Klątwa młodości (2020) – recenzja filmu (Best Film). Klątwa braku pomysłu
I znowu horror – w sumie nie wiem, co jeszcze można napisać o tym, mam wrażenie, że jednym z najpopularniejszych gatunków filmowych ostatniego czasu. Bo ile razy można powtarzać, że z jednej strony trwa jego renesans, a z drugiej wciąż powstaje mnóstwo produkcji robionych niemal taśmowo (jak widać na załączonym obrazku, wiele)? Oto recenzja filmu Klątwa młodości (2021).
Rzecz dzieje się w roku 1665 (ech, a było tak blisko…), w Anglii, gdzie plaga pozbawia życia całe tabuny ludzi. Jako że trzeba znaleźć kozła ofiarnego tej ciężkiej sytuacji, kolejne kobiety są oskarżane o czary i konszachty z diabłem. Po tym, jak Grace straciła męża i odrzuciła zaloty właściciela ziemi, na której znajduje się jej dom, sama zostaje uznana przez niego za wiedźmę.
Klątwa młodości (2020) – recenzja filmu (Best Film). Nuda
Za film Klątwa młodości odpowiada Neil Marshall, czyli reżyser, który ma jako takie doświadczenie z horrorami. To on nakręcił między innymi całkiem ciekawe i pomysłowe Dog Soldiers. A także pierwszą część Zejścia, którą można określić podobnymi przymiotnikami. Jednocześnie ostatnio nie jest w zbyt dobrej formie, bo to on przygotował ostatniego Hellboya.
Nieprzypadkowo użyłem słowa pomysłowy opisując te filmy Marshalla, które mi się podobały. Zarówno Dog Soldiers, jak i Zejście – jakkolwiek różne rzeczy można im zarzucić – miały w sobie elementy intrygujące, zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i wykonanie (na przykład zdjęcia i oświetlenie). Niestety niewiele z tego zostało w Klątwie młodości. To znaczy, niech będzie, sam pomysł na osadzenie historii w czasach polowania na czarownice nie jest zły (ale też niespecjalnie oryginalny). Problem w tym, że niewiele z tego wynika. I to na różnych poziomach. Przede wszystkim odnoszę wrażenie, iż twórcom chodziło o pokazanie starcia siły i determinacji jednostki z opresyjnym systemem. W tym konkretnym przypadku kobiety ze zinstytucjonalizowaną, zarówno poprzez religię, jak i władzę świecką, mizoginią.
I okej, tyle, że zapomniano o kilku kwestiach. Po pierwsze, rzecz jest zdecydowanie za długa. Wszystko, co dzieje się w trakcie 105 minut, spokojnie dałoby się przedstawić w jakichś sześćdziesięciu. Tym bardziej, że są tu wątki, które zupełnie do niczego nie prowadzą i trochę nie bardzo wiadomo, po co zostały wrzucone do filmu. Bo może i kwestia tego, czy Grace rzeczywiście zawarła pakt z diabłem, czy też wskutek tortur traci zmysły i widzi różne rzeczy byłaby interesującym konceptem, ale wtedy warto by było się skupić na tym, a nie ledwie to sygnalizować. Po drugie, Klątwa młodości ma być horrorem. A nie bardzo jest, bo poza kilkoma marnej jakości jump scare’ami, niewiele jest tu momentów, gdy można się bać. Marshall – chociaż potrafi, co kiedyś udowodnił – nie buduje napięcia i po prostu nudzi. A jakby tego było mało od pewnego momentu trudno nie odnieść wrażenia, że twórcy czerpią jakąś perwersyjną przyjemność z pokazywania kolejnych, coraz bardziej wymyślnych cierpień, które spadają na Grace.
Klątwa młodości (2020) – recenzja filmu (Best Film). Problemy z aktorstwem
Klątwa młodości ma też dość spory problem z aktorstwem. To znaczy tak, wcielająca się w Grace Charlotte Kirk robi co może i generalnie jej występ można zaliczyć na niewielki plus. Nieźle pokazuje determinację swojej bohaterki, chociaż momentami zbyt często korzysta z zaciętej miny i patrzenia spode łba. Tak czy siak jakkolwiek można ją polubić, czy przynajmniej jej współczuć. O wiele gorzej wypada reszta obsady. Częściowo wynika to pewnie ze słabo napisanych, jednowymiarowych postaci, a częściowo z tego, że wykonawcy wyraźnie przesadzają. Marshall nie panuje nad tym, co robią aktorki i aktorzy, przez co efekt momentami jest dość komiczny, albo jakiś taki nienaturalny, nie pasujący zupełnie do tego, co dzieje się na ekranie i do wygłaszanych przez postacie kwestii.
Jeśli jest coś, za co można by – poza wspomnianą Kirk – pochwalić film Klątwa młodości, to w sumie całkiem niezłe są tu zdjęcia. Co jakiś czas udaje się stworzyć jakąś małą namiastkę posępnej, złowrogiej atmosfery, beznadziei w świecie, w którym nieuleczalna choroba może czyhać na każdym kroku. Również muzyka stoi na przyzwoitym poziomie. Ale to w zasadzie tyle. Czyli zdecydowanie za mało, by można było polecić wyprawę do kina.
Atuty
- Charlotte Kirk w roli głównej (choć nie jest to wybitna kreacja);
- Zdjęcia i muzyka
Wady
- Sporo różnych problemów ze scenariuszem;
- Zdecydowanie za długi;
- Dużo nudy, zero strachu i napięcia;
- W większości słabe aktorstwo
Klątwa młodości (2020) to horror nie tyle średni, co po prostu marny.
Przeczytaj również
Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych