Uncharted nowej generacji - co, gdzie, jak, kiedy?
Ubiegłoroczny owoc kilkuletniego, tytanicznego wysiłku Naughty Dog nadal smakuje wybornie. The Last of Us: Part II wręcz bardziej uatrakcyjniono na drodze nowogeneracyjnej aktualizacji. Wreszcie nadeszły oficjalne znaki dla dalszego wsparcia najmocniej spolaryzowanego przedstawiciela gier action-survival. Przygoda, która niebawem ma szansę zostać produktem dla wieloosobowej rozgrywki - skutecznie podtrzymującej wciąż długi żywot oryginału.
W zasadzie, nadal to robi. Filar kreatywności rodziny Sony i PlayStation tworzy wieloosobowy content dla ostatniego dzieła. Zapewne jedynie część ekipy została w tym celu oddelegowana. Kilka dni temu mogliśmy ujrzeć oferty pracy studia za pośrednictwem mediów społecznościowych. Tryb sieciowy pierwszej części nadal cieszy się zainteresowaniem, lecz pozostali tutaj raczej bardziej oddani gracze. Niedawno postanowiłem rozegrać po latach kilka partii. Cóż, nie miałem zbyt szerokiego pola manewru.
Fanatyczni wymiatacze zwyczajnie przypinają do muru garstkę świeżaków chcących zaangażować się w grę. The Last of Us to nie jedyne danie główne w katalogu studia. W końcu przyjdzie czas na kolejną, być może bardziej groteskową lub mniej, podlaną mocno przygodowych klimatem opowieść z cyklu Uncharted. Historia głównego bohatera według bogatej w treść, czwartej odsłony, zakończyła się. Zaginione Dziedzictwo ujęło temat na świeżo, nieco ubarwiając nie tyle styl narracji, co eksploracji. PlayStation 5 stwarza zespołowi totalnie nowe, mniej ograniczone możliwości.
Dojrzała przygoda?
Wielu z naszych czytelników doskonale zna przedmiot dzisiejszego wpisu. Bohater Uncharted, sam Nathan Drake (Nolan North) sięga inspiracjami niezapomnianym cyklem Jackass. Drake'a stworzono nieco na podobieństwo Johna Knoxville, jedną z gwiazd szalenie popularnego dawniej show. Jego aparycja, mowa ciała, styl wypowiedzi pół-żartem, pół-serio wprawdzie nieco ujmował powadze serii, lecz to stanowiło o jej uroku. Kwestia dotyczy bardziej oryginalnej trylogii z najlepszych lat PlayStation 3. Tamtejszy, wręcz disneyowski folklor mocno kontrastuje z "powagą" utrzymaną u Kresu Złodzieja. Tak, czwarta i zarazem finałowa część historii interaktywnego wcielenia Northa to festiwal, w którym chwile rozterki przekomarzają się z filmowym akcyjniakiem. Wszystko relacjonowane lekkim stylem The Last of Us. W końcu to reżyserki debiut Druckmanna w tym uniwersum.
Czy po niebotycznie ponurym, trudnym i dosadnym charakterze The Last of Us: Part II chcielibyśmy kolejnego, zbliżonego tonem blockbustera? Uncharted 4 czy też Zaginione Dziedzictwo emanowały nieco większą powagą, lecz nadal przy zachowaniu najbardziej charakterystycznych elementów decydujących o medialnym sukcesie cyklu. Nie ukrywajmy, że jednym z marketingowych filarów stanowi sfera wizualna. Naughty Dog Game Engine 4.0 zabłysnął przy okazji czwartej iteracji serii. Do dzisiaj zresztą robi niemałe wrażenie. Punktem kulminacyjnym stało się oczywiście wydanie ubiegłorocznego, przedostatniego hitu na wyłączność PS4. Kreacja nowej wersji Uncharted jest raczej pewna. Chociaż od kilku miesięcy trwają twarde spekulacje dotyczące wejścia studia w kompletnie nowy, niezwiązany z wcześniejszymi osiągnięciami projekt. Problem w tym, że cykl zapoczątkowany w 2007 roku zdobył bardzo szerokie grono interesantów.
Choć nie brakuje również stanowczych przeciwników. Sytuacja z hejtem nasiliła się zwłaszcza po premierze Uncharted 2: Among Thieves (2009). Nie brakowało oczywistych porównań do zbliżonego gatunkiem Gears of War od Epic Games. Graczom nie odpowiadał przede wszystkim kapiszonowy model wymiany ognia. Być może, coś w tym jest. I nadal jest to element wymagający od Naughty Dog poprawy na peryferiach obecnej już generacji. W gruncie rzeczy, wystarczy przenieść model walki bronią konwencjonalną wprost z The Last of Us 2. Studio bardzo często umiejętnie zapożycza mechaniki z poprzednich gier. Przypomnijmy sobie Zaginione Dziedzictwo i sposób eksplorowania mapy na własną rękę, następnie zestawmy to z najbardziej otwartym fragmentem postpandemicznego Seattle. Jak na dłoni. Nie chciałbym jednak aby Uncharted kiedykolwiek poszło w kierunku całkowicie otwartego świata. Trend nasilił się zwłaszcza w poprzedniej kadencji PS4/Xbox One.
Kolejna przygoda?
Biorąc pod uwagę całość Uncharted, najchętniej odświeżaną przeze mnie odsłoną okazała się Fortuna Drake'a. Czy to z nostalgicznych pobudek? A może raczej z pierwszej, niespotykanej później tendencji na tle reszty marki? W końcu mamy tutaj zachowaną złotą zasadę czasu, miejsca i akcji. Coś, co uzyskano dopiero w Zaginionym Dziedzictwie. Niedawno mówiono o pełnej renowacji pierwszego The Last of Us. Czy idąc dalej tym tropem, remake Uncharted byłby jakąś receptą na sukces? Oprawa nowej generacji, szereg dodatkowej zawartości, zbliżony o krok do realizmu model wymiany ognia. Fortuna Drake'a generalnie mocno zyskałaby na uroku z uwagi na teren - dżunglę. Na PlayStation 5 to byłoby naprawdę coś. Marka od zawsze słynęła z topowego wykonania, podobnie jak większość poprzednich gier studia.
W połączeniu z odpowiednim, narracyjnym tonem - otrzymywaliśmy produkty zgodne z wieloletnią dewizą firmy. "Przebijać samych siebie" - tak wielokrotnie w wywiadach powtarzał m.in. Evan Wells, piastujący stanowisko CEO Naughty Dog. Jeśli kolejne Uncharted faktycznie powstaje to czy deweloper pójdzie śladem Kresu Złodzieja, zdecydowanie najlepszej z odsłon? Dlaczego najlepszej? Zakorzenionej częściowo w historii Joela oraz Ellie, co widać często w trakcie rozgrywki. Dawniej Uncharted kojarzono wyłącznie z iście filmową przygodą, wypełnioną humorem, sarkazmem i młodzieńczym heroizmem. "Mamy szczęście, że Sony daje nam możliwość wyboru" - stwierdził sam Druckmann. Swoboda twórcza to niebywale ogromny atut na drodze osiągania kolejnych, ambitnych celów. Obsada jest nadal bogata. Ciekawym scenariuszem wydaje się prequel z udziałem Sully'ego.
Prequele czy tzw. interquele to mimo wszystko budowanie fabularnych pomostów. Wciąż na ławce rezerwowych zasiada Samuel Drake. Reżyserzy dali mu swoje pięć minut w Zaginionym Dziedzictwie. Posłużę się jeszcze jedną kwestią na koniec wpisu. Finał serii jednoznacznie otwiera możliwości dla nowych pokoleń cyklu. To całkiem interesująca perspektywa w ramach odskoczni od Tomb Raider. Nieprędko poznamy zamiary studia co do przyszłości marki. Ta z kolei wydaje się zbyt lukratywna aby Sony nagle poprzestało na możliwości wygenerowania potężnych zysków. Naughty Dog jest wisienką na torcie PlayStation. Podejrzewam, że nawet gdyby zespół poszedł śladem gier niezależnych, nikt na wyższych szczeblach Sony nie blokowałby projektu. Kolejne, tym razem w pełni next-genowe Uncharted jest niczym więcej niż tylko kwestią czasu. Myślę, że odkrywanie historycznych tajemnic przypadnie nam na początek 2023 roku. Gotowi?
Przeczytaj również
Komentarze (59)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych