Marvel’s Guardians of the Galaxy. Czego musi wystrzegać się Eidos Montreal

Marvel’s Guardians of the Galaxy. Czego musi wystrzegać się Eidos Montreal

Kajetan Węsierski | 20.08.2021, 22:30

Strażnicy Galaktyki od Eidos Montreal to dla wielu jedna z najważniejszych premier tegorocznej jesieni. Warto przeanalizować to, czego powinni wystrzegać się twórcy przy okazji tak głośnego projektu. 

Jedną z najciekawszych i najgłośniejszych zapowiedzi podczas tegorocznego E3 była oczywiście ta, która ujawniła prace nad grą o Strażnikach Galaktyki, a więc Marvel’s Guardians of the Galaxy. Tytuł oczywiście od razu pobudził oczekiwania fanów i nie może to ani trochę zaskakiwać - mówimy przecież o przeniesieniu do świata gry kultowych bohaterów z komiksów, którzy dzięki MCU przeżywają złoty okres. 

Dalsza część tekstu pod wideo

I zdecydowanie jest na co czekać. Ekipa z Eidos Montreal ma papiery, żeby dostarczyć nam naprawdę kapitalną produkcję, a sam materiał źródłowy bardzo mocno ułatwia robotę. Właściwie chciałoby się napisać, że wystarczy go nie zepsuć, aby zacząć z wysokiego pułapu. Jak jednak będzie? Cóż, na to przyjdzie nam poczekać. Jest natomiast kilka elementów, które twórcy powinni wziąć pod uwagę - błędy, których muszą się wystrzegać. 

Marvel’s Guardians of the Galaxy

Czym właściwie ma być gra? Trzecioosobową pozycją nastawioną na fabułę i kampanię dla pojedynczego gracza. I jest to bardzo ważne. Projekt nie ma być kooperacyjną przygodą, a oferować normalny świat z interesującą budowaną historią oraz odpowiednio dawkowanym napięciem. Brzmi ciekawie, prawa? Prawda! Co ważne - jako gracze mamy wcielić się w Star Lorda i tak też przejść przez całość. 

Marvel’s Guardians of the Galaxy. Czego musi wystrzegać się Eidos Montreal

Debiut produkcji zaplanowany został na 26 października tego roku, więc pozostało niewiele ponad dwa miesiące. Warto jednak spojrzeć na to z innej perspektywy - sama data rzuca nieco obrazu na produkcję. Jest to bowiem termin, który otoczony jest przez mocne premiery. Zaledwie cztery dni wcześniej dostaniemy Battlefielda 2042, a dwa dni potem Age of Empires IV oraz Riders Republic

Dalej jest jeszcze ciekawie, albowiem w okresie do dwóch tygodni po debiucie Strażników Galaktyki dostaniemy Forza Horizon 5 i Grand Theft Auto V na nową generację. To jest serio mocne obłożenia i choć tematycznie pozycje te niespecjalnie się pokrywają, to jednak budżety wielu osób są ograniczone. A nie sądzę, aby w skali globalnej ludzie zdecydowali się odrzucić zakup GTA na rzecz Guardians of the Galaxy. 

Eidos Montreal musi więc oszlifować swój projekt najlepiej, jak to tylko możliwe. Nie mają wyjścia - tu po prostu trzeba wydać projekt, który już w dniu startu zaimponuje. Taki, który zrobi kapitalne pierwsze wrażenie i sprawi, że każdy będzie chciał po prostu w niego zagrać. A aby tak się stało, twórcy muszą wystrzegać się kilku błędów, które popełniła konkurencja. Warto się jednak uczyć na błędach innych.

Romansowanie z filmem

I nie chodzi tu bynajmniej o długie sceny przerywnikowe rodem z produkcji od Sony Interactive Entertainment. Mam na myśli duży błąd, jakim może okazać się przesadne promowanie produkcji, korzystając z popularności obu filmowych części wyreżyserowanych przez Jamesa Gunna. Jasne - to one oraz ich popularność w dużej mierze odpowiadają za obecny szał na Strażników Galaktyki, ale Square Enix już się na tym przejechało. 

Marvel’s Guardians of the Galaxy. Czego musi wystrzegać się Eidos Montreal

Choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli, aby na nasze sprzęty do grania przeniesione zostały doznania z filmów, nie jest to możliwe. Eidos Montreal nie może sobie na to finansowo pozwolić. Z tego względu postacie nie wyglądają tak, jak te, które oglądaliśmy w kinach. Co więcej - nie mają ich głosów. A te dwa elementy skutecznie niszczą immersję - nie ma więc sensu tworzyć takich postaci, ale bez obu wspomnianych aspektów. 

Marvel’s Avengers dryfowało na fali popularności MCU po „Avengers: Koniec Gry”, więc gdy ujawniono stroje bohaterów, ich głosy, a także wygląd… Cóż, fani byli zniesmaczeni, albowiem oczekiwali czegoś zupełnie innego. I oczywiście tu już na starcie wiemy, jak to wygląda. Niemniej, twórcy powinni odciąć się grubą krechą od filmów. Stworzyć swoich własnych bohaterów, bazując na elementach z komiksów. 

Być wszystkim

Sytuacja wydanego przed rokiem tytuły o Avengersach pokazała, że nie można próbować być wszystkim i trafić do każdego. Gdy chce się być dobrym we wszystkim, ostatecznie nie jest się wystarczająco dobrym w niczym. To prawda stara jak świat, ale nawet dziś sprawdza się doskonale w wielu momentach. Po prostu nie można próbować przypasować się każdemu i oferować tak szerokiego zakresu możliwości, by trafić do wszystkich. 

Marvel’s Guardians of the Galaxy. Czego musi wystrzegać się Eidos Montreal

Jasne, jak wspomniałem we wstępie, już na starcie podkreślano, że będzie to przygoda jednoosobowa. I jest to dobry ruch. Choć jedno to słowa, a drugie to czyny. Jeśli Eidos Montreal rzeczywiście będzie się trzymało swoich założeń - chapeau bas, świetna robota. Boję się jednak, że z czasem będą chcieli jednak dać swojemu projektowi pewnej nieśmiertelności. A jak doskonale wiemy, najlepszą opcją jest zrobić z niego multiplayer.  Oby nie tym razem. 

Przesadny patos

Trzecim i jednocześnie ostatnim ważnym elementem, który pozornie może wydawać się prozaiczny w zestawieniu z dwoma powyższymi, jest komizm. I wbrew przeświadczeniu, on naprawdę ma w tym przypadku ogromne znaczenie i musi odgrywać istotną rolę. Jest tak, ponieważ Strażnicy Galaktyki mają humor w swoim DNA. To niekiedy wręcz powieści komediowe i sprawdza się to genialnie. Zresztą, od początku byli projektowani jako wybuchowa mieszanka różnych charakterów. 

Marvel’s Guardians of the Galaxy. Czego musi wystrzegać się Eidos Montreal

Mam nadzieję, że Eidos Montreal nie zamierza iść fabularnie w przesadną podniosłość. Jasne, intryga oraz trudni przeciwnicy zdadzą test, ale nie może zabraknąć komizmu. Muszą pojawić się elementy rozładowania napięcia i te klasyczne docinki. Tutaj humor gra tak dużą rolę, jak w przypadku Spider-Mana, gdy za pomocą swojego ciętego języka irytuje przeciwników. To nieodłączna część Strażników i mam nadzieję, że twórcy nie będą chcieli się od niej odbić. 

Reasumując…

Już przy okazji samej zapowiedzi można było dostrzec, że ekipa pracująca nad Marvel’s Guardiands of the Galaxy zdaje sobie sprawę z tego, że czeka ich sporo pracy, aby nie wpaść w pułapkę, w którą wpakowali się twórcy Marvel’s Avengers. I oby ta świadomość pozostała z nimi do końca. Wszystko zdaje się być na dobrej drodze, aby pod koniec października zaoferować nam przednią zabawę. 

Samych błędów, które można popełnić, jest oczywiście więcej. Chciałbym się jednak skupić na trzech podstawowych - takich, które wynikają bezpośrednio z próby przełożenia jednego medium na drugie. To nie zawsze się udaje, ale przecież dotychczas dostaliśmy naprawdę sporo udanych adaptacji komiksów. I miejmy nadzieję, że również w tym przypadku tak będzie. Czas pokaże, czy Strażnicy Galaktyki raz jeszcze się obronią.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper