Cartoon Network w latach 90. to złoty okres. Pamiętacie te tytuły?
W latach 90. w polskiej telewizji pojawił się Cartoon Network. I choć początkowo nikt nie mógł spodziewać się tego, jak duży wpływ będzie miała ta stacja na dzieciaki z naszego kraju, to ostatecznie wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Jakiś czas temu miałem przyjemność napisać tekst o największych hitach z Fox Kids, które mogły ulec zapomnieniu. Początkowo chciałem dodać w poprzednim zdaniu, iż „miałem przyjemność napisać dla Was…”, ale szybko się zreflektowałem, iż stworzyłem tamten wpis również dla siebie. Była to cudowna podróż w przeszłość i odmęty nostalgii, która pozwoliła mi przypomnieć sobie beztroskie lata bycia dzieciakiem.
A to zawsze niezwykle miła sprawa. Przyznacie pewnie, że Wy również macie słabość do takiego odpływania myślami. Daje to po prostu całą masę frajdy i pozwala niejako oderwać się od niekiedy szarej codzienności. Tym lepiej, że w czasach mojego dzieciństwa w telewizji u dziadków było więcej kanałów, niż tylko Fox Kids. A jednym z tych, które robiły największy szał, był zdecydowanie Cartoon Network.
Mam tu na myśli lata dziewięćdziesiąte, choć już teraz wiem, że przy okazji moich nostalgicznych podróży wrócimy jeszcze do większej liczby kanałów, a także kolejnych dekad. Tym razem zajmijmy się jednak wspomnianym programem i jego pierwszymi latami istnienia w naszym kraju. Nie mam żadnych wątpliwości, że większość z Was rozpozna lwią część pozycji zawartych w zestawieniu. A zaczniemy od prawdziwego hitu.
Laboratrium Dextera
Jestem przekonany, że nie potrzebujecie nawet zamieszczonej poniżej czołówki z kultową, enigmatyczną muzyką, aby przypomnieć sobie, jak brzmiała. Bardzo udana kreskówka o ponadprzeciętnie mądrym dziecku, które wykazuje się inteligencją znacznie przekraczającą swój wiek. Dzień w dzień ostro haruje, by uczynić swój świat lepszym, ale musi się przy tym mierzyć z wieloma przeciwnościami - w tym także ze swoją siostrą.
Flinstonowie
Yabba-Dabba-Doo! Sama kreskówka jest oczywiście znacznie starsza niż Cartoon Network, ale to ta stacja pozwoliła poznać ją szerszej publiczności w naszym kraju. I było to ogromne szczęście dla młodych widzów, albowiem zaoferowano nam dziesiątki odcinków kapitalnej zabawy w prehistorycznym i komicznym świecie. Fred Flinston już na zawsze pozostanie ikoną animowanych produkcji - w pełni zasłużenie.
Jetsonowie
A jeśli klimat dinozaurów i domów z kamienia niekoniecznie do Was przemawia, to może warto dać szansę podobnej produkcji od tych samych twórców, ale z zupełnie innego bieguna? Rodzinka Jetsonów żyje bowiem w odległej przyszłości, gdzie samochody napędzane siłą nóg zastąpiono latającymi statkami i międzyplanetarnymi podróżami. Choć miała mniej fanów od pierwowzoru, wciąż bardzo cieszyła.
Krowa i Kurczak
Pod koniec lat 90. nie brakowało także pozycji, które dziś mogłyby nie przejść. Jedną z nich jest choćby opowieść o nietypowym rodzeństwie - amorficznej Krowie i amorficznym Kurczaku. Dlaczego miałyby problem z trafieniem do telewizji? Przez swoją głupkowatość. Jakkolwiek by nie wychwalać tej pozycji, jedno trzeba przyznać bez ogródek - humor bazował tu na naprawdę prostych schematach. A może właśnie to wpływało na fenomen?
Atomówki
Prawdziwy hit, który kojarzy chyba każdy. Twórcy pokazali, że można stworzyć projekt, w którym wymiatają dziewczyny i nie iść w stronę pewnego pastiszu. Ich przygody oglądało się ze sporym zainteresowaniem i trzeba przyznać, że choć niekiedy były stosunkowo powtarzalne, to oferowały naprawdę masę fenomenalnej frajdy. A projekty przeciwników zdawały się robione przynajmniej po „śmiesznych papierosach”.
Jam Łasica
Ten tytuł niejako przypomniał mi wspomnianych chwilę wcześniej „Krowę oraz Kurczaka”. Bazował na podobnym humorze i oferował zbliżoną formułę odcinków oraz przygody. Niemniej, dobrze było czasem pośmiać się z Łasica i jego kumplami. Pamiętam, że w pewnym momencie serial puszczany był wyłącznie wieczorami, a wtedy nocowanie u dziadków zawsze zawierało w sobie obowiązkowy maraton tego absurdu przed snem.
Johny Bravo
Ależ ja to uwielbiałem! Ileż z tym powstało memów oraz przeróbek w postaci wideo. Zresztą, każdego, kto pamięta erę „Wielkiego Mixu YouTube”, na pewno do dziś lekko bawi używanie popularnego „Lubię Placki”. Opowieść o samozwańczym maczo, którego głównym celem było wyrywanie kolejnych dziewczyn, dziś kreskówka mogłaby zostać odebrana nieco kontrowersyjnie. Wtedy jednak stanowiła naprawdę przyjemne zabicie czasu.
Miś Yogi
Kolejna głośna pozycja, ale chyba ze wszystkich wspomnianych, ta kierowana była do najmłodszych widzów. Właściwie nawet teraz jestem w stanie odtworzyć w głowie ten kojący głos tytułowego miśka, który zawsze mnie uspokajał. Przygody nie były tu bynajmniej dynamiczne i pełne akcji, ale pozwalały spędzić naprawdę udany czas z przyjaciółmi w kolorowym lesie. Pamiętacie ten tytuł?
Ed, Edd i Eddy
Prawdziwa gratka dla każdego. Właściwie od przedszkola byłem ogromnym fanem przygód trzech nietypowych bohaterów, którzy bynajmniej nie uosabiali cech rycerzy na białych koniach. Byli bardzo głupkowaci, nie brakowało im durnych pomysłów i właściwie częściej wpadali w problemy, niż je rozwiązywali. Mimo wszystko każdy kolejny odcinek zdawał się lepszy od poprzedniego, przez co trudno było się na długo oderwać.
Chojrak - tchórzliwy pies
Najlepsze zostawiłem na koniec! Jest to jedna z tych kreskówek, które najlepiej pokazały, w jaki sposób można zrobić komedię z naprawdę mocnymi segmentami horroru. Bo nie uwierzę, że był jakiś dzieciak, który chłonął przygody fioletowego i pokracznego psiaka, a przy tym nie bał się monstrów tworzonych przez studio odpowiedzialne za ów serial. Niektóre do dziś budzą we mnie pewna formę niepokoju. I to chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę zostawić takiemu serialowi. Polecam naprawdę bardzo mocno!
Przeczytaj również
Komentarze (113)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych