Matrix 4 - te pomysły z filmu wyszły znakomicie. Jest jednak niejedno "ale" {spoilery!}

Matrix 4 - te pomysły z filmu wyszły znakomicie. Jest jednak niejedno "ale" {spoilery!}

Roger Żochowski | 04.01.2022, 22:30

O Matrix Zmartwychwstania zwykło się mówić, że jest to kontynuacja, która nikomu nie była potrzebna. A ja się z tym nie zgodzę - czwarta część miała ogromny potencjał, a co więcej, udało jej się przemycić kilka świetnych pomysłów, którymi mogła kupić serca fanów. Z naciskiem na MOGŁA.

Na film spadła ogromna krytyka fanów, którzy oczekiwali czegoś zupełnie innego. Nie da się ukryć, że Lana Wachowski w kwestii scenariusza nie była do końca konsekwentna i film momentami wygląda tak, jakby zmieszano tu kilka koncepcji tworząc niespójny bałagan. A szkoda, bo niektóre elementy scenariusza zażarły. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Koncepcja rozchwianego psychicznie projektanta gier

Pierwsza godzina filmu jest niezwykle intrygująca. Oto bowiem znany nam wszystkim Neo okazuje się być projektantem gier, który stworzył... trylogię Matrixa. Ze znanymi nam doskonale wydarzeniami. Neo to samotnik, który przeżywa załamanie nerwowe regularnie odwiedzając psychoterapeutę. Koncepcja, w której poprzednie trzy części tak naprawdę się nie wydarzyły, były tylko grami, a wszystko działo się w umyśle programisty, doskonale wywraca do góry nogami znaną koncepcję. Co zresztą tylko pogłębia nowy styl graficzny, bardziej barwny, współczesny, odcinający się od tego, co pamiętamy z oryginału.

Bardzo przyjemnie goniło się tego króliczka, bo takie elementy jak zaprogramowanie nowego Morfeusza, słowne starcia z analitykiem czy ujawnienie się nowego Smitha nakręcają spiralę ciekawości. Aż do momentu, gdy film staje się dosłowny wykładając kawę na ławę i przechodząc w love-story bez wielu dróg prowadzących do własnej interpretacji. A można było inaczej. Można było do samego końca utrzymywać widza w niepewności i pozostawić z pytaniem w głowie, czy czwarta część Matrixa to faktycznie kontynuacja wątków wojny z maszynami czy jednak o początku urojenia i walka z własnym umysłem Andersona. Szkoda, że twórcy filmu nie zdecydowali się na koniec otworzyć tej furtki serwując nam bardzo przewidywalne, wręcz sztampowe zakończenie. 

Meta poziom

Matrix 4 - te pomysły z filmu wyszły znakomicie. Jest jednak niejedno "ale" {spoilery!}

Zabawa z odniesieniami do poprzednich odsłon i przebijane czwartej ściany, to kwestia gustu. Jedni potraktują meta-komentarze za doskonale skrojoną analizę naszych czasów, inni zobaczą w tym koncepcie żałosny bełkot, który zniszczył doszczętnie uniwersum. Mi bliżej do tych pierwszych, choć uważam, że niektóre meta odniesienia są zbyt nachalne i mało subtelne na zasadzie – „patrz, teraz będzie easter egg”. Nie zmienia to faktu, że sam fakt wplecenia w fabułę firmy Warner Bross., która goniąc za słupkami sprzedaży planuje stworzenie Matrixa 4, wyszło nad wyraz dobrze. Przez pierwszą godzinę film puszcza do nas oko tak często, że ciężko nawet to wszystko zliczyć.

Matrix 4 w porównaniu z dwoma kontynuacjami oryginału wręcz tryska humorem oferując momentami znacznie lepiej przemyślane dialogi, które w poprzednich dwóch odsłonach były bardzo poważne, pseudofilozoficzne, pozostawiając bardzo mało miejsca na takie wybiegi jak dystans do siebie. Jest w tym tylko jedno "ale". Momentami można odnieść wrażenie, że Lana Wachowski wręcz wyśmiewa fanów, którzy czekali na czwartą część Matrixa z ogromnymi nadziejami. Nabija się z ich oczekiwań i coraz bardziej pokręconych teorii (choćby Matriksa w Matrixie) przez co niektórzy mogą odebrać film nie tyle jako kontynuację, co wręcz metaforyczną parodię. I niestety przy całym swoim uwielbieniu do tych meta wkrętów uważam, że trochę w tym elemencie przesadzono. 

Bugs robi różnicę 

Chyba jedna z najciekawszych, nowych postaci, której pseudonim pochodzi od królika Bugsa, co jest kolejnym smaczkiem wpisanym w meta poziom tej odsłony. Jessica Henwick zagrała bardzo wiarygodną postać nowego pokolenia, które żyje w cieniu legendy Neo. Bardzo spójnie wprowadza się do filmu, wszak oświecił ją sam Anderson, gdy po udanej premierze nowej gry z uniwersum Matrixa próbował popełnić samobójstwo skacząc z dachu, na co maszyny musiały zareagować zamrażając macierz. A przy okazji zapominając wyczyścić pamięć Bugs, która wszystko widziała myjąc okna na wieżowcu. Odbicie Neo staje się dla niej życiową misją, co jak się potem okazuje nie do końca pasuje osobom rządzącym w nowym Zionie i jest ciekawym zwrotem akcji. Choć znowu - zrealizowanym na pół gwizdka. Postać Niobe i mieszkańców miasta poza Matrixem to bardzo jednowymiarowa historia. Z uwielbienia do Neo niewiele wynika, a cały wątek traktuje ten temat bardzo powierzchownie. 

Idea roju

Matrix 4 - te pomysły z filmu wyszły znakomicie. Jest jednak niejedno "ale" {spoilery!}

Nowy Matrix w przypadku scen akcji wypada blado na tle wyprodukowanej przecież lata temu trylogii. Ale tak się kończy gdy utalentowanego choreografa pojedynków zastępuje ktoś, kto nie ma w tej materii tak dużego doświadczenia. Niemniej jednak film posiada przynajmniej jedną świetną scenę akcji, w trakcie której Neo i Trinity uciekają motocyklem przez ulice miasta. Rój (bots) zastąpił w nowej wersji Matrixa agentów, bo nie tylko jest mniej widoczny, żyjąc pośród populacji ludzi, ale też tańszy w utrzymaniu. Niektórym widzom idea atakujących bohaterów botów zachowujących się jak zombie i skaczących nawet w samobójczym szale z okien na bohaterów zupełnie nie przypadł do gustu. A to przecież idealne odniesienie do naszych czasów.

20 lat temu agenci w Matrixie odzwierciedlali obawy związane z tym jak może rozwijać się Internet. Dziś Rój jest ucieleśnieniem tego jak działają algorytmy google, jak manipuluje się ludźmi za pomocą mediów społecznościowych, gdzie atakowani są przez "boty" reklamowane, a życie napędzają im dobrze skrojone pod masowego odbiorcę fake newsy. Rój to dzisiejszy komentarz do ludzi zapatrzonych w ekrany swojego smartfona, którzy nie potrafią samodzielnie myśleć podążając jak owce za tym co serwują im media i influencerzy z Instagrama, których zdjęcia nie mają wiele wspólnego z prawdziwym życiem. Tak jak Matrix.

Świat po trylogii

Na moment, w którym poznajemy co stało się z Zionem po zakończeniu trzeciej części czekałem od samego początku filmu. Maszyny zgodziły się na warunki rozejmu Neo pod koniec oryginalnej trylogii, pozwalając osobom, które tego chciały, na opuszczenie Matriksa. Ta decyzja doprowadziła do zmniejszenia energii wysysanej z ludzi, a tym samym niedobór energii, co doprowadziło do wojny pomiędzy różnymi frakcjami Maszyn.

Sama koncepcja wojny, która wybuchła pomiędzy antagonistami Neo wydaje się bardzo ciekawa i z chęcią zobaczyłbym jakiś serial przybliżający te wydarzenia. Wszak w filmie tylko prześlizgnięto się przez ten temat. I ponownie nie wykorzystano tu potencjału. Sam fakt, że część maszyn dołączyła do ruchu oporu jest ciekawy, ale wyglądałem wpisują się one w jasną stronę mocy. Tak abyśmy przepadkiem nie mieli problemów z określeniem kto jest dobry, a kto zły. Brakuje w tym wszystkim charakteru, za mało jest w filmie świata poza Matrixem, byśmy mogli w pełni docenić nową wizję. 

Analityk

Wprowadzenie do historii Analityka, którego znakomicie zagrał Neal Patrick Harris, pozwoliła ponownie spojrzeć szerzej na to, jak wyglądało projektowanie Matrixa przez maszyny, a co więcej, sam Analityk miał być świadomy poczynań Neo już pod koniec oryginalnej trylogii. Z racji wojny domowej między maszynami część starych programów jak "Wyrocznia" czy "Architekt' została usunięta, a na pierwszym planie pojawił się właśnie Analityk, który dostał zadanie wskrzeszenia Neo i Trinity, aby uzupełnić braki energii. Odkrył przy okazji, że Neo i jego towarzyszka generowali ogromne pokłady energii, gdy byli blisko siebie, więc stworzył dla nich specjalne kapsuły.

To również Analityk opracował nową wersję Matrixa opartą między innymi na koncepcji mediów społecznościowych, które trzymały ludzi w kupię prowadzać jednocześnie do niechęci opuszczania Macierzy. Jednocześnie miał kontrolować Neo badając nową anomalię, która powstała po jego Zmartchwywstaniu. Nowe moce Analityka związane z kontrolą czasu w Matriksie również są dość ciekawe i ograniczają mocno potencjał przebudzonego Neo. Analityk stał się więc niejako nowym architektem. Szkoda jedynie, że czwarta odsłona filmu ponownie nie dała nam szansy poznania "pracodawców" Analityka, a więc Maszyn, które tworzą nowe programy i trzęsą całym uniwersum. 

Choć chodziły plotki o tym, że powstanie nowa trylogia Matrixa, to średnie przyjęcie czwartej części, wypowiedzi Lany i słabszy niż się spodziewano wynik w box office na jakiś (raczej długi) czas zamyka drogę piątej odsłonie. Czy to dobrze czy źle? Oceńcie sami.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper