Ostatni pojedynek (2021) – recenzja filmu (Disney). Sąd boży

Ostatni pojedynek (2021) – recenzja filmu (Disney). Sąd boży

Jędrzej Dudkiewicz | 01.10.2021, 21:00

Ridley Scott to od jakiegoś czasu twórca okrutnie nierówny. Wciąż potrafi nakręcić porządne produkcje, chociaż po naprawdę znakomite trzeba się cofnąć aż do 2007 roku. Od tego czasu w jego filmografii znaleźć można coraz więcej średniaków, nie mówiąc już o koszmarnym wręcz zażynaniu legendy Obcego. W ostatnim kwartale 2021 roku w polskich kinach pojawią się dwa jego filmy. Pierwszym jest Ostatni pojedynek, którego premiera została zaplanowana na 15 października.

Jak informuje napis przed rozpoczęciem, film oparty jest na prawdziwej historii. Mamy końcówkę XIV wieku we Francji. Jean de Carrouges i Jacques Le Gris są giermkami w służbie hrabiego Pierre’a d’Alencon. Chociaż są przyjaciółmi, klin między nich wbija to, że ten drugi jest wyraźnie faworyzowany przez hrabiego. Wkrótce Jean żeni się z Marguerite. Ich szczęście zostaje zburzone, gdy oskarża ona Le Grisa o gwałt. De Carrouges żąda sądu bożego, czyli pojedynku na śmierć i życie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ostatni pojedynek (2021) – recenzja filmu (Disney). Sąd boży

Ostatni pojedynek (2021) – recenzja filmu (Disney). Dużo do przemyślenia

Ostatni pojedynek to film, o którym dużo myślałem po seansie. I nadal myślę i wciąż nie jestem pewien tego, co sądzę o niektórych kwestiach – może w trakcie pisania przynajmniej część z nich mi się wyklaruje, ale poprosiłem już jedną koleżankę o opinię, bo chciałbym również poznać perspektywę kobiecą na to, co można wyczytać z filmu.

Bo tak, z jednej strony pokazane są tu najróżniejsze mechanizmy. Przede wszystkim mamy do czynienia ze światem, w którym mężczyźni dzierżą w zasadzie całkowitą władzę i mogą robić, co chcą. Nawet gdy kogoś skrzywdzą, to mogą liczyć na to, że dzięki wspólnym interesom, powiązaniom, znajomościom otrzymają naprawdę pokaźne wsparcie. Innym istotnym motywem jest uciszanie kobiet. Nie tylko poprzez poddawanie w wątpliwość tego, o czym mówią. Bo gdy już ktoś ich słucha, to de facto wszystko może zostać użyte przeciwko nim. A bo kiedyś powiedziała, że ten koleś jest przystojny. A bo może prowokowała. A bo sama wpuściła do zamku. A bo – wstaw dowolny powód, by zdyskredytować jej doświadczenie. Wszystko to oczywiście jest mniej lub bardziej aktualne także i dzisiaj, nie da się patrzeć na Ostatni pojedynek jako na historię sprzed wielu lat, bez odnoszenia jej do współczesności.

No i tutaj pojawia się druga strona. Po pierwsze, jak na film o kobiecej perspektywie, doświadczeniu, walce o prawdę i sprawiedliwość… zaskakująco mało czasu poświęca się samej Marguerite. Ostatni pojedynek podzielony jest na trzy części, które prezentują punkt widzenia trzech kluczowych postaci. I zarówno wersja Jeana, jak i Jacquesa są dłuższe niż ta Marguerite. Do tego dochodzi fakt, że kobiety są tu albo ciche, bo się w ogóle nie odzywają, albo odwracają się od bohaterki, jak jej przyjaciółka oraz teściowa – w obu przypadkach ich zachowanie jest straszne. Po drugie, zakończenie sprawia wrażenie, jakby w tym wszystkim chodziło tak naprawdę nie o gwałt, tylko o to, by dwóch mężczyzn mogło się ponaparzać w obronie swojego honoru, a całość stanowiła świetną rozrywkę. Do tego momentami film jest chyba niezmierzenie śmieszny. Myślę zresztą, że jest tu odpakowania o wiele więcej i Ostatni pojedynek doczeka się pewnie długich analiz.

Ostatni pojedynek (2021) – recenzja filmu (Disney). Świetne aktorstwo i realizacja

Wszystko to sprawia, że Ostatni pojedynek nie jest filmem, który ogląda się tak po prostu, bez refleksji, w ramach odpoczynku. Nie jest to bowiem osadzony w średniowieczu film wojenny (do tego aspektu wrócę jeszcze), tylko bardziej psychologiczno-obyczajowy. Na pewno nie można odmówić mu świetnego aktorstwa. Tym bardziej, że trójka głównych postaci mocno zmienia się w zależności od tego, z czyjej perspektywy opowiadany jest rozdział. Mogę jednak powiedzieć, że Matt Damon i – zwłaszcza – Jodie Comer oraz Adam Driver są rewelacyjni, pokazując najróżniejsze oblicza swoich postaci. Mam za to mały problem z Benem Affleckiem w roli Pierre’a i Alexem Lawtherem jako królem Karolem VI. Przy czym chodzi nie tyle o to, że ich występy są słabe, co – takie odnoszę wrażenie – nieco nie pasujące do reszty filmu. Obaj sprawiają wrażenie, jakby grali w nieco innej produkcji niż cała reszta.

Czas wrócić do aspektu wojny. Niewątpliwą siłą filmu Ostatni pojedynek są zarówno sceny batalistyczne, jak i tytułowe starcie na sam koniec. Nakręcone są wręcz niesamowicie. Pod każdym względem – zdjęć, brutalności, montażu, emocji. Na plus można policzyć również scenografię, kostiumy i muzykę. Ostatni pojedynek to po prostu porządnie zrealizowany film, chociaż jednocześnie za długi, spokojnie dałoby się go skrócić o jakieś pół godziny. W sumie może najlepiej by było, gdyby Ridley Scott nakręcił widowisko batalistyczne. To bez wątpienia potrafi. Bo co do fabuły i jej wydźwięku, to wciąż nie jestem w stanie w pełni powiedzieć, co sądzę. Myślę, że przyda mi się drugi seans, w trakcie którego skupię się już nie tyle na śledzeniu historii, co poszczególnych niuansów, tonacji i innych mniejszych lub większych detali. Normalnie coś takiego uznałbym za zaletę, ale chyba nie w tym przypadku.

PS Polska premiera filmu została zaplanowana na 15 października.

Atuty

  • iektóre wątki i mechanizmy pokazane naprawdę nieźle;
  • Świetne aktorstwo;
  • Wybitne sceny batalistyczne;
  • Cała strona techniczna – zdjęcia, muzyka, montaż, scenografia, kostiumy

Wady

  • Sporo problemów z wydźwiękiem poszczególnych wątków;
  • Ben Affleck i Alex Lawther zdają się grać w nieco innym filmie niż reszta;
  • Momentami niezamierzenie śmieszny;
  • Za długi

Ostatni pojedynek (2021) to film, o którym pewnie będzie głośno i który doczeka się różnych długich, niekoniecznie pochlebnych, analiz.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper