Dziesięć niszowych filmów, które warto zobaczyć na HBO GO
Choć HBO GO z całą pewnością nie wytrzymuje porównania z Netflixem, jeśli chodzi o ilość nowych filmów, w bibliotece na tej stronie nadal możemy znaleźć wiele interesujących produkcji. Szczególnie wartościowe są pozycje należące do niszowego amerykańskiego kina (także rozrywkowego!), jak również obrazy z odległych zakątków globu.
Interesującym trendem jeśli chodzi o dodawanie nowych produkcji na stronę HBO GO jest z pewnością szeroka obecność filmów z przeróżnych krajów, nie tylko anglosaskich. To często produkcje, nagradzane na festiwalach na całym świecie, o których nie mielibyśmy szans usłyszeć, gdyby nie trafiły właśnie tam. Na tej liście są zarówno pozycje kina gatunkowego, jak choćby recenzowany przeze mnie swego czasu rosyjski film “Zdychaj tatulku”, jak i zdecydowanie bardziej wymagające pozycje, takie jak choćby ukraińska “Atlantyda”. Znajdziemy tu także obrazy nominowane do Oscara lub będące kandydatem do tej nagrody, jak kolumbijskie “Monos” czy francuscy “Nędznicy”.
HBO trzyma również rękę na pulsie jeśli chodzi o amerykańskie produkcje, często mocno nietypowe, do których należą choćby znane komedio-horrory (“Come to Daddy”, “Zabawa w pochowanego, “Łowcy Zombie”), a także science-fiction. W tym zestawieniu wziąłem pod uwagę najciekawsze pozycje, które można znaleźć na serwisie, opatrując je oczywiście krótkim opisem, a także subiektywną oceną w skali od 1-10.
Whiskey, Tango, Foxtrot
Już sam tytuł sugeruje nam, że pomimo wielkiej wagi tematu, którym w tym wypadku jest praca reporterów w Afganistanie, nie mamy tu do czynienia z dziełem do końca poważnym. Istotnie wszechobecna krotochwilna atmosfera przenika ten film, udziela się widzowi i to mimo iż nie jest to żadna komedia. Bohaterowie obrazu, w tym grana przez Tinę Fey, znudzona tworzeniem newsów protagonistka, która postanawia wyjechać do najniebezpieczniejszego państwa na świecie, raz po raz spotykają się z zagrożeniem życia, a samemu filmowi niewątpliwie udaje się stworzyć atmosferę ciągłego napięcia. Bywa on zatem zabawny, ale jest też emocjonujący. Niby ukazuje swe postacie jako paskudnych cyników, ale również potrafi zajrzeć wgłąb, dostrzegając w nich nie tylko ładne twarze z telewizji, ale również ludzi z krwi i kości. Oryginalna i dobrze zrealizowana produkcja, która zaskakuje również kilkoma nietypowymi rolami, jak choćby tą Christophera Abbotta.
Ocena: 8/10
Un Fils (Syn)
Choć na pierwszym planie pozostaje w tym filmie tragedia rodziny, której syn zostaje postrzelony, to jednak niezwykle istotny jest tu wymiar społeczno-polityczny opowieści. Po przewiezieniu dziecka do szpitala sprawa mocno się komplikuje, a na światło dzienne wychodzą dawno skrywane sekrety. Zarówno ojciec, jak i matka muszą podjąć niezwykle trudne decyzje, które mogą zaważyć na życiu potomka. Choć umiejscowionej w Tunezji produkcji daleko do ambicji takich dzieł jak choćby “Rozstanie” Ashgara Farhadiego, a w kilku momentach zbyt mocno pachnie ona tanią publicystyką, to ostatecznie ogląda się ją bardzo dobrze, głównie ze względu na piękne zdjęcia i świetne aktorstwo pary głównych bohaterów.
Ocena: 7/10
Rebelia
Niskie oceny tej produkcji mogą dziwić, ale z drugiej strony wcale tak bardzo nie zaskakują. Przyzwyczailiśmy się bowiem, że fabuły filmów science-fiction budowane są na wyrazistych bohaterach, a takich tu nie uświadczymy, bo wszyscy zdają się tu po prostu trybikami w wielkiej machinie. Film Ruperta Wyatta stanowi bowiem rzadki przypadek produkcji, która opowiada o tym momencie w dziejach naszego gatunku, w którym jest już właściwie pozamiatane. Kosmici przybyli, zobaczyli i zwyciężyli, a buntującym się niedobitkom ludzkości pozostaje już w zasadzie wyłącznie partyzantka. Obserwujemy tu dokładnie zaplanowaną akcję, mającą na celu rozpoczęcie rewolucji. Tej próbują zapobiec zarządzający służbami dygnitarze, którzy również zdają się mieć własne motywacje. Obraz został zrealizowany sprawnie, mimo niskiego budżetu mamy tu całkiem niezłe modele obcych, a atmosfera totalnej inwigilacji, wszechobecnego państwa policyjnego, udziela się widzowi. Mimo pewnych wątpliwości jest to zatem pozycja, którą powinni się zainteresować wszyscy miłośnicy filmowej fantastyki.
Ocena: 7/10
Nocna jazda
Głównym bohaterem filmu jest Chińczyk Jin, który przyjeżdża do Paryża, gdzie zatrudnia się jako kierowca, w prowadzonej przez swego rodaka, ubero-podobnej firmie. Na miejscu oczywiście orientuje się, że - podobnie jak inni pracownicy - jest przez niego wykorzystywany, ale jednocześnie nie ma innego wyjścia, jak tylko kontynuować tam pracę. Podczas jednego z kursów poznaje dziewczynę, która okazuje się luksusową call girl, również mocno załamaną sytuacją w jakiej się znalazła. Pewnego razu oboje postanawiają skończyć ze swym dotychczasowym życiem. Prosta historia, z której jednak udaje się wycisnąć maksimum, głównie dzięki znakomitym nocnym zdjęciom, a także przekonującym kreacjom pary głównych bohaterów. Niby nic wielkiego, a ogląda się znakomicie!
Ocena: 7/10
Do szpiku kości
Debra Granik to znana w kręgu amerykańskich, niszowych filmów społecznych reżyserka, którą można było zapamiętać również za sprawą świetnego filmu “Zatrzyj ślady”, polecanego przeze mnie wtedy, gdy był jeszcze w ofercie Netflixa. Jej wcześniejsza produkcja zdobyła uznanie także ze względu na bardzo nietypową rolę amerykańskiej gwiazdy, Jennifer Lawrence. Gra tu ona mocno doświadczoną życiem młodą kobietę, wraz ze schorowaną matką i młodszym rodzeństwem żyjącą w nędzy na amerykańskim przedmieściu, która nagle musi odnaleźć swego ojca, a ten po wyjściu z więzienia znika w tajemniczych okolicznościach. Mocno dołujący, ale z drugiej strony niezwykle wciągający film, który idealnie wpisuje się we współczesną amerykańską filmografią drugiego obiegu.
Ocena: 8/10
Żegnaj mój synu
Rozpisana na kilka dekad historia dwóch chińskich rodzin. Podczas gdy jednej z nich zdecydowanie powiodło się w życiu, druga wydaje się za każdym razem mieć pod górkę, nie tylko jednak z uwagi na własne wybory, ale również politykę państwa. Mocno skomplikowana fabuła tego trzygodzinnego filmu znajduje jednak kulminację w przejmującej końcówce, która spina klamrą wszystkie wcześniej pojawiające się wątki. Co prawda mam wątpliwości czy w dostateczny sposób udało się w tej produkcji pokazać tło społeczno-polityczne w Chinach, ale opowieść jest na tyle wciągająca, że nie ma to wielkiego znaczenia, a film mimo długości ogląda się bardzo dobrze.
Ocena: 7/10
Tylko zwierzęta nie błądzą
Początek bardzo dobrego filmu Dominika Molla instynktownie odsyła do jednego z największych dzieł braci Coen, czyli “Fargo”. Podobnie i tu mamy bowiem do czynienia z mocno nietypowymi bohaterami i zbrodniami dokonywanymi w miejscu, z którym normalnie nie kojarzylibyśmy tego typu wydarzeń. Francusko-niemiecka produkcja to tak naprawdę ćwiczenie ze zgrabnego plecenia ze sobą kilku wątków, które mają swoją kulminację na wspomnianym europejskim wygwizdowie. Twórcy stawiają tu na precyzję scenariuszową, bardzo nietypową atmosferę i występujący gdzieniegdzie czarny humor, dzięki czemu obraz ogląda się znakomicie.
Ocena: 7/10
Anonimus
W popularnej serii memów z cyklu “Jak oni się tam znaleźli?” tym razem wystąpił znany i lubiany reżyser Roland Emmerich, na planie filmu “Anonimus”. Kojarzony przede wszystkim z wystawnymi widowiskami katastroficznymi i science-fiction twórca niespodziewanie zrealizował film, którego nicią przewodnią są wszelkie teorie spiskowe na temat autentyczności dzieł Szekspira, czy raczej przypisywania mu ich autorstwa. Co jeszcze dziwniejsze: wyszedł z tego dobry film, który wpisuje owe wątpliwości w ówczesny klimat polityczny, tworząc wciągający dramat. Oczywiście, w porównaniu do tego co z bardzo podobną konwencją wyprawiał w “Faworycie” Giorgos Lanthimos, dzieło z 2011 roku wygląda cokolwiek staroświecko (także pod względem wizualnym), ale to nadal kawał świetnego obrazu, który z całą pewnością warto zobaczyć.
Ocena: 7/10
Trzy dni i jedno życie
Francuski obraz jest ekranizacją znanej powieści kryminalnej Pierre’a Lemaitre’a. Należy on do bardzo nietypowych dzieł z tego gatunku, w których o tym “kto zabił?” dowiadujemy się w zasadzie po kilkunastu minutach filmu, a i tak potrafi on trzymać w napięciu do końca. Twórców nie interesuje tu bowiem sam czyn, a raczej to co do niego doprowadziło, jak również jego konsekwencje, i to jak wpływa on na dalsze życie bohaterów. Docenić należy umiejętnie budowaną atmosferę, a także aktorstwo, zwłaszcza młodego odtwórcy, grającego bardzo trudną rolę głównego bohatera w pierwszej części produkcji.
Ocena: 7/10
Pierwszy król
Cóż za przedziwny film! Jego twórcy zdecydowali się opowiedzieć historię Romulusa i Remusa, w zasadzie rezygnując ze zwartej fabuły, stawiając przede wszystkim na konfrontowanie wspomnianego duetu z kolejnymi przeciwnościami losu (o czym przekonuje już kapitalne otwarcie!), dzięki czemu mimo braku spójnej narracji, ich dzieło ogląda się bardzo dobrze. Brawa należą się przede wszystkim za charakteryzację, wszechobecny brud i nędzę, które pozwalają widzowi zanurzyć się w świat sprzed kilkudziesięciu wieków. Oczywiście tego typu decyzja ma swoje konsekwencje: momentami przez “Pierwszego króla” brnie się ciężko, zwłaszcza w momentach, gdy wybrzmiewają dialogi po łacinie, bo właśnie w tym języku zrealizowano ów obraz. Nie jest to pozycja łatwa, ale z pewnością wynagradzająca, głównie dzięki pierwszorzędnej oprawie audio-wizualnej.
Ocena: 7/10
Przeczytaj również
Komentarze (28)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych