Reklama
Eternals (2021) – recenzja filmu (Disney). Istoty z kosmosu też kochają

Eternals (2021) – recenzja filmu (Disney). Istoty z kosmosu też kochają

Jędrzej Dudkiewicz | 24.10.2021, 20:00

Ze względu na pandemię i zamknięte kina, na kolejne filmy z Marvel Cinematic Universe trzeba było czekać dłużej niż zwykle. To akurat dobrze, bo po Avengers: Koniec gry i Spider-Man: Daleko od domu potrzebny był po prostu oddech. Gorzej, że po powrocie MCU zaczęło rozkręcać się na nowo bardzo powoli. Aż do teraz. Oto recenzja filmu Eternals (2021), którego polska premiera została zaplanowana na 5 listopada.

Tytułowi Eternals to nieśmiertelne istoty, które od zarania dziejów są obecne na Ziemi, by chronić ludzkość przed Dewiantami. Po tym, gdy udało się ich pokonać na naszej planecie, drużyna zaczęła układać sobie życie, czekają na sygnał do powrotu. Problem w tym, że szybko okaże się, iż nie wszyscy Dewianci zostali zabici.

Dalsza część tekstu pod wideo

Eternals (2021) – recenzja filmu (Disney). Najlepszy (póki co) Marvel w tym roku

Chociaż Czarnej Wdowie oraz Shang-Chi i Legendzie dziesięciu pierścieni dałem całkiem niezłe oceny, to jednak muszę przyznać, że nie są to produkcje zapadające specjalnie w pamięć, niewiele też wnoszą do MCU. Ot, porządna rozrywka, sklejona z tych samych elementów, co zawsze. Nieco inaczej jest w przypadku Eternals, którzy – jak napisałem w śródtytule i co jednocześnie nie jest w sumie specjalnie wielkim osiągnięciem – są najlepszym filmem Marvela w tym roku.

Eternals (2021) – recenzja filmu (Disney). Istoty z kosmosu też kochają

Za reżyserię Eternals odpowiada Chloe Zhao, dopiero co nagrodzona dwoma Oscarami za Nomadland. To film tak odległy od rozbuchanych blockbusterów, jak to tylko możliwe, można było się więc zastanawiać, czy jej najnowsza produkcja będzie miała chociaż trochę autorskiego stempla. I na szczęście ma. Co może najbardziej zaskakujące, Eternals jest filmem bardzo spokojnym. Trwa dwie i pół godziny, a jednak na dobrą sprawę są tu bodajże trzy sceny akcji. I one też się wybijają, bo są moim zdaniem o wiele lepiej nakręcone niż w Czarnej Wdowie, czy Shang-Chi. To dość paradoksalne, bo w końcu Eternalsi dysponują naprawdę potężnymi mocami, a jednak w pewien sposób starcia, w których biorą udział są najbardziej przyziemne, wiarygodne i – hmm – dość stonowane. Dużą wagę przywiązano do tego, by wszystko było czytelne i by moc każdej z postaci była zrozumiała oraz sensownie wykorzystana.

Jak już jednak napisałem, nie sceny akcji są clue Eternals. Sercem są tu zdecydowanie relacje między tytułowymi postaciami. Prawie każda z nich dostaje odpowiednio dużo czasu, by zrozumieć nie tylko, jakie ma zdolności, ale przede wszystkim charakter i motywacje. Wiem, że zabrzmi to nieco górnolotnie, ale – oczywiście na standardy Marvela – Eternals są filmem mocno humanistycznym. Tym, co kieruje zaskakująco dużą częścią ekipy jest miłość. Rozumiana w najróżniejszy sposób. Jest w tym wszystkim życie, są prawdziwe emocje, a dodatkowym atutem z pewnością jest to, że kilka razy byłem nieco zaskoczony tym, jak rozwinęła się fabuła (chociaż są oczywiście też momenty bardzo przewidywalne).

Postacie te chce się też po prostu oglądać, w czym duża zasługa aktorek i aktorów. Bardzo dobry jest Richard Madden jako Ikaris, który z jednej strony jest bardzo potężny, zdecydowany i trochę, nie wiem czy to dobre słowo, posągowy, z drugiej zaś można odnieść wrażenie, że trochę go dręczy, iż nie jest liderem grupy. Świetna jest Gemma Chan jako Sersi, która ma w sobie coś niesamowicie magnetycznego, co sprawia, że nie można od niej oderwać oczu i idzie się za nią bez żadnego wahania. Przed seansem miałem podejrzenie, że irytująca może być Lia McHugh jako Sprite, ale okazało się, że to jedna z fajniejszych postaci. Dobre występy zaliczają również Angelina Jolie, Brian Tyree Henry czy Barry Keoghan. Generalnie większość (o tym później) bohaterek i bohaterów jest po prostu interesująca, dobrze napisana, każda też na swój sposób jest złamana lub dręczona przez najróżniejsze rzeczy.

Eternals mają też dobre tempo, są sprawnie wyreżyserowani, poszerzają – niekiedy dość mocno – uniwersum Marvela. Odnoszę też wrażenie, że tym razem przyłożono o wiele więcej pracy zarówno do efektów specjalnych, jak i do muzyki, jakieś to wszystko wydaje się, nie wiem, czystsze? Mniej komputerowe, generyczne? Film ten ma chyba w sobie po prosto to „coś”, co sprawia, że nie do końca jest to kolejna rozbuchana rozwałka komiksowa, do której ostatnio byliśmy w tym uniwersum przyzwyczajeni.

Czy to znaczy, że Eternals to film znakomity? Nie, ma oczywiście kilka mankamentów. Po pierwsze, jak już chyba dwa razy wspomniałem, nie każda postać jest równie ciekawa. O ile jeszcze grany przez Kumaila Nanjianiego Kingo ma rolę tak zwanego comic-relief (generalnie całkiem udanego, bo i humor jest tu całkiem lekki i autentycznie zabawny), o tyle niewiele wiem na przykład o Makkari (znana z The Walking Dead Lauren Ridloff). Trochę mało jest też Salmy Hayek. No i zupełnie niewykorzystany jest główny Dewiant, który w trakcie rozwoju fabuły zaczyna w pewnym stopniu ewoluować. O tym jednak nie mogę pisać zbyt dużo, żeby nie zdradzić różnych rozwiązań. Po drugie, jest tu też trochę rzeczy niezbyt przekonujących, na czele z odpowiedzią, dlaczego Eternalsi nie pomogli chociażby w walce z Thanosem. Zwłaszcza, że nie do końca da się kupić to, iż nigdy nie ingerowali w rozwój ludzkości.

Nie zmienia to jednak faktu, że ostatecznie Eternals są filmem, który bardzo mi się podobał. Wręcz zaskakująco bardzo, zwłaszcza, że przed seansem nie miałem żadnych oczekiwań, niespecjalnie byłem podekscytowany tą historią. W rękach Chloe Zhao okazała się ona jednak naprawdę przyjemnym doświadczeniem, nieco inną rozrywką niż – zwłaszcza ostatnio – przyzwyczaił nas Marvel. I chociażby z tego powodu warto docenić Eternals.

PS Film wejdzie do polskich kin 5 listopada.

PS 2 Są dwie sceny po napisach, obie istotne.

PS 3 Bardziej jako ciekawostka – mam wrażenie, że odrobinę komediowo jest rozegrane to, że w pewnym momencie na ekranie spotykają się Richard Madden i Kit Harington, a imię głównej postaci kobiecej czyta się tak samo, jak Cersei.

Atuty

  • Bardzo dobrze wyreżyserowana i opowiedziana historia, która wciąga i ma w sobie emocje;
  • Sprawnie zrealizowane sceny akcji, które są tylko dodatkiem;
  • Większość postaci jest ciekawa, dobrze napisana i świetnie zagrana, a relacje między nimi fajnie poprowadzone;
  • Lekki i udany humor;
  • Stojące na wysokim poziomie efekty specjalne i muzyka

Wady

  • Część (mniejsza) postaci dostała za mało czasu;
  • Mocno niewykorzystany przeciwnik;
  • Nie wszystkie rozwiązania fabularne, zwłaszcza te wiążące film z resztą MCU, są przekonujące

Eternals (2021) to bardzo udany film Marvela, tym bardziej, że pod wieloma względami mocno się różni od tego, do czego ostatnio przyzwyczaiło nas to uniwersum.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper