Reklama
Horizon: Forbidden West - zachowawczość skryta pod piękną oprawą

Horizon: Forbidden West - zachowawczość skryta pod piękną oprawą

Krzysztof Grabarczyk | 08.01.2022, 16:00

Sequel to najprostsza i najtrudniejsza inicjatywa w deweloperskim światku. Wyzwanie w postaci skutecznej realizacji świeżej franczyzy w teorii zespół ma już za pasem. Rzecz wydaje się łatwiejsza w świetle fantastycznego przyjęcia przez społeczność. Horizon Zero Dawn (2017, Guerilla Games) błyskawicznie zaskarbiło międzynarodową sympatię graczy. 

Od ujęcia zmechanizowanej natury po sylwetkę protagonistki, Aloy. Łowczyni, poszukiwaczka skarbów, bohaterka na miarę następczyni samej panny Croft. W zgodzie ze współczesną tradycją, wirtualny seksapil zredukowano do niezbędnego minimum, eksponując siłę charakteru. Znak tych czasów. Sprzedaż wykraczająca poza 10 milionów egzemplarzy siłą rzeczy wymusiła konstruowanie ciągu dalszego. Przy czym nadmieńmy, że Zero Dawn w żadnym koncepcyjnym aspekcie nie zakrawa na rewolucję. 

Dalsza część tekstu pod wideo

To zbiór współczesnych rozwiązań napisanych przez kolegów po fachu. Od Ubisoftu po Crystal Dynamics a nawet samo Core Design. Eksploracja zapomnianych ruin należących do naszej cywilizacji przypomniała mi koncepcyjne progi klasycznych Tomb Raiderów. Resztę koncepcji skryto pod płaszczem prześlicznej sfery wizualnej. Ale to już było lecz powróci więcej. Na miesiąc przed debiutem Horizon: Forbidden West nachodzi mnie drobna refleksja - czy chcę więcej tego samego pod postacią grubszej warstwy technicznej? 

Ponad kompromisy 

Horizon: Forbidden West - zachowawczość skryta pod piękną oprawą

Luty stanowi najkrótsze ogniwo w całym roku. Co gdy owy miesiąc serwuje najgorętszy okres dużych premier? Wszystkie niezaspokojone oczekiwania względem minionego roku - obecny 2022 rekompensuje prawie na początku kalendarzowego szlaku. Horyzont prócz dalszej wyprawy Aloy odkrywa inny bastion ludzkości, The City oraz gatunkową konstelację From Software, Elden Ring. Wybór trudny i nietrudny. Dwie kontynuacje oraz nowy początek Miyazakiego. Dlaczego więc sequele są trudne? Twórcy oryginału muszą się znacznie wysilić stosując identyczne systemowe podstawy. Naturą współczesnego odbiorcy stało się masowe narzekanie kiedy tylko pojawiły się zręby internetowej gawiedzi. Ludzie rzadko pamiętają, że branża gier już dawno temu zatoczyła koło, lecz nie do końca błędne. Dzisiaj chcemy otrzymywać jak najwięcej świeżych rozwiązań, niezależnie od gatunkowego pochodzenia. 

Horizon od początku istnienia nie zakrawało do bycia czymś konkretnym lecz pastiszem współczesnych rozwiązań. To kolejny wyznawca zasady mieszania wszystkiego od czasów Far Cry 3 (2021, Ubisoft Montreal). Manifestem naprzeciw eksploatacji mechanizmów jest warstwa narracyjna oraz artystyczna. Zero Dawn tworzy unikalny świat, rządzący się maszynowym prawem symulującym żywą faunę. Forbidden West raczej nie wychyla się niczym więcej. Jest bezpiecznym sequelem, stawiającym na urok przekazu. Taka jest rola sequela - rozwinąć wszystko to co już znamy. Forbidden West naturalnie obiecuje nowe lokacje, rozmachem wykraczające poza tereny przedwiecznego San Francisco. "Obecność topowych amerykańskich krajobrazów jest zakodowana w DNA Horizon" - twierdzi Benjamin McCaw, jeden z producentów nowej gry studia. Jego zdaniem fragment terenu w wersji demonstracyjnej pochodzącej z letniego State of Play ujmuje ledwie skrawek kompletnej zawartości. Deweloper wykonał sprytny manewr w odniesieniu do Zero Dawn. Hit z 20217 roku nie oferuje odbiorcy podwodnej eksploracji co przekłada się na implementację tej mechaniki w Forbidden West. 

Studio zintensyfikuje podwodne środowisko, czyniąc z ekosystemu nie tylko wizualny spektakl morskiej fauny lecz oferując opcjonalną narrację. Liczne podtopienia sugerują długi czas antenowy dla podwodnych eskapad, dzięki maseczce tlenowej gracz otrzymuje nielimitowaną obecność pod powierzchnią oceanu. Guerilla Games niebawem zafunduje prezentację gry na poprzednią generację rodziny PlayStation. Zespół musi zadbać o absolutnie topową jakość na obu systemach podczas gdy już teraz Mathis deJonge wskazuje jedynie oczywistą przewagę PS5 w minimalnym aspekcie. "Jedną z największych zalet w obecnej pracy dewelopera, której doświadczam jest imponująca szybkość wczytywania" - zatem nic ponadto co już wiemy. Pytanie brzmi czy w świetle międzynegeracyjnego progu, Horizon Forbidden West stanie się tytułem tak benchmarkowym dla PS5 jak ? 

Ponad podziały 

Horizon: Forbidden West - zachowawczość skryta pod piękną oprawą

Przywilej jakości trochę namieszał w polityce cenowej Sony. Wystarczy zerknąć na świeżą promocję PlayStation Store. Gry stricte dla PS5 oferują cenę promocyjną zbliżoną niemalże do premierowej. Szaleństwo. Forbidden West w zgodzie z nowym standardem cenowym nie kupimy za mniej niż 349 zł w zamówieniach przedpremierowych. Cena edycji PlayStation 4 zapewne mieści się w przedziale o 100 złotych niższym, oferując zbliżone wizualnie doświadczenie do Zero Dawn. Teraz przeliczmy to na ceny konkurencji w postacji Dying Light 2 Stay Human oraz uroczego Elden Ring. Ku przypomnieniu, to również "duże" gry zmierzające na obie generacje konsol. Guerilla Games obiecuje sequel o wiele bardziej ambitny od poprzednika. Jestem skłonny uwierzyć. Nie oszukujmy się. Głównym czynnikiem powodującym lekki hajp na łowieckie perypetie Aloy jest przede wszystkim perspektywa podziwu sfery wizualnej. Tropikalne lokacje, nowe rodzaje maszyn, haptyka Dual Sense oraz płynność rozgrywki dzięki SSD. Wszystko spięte identycznymi schematami znanymi wcześniej. Tylko tyle i aż tyle. 

Dla niejednego czytelnika brzmi to jak narzekanie na "więcej tego samego". Horizon: Forbidden West jest oczywistym, blockbusterowym rozwinięciem ku uciesze graczy czekających na mocarne wizualia. Ani Elden Ring ani DL2 nie zbliżą się do tego poziomu. Choć sam wybieram te dwie pozycje przed ograniem Forbidden West. Czy receptą na ukrycie zachowawczości jest najczęściej odpowiednia kosmetyka oprawy? W grach Sony to częsta tendencja odkąd pamiętam. Genialnym historycznym przykładem niechaj będzie Uncharted 2: Pośród złodziei (2009, Naughty Dog). Sequel deklasujący poprzednika pod względem technicznym, artystycznym oraz narracji lecz bazujący na dokładnie tej samej płaszczyźnie rozwiązań. Horizon: Forbidden West jest kolejnym równie imponującym kontynuatorem, lecz Sony przyzwyczaiło nas do wysokiej jakości. Firmie jednak średnio udaje się nakłonić graczy do własnej pazerności. Proszę o tym pamiętać, panie Ryan. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Horizon Zero Dawn.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora

Podobał ci się Deadpool?

tak
20%
nie
20%
Pokaż wyniki Głosów: 20
cropper