PlayStation 5 - cięcie, mamy to!

PlayStation 5 - cięcie, mamy to!

Krzysztof Grabarczyk | 11.09.2021, 11:00

Sony jest mimo wszystko, ciekawym korporacyjnym przypadkiem. Koncern trend po trendzie, ustanawiał nowe formy tzw. zysku wtórnego. Wcale nie rozchodzi się o nieprzychylny producentom rynek gier używanych, lecz kosmetyczny recykling. A chyba nie ma nic bardziej zbliżonego do owego stwierdzenia, niż słynne, remasterowane edycje. 

Zaczęło się od skromnej kosmetyki największych perełek wywodzących się z ery PlayStation 2. Kolektyw gier Fumito Uedy rozpoczął nowy segment wydawniczy, który przez lata zyskał na dużej popularności. Kiedy uznane, ukochane tytuły zaczęły już przegrywać z czasem, najmowane studia decydowały o nadaniu im drugiej młodości. Kto z nas chętnie nie powracał do The Last of Us: Remastered? A to tylko jeden z głośniejszych, bardziej udanych przykładów. Obserwując pole skutecznego odświeżania i ponownej sprzedaży znanych gier, byliśmy ciekawi czy to kiedykolwiek ustanie w obecnej formie. Naprzeciw wyszła inicjatywa Microsoftu wraz z propozycją usprawnionej, wstecznej zgodności. Remastery jakby przestały mieć rację bytu, jednak konkurencja - ponownie - umknęła pod radem nazewnictwa. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Kamera...akcja!

PlayStation 5 - cięcie, mamy to!

Wzorem literackim dotrzyjmy do miejsca, w którym diabeł mówi "Dobranoc". Proceder reżyserkich edycji dopiero nabiera oczekiwanego rozpędu. Tym samym, następuje owe "przejście pod radarem", o którym wspominałem kilka akapitów wcześniej. Jak bowiem sprzedawać edycje zremasterowane w czasach nowogeneracynych aktualizacji? Gracze zostali przyzwyczajeni do darmowych udogodnień. Sprzedaż zremasterowanych wersji byłaby aż nadto kwestionowana. Od czego więc mamy działy marketingu oraz promocji? Wystarczyło odpowiednie nazewnictwo, w końcu Director's Cut brzmi szczyptę dumniej niż Remastered, zgodzicie się? 

Istnieje w katalogu Sony część gier zasługujących na tzw. "drugą szansę". Niebawem na rynek trafi usprawnione Death Stranding. Produkt w pewnym sensie ponadczasowy. O superlatywach gry mogliście przeczytać niejeden wpis z mojej strony. Sam uważam, że otoczony mistycznym pejzażem, wielki projekt sygnowany nazwiskami Kojimy, Reedusa czy del Toro został niedostatecznie doceniony. Sony nie ustaliło również wygórowanej ceny. Być może z powodu mniejszego pokładu bonusowej zawartości. Mimo wszystko, kosmetyka powinna być wykonana nieodpłatnie. Stało się inaczej. Zatem jak widzimy, rynek remasterów nie zniknął na dobre. I prędko nie zniknie. Kwestią czasu pozostają zapowiedzi kolejnych "renowacji" z nowej/starej inicjatywy. Nadmienię chociażby The Last of Us: Part II. Niedawno Naughty Dog ogłosiło zatrudnienie na potrzeby rozgrywki sieciowej. 

Historia przeznaczona dla jednego gracza jest raczej kompletna, więc nie zanosi się na kolejne fabularne rozszerzenie. Być może wkradnie się nutka hipokryzji z mojej strony, lecz nie pogardziłbym reżyserskim wydaniem postpandemicznej epopei w Seattle. Podobnie jak część z Was chciałaby podobnej inicjatywy dla God of War lub innego Days Gone. Choć tutaj oba tytuły doczekały się darmowej aktualizacji. Wersje reżyserskie pojawiły się dość szybko, lecz czy równie szybko zanikną w wydawniczych odmętach? Jak zawsze, zweryfikuje czas. 

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper