Czy naprawdę potrzebujemy fotorealistycznej grafiki? Czy gry dalej będą grami?
Od wielu lat gry regularnie przekraczają kolejne granice pod względem audiowizualnym. Oprawa graficzna dobrnęła już do tego poziomu w którym łatwo nam pomylić fikcję z rzeczywistością. Dobrym przykładem jest wydane ostatnio demo Matrixa. Czy to jednak dobrze dla świata gier? Czy potrzebujemy fotorealistycznej grafiki?
Możecie się ze Mną zgodzić lub nie, ale najbardziej realistyczną produkcją ostatnich lat jest bez wątpienia Red Dead Redemption 2. Gdy tylko spojrzycie na YouTube i zobaczycie, jakie cuda wywijają modderzy w wersji na PC, dosłownie złapiecie się za głowę. Ten gigantyczny kombajn stworzony przez Rockstara doskonale udowadnia, że różnice pomiędzy fikcją, a rzeczywistością są dosłownie marginalne. Zdarza się, że kadry wycięte z RDR2 można z łatwością pomylić z rzeczywistością. Na konsolach ten tytuł wygląda nieco bardziej "growo", ale i tak robi wrażenie. Szczególnie na Xbox One X. Pozostaje pytanie, jak daleko jeszcze zajdziemy w tym pędzie za realizmem? Jak wiele gier zdoła przebić to, co pokazało technologiczne demo Matrixa? Są z nami osoby, które twierdzą, że do fotorealistycznej grafiki jeszcze daleko, ale nie trudno jest uchwycić kadr w taki sposób, by bez większych problemów zmylić odbiorcę.
Kiedyś gry wymagały więcej wyobraźni do działania, co było bardziej angażujące
Gdy rozpoczynałem swoją przygodę z grami w latach 90, nie było rzecz jasna mowy o realistycznej grafice. Co prawda zdarzały się tytuły, które w mojej ocenie potrafiły wyglądać jak żywe. Zachwycałem się surową, naturalną oprawą Colin McRae Rally 2.0, a potem nie mogłem uwierzyć, jak dobrze potrafi wyglądać choćby Max Payne czy FIFA 2003. Pierwszy Far Cry wydany w 2004 roku sprawił, że zbierałem szczękę z podłogi twierdząc, że to już maksimum możliwości ówczesnych kart graficznych, a woda i rajska wyspa prezentują się doprawdy zjawiskowo. To właśnie dzieło Ubisoftu dostarczyło mi niezapomnianych wrażeń i przechodziłem te grę wielokrotnie na różne sposoby. Byłem zwolennikiem wszystkich etapów walki z ludźmi, czyli początkowych, bo potem robiło się to już trochę za bardzo przesadzone.
Zresztą, podobne odczucia towarzyszyły mi przy okazji wydanego w 2007 roku Crysisa. To też tytuł, który na swój sposób zrewolucjonizował podejście do oprawy graficznej. Tam jednak równie duże znaczenie odgrywała rozbudowana fizyka, często przewyższająca to, co pojawiło się na konsolach PlayStation 4 czy Xbox One X wiele lat później. W całej naszej historii zdarzały się produkcje, które w swoich czasach doprowadzały do prawdziwych zachwytów. Często doświadczaliśmy ich w erze PSX, gdy grafika 3D dopiero wchodziła "na salony", a gracze nie mogli uwierzyć, że takie cuda w ogóle są możliwe. PlayStation 2 nieco obniżyło loty, ale PS3 ze swoim Motorstormem często wklejano na różnych forach, demonstrując obłędnie wyglądające błoto. Nawet dziś, gdy na to patrzę, potrafię się tym zachwycać. Spośród tegorocznych gier, dobrym kandydatem do miana "fotorealistycznej grafiki" jest Forza Horizon 5. W trybie zdjęciowym niektóre ujęcia są dosłownie jak żywcem wyjęte z pocztówki z Meksyku.
Realistycznie wygląda też Microsoft Flight Simulator. Można tam zrobić zdjęcie, którego nie da się odróżnić od rzeczywistości, a to przecież gigantyczny kombajn. Do dzisiaj zastanawiam się, jakim cudem to wszystko jeszcze tak dobrze działa, bo odwzorowanie całego świata z taką wielką szczegółowością i dokładnością było kuriozalnym, szalonym, ale spektakularnym pomysłem. Długo z tym walczyła sztuczna inteligencja bazując na mapach Bing, a potem efekty jej działań regularnie musieli poprawiać programiści i graficy, ale nie zmienia to ogromu skali całej operacji. Dalej MFS jest rozwijany i udoskonalany. Za jakiś czas zobaczymy jeszcze piękniejsze miasta i lokacje z różnych części świata i jeszcze trudniej będzie nam odróżnić grę od rzeczywistości.
Tylko czy właśnie tego potrzebujemy? Fotorealizm trochę zniszczy gry same w sobie
Myślę, że każdy z nas chciałby kiedyś zobaczyć grafikę żywcem wyjętą z rzeczywistości. Taką, w której wiatr smaga każdy osobny listek na drzewie, a brud pokrywający miejskie chodniki dosłownie przykleja nam się butów. Taką, w której podchodząc do samochodu zobaczymy pełne, realistyczne odbicie postaci i taką, gdy po strzale w szybę, stłucze się ona na tysiące drobnych kawałeczków. Daleka droga przed nami do osiągnięcia takich efektów, ale pod względem oświetlenia czy cieniowania jesteśmy już bardzo blisko ideału. Najnowszy Matrix udowadnia zresztą, jak wiele pod tym względem zmienia Unreal Engine 5. Co prawda dalej można odróżnić grę od prawdziwego świata, ale zbliżamy się w tej generacji do poziomu, który będzie absolutnie zachwycający. Ja natomiast często mam tak, że wracam do grania w produkcje z początku XXI wieku. Poza ponownym odpaleniem Gothica czy Maxa Payne'a, sięgam też po takie tytuły jak F.E.A.R, wspomniany wcześniej Far Cry, Doom 3 albo Need for Speed Undeground.
Gdy byłem dzieckiem, moja wyobraźnia dużo podpowiadała podczas zabawy w Kangurka Kao czy Gilberta Goodmate'a. Miałem też nieskończony uśmiech na twarzy, gdy przechodziłem rozweselonego Ace'a Venture. Podczas przemierzania kolejnych krain w Woodym Woodpeckerze, czułem że to tytuł, który chciałbym odkryć w każdy możliwy sposób, podobnie jak trylogię Raymana czy wydanego wcześniej Croca. Te gry mnie dosłownie uzależniały, bo miały piękne, bajkowe światy i kolorową, niesamowitą grafikę. Oczywiście, w tamtych czasach nie mogła być aż tak zachwycająca, ale chodzi mi bardziej o design i samo podejście artystyczne. Nieco obawiam się, widząc ówczesnego Ratcheta & Clanka, że tego typu produkcje będą realizowane w oparciu o bardzo realistyczne elementy.
Dlatego chciałbym rozpocząć dyskusję, czego oczekujecie od grafiki w nadchodzących latach i czy nie obawiacie się, że za 5, może 10 lat gry przestaną być grami? Przestaną pobudzać naszą wyobraźnie i zaczną niebezpiecznie przypominać rzeczywistość? Od tego chcemy przecież uciec, codziennie chwytając za pada i włączając konsole. To właśnie nieco koślawa, czasem niedopracowana grafika pozwala zrozumieć, że dalej siedzimy w jakiejś wirtualnej rzeczywistości. Uważam, że jednym z elementów składowych olbrzymiego sukcesu World of Warcraft była właśnie... grafika. Czy mieliście w dzieciństwie jakąś grę, którą uważaliście za absolutnie fotorealistyczną? Taką, która zrobiła na Was gigantyczne wrażenie, jak na mnie swego czasu Need for Speed: Porsche Unleashed na PC? Miałem w swojej głowie obraz absolutnie doskonałych pojazdów i niesamowitego klimatu, który zburzyłem, wracając do tego tytułu po 15 latach. To dalej świetna gra, ale już wiem jak "naprawdę" wygląda. Do usłyszenia!
Przeczytaj również
Komentarze (66)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych