OLED, LED czy QLED? - jaki telewizor wybrać?
Mamy na rynku wiele różnych rodzajów telewizorów, które możemy dzisiaj postawić w naszym salonie. Na sklepowych półkach uśmiechają się OLEDy, LEDy, QLEDy, ale są też MiniLEDy, a będą jeszcze MicroLEDy przy czym Sony produkuje Crystal-LEDy. Od ilości tego nazewnictwa można dosłownie dostać kręćka, dlatego dzisiaj pokrótce omówimy, co czym jest i które rodzaje TV warto brać pod uwagę w pierwszej kolejności.
Wybór telewizora w dobie konsol nowej generacji nie jest taki prosty. Musimy pamiętać, żeby spełniał on podstawowe wymagania, czyli miał przynajmniej jedno złącze HDMI 2.1, które wspiera rozdzielczość 4K w połączeniu ze 120 Hz matrycą. Do tego przyda się VRR oraz ALLM, wysoki współczynnik HDR, niskie opóźnienia i ewentualne dodatki, które poprawią nasz komfort zabawy. Mowa, rzecz jasna, o upłynniaczach rozgrywki, ale też wsparciu różnego rodzaju technologii jak Dolby Vision czy Dolby Atmos. Niezależnie od naszych możliwości finansowych, jeżeli celujemy w TV dla PS5 lub Xbox Series X, musimy liczyć się z wydatkiem powyżej 3000 zł za odbiornik, który spełnia wszystkie, lub zdecydowaną większość powyższych warunków. Omówmy sobie pokrótce, czym różnią się od siebie poszczególne rodzaje TV.
LED - absolutna podstawa telewizorów LCD
Zaczniemy od standardu, który świadomych użytkowników będzie najmniej interesować w kontekście grania na next-genach. Takie "zwykłe" telewizory LCD LED nie mają zbytnio czym zachwycać. Doskonale nadają się do oglądania telewizji i okazjonalnego grania np. na konsolach PlayStation 4 albo Xbox One. Nie zachwycają czernią, zazwyczaj brakuje im wsparcia dla najnowszych technologii i często mają 50 Hz matryce. Są za to dobrze i rozsądnie wyceniane. Można na nich komfortowo obejrzeć dynamiczny sport, wspierają też SmartTV i wyświetlają atrakcyjny obraz przy jasnym, oświetlonym pomieszczeniu. Wspierają 4K, bo modele obsługujące maksymalnie rozdzielczość 1080p są dzisiaj zdecydowaną rzadkością. Tego typu matryce są obecne na rynku od kilkunastu lat. Pierwszy taki telewizor wprowadziło do sklepów Sony w 2004 roku - kosztował bagatela aż 15 tysięcy dolarów.
Od zwykłych ekranów LCD, LED wyróżniają się w zasadzie tylko zmianą zastosowanego podświetlenia. Tradycyjne lampy fluorescencyjne z zimną katodą (wypełnione gazem szlachetnym) zastąpiono diodami LED (Light-Emitting Diode). Początkowo zestaw diod zamieszczano bezpośrednio za wyświetlaczem, ale po jakimś czasie, w celu odchudzenia telewizorów, zaczęto stosować podświetlanie zwane Edge-LED. Polega to na podziale systemu diod na strefy, których ilość jest limitowana. Za matrycą może być zatem, dla przykładu 16 stref w ułożeniu 4x4, gdzie każdy z tych obszarów można wygasić niezależnie od siebie. Ma to pomóc w uzyskaniu wyższego kontrastu i głębszej czerni, ale jak pokazują niezależne testy - dzisiaj ta technologia jest już przestarzała i wykorzystywana jedynie w najtańszych telewizorach na rynku. Edge-LED z czasem zyskało odmianę Edge Lit-LED, gdzie diody umieszcza się krawędziowo, co pozwalało na atrakcyjne wyszczuplenie telewizora. Niestety, wtedy wyraźnie widoczne były jaśniejsze boki wyświetlacza.
QLED - dodatek w postaci nanocząstek czyli kropek kwantowych
QLED wielu z Nas kojarzy bezpośrednio z telewizorami Samsunga, ale o dziwo, to nie oni jako pierwsi pokazali tego typu urządzenia na rynku. Uczyniła to firma Sony, w 2013 roku, gdy do sprzedaży wprowadziła model TV LED wyposażony w dodatkową warstwę kropek kwantowych. To pozwoliło na zdecydowaną poprawę nasycenia kolorów i zwiększenie jasności. Niedługo później koreański Samsung przedstawił światu swoje modele TV wyposażone w dodatkową warstwę małych nanocząsteczek i uczynił z tego swój sztandarowy produkt premium. Kropki mają średnicę od 2 do 10 nanometrów. W wyniku podświetlenia, dają różne kolory w zależności od ich wielkości. Najmniejsze świecą na niebiesko, największe na czerwono. Telewizory QLED potrafią dzięki temu dostarczyć o wiele szerszy zakres palety barwnej, bazując na niebieskich diodach LED, niż robią to tradycyjne panele LED oparte na białych diodach. QLED w każdym aspekcie będzie lepszy do tradycyjnego LCD LED, także pod względem jasności, a co za tym idzie, jakości wyświetlanego HDR.
MiniLED - najnowsze telewizory na rynku wyciskają z LEDów siódme poty
Jakiś czas temu chińska firma TCL zaprezentowała pierwszy na świecie telewizor korzystający z technologii MiniLED. Model X10 wykorzystywał w tym celu znacznie mniejsze od klasycznych, diody LED, które pozwalają na dużą poprawę kontrastu i głębokości czerni, zbliżając się nawet do poziomu matryc OLED. W pierwszym modelu TCL zainstalowano aż 800 stref możliwych do wygaszenia, ale to nie koniec, bo tegoroczne i przyszłoroczne modele będą ich miały ponad 2500. W zeszłym roku pojawiły się z kolei informacje, że chińskie przedsiębiorstwo Hisense pracuje już nad telewizorem wyposażonym w aż 2 miliony stref wygaszania! Brzmi to absolutnie kosmicznie. W porównaniu do najlepszych nawet paneli LED, technologia MiniLED pozwala na znacznie lepsze rezultaty. Samsung wprowadził w tym roku do sprzedaży modele NEO QLED, czyli urządzenia wyposażone w matryce podświetlane diodami MiniLED z dodatkową warstwą kropek kwantowych. Daje to doprawdy rewelacyjne parametry matrycy.
Sony, które pracuje nad swoją technologią Crystal-LED, opartej na MicroLEDach, w 2019 roku poinformowało, że telewizory przeznaczone na rynek biznesowy, kinowy i medialny będą wyróżniały się maksymalną jasnością dochodzącą do 1000 nitów, kontrastem na poziomie 1000000:1 i blisko 140% pokryciem palety barw sRGB. Najtańszy, 146" model wyceniano wtedy na 1,5 miliona złotych. Panele MicroLED, które wejdą do telewizorów dla konsumentów już niedługo, są kolejnym udoskonaleniem technologii LED - jak sama nazwa wskazuje, diody będą jeszcze mniejsze od MiniLED. Pozwoli to na znaczną poprawę kontrastu, kolorów, głębokości czerni czy zwiększenie liczby stref wygaszania. Telewizory MicroLED będą mieć fantastyczną jasność, a przy tym niezwykle cienką budowę. Jakością obrazu, pod względem czerni, bardzo mocno zbliżą się do paneli OLED, a pod względem HDR czy jasności zdecydowanie je przebiją. Ponadto nie będą podatne na wypalanie i praktycznie wyeliminują jakiekolwiek smużenie.
OLED - matryca organiczna, czyli magia, która do dziś pozostaje niedościgniona
OLED to obecnie najbardziej pożądane wśród graczy matryce na rynku. Głównie dlatego, że gwarantują absolutnie nieskończony kontrast i idealną, przepiękną czerń. Dzieje się tak dlatego, że matryce OLED (Organic Light Emitting Diode) wyposażone są w zestaw półprzewodników zbudowanych z cząsteczek organicznych. Dostarczaną do matrycy energię elektryczną przetwarzają w energię świetlną. Półprzewodnikowy OLED składa się z katody, warstwy emisyjnej, warstwy przewodzącej oraz anody. Całość osadza się zazwyczaj na szkle w przypadku telewizorów. Niewielka liczba koniecznych do działania elementów pozwala do granic możliwości odchudzić obudowę w jej górnej części sprawiając, że OLEDy są przepiękne, cienkie i zachwycające. Szczególnie gdy wszystkie elementy do obsługi TV, w tym komplet złączy, znajdują się w osobnym boksie.
Matryce OLED przeznaczone dla konsumenckich TV konstruuje się ze specjalnych, zdolnych do emisji światła polimerów, takich jak poliacetylen, politiofen lub poliparafenylen albo, zastosowany jako pierwszy, w laboratorium Cavendisha na Uniwersytecie Cambridge w 1989 roku, polifenylenowinylen. OLEDy charakteryzują się doskonałymi kątami widzenia, świetnymi kolorami, kapitalną czernią (bo każda z diod organicznych bez prądu po prostu gaśnie, a matryce LED zawsze w jakiejś formie będą podświetlane w danej strefie) i doskonałymi, ostrymi czcionkami. To ich największe i najbardziej istotne dla graczy zalety. Gdy choć raz ujrzymy obraz z jakiejś gry na PS5/XSX odpalony na dobrym telewizorze OLED, trudno nam będzie wrócić do klasycznego LED, chociaż modele MiniLED również potrafią już zachwycić pod tym względem.
Jeśli jednak oczekujecie dzisiaj najlepszej możliwej jakości obrazu, mocno rekomenduję albo OLED albo NEO QLED, przy czym każdy z nich ma swoje wady i zalety. Modele Samsunga dostarczą lepszy HDR i piękniejsze kolory (bardziej nasycone), ale nie wspierają Dolby Vision. Z kolei OLEDy od LG (czy pozostałych producentów) podatne będą na wypalanie (rzadko jednak spotykane, tylko w specyficznych okolicznościach), mają bardziej naturalne, mniej nasycone kolory i niższą jasność, a co za tym idzie - gorszy HDR. Chociaż w połączeniu z głębokością czerni i kosmicznym kontrastem potrafią niejednokrotnie zachwycić oglądającego. Najlepiej kierujcie się dostępnym budżetem i przeznaczeniem docelowym takiego odbiornika. Do usłyszenia!
Przeczytaj również
Komentarze (142)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych