Wiedźmin 2 od Netfliksa to świetna szansa na naprawę błędów z przeszłości
Pierwszy sezon Wiedźmina od Netfliksa był niedopracowany i co do tego nie ma wątpliwości. Oczekiwania były ogromne i Lauren S. Hissrich nie udało się ich spełnić - czy to się zmieni wraz z premierą drugiego sezonu?
Gdy tylko zauważyłem zapowiedź serialu Wiedźmin, zwariowałem. I to dosłownie, ponieważ wszystkie przepiękne wspomnienia z trylogii przyszykowanej przez CD Projekt RED powróciły. Jako cel postawiłem sobie zapoznanie się jeszcze raz z przygodą Geralta, podobnie zresztą jak wielu innych graczy, ponieważ Wiedźmin 3: Dziki Gon właśnie wtedy otrzymał drugie życie i był jedną z najchętniej kupowanych produkcji na platformie Steam.
Można rzec, że na zapowiedzi pozycji przygotowanej przez Netfliksa każdy skorzystał, a nie tylko rodzimi deweloperzy odpowiadający za przygotowywanie gier wideo. Książki Andrzeja Sapkowskiego, ojca uniwersum, sprzedawały się jak ciepłe bułeczki na Amazonie, a platforma streamingowa zapewniła sobie kolejnych fanów. Lepiej wymarzyć sobie tego nie mogli, prawda?
Problemy
Jednakże, wraz z każdym nowym materiałem promocyjnym, jak i przeciekami najczęściej udostępnianymi przez szanowany przez społeczność The Witcher portal Redianian Intelligence, coraz więcej osób zaczęło podchodzić do serialu z dozą ostrożności. Do dzisiaj doskonale pamiętam pierwszy wgląd w zbroje rycerzy prezentujących Nilfgaard czy aktorkę wcielającą się w Triss, która kompletnie nie pasowała do roli rudowłosej, urzekającej czarodziejki. Nie wspominając już o Fringilli Vigo. To była już przesada.
Obawy, jak się okazało po zapoznaniu z Wiedźminem od Netfliksa w grudniu 2019 roku, były słuszne, bo niemalże każdy element, o który bano się przed premierą, szwankował. Pomijając już wyżej wymienione zbroje czy dobór aktorek do ról czarodziejek, większość bitew prezentowała poziom niskobudżetowej gry tworzonej w wynajętym garażu przez malutką ekipę składającą się z zapalonych studentów. Jedynie starcie w Blaviken potrafiło zaintrygować (a z racji tego, że miało ono miejsce w pierwszym odcinku, dawało nadzieję, że dalsza część pozycji będzie jeszcze smaczniejsza w odbiorze), a reszta konfrontacji, łącznie z finałową walką kręconą w Ogrodzieńcu czy najazdem na Cintrę, nie zrobiła na mnie jakiegokolwiek wrażenia.
Sporo w odbiorze serialu zawiniły także przeskoki w czasie, aby śledzić akcję z perspektywy starszych bohaterów mających dane, nieznane jeszcze widzom, wątki fabularne już za sobą. Miało to napędzić akcję i zmusić odbiorcę do refleksji, ale szczerze powiedziawszy, pomysł ten kompletnie się nie udał: szczególnie zagubione czuły się osoby niezaznajomione z powieściami Andrzeja Sapkowskiego.
Jestem pewny, że sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby główni bohaterowie w jakiś sposób się starzeli Oczywiście nie możemy tego oczekiwać od zmutowanego Geralta czy czarodziejki Yennefer, ale Jaskier mając raz 20, a chwilę później nawet kilkanaście lat więcej, mógł chociaż w paru miejscach zsiwieć czy ochrypnąć. Byłby to znak, że właśnie w tym momencie akcja przeskoczyła do przodu, ale najwidoczniej nikt z załogi Netfliksa nie wpadł na tak banalny pomysł.
Po premierze Wiedźmina w sieci pojawiła się oś czasu serialu, ale nawet z nią niektóre elementy wydawały się wciąż zbyt chaotyczne. Zdaję sobie sprawę, że powiem teraz coś niemożliwego, ale szkoda, że Netflix koniec końców nie zdecydował się na wypuszczenie czegoś w rodzaju "rozszerzonego wydania", które pozwalałoby śledzić wątki w serialu chronologicznie. Wymagałoby to trochę pracy, ale skoro jest to największy minus produkcji (przypomnijmy sobie sytuację z Beyond: Dwie Dusze, w którym o taki pomysł zadbało Quantic Dream), to można było pomyśleć o takowym rozwiązaniu sytuacji.
WitcherCon przyniósł wiele interesujących informacji
Teraz już za późno na takie zmiany, ponieważ na horyzoncie widać już drugi sezon Wiedźmina od Netfliksa. W trakcie pierwszej edycji WitcherCon amerykańska platforma z szerokim uśmiechem na twarzy przedstawiła pełnoprawną kontynuację serii, która zadebiutuje już w nadchodzące święta. Po pierwszych szczegółach wydaje się, że aktorki zrozumiały największe błędy, które popełniły one, jak i reżyserzy, na planie pierwszych odcinków.
Jak wspomniała producentka, Lauren S. Hissrich, w wywiadzie dla portalu Vulture, pierwszy sezon Wiedźmina miał przedstawić głównych bohaterów - Geralta, Yennefer oraz Ciri - od różnych stron, stąd też zdecydowano się na wyzwanie w postaci opowiadania historii w różnych liniach czasowych. Teraz, gdy postacie te są ze sobą połączone pewną więzią, nie będziemy musieli skakać w przyszłość, ponieważ historia czarodziejki, łowcy potworów i dziecka-niespodzianki będzie opowiadana jednocześnie.
Plusik należy się także osobom odpowiedzialnym za kostiumy - zasłużona krytyka ze strony odbiorców zachęciła ich do większego wysiłku i przygotowania lepiej prezentujących się zbrój Nilfgaardu (jeśli nie widzieliście "odmłodzonego" Cahira, kliknijcie tutaj) czy nawet Dzikiego Gonu: ubiór tych drugich mogliśmy podejrzeć, gdy orszak upiornych jeźdźców wędrował po piaszczystych terenach (link). Wygląda to dobrze i gołym okiem widać, że po komercyjnym sukcesie "jedynki", "dwójka" dostała spory zastrzyk gotówki pozwalający twórcom na więcej.
Nadzieja umiera ostatnia
Największy znak zapytania stoi przy nowych postaciach. Jak dobrze wiadomo, główni bohaterzy trafią do Kaer Morhen, czyli serca wiedźmińskiej szkoły spod znaku wilka - fani, szczególnie trzeciej części serii od CDPR - mogą liczyć tutaj na występ Vesemira, Eskela, Coena i Lamberta, choć tych na razie w akcji nie widzieliśmy. Jeśli choć zbliżą się poziomem gry aktorskiej do Henry'ego Cavilla, wcielającego się w siwowłosego łowcę potworów, to myślę, że każdy z nas będzie w siódmym niebie.
Reasumując... bazując na udostępnionych do tej pory materiałach z drugiego sezonu Wiedźmina widać czarno na białym, że Netflix zauważył potencjał marki (trzeci sezon jest w planach!) i przeznaczył jeszcze więcej pieniędzy na produkcję kolejnych odcinków. Eliminując chaotyczne skoki czasowe w fabule (co sprowadzi się na pewno do mniejszej ilości błędów w scenariuszu, bo osobiście nie liczę na to, że tych w ogóle nie uświadczymy), przygotowując bardziej dopracowane bitwy i dbając o najmniejsze detale, których wychwycenie fanom uniwersum Sapkowskiego nie stanowi większego problemu, możemy otrzymać ogromny hit.
Przeczytaj również
Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych