Detroit Become Human mogło być jeszcze lepsze, ale branża boi się tematu seksu
Dzisiaj przyjrzę się tematowi, o którym branża coraz bardziej boi się mówić - czyli seksie w grach wideo - bazując przy tym na najnowszych nowinkach dotyczących fenomenalnego Detroit: Become Human.
Detroit: Become Human było fenomenem w swoim rodzaju. To jedna z paru gier, którym z czystym sumieniem wstawiłbym maksymalną ocenę 10/10. Naprawdę, Quantic Dream dowiozło tak świetną grę, że na premierę aż żałowałem, że nie mogą zapoznać się z nią posiadacze konsol Xbox, jak i komputerów osobistych złożonych z myślą o zabawie w grach wideo.
Start spoilerów z Detroit: Become Human!
Francuscy deweloperzy poruszyli wiele istotnych, moralnych kwestii, a możliwość poznawania tej historii z perspektywy trzech bohaterów zdała egzamin. Każdy z nich przedstawił nam inny temat, bo przecież Kara była powiązana z przemocą domową (mimo tego, że historia ta została dobrze ukazana, to i tak nie obyło się bez krytyki ze strony osób trzecich), Connor z relacjami między androidami a ludźmi, a z kolei Marcus - z walką o lepsze jutro. Nie mogę powiedzieć, że któryś z wątków był nudniejszy od pozostałych, ale gdybym miał wyróżnić te minimalnie lepsze, na pewno byłaby to bohaterka uciekająca z małą dziewczynką od szalonego ojca, a także najnowsza wersja maszyny-policjanta, który stopniowo zaczął stawać się człowiekiem.
Majstersztyk, który mógł być jeszcze lepszy
Mnogość dostępnych opcji sprawiła, że historię wymienionych wyżej bohaterów poznałem parę razy, za każdym razem podejmując inne decyzje wpływające na los otaczających nas postaci, jak i całego świata. Bardzo mocno zaintrygowało mnie ogromne drzewko wyborów, które nareszcie pokazało czarno na białym, jak ciężkie jest przygotowanie produkcji skupiającej się wyłącznie na podejmowaniu decyzji. To ciężki orzech do zgryzienia i jeśli ktoś nie zagłębiał się w temat, Detroit: Become Human może diametralnie zmienić jego postrzeganie tegoż gatunku gier.
Co najciekawsze, drzewko wyborów mogło być jeszcze bardziej rozbudowane i jednocześnie wciągające jak narkotyk, a to za sprawą czwartego bohatera, który pierwotnie był planowany. Jak wynika z udostępnionego przez niezawodnego Toma Hendersona w poprzednim tygodniu wpisu, Quantic Dream myślało o zaprojektowaniu sex-bota, który został stworzony z myślą o świadczeniu usług seksualnych. Pierwsze szkice wskazywały, że była to bohaterka z blond włosami i ogromnymi piersiami.
Nie bez powodu napisałem przed chwilą, że dodanie takiej postaci byłoby ciekawe. Deweloperzy pokazali nam już niejednokrotnie, że potrafią poruszyć ciężkie tematy i jestem pewny, że to samo byłoby z owym sex-botem. Czy nam się to podoba, czy też nie, branża coraz bardziej boi się przygotowywać sekwencje związane z motywami seksualnymi i można zauważyć, że jest to już poniekąd temat tabu, co tylko potwierdziło Sony - pomysł na opisaną po krótce powyższej, czwartą bohaterkę, został odrzucony przez japońską korporację, która - w niewiadomy sposób - oburzyła się na Quantic Dream i postanowiła jak najszybciej zakończyć umowę na trzy gry ekskluzywne (czyżby potencjalne przejęcie ekipy po sukcesie Detroit: Become Human przeszło koło nosa?).
Ciężki temat? Nie dla Quantic Dream
Z wiadomości idzie wywnioskować, że utalentowani twórcy stojący za takimi hiciorami, jak omawiana dzisiaj gra, czy też Heavy Rain i Beyond: Dwie Dusze, pierwotnie chcieli "porozmawiać" z graczami nie tylko o niewolnictwie, przemocy domowej i "przejęciu" świata przez androidów, ale również o samej prostytucji - jak wiele szkód, czy to fizycznych, czy psychicznych, może ona wyrządzić u osoby świadczącej, jak i korzystającej z takowych usług. Czuję, że podobnie, jak w przypadku pozostałych postaci, czwarta protagonistka w pewnym momencie nie wytrzymałaby tego, kim jest, a co za tym idzie, zniszczyłaby niewidzialną dla innych osób ścianę (nazywany przez niektórych pałacem umysłu) dzielącą ją od stania się defektem.
Trochę brzmi to wszystko jak North, prawda? Opis postaci pasuje jak ulał, a patrząc na to, jak po macoszemu potraktowano tę postać, a szczególnie jej przyszłość, można domyślić się, że to pierwotnie ona miała być czwartą, grywalną bohaterką, której wątek spłycono do minimum. Żałuję, naprawdę żałuję, że tak się stało, bo po przeczytaniu wpisu Toma Hendersona ujawniającego kolejne szczegóły dot. Detroit: Become Human, wierzę, że gdyby nie zaburzono pierwotnej wizji twórców, ta gra byłaby jeszcze lepsza.
Koniec spoilerów z Detroit: Become Human
Świat zawinił
Niestety, ale, tak jak wspomniałem już wcześniej, branża coraz bardziej boi się seksu, który uważa za temat tabu. Wystarczy popatrzeć, ile ciała bohaterów pokazano w pierwszym Mass Effect, a jak pod względem nagości mizernie wypadało Mass Effect 2 czy Mass Effect 3. A przecież obie gry otrzymały taką samą klasyfikację, czyli PEGI 18 jasno wskazujące, że jest to gra wyłącznie dla pełnoletniego, dojrzałego odbiorcy. Takowych przykładów jest dużo i myślę, że dobrze byłoby wspomnieć jeszcze o cenzurze odświeżonego Grand Theft Auto V, w którym zabraknie teraz chociażby plakatów z pół-nagimi kobietami. Seria ta zawsze wyróżniała się swoją brutalnością, ale przez takie rozwiązanie boję się, czy aby GTA 6 nie będzie zbyt grzeczne.
Dlaczego tak się dzieje? Duzi wydawcy (szczególnie ci pochodzący z Ameryki) boją się odbioru swojej gry przez obrońców moralności, którzy uważają, że rozmawianie czy przedstawianie motywów seksualnych w grach to coś okropnego. Padają nawet stwierdzenia, że osoby chcące rozbudowanych romansów w grach, bliskich relacji między danymi postaciami, to "piwniczaki" nie wychodzący z domu, co jest dla mnie jedną z głupszych rzeczy, jakie kiedykolwiek słyszałem.
Romanse, o ile są dobrze napisane, tylko zwiększają immersję ze światem gry (popatrzmy, jak świetnie wyszło to w Uncharted 4: Kres Złodzieja, Wiedźmin 3: Dziki Gon, czy Life is Strange: True Colors), pozwalają jeszcze bardziej wczuć się w sterowanego przez nas bohatera, bo to przecież od naszych poczynań zależy jego dalszy los. To, że ktoś lubi o nich rozmawiać (zachowując przy tym oczywiście kulturę), pytać innych, z kim się związali, w żaden sposób nie czyni odbiorcy jakimś dziwolągiem, który nie ma własnego życia. A właśnie takie komentarze pojawiają się często na forach i odnoszę wrażenie, że niemalże zawsze są pisane przez kogoś, kto właśnie ma problemy z życiem towarzyskim.
Koniec końców mamy to, co widzimy. Przez napływ takowych opinii płynących przede wszystkim z ust graczy z zachodu, takie firmy, jak Activision, Electronic Arts, czy Take-Two będą coraz to grzeczniej podchodzić do tematu seksu, ograniczając romanse do paru linijek tekstu, bo uzasadnione pokazanie plakatu pół-nagiej kobiety (np. w mieszkaniu bohatera, który jest singlem) czy kawałka pośladka (np. kobiety dopiero co wstającej z łóżka) jest już nieetyczne w grze tworzonej z myślą o pełnoletnich odbiorcach. Kiedyś PEGI 18 oznaczało brutalność, podejmowanie trudnych tematów i wiele, wiele więcej rzeczy, które zrozumieją tylko ci dojrzali, a dzisiaj klasyfikacja ta nie ma żadnego znaczenia.
Przeczytaj również
Komentarze (56)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych