Reklama
Afera wokół Days Gone. Rozumiem twórców, ale ich atak na Sony zaczyna być śmieszny

Afera wokół Days Gone. Rozumiem twórców, ale ich atak na Sony zaczyna być śmieszny

Mateusz Wróbel | 12.01.2022, 21:45

Days Gone 2 najprawdopodobniej nie powstaje w Sony, ale byli pracownicy Bend - z naciskiem na Jeffa Rossa oraz Johna Garvina - wciąż walczą o możliwość kontynuowania historii Deacona St. Johna.

Zacznijmy od tego, że jestem ogromnym fanem Days Gone. Po pierwszym ukończeniu historii Deacona przez parę tygodni nie wiedziałem, jaka gra będzie mogła jej dorównać - nie myśląc nawet o pozycji, która swoją jakością przebije tytuł studia Bend. Takie zachowanie pokazuje tylko, jak dobra była to produkcja. Ba, wciąż jest, bo mając na Steamie wersję PC bardzo często wracam do świata wykreowanego przez amerykańskich deweloperów, aby rozwalić parę gniazd świrusów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Stare rany

Afera wokół Days Gone. Rozumiem twórców, ale ich atak na Sony zaczyna być śmieszny

2021 rok był dość interesujący dla fanów tejże marki, ponieważ jej dwóch najważniejszych twórców - Jeff Ross oraz John Garvin - nie pracujących już dla Sony zaczęło zdradzać wiele interesujących rzeczy dotyczących ich projektu. Apelowali do graczy, aby ci kupowali gry po pełnej cenie, wspominali o praktykach wydawców "zaślepionych" ocenami na Metacritic, a w międzyczasie dziękowali za ogromne zainteresowanie ewentualnym sequelem, który prawdopodobnie nie powstaje w Bend Studio.

Osobiście z ogromnym zaciekawieniem czytałem i słuchałem wszelkich rozmów dotyczących przygody znużonego życiem motocyklisty. Tak, jak już zasugerowałem wyżej, to jedna z najlepszych - w mojej opinii - gier poprzedniej generacji konsol, więc poznawanie kolejnych szczegółów było tak smaczne, jak dobra, ciepła pizza. Podobała mi się również inicjatywa (związana z petycją) samych graczy, która na pewno została zauważona przez Sony.

Komercyjny, cichy sukces?

Afera wokół Days Gone. Rozumiem twórców, ale ich atak na Sony zaczyna być śmieszny

Wydawać się mogło, że 2022 rok będzie spokojniejszy dla fanów marki. Z różnych względów Sony mogło nie dać zielonego światła Days Gone 2 i po opublikowaniu przez Rossa oraz Garvina paru konkretów - najczęściej - stawiających japońską korporację w złym świetle, sytuacja powinna się uspokoić. No właśnie... powinna.

Sprawa mocno ucichła w drugiej połowie poprzedniego roku kalendarzowego, ale reżyser Days Gone znowu odpalił się, gdy tylko usłyszał, że Ghost of Tsushima sprzedał się w ilości ponad 8 mln egzemplarzy. Jest to satysfakcjonujący wynik, który z pewnością pokazał szefowi PlayStation Studios, że Sucker Punch powinno dostać zielone światło na pełnoprawną kontynuację przygody Jina Sakaia.

Do tej pory nie wiemy, ile osób nabyło Days Gone. Jeff Ross postanowił wbić kolejną szpileczkę Sony mówiąc, że gdy jeszcze pracował w Bend Studio wewnętrzne statystyki pokazały mu, że Days Gone półtora roku po premierze nabyło mniej więcej 8 mln graczy - czyli tyle, ile dzisiaj Ghost of Tsushima. A do tego dochodzi przecież zeszłoroczny debiut na PC, który spotkał się z ciepłym przyjęciem. Rzeczywiście można - nawet bez oficjalnych komunikatów wydawcy - uznać, że projekt Rossa jest komercyjnym sukcesem.

Gdyby tego wszystkie było mało, od wielu miesięcy fani PlayStation obwiniali szefostwo za zablokowanie Days Gone 2. Sam szef inicjatywy PlayStation Studios, Hermen Hulst, nie odwołał się w żaden sposób do tychże rewelacji, ale jak się okazuje - on sam mógł przez dłuższy czas nie wiedzieć, o co jest ten cały bałagan.

Dopiero kilka dni temu Jeff Ross wspomniał, że tak naprawdę szefowie PlayStation nie porzucili sequela, ponieważ ten mógł w ogóle nie zostać im przedstawiony. Wszystkie prezentacje zatrzymały się rzekomo na jednym z regionalnych menadżerów, który był negatywnie nastawiony do Days Gone 2. Czy naprawdę nie można było podkreślić tej jakże ważnej informacji już na samym początku swojej "krucjaty"?

Zostawmy przeszłość za sobą

Afera wokół Days Gone. Rozumiem twórców, ale ich atak na Sony zaczyna być śmieszny

O sytuacji Days Gone i zachowaniu jej najważniejszych twórców można by rozmawiać bez końca. Śmiem twierdzić, że ile osób, tyle opinii. Wysłuchując ostatnich przemyśleń Rossa nt. "jedynki" coraz bardziej kieruję się ku stwierdzeniu, że obie strony są po części winne. Jest mi smutno, że Bend nie rozwija obecnie Days Gone 2, a jeszcze bardziej żałuję, że jest to spowodowane niskim wynikiem na Metacritic.

Recenzenci nie są tutaj, wbrew sugestiom Rossa, niczemu winni. Oceniają to, co otrzymują kilkanaście, a w niektórych sytuacjach nawet parę dni przed oficjalną premierą. Przygodę Deacona wszyscy z nich byli zmuszeni poznać z wieloma, nawet krytycznymi błędami, a w tym wszystkim nie pomógł fakt, że gra była dość niestabilna - szczególnie podczas jazdy motocyklem w bardziej zabudowanych lokacjach. Gdyby nie dobra fabuła i ciekawe mechaniki, średnia byłaby jeszcze niższa - możliwe, że nie wynosiłaby ona nawet 7/10.

Przeszłości się nie zmieni i uważam, że temat Days Gone Jeff Ross powinien zostawić za sobą. Widać na każdym kroku, że włożył w tę markę całe swoje serce, ale przekomarzanie się z Sony i stopniowe obwinianie innych za "niezaakceptowanie" Days Gone 2 nie wyjdzie mu na dobre. Powoli zaczyna gubić się w swoich "zeznaniach", co pokazuje dobitnie jego wypowiedź związana z nieprzedstawieniem nowego projektu głównym osobom z PlayStation. 

Kto wie, co przyniesie przyszłość. Może nawet Sony ma obecnie w głowie scenariusz przewidujący, iż Ross oraz Garvin mogliby powrócić do ekipy w celu opracowania Days Gone 2 - wszak fani bardzo pożądają tej gry. Jeśli jednak reżyser "jedynki" w dalszym ciągu będzie kontynuował swoją zbrojną wyprawę w kierunku Sony, to może być pewny, że do czegoś takiego nie dojdzie z różnych powodów. I wtedy zawiedzony nie będzie wyłącznie on, ale również gracze, którzy z wypiekami na twarzy czekają na nową opowieść skupioną na Deaconie.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper