Czyżby Marvel chciał zarabiać więcej na grach niż kinie? Zalew gier superbohaterskich

Czyżby Marvel chciał zarabiać więcej na grach niż kinie? Zalew gier superbohaterskich

Krzysztof Grabarczyk | 14.11.2021, 17:00

W imię jakości. Osobiste wspomnienia sięgają początków nowego millenium. Na klasycznym PlayStation bawiłem się w ograniczonego technicznie Spider-Man, choć ówczesne wykonanie gry było niczego sobie. O filmową jakość niestety było ciężko, lecz rozgrywka okazała się przyjemna. 

Gdybym miał wskazać jeszcze wcześniejsze, interaktywne próby wejścia marvelowskiej rodziny z przytupem padłoby na Kapitana Amerykę z ery Famicoma. Jak większość gier nie wyróżniała się mechaniką, bo nie było innej możliwości zdefiniowania gatunku dwuwymiarowych platformerów. Na upartego, dzisiaj większość gier z tamtego okresu sklasyfikujemy jako platformówki, najbardziej klasyczne z możliwych. Mało kto przypuszczał, że niebawem rozpocznie się prawdziwa hegemonia Marvela w kinie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zaczyna się od kultowego "z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność", potem rozciąga się już na całe Avengers i trwa do dzisiaj. Kino przestaje zadziwiać, czas więc na technologiczne widowiska, które przyciągają coraz szerszą publiczność. Marvel jednak poszedł po rozum do głowy i sam nie bawi się w tworzenie gier, zleca to najlepszym punktom na deweloperskiej mapie świata. 

Znak czasów

Czyżby Marvel chciał zarabiać więcej na grach niż kinie? Zalew gier superbohaterskich

Nie ukrywajmy dawnego podejścia odbiorców do superbohaterskich gier. Nawet najbardziej zapatrzeni w ikony komiksu zdawali sobie wówczas sprawę z umownej jakości interaktywnych adaptacji. Częściej kategoryzowano je mianem gier na licencji niż autorskimi, wysokiej klasy projektami. Trudno się z tym nie zgodzić. Cofnijcie się wspomnieniami przed 2000 rokiem i spróbujcie przypomnieć prawdziwie uznane tytuły podejmujące wyzwanie wierności komiksom Marvela, lub nawet DC. Będzie raczej ciężko. Wiele zmieniło się już za czasów PlayStation 2 gdy pojawiła się Spider-Man 2 na bazie kinowego przeboju z 2004 roku. W historii naszej branży stanowiło to lekki przełom. Zadbano o iluzję efektu wysokości oraz pajęczą sieć wpływająca na lawirowanie Parkera między pikselowymi wieżowcami. Oczekiwana od pokoleń jakość zaczynała się powoli spełniać. Za inspirację w rozwoju superbohaterskich produkcji uchodzi Batman Arkham od Rocksteady. Trudno się nie zgodzić. 

Dzisiaj jednak więcej powiemy o obecnej polityce Marvela i tego na jakie studia powinien stawiać. Oraz czemu mocno chciałbym doczekać się konkretnej wizji z samym bogiem Asów, Thorem. Marvel obecnie skupia się na reszcie rodzinnej watahy, nie angażując najbardziej znanych gwiazd MCU. Choć ostatnia grywalna inkarnacja Strażników Galaktyki spotyka się z bardzo ciepłym przyjęciem na świecie. To kolejny znak, że ten biznesowy gigant czyni pewne postępy. Jedynie Crystal Dynamics nie do końca wywiązało się z powierzonego zadania. A może przeciwnie? Po bardzo udanej nowej trylogii Lary Croft przyszedł czas na coś - zdawałoby się - prostszego. W końcu czy to problem wrzucić najpopularniejszych wojowników Marvela w ramy gry-usługi? Zeszłoroczne Marvel's Avengers zdaje się podążać w tym kierunku. Nowogeneracyjna aktualizacja choć skutecznie upiększyła grę tak nie uratowała jej grywalności. Tradycyjne korytarzowe parcie ku zwycięstwo z falami kolejnych przeciwników. 

Zabrakło może zróżnicowania, może publiczność oczekiwała kinowej aranżacji co do sylwetek superbohaterów. Ktoś zawinił, nie wiadomo do końca kto. Ostatnio szef Square Enix przyznał, że przedsięwzięcie było błędem. Nie skazujmy gry na miano crapa, ponieważ do tego bardzo daleko. Po dwóch świetnych tytułach od Insomniac Games oczekiwano podobnej jakości. Tak się nie stało. Oby Crystal Dynamics czym prędzej wzięło się za bary z kolejnym Tomb Raider. Sale kinowe podczas każdorazowej premiery MCU są wypełnione po brzegi, nawet w czasach "pandemii". Zdaje się, że przyszła pora na adekwatny stan rzeczy na polu gier. Wszystko ku temu zmierza. Jeśli tylko jakość będzie na najwyższym poziomie. Marvel's Spider-Man oraz Guardians of the Galaxy demonstrują, że tak właśnie się stanie. Tylko czy to już nie jest powoli lekki przesyt wszelakim supebohaterstwem? Póki co, nie. I w zasadzie nigdy nie było czegoś takiego. 

Więcej i lepiej 

Czyżby Marvel chciał zarabiać więcej na grach niż kinie? Zalew gier superbohaterskich

Nadciąga Volverine. Podoba mi się perspektywa ujęcia jednego z brutalniejszych gwiazdorów marvelowskiej kolorowanki. Insomniac Games obiecuje dojrzałą narrację, bez spodziewanych ograniczeń. Marvel raczej stroni od widoku krwi, choć zachował się jeden mały wyjątek z przeszłości. X-Men: Origins Volverine stanowił udaną odskocznię od bardzo średnio udanego filmu pod tym samym tytułem. Mocno krwawy slasher, pisany jeszcze wedle receptury greckiej wersji God of War. Czy Marvel zezwoli na mocno upiększoną powtórkę z rozrywki? A może studio (Insomniac) zainspiruje się dojrzalszym niż kiedykolwiek "Loganem" sprzed trzech lat? Film dał mi wówczas do zrozumienia, że Marvela stać na coś ambitnego. Wciąż chciałbym otrzymać grę z Thorem w roli głównej. Niekoniecznie opierającą się tylko na eksterminacji w obronie Asgardu, lecz coś z mocno zaznaczoną eksploracją, systemem rozwoju postaci. 

Nordycki setting jest nadal w modzie, natomiast zbliżający się God of War: Ragnarok sugeruje z nazwy, że to koniec tej mitologii w serii. Dla Marvela to jednak wciąż otwarta furtka, natomiast obecna popularność wszystkiego co nosi na głowie rogaty hełm jeszcze nie zwalnia tempa. I nikt nie posądzi o plagiat, gdyż Thor to potęga sama w sobie. Wciąż czekamy na mocny tytuł z kultowym Punisherem, gdzie dorosła tematyka jest jak najbardziej świetnym materiałem na autorską grę. Podobnie jak Blade. Marvel zamiast skupiać się na gwiazdach mógłby odkryć na nowo potencjał tych bardziej mrocznych bohaterów. DC postępuje tak z Gotham Knights oraz Suicide Squad. Oby disneyowski zarząd pomyślał podobnie. Mocnych osobowości w grach nigdy za wiele. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper