Dead Nation - wrażenia z gamescom 2010

Dead Nation - wrażenia z gamescom 2010

Butcher | 24.08.2010, 17:56

Tegoroczne gamescom, wśród wielu wydarzeń, było dla mnie także swoistą rocznicą. Rocznicą pierwszej randki z tytułem, na który czekam po dziś dzień - choć wygląda na ukończony, wciąż z utęsknieniem wypatruję konkretnej daty jego premiery. Grałem w niego rok temu, gdy zapowiedziano go w Kolonii, grałem na E3 w Los Angeles i kilka dni temu ponownie. I wciąż mi mało.

Tegoroczne gamescom, wśród wielu wydarzeń, było dla mnie także swoistą rocznicą. Rocznicą pierwszej randki z tytułem, na który czekam po dziś dzień - choć wygląda na ukończony, wciąż z utęsknieniem wypatruję konkretnej daty jego premiery. Grałem w niego rok temu, gdy zapowiedziano go w Kolonii, grałem na E3 w Los Angeles i kilka dni temu ponownie. I wciąż mi mało.xxxxx

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Dead Nation - oto imię mej skrywanej miłości, która narodziła się poprzez inne uczucie: słabość do zombiaków. A jeszcze lepiej ich hurtowej eksterminacji. Produkt Housemarque (twórców m.in. Super Stardust HD) umożliwia nam rzeźnię żywych truposzy w sposób wręcz mistrzowski - urozmaicony, rozbudowany, pomysłowy, pełen humoru i efektowny wizualnie. Jeżeli nie kojarzycie tego tytułu, to spieszę donieść, że mowa o tytule przeznaczonym ekskluzywnie dla PlayStation Network i PlayStation 3, który od ponad roku pichci się w biurach zdolnych Finów. Co ciekawe - wciąż się pichci i z niewiadomych przyczyn nie chce się ukazać, chociaż od kilku miesięcy wygląda już rewelacyjnie. Na szczęście ostatnio zawężono datę jego premiery od ostatniego kwartału tego roku.

 

 

Kod jaki miałem okazję ograć na tegorocznym gamescom nie wykazywał już znaczących różnic w stosunku do czerwcowego, z E3. Fabuła jest prosta jak budowa cepa: naszą planetą targa wojna, a jako "bonus" rozpanoszył się wirus zamieniający ludzi w zombie. Nasze zadanie - przeżyć. Czegóż chcieć więcej w arcade'owym shooterze, opartym na masowej wyrzynce zombiaków? Zaczynamy z prostym karabinkiem o małej sile ognia i szybkostrzelności. Przedzieramy się przez wymarłe miasto (o innych lokacjach póki co cisza), pełne śladów walk, zgliszczy i porzuconych samochodów. To właśnie w ich bagażnikach możemy znaleźć niezbędne pieniądze i różne gadżety (granaty, flary, miny). Kasa niezbędna jest do zakupu pancerzy oraz potężniejszych giwer (oferowanych przez Weapons Shop - to także nasze przerywniki i checkpointy na bezpiecznym terenie) oraz rozbudowy możliwości posiadanych: mocy, pojemności magazynka i szybkości strzałów. A to kluczowe czynniki, gdy pruje na nas grupa 50 umarlaków, zapewniam. Jatka prezentuje się okazale, jucha leje litrami, pękają czaszki i odwłoki, a wyjątkowym upierdliwcom musimy pomóc odczepić się, miażdżąc czołgające się truchło butem.

 

 

Gra wyróżnia się także paroma świeżymi pomysłami na gameplay, które nie tylko świetnie wyglądają i sprawdzają się, ale także umożliwiają strategiczne kombinowanie. Np. samochody, których aktywny alarm zaczyna wyć po trafieniu kulą, przyciągają zombiaków. Ich uderzenia w maszynę prowadzą do jej eksplozji, rozsiewając deszcz członków dookoła. Osaczeni możemy strzelić w pobliski automat do napojów, który zacznie przyciągać tępaków błyskaniem i dźwiękiem - granat w tłum dopełni sprawy. Podobny efekt da nam zastosowanie flary. O wybuchowych beczkach czy po prostu waleniu do aut owocującym eksplozjami nawet nie wspominam. Cieszy różnorodność przeciwników, wpływająca nawet na rozgrywkę (np. policjanci mają kamizelki), a izometryczny widok jest oddalony trochę bardziej niż zwykle, dając nam wgląd na większe pole akcji.

 

 

Gra supportować ma co-opa dla 2 graczy offline oraz rankingi online. Nawet te ostatnie są unikalne i wyjątkowe: jeden z filtrów systemu zliczał będzie ilość trupów osobno dla poszczególnych krajów świata, dając nam w statystykach obraz, jak który naród radzi sobie z inwazją zombie (fotka powyżej). Kontrola jest prosta i typowa dla tego typu gier: lewą gałką poruszamy chłopkiem, prawą sterujemy gunem z latarką, a klawiszami obsługujemy akcje (otwieranie drzwi, cios melee, ogień, granaty). Po prostu idealna propozycja dla wielbicieli nieumarłych i klasycznej rozwałki arcade w nowym wymiarze jakościowym.

 

Poniżej dwa świeżutkie filmy: 7 min. rozgrywki nagranej przeze mnie na gamescom 2010 oraz nowy trailer.

 

 

Źródło: własne
Butcher Strona autora

Czy płakałeś/aś podczas tej sceny?

Tak.
21%
Nie.
21%
Szarpnęło mnie coś w środku, ale cza być twardym a nie miętkim.
21%
Zakończenie "Dog" rządzi.
21%
Pokaż wyniki Głosów: 21
cropper