Dziesięć filmów, które najlepiej przewidziały technologie przyszłości

Dziesięć filmów, które najlepiej przewidziały technologie przyszłości

Dawid Ilnicki | 04.09.2021, 10:00

Choć od filmów z gatunku science-fiction nie oczekujemy tego, że pokażą nam one jak będzie wyglądała przyszłość, zwykle traktując je jako czystą rozrywkę, kilku udało się ją przewidzieć. W wielu z nich znajdziemy bowiem wynalazki, mocno przypominające dobrze nam dziś znane przedmioty, inne pokazują pewne zjawiska, które jeszcze kilka dekad temu byłyby trudne do wyobrażenia.

W ostatnich latach trudno oprzeć się wrażeniu, że współczesna filmowa fantastyka niemal wyłącznie karmi się nostalgią za czasami minionymi albo też przetwarza dobrze znane nam od dziesięcioleci pomysły, z rzadka dodając do nich oryginalne elementy. Dobrze pokazuje to przykład “Reminiscencji”, pełnometrażowego debiutu reżyserskiego Lisy Joy, znanej przede wszystkim jako współautorka interesującego serialu “Westworld”. Niestety twórcy najnowszej produkcji zdają się wyłącznie pławić we wspomnieniach. Trudno by było inaczej, skoro za najbardziej rewolucyjny wynalazek uchodzi machina, potrafiąca cofnąć człowieka do dowolnie wybranego momentu z przeszłości. Końcówka tej produkcji zakrawa już zaś na kompletną kapitulację, sugerując, że najlepszym wyjściem na zmagania z codziennością jest zamknięcie się w świecie swych własnych wspomnień. Stanowi ona również doskonałą metaforę filmowej popkultury ostatnich lat, której twórcy parają się głównie przetwarzaniem elementów, upodabniających nowe produkcje do starych hitów z lat 80. i 90. I to nawet gdy mowa o ekranizacji wywrotowej i interesującej powieści jak “Ready Player One” Ernesta Clyne’a.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy zatem doczekamy się jeszcze wizjonerskiej, filmowej fantastyki, która nie tylko zachwyci pod względem wizualnym, ale też pokaże możliwe etapy dalszego rozwoju ludzkości? A może wszystko co ludzkość miała do wynalezienia już zostało wynalezione i teraz pozostaje nam jedynie zabawa kolejnymi wariantami tych samych technologicznych zabawek? Niezależnie od tego jak odpowiemy na te pytania, warto przypomnieć o produkcjach, którym udało się do pewnego stopnia przewidzieć przyszłość lub nawet wpłynąć na jej kształt, podsuwając inżynierom pewne idee. Na przygotowanej przez nas liście są dzieła, które jako pierwsze pokazywały użycie pewnych wynalazków, a także takie w których wiedzieliśmy wykorzystywanie przyszłych, realnych technologii w najpełniejszy sposób.

Metropolis

Ponad dwugodzinne arcydzieło niemieckiego ekspresjonizmu, w reżyserii Fritza Langa, jest jednym z przełomowych filmów, nie tylko dla filmowej fantastyki. To właśnie “Metropolis” po raz pierwszy pokazało na ekranie robota, skonstruowanego przez głównego bohatera w taki sposób, by jak najbardziej przypominał człowieka. Od czasu realizacji wspomnianego dzieła minęły długie dziesięciolecia, naznaczone kolejnymi wizjami androidów, które coraz trudniej było odróżnić od ludzi (“Blade Runner”, “Ex Machina”); nie ulega jednak wątpliwości, że podwaliny pod tego rodzaju twórczość położył obraz z 1927 roku. 

Odyseja Kosmiczna 2001

Owoc niezwykle długiej i wyczerpującej współpracy dwóch wielkich umysłów: reżysera Stanleya Kubricka i pisarza Arthura C. Clarke’a, przyniósł niezwykle plastyczną wizję, która po dziś dzień robi niezwykłe wrażenie, nawet na małym ekranie. Niejako przy okazji wszelkich rozważań na temat miejsca człowieka we wszechświecie, dziełu z 1968 roku udało się przewidzieć kilka dzisiejszych wynalazków. Takim są niewątpliwie wideokonferencje, które do powszechnego obiegu weszły na długo po premierze dzieła Kubricka, a także sztuczna inteligencja, której można wydać polecenie za pomocą głosu. 

Sieć 

Obraz Sidneya Lumeta z pewnością nie wymyślił żadnej technologii przyszłości. W niezwykle sugestywny sposób pokazał jednak sprzężenie współczesnych społeczeństw z goniącymi za największą sensacją mediami. Głównym bohaterem obrazu jest prezenter Howard Beale, który ma stracić pracę z powodu dużego spadku oglądalności swego telewizyjnego show. W mającej być jego ostatnią, audycji daje upust złości na otaczającą go rzeczywistość, co niespodziewanie przynosi mu sławę, ale też nakręca zainteresowanie coraz ostrzejszymi wydaniami jego programu. Obecnie film ten niewątpliwie trąci myszkę i to podwójnie: z jednej strony bowiem telewizja doszła, i to już w końcówce poprzedniego wieku, do takiego ekstremum, że to co oglądamy w “Sieci” wygląda wyjątkowo grzecznie. Z drugiej kompletnie zmieniło się nam w ostatnim czasie otoczenie medialne. Obraz Lumeta warto jednak pamiętać jako ten, który dość dobrze rozpoznał początki funkcjonowania wielu obecnych patologii.

Star Trek: Motion Picture

W tym przypadku mamy do czynienia z cyklem, który nie tylko przewidział stworzenie nowego wynalazku, ale wręcz zainspirował do jego realizacji. Wynalazca pierwszego telefonu komórkowego Martin Cooper, pracujący dla firmy Motorola, sam przyznawał się do inspiracji, obecnym jeszcze we wcześniejszej serii telewizyjnej, przenośnym urządzeniem do wykonywania rozmów na odległość, które pokazano w dziele fabularnym z 1979 roku. Choć rzeczone urządzenie zostało wynalezione kilka lat wcześniej, jego obecność w filmie była dowodem na to, że obrazy science-fiction potrafią inspirować do zmiany rzeczywistości.  

Blade Runner

Dość luźno oparty na powieści Philipa K. Dicka, film Ridleya Scotta z jednej strony podąża drogą wyznaczoną przez wspomniane już w tym artykule “Metropolis” Fritza Langa, z drugiej jednak dokłada niezwykle istotne elementy, sprawiające, że do dziś uchodzi za wizjonerskie dzieło. Nieprzypadkowo współcześnie chwali się jego oprawę wizualną, niezwykle sugestywną kreację świata przyszłości, która - w pewnej mierze oczywiście - okazała się zapowiedzią tego co oglądamy, we współczesnych nam miastach. Mowa tu przede wszystkim o ogromnych reklamowych billboardach, spotykanych obecnie we wszystkich największych, światowych metropoliach, przez które niestety nie podróżujemy w latających samochodach.  

Kosiarz umysłów

Gdy mowa o filmach, które w jakimś stopniu przewidywały wirtualną rzeczywistość przed latami 90., należy wymienić przede wszystkim znakomite “Tron” i “Brainstorm”. To jednak dopiero film Bretta Leonarda, wcale nie oparty na prozie Stephena Kinga (fabuła ma bowiem więcej wspólnego choćby z “Kwiatami dla Algernona”), w pełni pokazał możliwości jakie otwierają się przed VR w przyszłości, oczywiście ostrzegając przed nimi w tonie wręcz kipiącym od zwyczajowego w tych latach dydaktyzmu. Wizja ta była -  jak na ówczesne czasy -  znakomita i mimo wielu późniejszych, dużo lepiej zrealizowanych produkcji o podobnej tematyce, film z Pierce’m Brosnanem i Jeff’em Faheyem pamięta się do dziś.

System 

Coś co w latach 90. było dość niepozornym akcyjniakiem, korzystającym przy okazji z wielkiej popularności literatury określanej wtedy mianem “techno-thrillera”, dziś wygląda jak całkiem zgrabne przedstawienie problemów współczesnego Internetu. I to w czasach, w których wielka globalna sieć, oplatająca świat, była w zasadzie tylko ideą. Choć bohaterka, grana przez Sandrę Bullock, posługiwała się jeszcze nośnikami, których dzisiejsi nastolatkowie zapewne w ogóle by nie poznali, zmagała się ona z jak najbardziej współczesnymi problemami, takimi jak choćby kradzież tożsamości. Tym wszystkim, przed czym w niemal codziennych wiadomościach ostrzegają nas nasze banki. 

Terminator

Choć naszych miast nadal nie zaludniają bojowi funkcjonariusze policji, broniący obywateli przed przestępcami, na wzór tych z kolejnych części “Robocopa”, a złoczyńcy nie mogą się posłużyć modelami androidów, takich jak legendarny Terminator z filmu Camerona, wspomniany klasyk sci-fi z 1984 roku jednak przewidział przyszłość. Mowa tu jednak o samym początku i używaniu przez Skynet w wojnie z ludzkością bezzałogowych statków powietrznych, na wzór dzisiejszych dronów bojowych. Te weszły do powszechnego użytku w zasadzie dopiero po 9/11. 

Telemaniak

Kompletnie zintegrowany system łączący telewizor, telefon i komputer to dziś absolutny standard, który jednak w filmie Bena Stillera z 1995 roku był jedynie interesującym pomysłem, mogącym się ziścić w dalekiej przyszłości. Słynne słowa, granego przez Jima Carreya, Chipa Douglasa obiecywały możliwość zobaczenia Luwru na jednym ekranie, podczas oglądania starć pato-celebrytów na drugim. Grania w Mortal Kombat ze swym kolegą z Wietnamu i robieniu zakupów w domu. Serio?! Co za nuda…

Powrót do przyszłości II

Wymienianie, równie dobrego jak pierwowzór, sequela do wielkiego hitu w reżyserii Roberta Zemeckisa w kontekście filmów, które przewidziały wielkie technologie przyszłości, jest obarczone pewnym ryzykiem. Mówimy tu w końcu o obrazie, który przewidywał, że w przyszłości ludzie będą latać samochodami, a do ich dyspozycji będzie również spełniająca podobne zadania deskorolka. Te i inne wizje wspomnianego dzieła z 1989 roku kompletnie się nie sprawdziły, stając się podstawą do poczucia “nostalgii za przyszłością”, biorącej się z nieobecności w rzeczywistości elementów, które dobrze znaliśmy właśnie dzięki starym wizjom filmowym, z końcówki XX wieku. Mimo tego i wspomnianej produkcji Zemeckisa udało się przewidzieć przyszłości: w scenie, w której obserwujemy ludzi ubranych w coś co bardzo mocno przypomina projekt Google Glass i spełnia podobne zadania. 

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper