Assassin's Creed Valhalla a obawy przed DLC Oblężenie Paryża - czy słuszne?
Assassin's Creed Valhalla: Oblężenie Paryża zadebiutuje już za kilkanaście dni - czy Ubisoft zaoferuje klientom coś nowego, czy też skorzysta ze schematów znanych z podstawowej przygody Eivora?
Assassin's Creed Valhalla zabrało nas w podróż do IX-wiecznej Anglii. Dla jednych wyprawa ta była czymś niezapomnianym, a dla drugich mocno wycieńczająca. Obie grupy graczy potrafię zrozumieć, ponieważ jeśli ktoś chce otrzymać ogromną produkcję w cenie 250 złotych, która wystarcza nawet na 60-80 godzin rozgrywki, propozycja Ubisoftu jest strzałem w dziesiątkę. Z kolei druga strona barykady już po 10-20 godzinach zabawy odczuwa monotonię i przejedzenie materiałem i zdecydowanie lepiej czuje się w krótszych, mocno się od siebie różniących tytułach.
Sukces Valhalli
Mnie osobiście Assassin's Creed Valhalla przypadł do gustu i do tej pory uważam, że czas rozgrywki został wymierzony idealnie. Wymaksowanie przygody Eivora zajęło mi mniej więcej 90 godzin i cieszę się, że zimne, jesienne wieczory spędziłem przemierzając saskie regiony. Najnowszą odsłonę ogromnej serii Francuzów uważam za tę najlepszą z nowej trylogii, skupiającej się na Layli Hassan, z dwóch powodów.
Po pierwsze, kupiła mnie eliminacja pytajników na rzecz wydarzeń w świecie. Gołym okiem widać tutaj inspiracje z Red Dead Redemption 2, ponieważ system ten działa niemalże identycznie - podjeżdżamy w oznaczone na mapie miejsce, aby spotkać - najczęściej - postać niezależną proszącą nas o pomoc. Oczywiście nie mamy tutaj do czynienia z poziomem z dzieła Rockstar Games, bo spora część aktywności zmusza nas do wejścia do zamkniętego domu, przeniesienia jakichś przedmiotów, czy zażegnania niebezpieczeństwa, ale cieszy fakt, że coś w tym temacie zaczęło się dziać. Wydarzenia te były ciekawym rozwiązaniem i co ważne, trwały zazwyczaj 5 minut, a nie, jak w przypadku pytajników zmuszających do zdobycia 20 skór wilka, 25 minut.
Drugim plusem tzw. "Valhalli" jest możliwość rozpoczynania i kończenia wątków głównych, kiedy tylko sobie tego zażyczymy. Mianowicie, każdy region posiadał swoje własne zaplecze fabularne, którego poznanie zajmuje lekko ponad dwie godziny. Gdy go odhaczymy na swojej mapie sojuszy i nie rozpoczniemy kolejnego, możemy odłożyć grę na półkę nie bojąc się, że wracając do zabawy parę tygodni później, nie zrozumiemy kolejnych głównych zadań. Każdy wątek opowiadał o czymś innym i nawet mimo tego, iż ja osobiście nie robiłem sobie żadnej większej przerwy od rozgrywki, różniące się od siebie tła fabularne w poszczególnych rozdziałach nie były w jakikolwiek sposób irytujące.
Niewykorzystany potencjał dodatku
O wspomnianej wyżej funkcji Ubisoft piał już przed premierą, zachęcając odbiorców niemających zbyt dużo czasu na granie w gry, do kupna najnowszego Asasyna. I chyba podziałało, bo przygoda Eivora rozeszła się jak ciepłe bułeczki. Kwestią czasu było więc wypuszczenie na rynek dodatków rozbudowujących opowieść żądnego krwi wikinga. Assassin’s Creed Valhalla: Gniew Druidów zabierający nas do Irlandii już zadebiutowało i niestety, ale nie spełniło moich oczekiwań w żaden sposób. Recenzję znajdziecie w tym miejscu, ale w skrócie: niewykorzystany potencjał głównych antagonistów boli aż do dzisiaj.
Przez niski poziom rzeczonego rozszerzenia mam obawy co do Oblężenia Paryża. Eivor ruszy do Francji już 12 sierpnia i największy znak zapytania stoi przy kreatywności twórców. Pole do popisu mają ogromne i nie chciałbym otrzymać kolejnego wątku na mapie sojuszów, który będzie składał się z pięciu, maksymalnie sześciu 30-minutowych misji zbliżających nas do finałowego napadu na warownię. Budynku, który będzie ostatnią deską ratunku dla zdesperowanych Francuzów - na których czele stoi Karol Gruby - chcących pozbyć się ze swoich terytoriów wikingów ze Skandynawii.
Ubisoft przyzwyczaił nas już, że drugie dodatki fabularne do gier z serii Assassin's Creed prezentują wyższy poziom niż te pierwsze. Wystarczy popatrzeć na średnią ocen Assassin's Creed: Origins The Hidden Ones (7.3/10 na serwisie Metacritic) oraz Assassin's Creed Odyssey: Dziedzictwo pierwszego ostrza (6.3/10) i porównać je odpowiednio do Assassin's Creed: Origins The Curse of the Pharaohs (8.3/10) oraz Assassin's Creed Odyssey: Los Atlantydy (7.9/10). Prosta matematyka podpowiada, że Oblężenie Paryża powinno być bliżej "ósemki" aniżeli "siódemki". W końcu ta druga liczba jest już zarezerwowana dla Gniewu Druidów.
Oblężenie Paryża ważnym testem
Premiera drugiego rozszerzenia do Valhalli ma odbyć się już 12 sierpnia - do tej pory nie poznaliśmy oficjalnych szczegółów ani nie otrzymaliśmy żadnej szerszej prezentacji francuskich terenów, więc można z góry założyć, że odbędzie się to na dniach. Z tego, co zostało na dzisiaj powiedziane wiemy, że czas akcji dodatku został umieszczony parę lat po podbojach Eivora w Anglii, a w trakcie przemierzania ulic Paryża nie natkniemy się na jakiekolwiek ślady Ukrytych.
Nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie czekać na premierę. Jeśli Oblężenie Paryża nie zaoferuje nic nowego i będzie kopią podstawki, oferującą wyłącznie znany schemat misji i nowe tereny, osoby niemające przepustki sezonowej stracą tyle, co nic. Czarny scenariusz - o ile się spełni - na pewno nie będzie napawał optymizmem przed trzecim, ogromnym DLC, które ma rozegrać się w krainie ognia, Muspelheimie.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Valhalla.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych