Sex Education (2019), sezon 3 – recenzja serialu (Netflix). Komunikacja przede wszystkim
Jak wiadomo, dość często narzekam w swoich recenzjach na produkcje (poza dokumentalnymi), które pojawiają się w serwisie Netflix. Kiedy jednak trzeba i warto pochwalić jakieś ich dzieło, robię to z przyjemnością. Tak, jak w tym przypadku. Oto recenzja trzeciego sezonu serialu Sex Education (2019).
W drugim sezonie wydarzyło się całkiem sporo, więc i teraz bohaterki i bohaterowie będą mieć sporo na głowie. Eric randkuje z Adamem, który jednak zmaga się z różnymi wyzwaniami, Maeve ma kosę z Otisem, ten z kolei zaczyna randkować z Ruby. Wiele dzieje się też w życiu mamy Otisa, Jean. A jakby tego było mało pojawia się nowa dyrektorka szkoły, Hope.
Sex Education (2019), sezon 3 – recenzja serialu (Netflix). Trochę nierówno, ale generalnie sympatycznie
Sex Education uważam za jeden z bardziej udanych seriali Netflixa. Nie wszyscy oczywiście muszą lubić konwencję, która jest odrobinę przerysowana, ale jednocześnie nie można odmówić tej produkcji poruszania naprawdę istotnych – zwłaszcza dla młodych ludzi – kwestii. Co najważniejsze, zazwyczaj udaje się to robić w bardzo fajny i mądry sposób.
Tak jest też w trzecim sezonie, który w sumie – jeśli miałbym szukać jakiegoś motywu przewodniego – koncentruje się na komunikacji. Oczywiście było to poruszane już wcześniej, więc może po prostu uważniej zacząłem się temu przyglądać. W każdym razie w nowych odcinkach Sex Education oferuje przypomnienie o tym, jak ważna jest rozmowa. Jasno zostaje pokazane, że mężczyźni nie tylko mogą, ale powinni analizować i mówić o swoich uczuciach. Widać to na przykładzie Jakoba, Adama, jego ojca Michaela. W ogóle ważnych przesłań jest tu dużo. Każda i każdy znajdzie coś dla siebie – o żałobie i jej przepracowywaniu, o przyznawaniu się do słabości, o poszukiwaniu swojej tożsamości, popełnianiu błędów, poczuciu bezradności. Istotne jest również to, co próbuje osiągnąć nowa dyrektorka, Hope, a co jasno pokazuje, że system szkolny może być – i niestety często jest – opresyjny. Dlatego warto z nim walczyć i głośno mówić o tym, czego się chce. Bo to walka o podmiotowość, wolność i po prostu bycie szczęśliwym.
Nie znaczy to oczywiście, że trzeci sezon Sex Education jest idealny. Przyczepić można się do różnych rzeczy. Po pierwsze, paradoksalnie, do wspomnianej komunikacji. To znaczy twórcy trochę za często korzystają z bardzo niefajnego motywu przeciągania konfliktu, który można by rozwiązać przy pomocy jednej, dość krótkiej rozmowy. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że postacie chodzą do liceum, więc przeróżne dramy i nieumiejętność powiedzenia różnych rzeczy na głos nie jest taka nierealna. Dobrze by było jednak znaleźć jakiś lepszy balans. Po drugie, niektóre wątki są za bardzo wydłużane, co wynika z tego, że prawdopodobnie powstaną kolejne sezony. No i jest tu trochę zupełnie niepotrzebnych scen – przykładowo, czy ktoś może mi wyjaśnić po co było to, co wydarzyło się na samym początku trzeciego odcinka?
Sex Education (2019), sezon 3 – recenzja serialu (Netflix). Fajny rozwój postaci
Dobra, trochę ponarzekałem, to wrócę do chwalenia. Podoba mi się to, że twórcy wciąż mają pomysł na to, jak prowadzić i rozwijać postacie. W zasadzie każda z nich dostaje tu coś do roboty, doświadcza czegoś nowego i uczy się czegoś o sobie. Można by uznać na przykład, że Maeve nie różni się za bardzo od tego, jaka była w pierwszym sezonie, ale wydaje mi się, że to nieprawda. Ja widzę bardzo dużą zmianę, którą Emma Mackey bardzo dobrze odgrywa. Grany przez Asę Butterfielda Otis również cały czas zmaga się z różnymi uczuciami i nic dziwnego, bo w jego życiu dzieje się tyle rzeczy, które wymagają porządnego przepracowania, że to aż głowa boli. Świetnie zagrany jest też – przez Connora Swindellsa – Adam, który chyba zalicza największy progres na przestrzeni tego sezonu.
Nową osobowością jest dyrektorka Hope, w którą wcieliła się znana z serialu Dziewczyny Jemima Kirke. I chociaż jest bardzo dobra, pokazując jak zło może być pełne wdzięku i sprytu, to jednak mam wrażenie, że potencjał jej bohaterki i wpływu na życie młodych ludzi w szkole nie został w pełni wykorzystany. A szkoda, bo wydaje mi się, że w związku z tym motyw opresyjnej szkoły nie wybrzmiewa tak mocno, jak powinien. Co nie zmienia faktu, że Hope spokojnie może stawać w szranki z Dolores Umbridge i pewnym nadwiślańskim ministrem edukacji.
Muszę powiedzieć, że mimo różnych wad, mimo że czasami bywa przegięty, a w innych momentach twórcy mają zupełnie nietrafione pomysły, bardzo lubię Sex Education. Lubię bohaterki i bohaterów, chcę, żeby im się dobrze wiodło. Serial ma też w sobie sporo uroku, potrafi zmusić do myślenia, przekazać słuszne treści, niekiedy wzruszyć. Bo mówi o rzeczach, które są w sumie właściwe nie tylko młodym ludziom, ale tym starszym, często równie pogubionym, też. Innymi słowy czekam na czwarty sezon.
Atuty
- Wiele słusznych treści podanych w bardzo fajny i mądry sposób;
- Sporo emocji;
- Dobry rozwój postaci;
- Ogląda się szybko i całość sprawia sporo frajdy
Wady
- Postać nowej dyrektorki nie wykorzystuje pełni potencjału;
- Jest trochę niefajnych motywów, złych pomysłów i niepotrzebnych scen;
- Niektóre wątki są odrobinę za bardzo rozwleczone
Trzeci sezon Sex Education (2019) Netflixa jest bardzo udany, oby tak dalej!
Przeczytaj również
Komentarze (28)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych