sumie życzę, ale o sobie nie mogę powiedzieć, bym dobrze spędził te niecałe półtorej godziny. To, co jest jednak najgorsze, to groźba, że są spore szanse, iż ktoś postanowi nakręcić kolejną część.

Atuty

  • Jest krótki;
  • Ma w sumie niezłe tempo

Wady

  • Cała reszta

Escape Room: Najlepsi z najlepszych (2021) to dobry przykład sequela zupełnie niepotrzebnego.

2,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper